Co za forma byłej gwiazdy Ekstraklasy! Gol za golem, klubowy rekord pobity

Co za forma byłej gwiazdy Ekstraklasy! Gol za golem, klubowy rekord pobity
Rafal Rusek / pressfocus
Dominik - Budziński
Dominik BudzińskiWczoraj · 09:30
Trzy lata temu pożegnał polską Ekstraklasę, w której momentami robił prawdziwą furorę. Potem jego kariera toczyła się po różnych torach, ale dziś Jesus Jimenez znów zachwyca formą. Jest prawdziwą gwiazdą ligi… indyjskiej.
Urodzony w Leganes piłkarz okazał się beneficjentem mody, jaka kilka lat temu opanowała piłkarską Polskę. Kluby znad Wisły masowo ruszały wtedy po piłkarzy z niższych lig hiszpańskich, bo ci po pierwsze nie byli drodzy, a po drugie, i raczej ważniejsze, dawali odpowiednią jakość.
Dalsza część tekstu pod wideo
Prym w takich transferach wiodła Wisła Kraków, gdzie kapitalnie odnaleźli się Carlitos Lopez, Jesus Imaz czy Pol Llonch, ale na Hiszpanach nie zawiódł się też Górnik Zabrze. Igor Angulo rządził najpierw na zapleczu Ekstraklasy, by potem potwierdzić klasę w elicie, a z bardzo dobrej strony pokazywał się też Dani Suarez. Kilka lat młodszy Jimenez miał więc przetarte szlaki.

Z III ligi do Ekstraklasy

Wyjątkowo uniwersalny piłkarz był wówczas świeżo po naprawdę udanym sezonie w trzeciej lidze hiszpańskiej. W barwach CF Talavera, jako ofensywny pomocnik, strzelił 10 goli, a dwa trafienia dorzucił w rozgrywkach Pucharu Króla. Co ciekawe, była to jego premierowa kampania na tym poziomie rozgrywkowym. Wcześniej grał wyłącznie niżej. Nigdy nie zahaczył o La Liga czy Segunda Division.
Górnik nie sprowadzał zatem może kota w worku, ale mógł mieć lekkie obawy, czy Jimenez odnajdzie się w Ekstraklasie. Jak się potem okazało, zupełnie niepotrzebne. Hiszpan potrzebował co prawda trochę czasu, by się rozkręcić, bo pierwszego gola strzelił w 11. meczu, ale kiedy złapał już odpowiedni rytm, był po prostu nie do zatrzymania.
Imponował nie tylko formą, ale też uniwersalnością. Grał jako ofensywny pomocnik, skrzydłowy, napastnik. W Zabrzu został ostatecznie trzy i pół roku, w międzyczasie dostając nawet kapitańską opaskę. Gdy w lutym 2022 roku żegnał się z Górnikiem, miał na liczniku 134 mecze, 43 gole i 25 asyst. W klubowej historii tylko jeden obcokrajowiec był skuteczniejszy. To oczywiście rodak Jimeneza, wspomniany już Angulo.
Zabrzanie w środku sezonu stracili wtedy swoją gwiazdę i lidera, ale przynajmniej zarobili na sprzedaży, bo kilka miesięcy później Jimenez mógłby już odejść za darmo. A tak na konto Górnika wpadło przynajmniej 650 tysięcy euro.

Miłe złego początki

Hiszpan powędrował do MLS, gdzie przywdział barwy Toronto FC. Początek w nowych barwach miał wręcz wymarzony. Tym razem nie potrzebował już żadnego czasu na aklimatyzację. W debiucie zaliczył asystę, a potem solidnie rozwiązał worek z bramkami. Po 10 kolejkach miał na koncie siedem trafień.
W końcu jednak Hiszpan wyraźnie spuścił z tonu. Rzadko dawał już drużynie konkrety. Od początku maja do końca sierpnia strzelił tylko jednego gola, a w kolejnych miesiącach nie było pod tym względem dużo lepiej. W poszukiwaniu dawnej formy Jimenez już po jednym sezonie odszedł więc z Toronto do ligowego rywala z Dallas, ale tam jego zapaść tylko nabrała na sile. W 23 meczach były piłkarz Górnika Zabrze nie zdobył żadnej bramki. Grał głównie jako zmiennik. Na murawie spędził tylko nieco ponad 700 minut.
Amerykański sen Jimeneza spalił zatem na panewce. Zaczęło się pięknie, skończyło sporym niedosytem. Hiszpan trochę z podkulonym ogonem wrócił więc do Europy, podpisując w lutym tego roku umowę z greckim OFI Kreta, ale i na ten związek można było potem spuścić zasłonę milczenia. Problemy zdrowotne, które przez długie lata omijały zawodnika urodzonego w Leganes, coraz częściej dawały o sobie znać. Efekt? Tylko sześć występów dla klubu z Hellady. W tym jeden przebłysk. Bramka w meczu z Panathinaikosem. Skapitulować musiał Bartłomiej Drągowski.

Wielka forma w Indiach

Jimenez sezon 2024/25 też zaczął jeszcze na Krecie, dwa razy wystąpił jako zmiennik, ale pod koniec sierpnia spakował walizkę i ruszył pisać najbardziej egzotyczny, przynajmniej jak do tej pory, rozdział swojej piłkarskiej kariery. Podpisał kontrakt z indyjskim Kerala Blasters.
Taki kierunek, podobnie jak ten polski, też jest w przypadku Hiszpanów naprawdę popularny. Kiedyś gole strzelał tam Angulo, kilka klubów z tego kraju zaliczył już Javi Hernandez (ex Cracovia, Górnik Łęczna), a barwy jednego z tamtejszych gigantów reprezentuje Iker Guarrotxena, niegdyś zawodnik Pogoni Szczecin. Wystarczy zresztą spojrzeć na klasyfikację strzelców indyjskiej ekstraklasy, by dojrzeć cały tabun graczy z Półwyspu Iberyjskiego. Nie tylko tych z przeszłością nad Wisłą.
Żaden z nich nie jest natomiast w obecnym sezonie tak skuteczny jak właśnie Jimenez. 31-letni napastnik notuje prawdziwe wejście smoka do nowej drużyny. W 12 ligowych meczach strzelił póki co dziewięć goli. W pewnym momencie miał już na koncie serię sześciu spotkań z przynajmniej jednym trafieniem, czym zapisał się na kartach historii klubu. Nigdy przedtem żaden zawodnik Kerala Blasters nie miał bowiem takiej passy.
Jesus Jimenez
Transfermarkt
Jimenez niemal z miejsca stał się ulubieńcem kibiców, co rusz dostaje nagrody dla piłkarza meczu czy miesiąca, ale ma też powody do zmartwień. Nie dość, że jego zespół zajmuje w lidze dopiero dziewiąte miejsce (na 13 drużyn), to jeszcze on sam zmaga się z urazem, przez który nie mógł wystąpić w trzech ostatnich meczach.
Nawet mimo to Jimenez jest natomiast wciąż w czołówce najlepszych strzelców rozgrywek. Póki co zajmuje drugie miejsce. Co ciekawe, tuż za jego plecami czai się inny piłkarz dobrze znany w naszym kraju. Jedno trafienie mniej zanotował bowiem Armando Sadiku, były gracz warszawskiej Legii.
Ekstraklasa niespodziewanie rozgościła się zatem w odległych Indiach. A Jimenez? Kto wie, może wróci jeszcze kiedyś na polskie boiska? W przeszłości niejednokrotnie oglądaliśmy już podobne historie. Umowa Hiszpana z indyjskim klubem obowiązuje do 31 maja 2026 roku. Mowa natomiast o piłkarzu, który w teorii nadal ma przed sobą kilka lat grania. Nie jest to przecież jeszcze emeryt.

Przeczytaj również