"Ciche" i świetne wzmocnienie Realu Madryt. Vinicius marzył o takim partnerze. Piękne słowa Pereza

"Ciche" i świetne wzmocnienie Realu Madryt. Vinicius marzył o takim partnerze. Piękne słowa Pereza
Xinhua/Pressfocus
Real Madryt tanim kosztem dokonał wielkiego wzmocnienia. Za grosze sprowadzono zawodnika, który ma papiery, aby zaistnieć na Santiago Bernabeu. Fran Garcia już udowodnił swoją jakość, a teraz może potwierdzić ją w klubie z najwyższej półki.
W ostatnim czasie Real Madryt znajduje się w centrum transferowego zamieszania. Klub pożegnał Karima Benzemę, sprowadził Jude’a Bellinghama, Joselu, ściągnął z powrotem Brahima Diaza, a jednocześnie w tle pojawia się temat Kyliana Mbappe. W całym zgiełku medialnych doniesień nieco bez echa mógł przejść ruch, który także już został sfinalizowany. Na Santiago Bernabeu po trzech latach wrócił Fran Garcia. Lewy obrońca opuszczał ekipę “Królewskich” jako nieopierzony junior bez krzty doświadczenia. Wrócił, będąc ukształtowanym zawodnikiem gotowym do rywalizacji na topowym poziomie.
Dalsza część tekstu pod wideo

Człowiek Madrytu

Fran Garcia to człowiek, który urodził się, aby reprezentować barwy “Los Blancos”. Niemal wszyscy bliscy piłkarza legitymują się jako kibice ekipy z Estadio Santiago Bernabeu. Nic dziwnego, że dzieciak z Bolanos de Calatrava również prędko zakochał się w Realu. Jako mały chłopiec śledził popisy drużyny, która miała w swoich szeregach najlepszych lewych obrońców świata. Najpierw w Madrycie czarował Roberto Carlos, później schedę po nim przejął Marcelo. W międzyczasie kontrakt z klubem podpisał sam Garcia. Do młodzieżówek “Królewskich” w wieku 14 lat. Dość płynnie udało mu się przechodzić przez kolejne szczeble akademii. Wychowanek słynnej La Fabriki otrzymał nawet szansę debiutu w seniorskiej ekipie. Na niedoświadczonego Frana postawił Santiago Solari, który podczas krótkiego epizodu na ławce Realu dał się poznać jako trener odważnie korzystający z młodych piłkarzy. Obrońca rozegrał 45 minut w pucharowym starciu z UD Melilla. Co warte uwagi, udało mu się wtedy zanotować asystę przy trafieniu Isco.
Mimo owocnego debiutu, w kolejnych miesiącach Garcia nie mógł liczyć na powołania do pierwszej drużyny. Filarem Realu pozostawał wówczas niezmordowany Marcelo. W rolę zmiennika brazylijskiej ikony najpierw wcielał się Theo Hernandez, a później ściągnięty za wielkie pieniądze Ferland Mendy. W międzyczasie minuty zbierał jeszcze Sergio Reguilon. Fran w końcu był jednocześnie zbyt dobry na dalszą grę w rezerwach, ale jeszcze nieco za słaby, aby zadomowić się w seniorach. Klub podjął zatem niezwykle racjonalną decyzję o sprzedaży Hiszpana do Rayo Vallecano przy jednoczesnym zabezpieczeniu jego przyszłości. Ten ruch otworzył mu drogę do wielkiej kariery.
- Kiedy opuszczasz Real, wychodzisz z bańki, w której dotychczas żyłeś. Trafiłem do Rayo, czyli skromnego klubu, który jednak nie musi niczego zazdrościć innym. Tutaj wyznaje się podobne wartości, co w Realu. Czuję się tu bardzo dobrze, początki nie były łatwe, ponieważ musiałem przystosować się do gry na poziomie La Ligi. Z biegiem czasu nabieram jednak większej pewności siebie, dodają mi ją koledzy i trener. To doskonałe miejsce, abym nadal rozwijał się jako piłkarz - mówił dwa lata temu Fran w rozmowie z dziennikiem "AS".

Ligowa czołówka

Garcia niezwykle efektownie rozpoczął swoją przygodę z Rayo. W pierwszych dwóch kolejkach ligowych zaliczył dwie asysty, prezentując pełen wachlarz umiejętności ofensywnych. Z nim w pierwszym składzie ekipa “Piratów” przebojem uzyskała awans do La Ligi. Przeskok na najwyższy poziom rozgrywkowy nie zrobił większego wrażenia na lewym obrońcy. Pozostał on filarem zespołu i jednym z czołowych hiszpańskich piłkarzy na swojej pozycji.
- Kiedy gramy na niższym poziomie, Fran zawsze jest nieskończonym źródłem energii. Współpraca z nim to przyjemność, oby nadal się rozwijał, a będzie jeszcze lepszym piłkarzem - komplementował go Andoni Iraola cytowany przez dziennik "Marca".
Wychowanek Realu naturalnie nie przybył do Rayo jako gotowy piłkarz. Początkowo zdarzały mu się niechlujne spotkania czy momenty gapiostwa w defensywie. Z biegiem czasu zaczął jednak powoli eliminować mankamenty, jednocześnie doskonaląc główne atuty. Tylko w minionym sezonie 23-latek pokazał się z najlepszej strony, kiedy strzelał gole z Barceloną i Atletico oraz notował asysty przeciwko Realowi Madryt, Betisowi i Athletikowi. Mecze z wielkimi mogą pętać nogi wielu piłkarzom, ale nie Franowi Garcii.
Hiszpan utrzymywał równą formę, nie zapominając o korzeniach. W wielu wywiadach podkreślał, że jego marzeniem pozostaje odniesienie sukcesu na Santiago Bernabeu. Zdawał sobie sprawę z tego, że klub może go odkupić za zaledwie 5 mln euro. Przepuszczenie takiej okazji byłoby grzechem i to tym z kategorii ciężkich. Real nie musi jednak szykować się do transferowej spowiedzi.
- Od dziecka byłem fanem Realu Madryt. Sam fakt, że jestem łączony z powrotem do tego klubu, wzbudza we mnie ogromną ekscytację. Ponowna gra w barwach "Los Blancos" byłaby dla mnie zaszczytem, pracuję na to odkąd rozpocząłem karierę. Ale na razie skupiam się oczywiście na jak najlepszej grze w Rayo - stwierdził kilka miesięcy temu na antenie "Radio Marca".

Must have

Fran odchodził z Realu, gdzie panowało przeludnienie na lewej obronie. Wrócił jednak do klubu, który pilnie poszukiwał wzmocnień w tym sektorze. Ostatnie miesiące pokazały, że Ferland Mendy ma zbyt kruche zdrowie, aby móc na niego liczyć. Z kolei Eduardo Camavinga miewał bardzo udane występy jako defensor, jednak wszyscy wiemy, że miejscem Francuza jest środek pola. W efekcie na tej pozycji powstał wakat, który z przyjemnością przejmie Garcia.
- Fran Garcia to bardzo energiczny i szybki zawodnik. Jest dobry z piłką przy nodze, znakomicie odnajduje się w grze ofensywnej. Na pewno pomoże nam w przyszłym sezonie - przyznał Carlo Ancelotti na jednej z konferencji prasowych.
Liczby osiągane przez 23-latka potwierdzają, że jest on gotowy do gry w klubie pokroju Realu. W ostatnim roku notował on średnio aż 67 kontaktów z piłką na 90 minut, niemal jedno kluczowe podanie w każdym meczu, a do tego wygrywał 55% pojedynków i był częściej faulowany niż sam popełniał przewinienia. To topowe statystyki, biorąc pod uwagę, że mówimy o bocznym obrońcy z ligowego średniaka. Na uwagę zasługuje jeszcze jego spektakularna wydolność. W tym sezonie rozegrał najwięcej minut w lidze hiszpańskiej spośród wszystkich zawodników z pola. W sumie “odpoczął” jedynie przez 11 minut, kiedy został zmieniony w 16. kolejce przy okazji starcia z Betisem. Poza tym występował od deski do deski w każdym spotkaniu.
Dodatkowo Fran ma wszystko, aby stać się wymarzonym partnerem do gry u boku Viniciusa Juniora. Brak topowego lewego defensora sprawił, że w ostatnich miesiącach Brazylijczyk często musiał właściwie w pojedynkę robić przewagę na skrzydle. W większości meczów Vini i tak radził sobie lepiej niż dobrze, jednak nie ulega wątpliwości, że towarzystwo piłkarza pokroju Garcii może mu tylko pomóc.
- Każdy zna potencjał Viniciusa. Gra z nim w jednej drużynie będzie zaszczytem - podkreślił Garcia podczas ceremonii powitalnej na Santiago Bernabeu.

Pracowity okres

- Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że Fran Garcia mógł wrócić do swojego piłkarskiego domu. To zawodnik, który bardzo rozwinął się w Rayo Vallecano i już w wieku 23 lat został jednym z najlepszych hiszpańskich obrońców. W Realu na pewno odniesie jeszcze więcej sukcesów - powiedział Florentino Perez po powrocie Frana na Bernabeu.
Usłyszenie takich słów z ust prezesa Realu musi być wielkim zaszczytem. A na tym nie skończyły się pozytywy związane z dalszym rozwojem kariery. W ten sam dzień nowy-stary nabytek “Królewskich” otrzymał awaryjne powołanie do reprezentacji Hiszpanii. Juan Bernat doznał kontuzji, Alejandro Balde również leczy uraz, a czas Jordiego Alby powoli przemija. Niewykluczone, że aktualne zgrupowanie będzie początkiem pięknej i przede wszystkim długiej przygody z kadrą.
Do następnego sezonu jeszcze trochę czasu, jednak już teraz nie można się doczekać ponownego debiutu Garcii w Realu. Z pewnością nie będzie on najgłośniejszym wzmocnieniem “Królewskich”, ale na pewno ma wszystko, aby zadomowić się w ekipie Carlo Ancelottiego. Z perspektywy kibica można jedynie współczuć wszystkim prawym obrońcom na Półwyspie Iberyjskim. Zatrzymanie duetu Fran - Vinicius może się okazać misją z gatunku tych niemożliwych.

Przeczytaj również