Co to był za gol Błaszczykowskiego! Niesamowity strzał. "Cudo, takie bramki pamięta się przez lata" [WIDEO]

Co to był za gol Błaszczykowskiego! Niesamowity strzał. "Cudo, takie bramki pamięta się przez lata" [WIDEO]
Gevorg Ghazaryan / Shutterstock.com
Jakub Błaszczykowski doczekał się w końcu swojego oficjalnego pożegnania w reprezentacji Polski. Z tej okazji przyjrzeliśmy się najważniejszym meczom kapitana dla "Biało-czerwonych". Jest ciekawie, wszak "Kuba" był symbolem nie tylko wielkich sukcesów.
Jakub Błaszczykowski na ostatni mecz w kadrze zasługiwał od dłuższego czasu. Zawsze jednak coś stało na przeszkodzie - a to nie pomagali selekcjonerzy, ciągnący go w zupełnie odmiennych kierunkach, a to on sam borykał się z poważnymi kłopotami zdrowotnymi. Wreszcie jednak dojdzie do tego upragnionego meczu, którym zostało spotkanie z Niemcami. Nie ma znaczenia, że to starcie towarzyskie - trudno bowiem wyobrazić sobie lepszego, bardziej tradycyjnego rywala dla "Biało-czerwonych".
Dalsza część tekstu pod wideo
A "Kuba" zasłużył na to, aby pożegnać go w sposób godny. Nie podczas absurdalnej gry w dwa ognie z Japonią, nie podczas kadencji Jerzego Brzęczka, która rodziła wiele wątpliwości. Spotkanie z Niemcami jawi się jako scenariusz optymalny - legenda w spokoju może podziękować kibicom, a kibice mogą ukłonić się legendzie. Bo chociaż najważniejsze mecze reprezentacyjnego Błaszczykowskiego to nie jest seria samych sukcesów, to piękne wspomnienia przeważają nad pęknięciami. O nich jednak też wspomnimy.

Arabia Saudyjska 1:2 Polska - 2006

To nie był wybitny mecz ani całej reprezentacji, ani Jakuba Błaszczykowskiego. Niemniej był to mecz wyjątkowo ważny - debiutowali Łukasz Fabiański, "Kuba", drużynę opuszczał (niespodziewanie) Tomasz Kłos, a swoje jedyne gole dla kadry strzelił Łukasz Sosin. Zawodnik Wisły Kraków spędził na boisku 45 minut i szału nie zrobił. Rozpoczął jednak pisanie historii jednego z najważniejszych piłkarzy dla "Biało-czerwonych" w całym XXI wieku.

Rosja 2:2 Polska - 2007

Pierwszy tak dobry mecz w wykonaniu Błaszczykowskiego. Wcześniej dostawał szanse w meczach eliminacyjnych do EURO 2008, ale częściej łapał żółte akcje niż popisywał się akcjami. W Moskwie było jednak inaczej, czemu nie umniejsza fakt, że było to jedynie starcie towarzyskie. Przypomnijmy - "Biało-czerwoni" przegrywali już 0:2 (zawstydzająco nieruchawy był Jacek Bąk), a do wyrównania doprowadzili w ostatnich 20 minutach rywalizacji.
Najpierw "Kuba" przyjął piłkę przed polem karnym, wykonał niezbyt zgrabny, ale skuteczny zwód i podał do Jacka Krzynówka, który posłał standardową bombę w okienko bramki. Później zaś swojego pierwszego gola dla kadry strzelił właśnie Błaszczykowski. W 77. jeden z rywali dał sobie odebrać piłkę, a że w defensywie nie pozostawał już kompletnie nikt, to młody skrzydłowy wpadł w pole karne i spokojnie pokonał golkipera. 1 z 21.

Portugalia 2:2 Polska - 2007

Na konkrety w meczu "o coś" trzeba było poczekać nieco dłużej, bo do 11. meczu dla "Biało-czerwonych". Większość osób pamięta to spotkanie przez pryzmat pierwszej tury starć Grzegorza Bronowickiego z Cristiano Ronaldo, a także kolejnego strzału z prywatnej armaty w arsenale Krzynówka. Tymczasem wielkie strzelanie w Lizbonie rozpoczęło się od Mariusza Lewandowskiego i Błaszczykowskiego. "Kuba" miał trochę miejsca przed polem karnym, więc uderzył z całej siły - Ricardo zdołał odbić ten strzał, ale pokonała go dobitka w wykonaniu pomocnika.

Japonia 0:1 Polska - 2018

Nie będziemy oszukiwać, że reprezentacyjna kariera byłego kapitana usnuta jest wyłącznie z pięknych historii. Bywało bardzo gorzko, czego najlepszym przykładem jest właśnie mecz z Japonią, w którym przecież Błaszczykowski nawet nie zagrał. Miało to być pożegnanie z największą ze scen, uhonorowanie wieloletnich zasług dla "Biało-czerwonych". Wyszedł jednak wielki wstyd.
Samo spotkanie z azjatycką kadrą było abominacją futbolu, ale nawet osławiony niski pressing nie zapisał się w pamięci tak mocno, jak Kamil Grosicki symulujący swoją kontuzję oraz "Kuba" stojący przy linii bocznej i zastygły niczym Han Solo w karbonicie. Reprezentacja przez lata dostarczała pożywki dla satyryków, wdzięczne były wykonanie hymnu przez Edytę Górniak lub porażka z Koreańczykami. Drużyna Adama Nawałki na świecznik jednak nie trafiała - aż do tego momentu.

Polska 2:1 Czechy - 2008

Jeden z najlepszych indywidualnie meczów, co też tłumaczy wysoką pozycję na liście. EURO 2008 przemknęło skrzydłowemu w związku z kontuzją, a już po zakończeniu imprezy zaczął pokazywać, dlaczego powinno być nam naprawdę szkoda. Starcie z Czechami - rozgrywane w ramach eliminacji do mistrzostw świata - było jednym z nielicznych pozytywów tego trudnego okresu, a Błaszczykowski był po prostu najlepszy na boisku.
Oba gole to zasługa zawodnika, który był już związany z Borussią Dortmund. Przy pierwszym minął trzech rywali i podał do Pawła Brożka, który kropnął z dystansu, zaś przy drugim znakomicie wyszedł na pozycję, pomknął w pole karne i podciął piłkę nad Petrem Cechem. Niestety, cztery dni później rozpoczął się koszmar "Biało-czerwonych".

Polska 1:1 Rosja - 2012

Mecz o wyjątkowym znaczeniu, bo utrzymywał nas w grze na najważniejszym turnieju. Do tego został on okraszony pięknym golem "Kuby", prawdopodobnie najładniejszym, jakiego strzelił dla reprezentacji. Jedno z tych trafień, które pamięta się przez lata - przyjęcie, ścięcie do środka w pełnym biegu i załadowanie prosto w okienko bramki. Cudo, których na EURO 2012 zwykle nie doświadczaliśmy.
Żeby jednak nie było kolorowo, to niedługo później znowu wszystko zaczęło się sypać. Przyszedł mecz z Czechami, stypa zamiast święta, a na dodatek skrzydłowy udzielił osławionej wypowiedzi dotyczącej biletów dla rodzin piłkarzy. Tym samym obok jego nazwiska pojawił się jeden z największych znaków zapytania, których nie udało się zmazać mimo upływu lat.

Ukraina 0:1 Polska - 2016

W fazie grupowej EURO 2016 reprezentacja Polski nie pokazywała pięknego futbolu. Pokazywała futbol efektywny, oparty na stabilnych fundamentach. Po świetnym pod względem taktycznym meczu z Niemcami (0:0), a wcześniej kluczowym pokonaniu Irlandii Północnej (1:0) przyszła kolej na starcie z sąsiadami. Warunek był prosty - nie mogliśmy przegrać. Kadra Adama Nawałki była jednak nienasycona, więc i to spotkanie wygrała.
Tym razem to właśnie "Kuba" rozstrzygnął o losach, gdy wykorzystał podanie Arkadiusza Milika. Tym samym napastnik zrewanżował się zawodnikowi Fiorentiny, który w pierwszym meczu z Wyspiarzami samemu wcielił się w rolę asystenta. Dlaczego spotkanie jest tak wysoko na liście? Bo walnie przyczyniło się do napisania najpiękniejszej historii "Biało-czerwonych" w XXI wieku.

Szwajcaria 1:1 (4:5) Polska - 2016

Przed samym turniejem było wiele obaw dotyczących dyspozycji Błaszczykowskiego. Były to obawy o tyle uzasadnione, że doświadczony przecież zawodnik właściwie nie grał. W całym sezonie 2015/16 uzbierał łącznie 20 występów, strzelił dwa gole i zanotował trzy asysty w barwach Fiorentiny. Niewiele, tym bardziej, że spora część tych meczów była wynikiem wejścia z ławki. Ponadto skrzydłowy zmagał się z kontuzjami, więc kwestionowano jego ogólną przydatność dla reprezentacji. Brak "Kuby" byłby prawdopodobnie największym błędem Nawałki.
Gol z Ukrainą to jedno, ale trafienie przeciwko Szwajcarii ważyło jeszcze więcej. Faza pucharowa, pierwsze spotkanie i pewne wykończenie po świetnym dośrodkowaniu Kamila Grosickiego. Później Błaszczykowski wytrzymał presję w serii jedenastek, znowu pokonał Yanna Sommera, "Biało-czerwoni" grali dalej. Bez zaangażowania wychowanka Wisły, tego sukcesu po prostu by nie było. Jeśli porównać ten występ do jedzenia, to byłby to big kahuna burger, ot co.

Polska 1:1 (3:5) Portugalia - 2016

Niestety, cały ten wysiłek nie poszedł może na nic, ale został przyćmiony w sposób najbardziej okrutny z możliwych. Trafienia przeciwko Ukrainie oraz Szwajcarii nikną bowiem wobec tego, co wydarzyło się w kluczowym momencie spotkania z Portugalią. Ćwierćfinał wielkiej imprezy, coś, czego na EURO nie doświadczyliśmy nigdy wcześniej. Szansa na półfinał bezpowrotnie jednak przepadła.
Oczywiście, Błaszczykowski miał niesamowitego pecha. To na jego barki spadła cała odpowiedzialność, chociaż Rui Patricio nie trzymał się linii brakowej. Ba! Przecież po "Kubie" karnego wykonywał jeszcze Ricardo Quaresma. Tego się jednak nie pamięta - cała uwaga, bądźmy szczerzy, skupia się na jedynym pudle "Biało-czerwonych" tamtego czerwcowego popołudnia. Pudle, które na stale przylgnęło do zawodnika powoli schodzącego ze sceny.

Przeczytaj również