Co za odrodzenie Fabiańskiego! Niesamowite liczby i nawiązania do legend Premier League
Julen Lopetegui po słabym początku sezonu uspokoił burzliwe wiatry w West Hamie, a jednym z beneficjentów pracy baskijskiego trenera stał się nieoczekiwanie Łukasz Fabiański. Polak w kwietniu skończy 40 lat i obecnie jest najstarszym aktywnym graczem Premier League, wyprzedzając Ashleya Younga i Jamesa Milnera. Na horyzoncie ma też kilka rekordów, które może przebić jeszcze w tym sezonie.
Dawno nie oglądaliśmy sezonu Premier League, gdy trenerzy tak ochoczo mieszają z bramkarzami i odwołują się do tzw. “dwójek”. Caoimhin Kelleher przez dwa miesiące udanie zastępował Alissona. Stefan Ortega był “aktualizacją systemu”, jak nazwał to Pep Guardiola, kiedy dał odpocząć Edersonowi. W Tottenhamie do bramki wskoczył Fraser Forster z powodu kontuzji Vicario, a Joe Lumley w Southampton zastępował niedawno Alexa McCarthy’ego. Były też zmiany w Bournemouth, Ipswich albo Wolves. Fabiański idealnie wpisuje się w ten schemat - wygrał rywalizację z młodszym o osiem lat Alphonsem Areolą i wygląda na to, że Lopetegui prędko nie odejdzie od tego pomysłu.
Moment przełomu
Francuz przyszedł z PSG w 2021 roku. W dwóch pierwszych sezonach przyjął rolę bramkarza na europejskie puchary, rzadko wchodząc do bramki za “Fabiana” w meczach Premier League. Dopiero w rozgrywkach 2023/2024 dostał bluzę z nr 1, a w klubie panowało przekonanie, że lepiej jest promować bramkarza młodszego, który dostawał nawet powołania do reprezentacji Francji. Areola chwalony był za refleks i grę na linii, ale w obecnym sezonie jego atut zaczął szwankować. Miarka przebrała się po październikowej porażce z Tottenhamem (1:4), gdy puszczał gole stojąc przy bliższym słupku (strzał Kulusevskiego). Lopetegui miał coraz gorętsze krzesło, więc długo nie kombinował. Postawił na doświadczenie i ostatecznie wyszedł na swoje.
Sytuacja West Hamu dalej nie jest idealna, bo zajmuje 14. miejsce i nie spełnia oczekiwań po znaczących letnich wzmocnieniach. Nawet z “Fabianem” w bramce potrafią zdarzyć się takie spotkania jak 2:5 z Arsenalem. Ale trzeba też oddać “Młotom”, że wyglądają na drużynę, która powoli łapie dynamikę i kształt. Wejście Fabiańskiego do bramki przyszło w idealnym momencie, bo w wygranym spotkaniu z Manchesterem United (2:1). Zwycięstwo nad takim rywalem zawsze uspokaja atmosferę w klubie. Po drodze pojawiły się wygrane nad Newcastle (2:0) i Wolves (2:1). Fabiański zachował w sumie dwa czyste konta, o jedno więcej niż Areola, a obrona z nim wygląda na lepiej skomunikowaną i pewną.
Niecodzienny trening
Lopetegui to trener, który chce mocniej angażować bramkarza w rozgrywaniu, a na tym polu zyskuje były gracz Arsenalu i Swansea. - Przygotowania do sezonu były inne i bardziej wymagające niż to, co znałem dotychczas. Od przyjścia nowego trenera, spędzamy na treningu mnóstwo czasu z graczami z pola. Trener kładzie duży nacisk na budowanie akcji od tyłu - powiedział niedawno Fabiański na w rozmowie z oficjalną stroną klubu.
Areola miał w tym sezonie kilka spotkań, kiedy ewidentnie było widać, że nie radzi sobie w rozegraniu. Oczywiście, pokutowało to, że to były początki nowego szkoleniowca i czas zgrywania się nowej obrony. Premier League to jednak zbyt wymagające środowisko, by szukać w tym usprawiedliwienia.
Fabiański, kiedy w poprzednim sezonie był rezerwowym, godnie znosił swoją rolę. Był pierwszy, który podbiegł i pogratulował Areoli spotkania z Evertonem w marcu 2024 roku. Francuz miał 11 interwencji, a West Ham wygrał 3:1. Teraz to Areola może poklaskać po występach “Fabiana”, który jest już siódmy sezon w klubie i chyba mało, kto spodziewał się, że po przeprowadzce ze Swansea w 2018 roku odciśnie w Londynie takie piętno. W swoim debiutanckim sezonie był wybrany Graczem Sezonu w głosowaniu kibiców, co ostatni raz zdarzyło się byłemu bramkarzowi reprezentacji Anglii Robertowi Greenowi w 2008 roku.
Rekordy na horyzoncie
W tym sezonie ma współczynnik 68 procent udanych interwencji, co plasuje go mniej więcej w środku rankingu bramkarzy. Zamyka go właśnie Alphonse Areola (56,3 procent) i już sam ten fakt pokazuje, że Lopetegui w porę się obudził. Francuzowi nie pomagała też statystyka “uchronionych bramek”, bo jasno pokazała, że West Ham teoretycznie powinien stracić ich o pięć mniej. Fabiański tę statystykę ma na poziomie +1,5. Gdyby wziąć pod uwagę historię wszystkich jego występów w elicie, to w tej konkretnej klasyfikacji jest w pierwszej czwórce razem z Alissonem, Benem Fosterem i Deanem Hendersonem. Innymi słowy: zdecydowanie za rzadko podkreśla się jak świetnym bramkarzem był przez lata. Jego dorobek 370 spotkań i 92 czystych kont naprawdę robi wrażenie.
Fabiański nigdy nie dbał o medialną otoczkę własnej osoby, nie koloryzował swojego obrazka, przemawiając po prostu na boisku. Interwencja w meczu z Nottingham Forest, gdy wyciągnął się na “okienko” przy strzale Ramona Sosy, została niedawno nominowana do parady listopada. Więcej interwencji w historii ligi odhaczył jedynie Ben Foster. “Fabian” przebił pod względem czystych kont w West Hamie Roberta Greena i obecnie brakuje mu tylko sześciu do wyrównania rekordu Ludka Miklosko (41 vs 47), czeskiego bramkarza z lat 90.
Pytania o przyszłość
- Podchodzę do przyszłości bardzo spokojnie. Przede wszystkim najważniejsze dla mnie jest to, żeby być zdrowym. Praca, praca i jeszcze raz praca, a jak się to wszystko potoczy, to zobaczymy - powiedział Fabiański niedawno przed kamerami Viaplay, gdy padł temat jego przyszłości.
Na razie nie ma rozmów na temat wygasającego kontraktu w czerwcu, ale to jest refren, który już kilka razy się powtarzał i za każdym razem “Fabs”, jak nazywają go kibice zostawał w Londynie. W ciągu ostatnich sześciu lat przeżył wielu bramkarzy “Młotów”, jak Adrian, Roberto, David Martin albo Darren Randolph. Za każdym razem ostatecznie stawiał na swoim.
Bramkarze z drugiego szeregu czasem potrafią uratować losy mistrzowskiego tytułu, co pokazał Stefan Ortega w poprzednim sezonie, broniąc strzał Sona w końcówce spotkania z Tottenhamem. Lopetegui też na ten moment widzi w Fabiańskim wartość dodaną, bo wie, że bez pewnych tyłów za chwilę pożegnałby się z Anglią.
Premier League przerabiała już wielokrotnie tego typu wiekowych “kozaków” jak Mark Schwarzer, Brad Friedel, czy David James. Ten ostatni dzierży rekord wybronionych jedenastek, wynoszący 13. Fabiańskiemu brakuje do wyrównania tylko dwóch karnych i w tym aspekcie też pewnie nie powiedział ostatniego słowa.
Autor jest dziennikarzem Viaplay.