„Conteball” podbija Serie A. Czy odrestaurowany Inter zdoła zdetronizować Juventus?

„Conteball” podbija Serie A. Czy odrestaurowany Inter zdoła zdetronizować Juventus?
cristiano barni / shutterstock.com
Trudno wyobrazić sobie lepszy tandem niż Antonio Conte i rozgrywki Serie A. Włoch zarówno w roli piłkarza jak i trenera dzieli i rządzi na boiskach włoskiej ligi o czym najlepiej świadczy liczba aż ośmiu zdobytych mistrzostw. Wszystkie dotychczasowe tytuły Conte zdobywał w Juventusie, jednak ten sezon może być przełomowy. 50-letni szkoleniowiec jest na najlepszej drodze po kolejne „scudetto”, które jednocześnie oznaczałoby przerwanie hegemonii „Starej Damy”.
Już sama wiadomość o przejęciu Interu przez Włocha musiała wzbudzić pewne obawy związane z obroną mistrzostwa u wszystkich sympatyków „Juve”. Kto, jak kto, ale oni powinni wiedzieć najlepiej, że Antonio Conte to prawdziwy spec od zdobywania ligi. Wszak sam dołożył kilka pucharów do gabloty w klubowym muzeum przy Allianz Stadium.
Dalsza część tekstu pod wideo
Początek rozgrywek również potwierdza, że ten sezon na Półwyspie Apenińskim może znacząco różnić się od poprzednich kampanii. Juventus nadal trzeba rozpatrywać w kategorii faworyta do tytułu, aczkolwiek to już nie będzie wyścig Porsche Cayenne z 30-letnim maluchem, a prawdziwa rywalizacja dwóch wielkich ekip. Ktoś wreszcie ośmielił się rzucić wyzwanie „Bianconerim”. Tym kimś jest naturalnie „banda” Antonio Conte.

Pozbycie się zgniłych jabłek

Fundamentami obecnej pozycji Interu w tabeli są działania włoskiego trenera podjęte zaraz po przybyciu do nowego klubu. Conte nie tracił czasu i od razu wprowadził swoje porządki, pozbywając się dotychczasowych glinianych filarów klubu.
Takie nazwiska, jak Icardi czy Nainggolan mogą brzmieć okazale, ponieważ mówimy o świetnych piłkarzach, ale w ich przypadku w parze z umiejętnościami dreptało skandaliczne podejście do zawodu. Wraz z przybyciem Conte do Mediolanu kresu dobiegła pełna samowolka zawodników, którzy w żadnym stopniu nie traktowali barw „Nerazzurrich” na poważnie.
Krnąbrny Nainggolan wrócił do Cagliari, a ze stadionem Giuseppe Meazza pożegnał się także kolejny „rodzynek”, który mimo wielkich umiejętności potrafił zrazić do siebie nawet własnych kibiców – Mauro Icardi. Trudno przecież darzyć sympatią zawodnika, który odrzuca wszelkie propozycje kontraktu, odmawia gry (vide spotkanie wyjazdowe przeciwko Rapidowi Wiedeń), a czasem nawet trenowania z drużyną.
Z klubu pozbyto się także zawodników, których problemem nie było podejście mentalne, a brak wystarczających umiejętności, aby dostosować się do taktyki preferowanej przez Conte. Giuseppe Meazza musieli opuścić Joao Mario, który nie pasował do nowej wizji środka pola, Joao Miranda, który nie odnalazłby się w systemie gry z trójką obrońców oraz Ivan Perisic, dla którego po prostu nie było miejsca w nowej formacji preferowanej przez włoskiego szkoleniowca, czyli 3-5-2.

Tajniki „Conteball”

Perisić musiał odejść, ponieważ taktyka to dla Antonio Conte rzecz święta. Włoch jest szkoleniowcem, który przede wszystkim podporządkowuje swoich zawodników do określonego systemu gry, a nie odwrotnie. Zawodnicy mają się nauczyć jak grać z Conte, a nie Conte, jak grać z zawodnikami.
Nie oznacza to oczywiście, że trener Interu jest absolutnym konserwatystą, który potrafi grać tylko przy użyciu jednej formacji. Conte preferuje grę z trzema obrońcami, jednak w pozostałych sektorach boiska może dochodzić do pewnych innowacji. Wystarczy spojrzeć na epizod w Chelsea, gdy Włoch przeszedł z gry w systemie 3-4-3 na 3-5-2.
Pozwoliło to wówczas na większą swobodę Edena Hazarda, który nie był przyklejony do skrzydła oraz Cesca Fabregasa. Hiszpan z powodu coraz widoczniejszych braków motorycznych musiał zostać przesunięty na pozycję ofensywnego środkowego pomocnika. Plan się powiódł, a Chelsea święciła kilka triumfów pod wodzą włoskiego trenera.
Po przybyciu do Interu Conte od razu był pewien, że chce kontynuować grę w systemie 3-5-2. Już podczas meczów przedsezonowych w poczynaniach mediolańczyków widać było rękę Conte. Włoch zaszczepił u swoich podopiecznych nowy styl oparty przede wszystkim na budowaniu akcji od linii obrony, dynamicznej grze wahadłowych i pełnej swobodzie napastników.
Aspekty, które funkcjonowały podczas wakacji, równie dobrze sprawdzają się w Serie A. Inter w każdym meczu stara się dominować pod względem posiadania piłki, akcje kreowane są z pomysłem i przede wszystkim bez pośpiechu. Kluczowe role odgrywają zawodnicy drugiej linii oraz środkowi obrońcy. Ci pierwsi zagęszczają strefę centralną, aby drudzy mogli swobodnie operować piłką i dystrybuować ją do ustawionych wysoko wahadłowych lub napastników. Schemat może wydawać się prosty, ale jak na razie żaden rywal „Nerazzurrich” nie znalazł na niego remedium.

Nowe gwiazdy Giuseppe Meazza

Odpowiednia taktyka to jedno, ale równie ważni są jej wykonawcy. W tym aspekcie Antonio Conte także zasługuje na słowa uznania, ponieważ transfery do klubu na tę chwile sprawdzają się praktycznie w 100%.
Nikt już nie tęskni za choćby Mauro Icardim, ponieważ nowym liderem linii ofensywnej został Romelu Lukaku, który pod względem sportowym przeżywa jeden z najlepszych okresów od kilku lat. Jose Mourinho oraz tym bardziej Ole Gunnar Solskjaer nie umieli wykorzystać talentu Belga, który odżył dopiero po przenosinach na Półwysep Apeniński.
- Moje relacje z Antonio Conte są bardzo silne. To trener, który naprawdę mi pomaga. W wieku 26 lat nie mogło mi się trafić nic lepszego, niż współpraca pod skrzydłami takiego fachowca – komplementował Lukaku.
Z kolei lukę po Radjy Nainggolanie w spektakularny sposób wypełnił Stefano Sensi. 24-letni Włoch jest prawdziwą rewelacją początku rozgrywek i jednym z największych beneficjentów gry w systemie 3-5-2.
Wychowanek Ceseny zwykle ustawiony jest jako najbardziej wysunięty pomocnik, dzięki czemu może wykorzystać pełnię swoich walorów ofensywnych. Zabezpieczenie z tyłu w postaci Barelli i Brozovica gwarantuje Sensiemu pełną swobodę działań. Więcej 24-latkowi nie jest potrzebne do osiągnięcia szczytu formy.
Pod bramką rywali czarują Lukaku i Sensi, ale do zmian doszło także w linii obrony. Nowym szefem defensywy został Diego Godin. Urugwajczyk pozyskany za okrągłe 0 euro nie potrzebował ani chwili na aklimatyzację i już w pierwszych meczach w nowych barwach udowodnił klasę.
Godin to wręcz wymarzony stoper dla Antonio Conte. Głównymi atutami byłego już zawodnika Atletico są pewna gra w powietrzu oraz wyprowadzanie piłki, czyli wszystko to, czego 50-letni trener wymaga od swoich środkowych obrońców. Tercet Skriniar-Godin-de Vrij spisuje się bez zarzutu, czego najlepszym dowodem jest tylko jedna stracona bramka w pierwszych pięciu kolejkach.

Zadyszka „Starej Damy”

Inter gra znakomicie, a szanse na ostateczny triumf „Nerazzurrich” w Serie A zwiększa przeciętna postawa Juventusu w pierwszych spotkaniach tego sezonu. Conte nie bał się wprowadzić do drużyny nowych postaci, czego nie można powiedzieć o Maurizio Sarrim, który dosyć niechętnie podchodzi do świeżych nabytków.
Miejsce w składzie musiał otrzymać Matthijs de Ligt, jednak już Rabiot i Ramsey najczęściej muszą obserwować poczynania Khediry czy Matuidiego z wysokości ławki. Obaj nowi pomocnicy zagrali łącznie niespełna 300 minut w trakcie pierwszych pięciu kolejek.
Pod względem punktowym nie można Sarriemu wiele zarzucić. 2 oczka straty to właściwie tyle co nic, aczkolwiek problemem nie są wyniki, a niezbyt przekonująca gra „Bianconerich”. Juventus ciuła punkty, ale odbywa się to w oparach nudy i monotonii. „Stara Dama” nie potrafi zademonstrować siły nawet w starciach z ekipami z naprawdę niezbyt wysokiej krajowej półki.

Mistrz maratonów

Jeśli Sarri w ciągu najbliższych kilku kolejek nie odmieni miałkiego stylu gry prezentowanego przez swoich podopiecznych, „Juve” będzie w poważnych tarapatach. Inter, w przeciwieństwie do choćby Napoli z poprzednich lat, nie pozwoli „Starej Damie” na krótszy bądź dłuższy moment oddechu w poszukiwaniu formy.
„Nerazzurri” w lidze pozostają niepokonani, a ich gra ulega poprawie z każdym kolejnym spotkaniem. Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że doskonała passa Interu prędzej czy później będzie musiała dobiec końca, jednak na ten moment w drużynie Conte nie widać żadnych oznak regresu formy.
Wszystkie formacje funkcjonują perfekcyjnie, nowi zawodnicy już stanowią o sile Interu, a na ławce trenerskiej jest człowiek, który bez problemów mógłby pisać doktorat z zakresu przygotowania drużyny do występów w lidze. Głównym atutem drużyn prowadzonych przez 50-letniego Włocha jest regularność. Wszyscy dobrze pamiętamy jego wyczyny w Juventusie w sezonie 2013/14 (102 punkty) czy na Stamford Bridge 3 lata później (93 punkty).
Obecny zespół Interu Mediolan znajduje się na najlepszej drodze do zanotowania kampanii, która także znajdzie swoje miejsce w annałach historii. A to wszystko dzięki jednemu człowiekowi – Antonio Conte, który o wygrywaniu długodystansowych potyczek wie wszystko.
Mateusz Jankowski

Przeczytaj również