Co za obrazki! Legendarny klub idzie na grubo. Wielkie nazwiska, jedno marzenie
Na boisku dwóch wicemistrzów świata, a być może wkrótce i jeden z najlepszych bałkańskich napastników w historii. Na ławce człowiek, który mundial wygrał, a jako trener pracował w potentatach Serie A, La Ligi czy Ligue 1. Hajduk Split się zbroi, a jego celem jest detronizacja krajowego hegemona.
Kiedy myślimy o lidze chorwackiej, utożsamiamy ją z kolejnymi tytułami dla Dinama Zagrzeb. Nic dziwnego, skoro ekipa ze stolicy tego bałkańskiego kraju w XXI wieku tylko pięciokrotnie nie zdobyła mistrzostwa. Gdyby nie triumf Rijeki w sezonie 2016/2017, aby odnaleźć innego mistrza niż Dinamo, musielibyśmy się cofnąć aż do 2005 roku. Wówczas to po swój ostatni tytuł sięgnął Hajduk Split, który teraz ma jednak ambitne plany detronizacji hegemona z Zagrzebia. Kibice klubu z legendarnego Stadionu Poljud są doskonale przyzwyczajeni do kolejnych kadrowych rewolucji. Ale ta, której Hajduk dokonuje w obecnym oknie transferowym, wydaje się nie tylko spektakularna, ale i całkiem rozsądnie przemyślana. Wielkie nazwisko na ławce trenerskiej i już na pewno dwie żywe chorwackie legendy w szatni. Ekipa ze Splitu jak zawsze ma wielkie ambicje, lecz tym razem za nimi poszły także czyny, które być może doprowadzą do przewrotu w chorwackim futbolu.
Mistrzostwo świata
Można powiedzieć, że marsz Hajduka na szczyt zaczął się już zimą. W styczniu po niemal dwóch dekadach do klubu, najpierw w ramach wypożyczenia z Tottenhamu, a później już na stałe, powrócił Ivan Perisić. Wicemistrz świata i zwycięzca Ligi Mistrzów pochodzi ze Splitu, ale dotąd nigdy nie miał okazji zagrać w pierwszym zespole Hajduka, bo jeszcze jako junior zdecydował się na przenosiny do Francji. Kiedy zimą ogłoszono, że były gracz takich ekip jak Bayern, Inter czy Tottenham wraca do domu, w Splicie nabrano apetytów. To był jednak zaledwie początek ofensywy. W czerwcu klub dumnie zakomunikował, że w nowym sezonie zespół poprowadzi Gennaro Gattuso. I chociaż Włoch może oczywiście pochwalić się dużo większymi dokonaniami jako piłkarz niż trener, to trzeba przyznać, że pojawienie się szkoleniowca z takim CV w lidze chorwackiej wywołało sensację. Milan, Napoli, Valencia, Marsylia - to cztery ostatnie miejsca pracy “Rino”. Pewnie niewielu, jeśli ktokolwiek obstawiał, że następnym będzie Hajduk Split.
- Kibice Hajduka standardowo do każdego sezonu podchodzą z dużą nadzieją, tak jest i w tym przypadku. Można mieć sporo wątpliwości co do tego, jak w przeszłości traktowano w klubie trenerów czy dyrektorów sportowych. Często działania klubu były zbyt pochopne. Kilku trenerów na pewno zostało zwolnionych za szybko i te decyzje wystawiały Hajduk na śmieszność. Kalinić ściągnął niezłych piłkarzy, a zatrudnienie Gattuso jest mistrzostwem świata. W Chorwacji potrzebują właśnie tego typu trenera, który zaciągnie ich do pracy i będzie w stanie na nich krzyknąć. To są piłkarze, którzy potrafią grać w piłkę, ale potrzebują do tego trenera o żelaznej ręce - mówi w rozmowie z nami Jan Chodziński z Piłkarskich Bałkanów.
Starzy znajomi
Po Perisiciu i Gattuso przyszedł wreszcie czas na prawdziwą transferową bombę. O tym mówiło się już od tygodni. Chorwackie media rozpisywały się na ten temat do granic możliwości. Fani nie potrafili się doczekać, aż ich marzenie w końcu się ziści. I tak, tuż po północy 21 lipca Hajduk oficjalnie ogłosił, że w nowym sezonie w ich drużynie zagra Ivan Rakitić. Genialny chorwacki pomocnik wytrzymał zaledwie pół roku w saudyjskim Al-Shabab i postanowił, że na koniec kariery zagra wreszcie w ojczyźnie.
- Już sam fakt, że podpisanie kontraktu z Rakiticiem ogłoszono w nocy, świadczy najlepiej o tym, jakie ciśnienie było wokół tego transferu. Wszyscy kibice Hajduka już od kilku dni tylko czekali na jego oficjalne ogłoszenie. Rzeczywiście coraz głośniej mówi się też o przyjściu Edina Dżeko, który ostatnio udał się nawet w te strony na wakacje. Pozyskanie już wcześniej Perisicia, teraz transfer Rakiticia i w perspektywie zakontraktowanie również Dżeko pokazuje, że Hajduk staje się naprawdę atrakcyjnym miejscem do gry. Z pewnością potencjalnych nowych piłkarzy przyciąga też osoba trenera Gattuso - uważa Chodziński.
Rakiticia w Splicie powitały tłumy. Za sprowadzeniem jego i Gattuso oraz definitywnym ściągnięciem Perisicia stoi ich dobry znajomy, czyli Nikola Kalinić. W przeszłości solidny napastnik takich zespołów jak Atletico, Dnipro, Fiorentina czy Milan, w ostatniej z tych ekip grał właśnie pod okiem Gattuso, natomiast z Rakiticiem i Perisiciem zna się doskonale z występów w reprezentacji. 36-latek pod koniec maja objął stanowisko dyrektora sportowego Hajduka. I biorąc pod uwagę jego pokaźne znajomości z kariery piłkarskiej, możemy się spodziewać, że to nie koniec głośnych wzmocnień klubu ze Splitu w najbliższym czasie.
Bez domu spokojnej starości
Hajduk nie zamierza przy tym jednak rezygnować również z wprowadzania do zespołu wychowanków i innych młodych zawodników. Choć w kuluarach spekuluje się, że do Perisicia i Rakiticia wkrótce być może dołączy również kolejny weteran bałkańskiego futbolu, wspomniany już Dżeko, nikt nie zamierza zamieniać Splitu w piłkarski dom spokojnej starości. Hajduk, podobnie jak wiele innych chorwackich klubów, słynie ze szkolenia młodzieży i wciąż zamierza opierać na niej siłę swojej drużyny.
- Na pewno warto zwrócić uwagę na Rokasa Pukstasa. Amerykanin jest chyba obecnie największym talentem wśród hajduckiej młodzieży. Zarazem nikt nie obawia się, że przyjście tych starszych zawodników osłabi pozycję tych młodszych. Po prostu w składzie będzie więcej wartościowych piłkarzy i to zaowocuje na przyszłość. Posiadanie w kadrze takiego piłkarza jak np. Rakitić, od którego ta młodzież będzie mogła czerpać wzorce, wyjdzie całej drużynie tylko na plus - przewiduje Chodziński.
Dotąd najwyższym transferem wychodzącym w historii klubu było przejście za blisko 14 mln euro znanego z występów w Radomiaku Luki Vuskovicia do Tottenhamu. W przeszłości Hajduk spore pieniądze zarobił też na takich piłkarzach jak Nikola Vlasić (11 mln do Evertonu), Kalinić (7 mln do Blackburn), Stipe Biuk (6,5 mln do LAFC) czy Domagoj Bradarić (6,5 mln do Lille). Aby jednak zaczął zarabiać jeszcze większe pieniądze na swoich zawodnikach, do solidnego szkolenia muszą dojść wyniki.
Czekają dwie dekady
I to właśnie na nie najbardziej czekają teraz wszyscy kibice, łącznie ze słynnej Torcidy. Hajduk nie zdobył mistrzostwa blisko 20 lat, na przestrzeni ostatniej dekady łącznie z Gattuso miał już w sumie 20 trenerów, a w fazie grupowej europejskich pucharów po raz ostatni wystąpił w sezonie 2010/11. Te gorzkie lata pewnie nieco zdołały osłodzić dwa krajowe puchary wywalczone w 2022 i 2023 roku, ale to wciąż za mało jak na tak potężny i ważny historycznie klub. Gattuso doskonale zdaje sobie sprawę, że po Neapolu czy Marsylii po raz kolejny wkroczył na gorący teren. I jak sam przyznaje w wywiadach, atmosfera, z którą będzie musiał zmierzyć się na Poljudzie, tylko go nakręca.
Krótkoterminowym celem zespołu jest jak najlepsze zaprezentowanie się w eliminacjach europejskich pucharów, czyli oczywiście najlepiej dotarcie do fazy grupowej Ligi Konferencji. O to jednak wcale nie będzie tak łatwo, bo o ile w drugiej rundzie czeka go starcie z trzecią siłą Wysp Owczych, czyli HB Torshavn, o tyle w kolejnej z przegranym z pary eliminacji Ligi Europy: Ruzomberok - Trabzonspor. Przy czym prawda jest taka, że fani w Splicie bardziej niż na grę w rozgrywkach kontynentalnych czekają na coś zupełnie innego.
- Cel jest prosty i jest nim mistrzostwo lub nawet dublet. Zdobycie pucharu będzie jedynie czymś na otarcie łez. Wszyscy w Splicie czekają jednak na to mistrzostwo i zdecydowanie na to zasługują. Już w poprzednim sezonie było blisko detronizacji Dinama Zagrzeb, teraz też nie ma tam jakiegoś szału, więc jak nie teraz, to już nie wiem kiedy. Oczywiście może zaskoczyć jeszcze Rijeka, która już od kilku sezonów gra solidną piłkę i potrafi wykorzystać potknięcia Dinama czy Hajduka. Dużo będzie rzecz jasna zależeć od tego, czy Gattuso i Kalinić dostaną wystarczająco dużo czasu. Już wielokrotnie myślałem, że w Hajduku następuje stabilizacja, a jednak ostatecznie do akcji wchodzili działacze i zwalniani kolejnych trenerów. Konsekwencja władz klubu będzie więc tutaj kluczowa - podsumowuje nasz rozmówca.