Choroba, która nie wybiera. Pora kolejny raz rzucić rękawicę depresji
Przez wiele lat depresja była tematem tabu. Unikano rozmów na jej temat, przede wszystkim w środowiskach silnie zmaskulinizowanych. Do takich bez wątpienia zalicza się piłkarska szatnia, która wykluczać potrafi z rozmaitych powodów. Swoje robił też wydźwięk społeczny - część osób nie potrafiła zrozumieć, że także jedni z najbogatszych ludzi, ci którzy biegają po ekranach naszego plazmowego telewizora, oni także mogą chorować na depresję. Chorować, bowiem depresja jest chorobą. W dodatku tą, która nie dzieli ludzi na lepszych i gorszych.
Obecne szacunki dotyczące depresji są zatrważające. Założenia WHO dotyczące rozwoju tej choroby okazały się trafne. Prognozowano, że do 2020 będzie to zaburzenie, które zajmie miejsce wśród trzech najpopularniejszych na całym świecie. Obecnie sprawa ma się jeszcze gorzej, bowiem pandemia koronawirusa oraz jej następstwa znacznie osłabiły odporność społeczną na dolegliwości tego rodzaju. Z danych portalu "MedOnet" wynika, że 42% Polaków zauważa u siebie pogorszenie kondycji psychicznej w wyniku COVID-19.
Obecnie depresja przyczynia się do śmierci blisko 4000 osób dziennie. W ciągu całego roku odbiera rodzinom, bliskim, znajomym około jednego miliona towarzyszy. Coraz częściej jej przyczyną nie stają się tyle tragedie życiowe, co wiele czynników zewnętrznych, które do tej pory bagatelizowano - szaleńcze tempo życia, przeciążenie obowiązkami, brak balansu między czasem wolnym a pracą.
- To nie jest takie proste - po prostu się zaharować, kupić sobie kolejne pantofelki do szybkiego biegania, jeszcze szybszy samochód i jeszcze szybszą windę na 15 piętro wieżowca. Przyjęcie takiego stylu życia przynosi konsekwencje i to jest "nowa depresja" - tłumaczył prof. Bartosz Łoza dla portalu "MP".
W samej Polsce szacuje się, że chorych na depresję jest 1,5 miliona osób. To jakieś 4% całej populacji naszego kraju, niemal cała Warszawa. Jak dowodzą badania - szczególnie podatni na rozwój tego zaburzenia są ludzie między 20. a 40. rokiem życia. Dla nich szacunki te potrafią być jeszcze bardziej brutalne.
Dlatego w tych trudnych czasach niezwykle ważne są gesty solidarności płynące ze wszelakich środowisk. Także w tych, gdzie depresja przez wiele lat była tematem tabu lub powodem do wstydu, zarzucania fałszywości. W końcu społeczne przekonanie o tym, że na depresję chorować mogą wszyscy, ale nie bogaci - czyli też piłkarze - kiełkowało bardzo mocno, czyniąc wiele złego.
Ta choroba nie wybiera
Gdyby założenia osób skazujących na depresję tylko tych, którzy mają w życiu pod górkę, były słuszne, nie byłoby tragedii Robina Williamsa, ale też tysięcy innych, bardziej anonimowych istnień. W końcu - przynajmniej w teorii - mieli oni wszystko. Emanowali uśmiechem, opowiadali żarty, a na koncie mieli tyle, że byliby w stanie wyleczyć się praktycznie z każdej choroby, którą zna współczesny świat. Niechlubny wyjątek jednak istnieje i jest nim depresja.
Dowodzą tego nie tylko pojedyncze przykłady, ale i oficjalne statystyki. WHO alarmuje, że na depresję choruje około 5% populacji całego świata. Okło 27% populacji w Europie. Nie są to odosobnione przypadki, ale globalny problem, który zatacza coraz szersze kręgi. Należy przy tym pamiętać, że są to wyłącznie przypadki rozpoznane i zgłoszone. Miliony osób nie decydują się na rozmowę o swoim problemie, ponieważ dalej obawiają się stygmatyzacji ze strony środowiska.
Szacuje się, że gdyby przeprowadzić jeszcze bardziej rzetelne badania a ludzie nie mieliby oporów przed powiedzeniem prawdy nie tylko społeczeństwu, ale też samemu sobie, tylko w Polsce liczba chorych na depresję skoczyłaby z 1,5 miliona do blisko 4.
Komenda Główna Policji podała, że w 2021 roku doszło do 5,2 tysiąca udanych zamachów samobójczych. Tendencja utrzymuje się na podobnym poziomie od kilku lat. Nie oznacza to jednak niczego dobrego - nie wykonaliśmy bowiem wystarczająco wielu kroków, by uprzedzić tragiczne wydarzenia. A przecież statystyki KGP są czytelne - depresja jest najczęstszą przyczyną samobójstwa w Polsce. W tym straszliwym wyścigu wyprzedza kolejno zaburzenia osobowości, alkoholizm oraz schizofrenię.
Największe liczby samobójstw (ponad 900 rocznie) odnotowuje się w Polsce w czterech grupach wiekowych: wśród 30-latków, 40-latków, 50-latków i 60-latków – czyli w szerokim spektrum osób dorosłych aktywnych zawodowo. Depresja nie wybiera.
Nigdy więcej
Gdyby było inaczej, choroby nie tylko mogliby uniknąć wasi bliscy, ale też dziesiątki piłkarzy. Środowisko od kilku lat stara się przełamywać temat tabu i robić wiele, by nie doszło do historii takich jak ta Roberta Enke. Od śmierci niemieckiego bramkarza minęło blisko 13 lat. Nie poradził sobie z odejściem dwuletniej córeczki Lary, które pogłębiło chorobę i doprowadziło do wielkiej tragedii.
Piłkarze coraz częściej podkreślają jednak, że depresja nie zawsze jest powiązana z dramatami życia prywatnego. Światło na tę sprawę rzucił Andres Iniesta, jeden z najlepszych zawodników w całej historii. Hiszpan zachorował w szczytowym momencie swojej kariery, niedługo po zdobyciu Ligi Mistrzów przez FC Barcelonę. Pozornie nie brakowało mu niczego, ale depresja trawiła pomocnika od środka.
Iniesta nie chciał otworzyć się na kolegów z drużyny, dotyczyło to także jego najbliższych przyjaciół. Ostatecznie o sytuacji zawodnika dowiedział się Pep Guardiola, który pomógł podopiecznemu w zorganizowaniu koniecznej pomocy. Iniestę, dzięki staraniu psychologów oraz odwadze samego zawodnika, udało się ostatecznie uratować. Więcej o najważniejszym meczu jego życia przeczytacie TUTAJ.
Jednocześnie były piłkarz FC Barcelony jest kolejnym dowodem na to, jak trudno otworzyć się zawodnikom. Chociaż Hiszpan zachorował w bardziej tolerancyjnym XXI wieku, dalej nie potrafił rozmawiać o swoich problemach. Bał się, że będzie to odebrane jako słabość. To tylko pokazuje skalę problemu, który musiał trawić szatnię w latach 80. lub 90. Wiele na ten temat wie Tony Adams.
- Ludzie odebraliby to jako słabość. W latach 80. i 90., jeśli potrzebowaliśmy pomocy, zachowywaliśmy się jak “prawdziwi mężczyźni” i braliśmy się w garść. W rezultacie skończyliśmy z załamaniami nerwowymi - stwierdziła legenda Arsenalu.
- Moje doświadczenie pokazuje, że od chwili, kiedy zacząłem dzielić się moimi myślami oraz uczuciami i robiłem to w bezpiecznym miejscu u boku kogoś, kogo szanowałem i kochałem, stałem się mocniejszy. Na szczęście, na i poza boiskiem, wydajemy się teraz zbliżać do stworzenia środowiska, w którym mówienie o zdrowiu psychicznym uznaje się za to, czym naprawdę jest: za oznakę siły - dodał Tony Adams.
W ciągu ostatnich kilkunastu lat głos w sprawie depresji zaczęli zabierać najlepsi przedstawiciele piłkarskiej profesji. Gianluigi Buffon, Andres Iniesta, Michael Carrick, Paul Merson, Chris Sutton, Adriano. Oni wszyscy powiedzieli o swoich problemach, drodze do wyjścia i o tym jak ważna jest społeczna odpowiedzialność. Oznak depresji nie można ignorować. Nikt nie chce dopuścić do tego, by do milionów osób dołączyły kolejne.
- Pewnego dnia, wstając z łóżka przed treningiem, poczujesz, że Twoje nogi są jak z ołowiu. Będziesz tak osłabiony, że nie będziesz w stanie prowadzić samochodu. Z początku pomyślisz, że to tylko przemęczenie albo jakiś wirus. Ale potem Ci się pogorszy, jedyne co będziesz chciał robić, to spać. Na treningu każda parada będzie wymagała nadludzkiego wysiłku. Przez siedem bitych miesięcy, nie będziesz potrafił odnaleźć radości życia - pisał Buffon w wiadomości do siebie sprzed lat.
- Błędy są kluczowe bo przypomną Ci że jesteś jedynie człowiekiem. Przypomną Ci, raz za razem, że gówno wiesz, kolego. I dobrze, bo piłka będzie dawała Ci poczucie, że jesteś kimś wyjątkowym, a musisz pamiętać, że nie różnisz się niczym od barmana czy elektryka z którymi będziecie przyjaciółmi na całe życie. To właśnie to wyciągnie Cię z depresji. Nie poczucie, że jesteś kimś wyjątkowym, ale to że jesteś takim samym człowiekiem jak wszyscy inni. Trudno Ci to teraz zrozumieć, mając 17 lat, ale obiecuje Ci, że prawdziwą odwagą jest nie wstydzić się okazać słabości. Zasługujesz na dar życia, Gigi. Tak jak wszyscy inni. Pamiętaj o tym - tłumaczył sobie jeden z najwybitniejszych bramkarzy w historii.
Całość tego pięknego listu możecie przeczytać TUTAJ.
Ważne inicjatywy
Chociaż depresja w Polsce jest poważnym problemem, wiele kwestii wciąż pozostaje niedopracowanych. W 2018 roku aktywnych było 136 placówek dziennej opieki psychiatrycznej. Istnieją jednak województwa, które wykluczono - w podlaskim, lubuskim oraz świętokrzyskim znajdowało się łącznie 5 (!) takich instytucji.
Co więcej, zgodnie z analizą PMR, przeprowadzonej na potrzeby raportu ,,Rynek opieki psychiatrycznej w Polsce 2021. Analiza rynku i perspektywy rozwoju”, większość placówek z oddziałami psychiatrycznymi (mamy ich w Polsce blisko 700), znajduje się w rękach prywatnych. To najczęściej (44%) małe szpitale, do których trudno się dostać. Dużych instytucji, które mają ponad 500 łóżek na oddziale psychiatrycznym i/lub leczenia uzależnień jest tylko 17.
Jednocześnie podjęto już decyzję o braku dofinansowania dla Telefonu Zaufania, który działał od trzynastu lat. Była to placówka niezwykle ważna dla ludzi młodych, których depresja przecież też dotyka. Z badań przeprowadzonych przez psychologów i studentów Dolnośląskiej Szkoły Wyższej wynika, że 44 proc. nastolatków ma objawy depresji. Próby samobójcze zdarzają się już nawet wśród sześciolatków.
Dzięki społecznej inicjatywie Telefon Zaufania na szczęście będzie dalej działał.
23 lutego to międzynarodowy dzień walki z depresją. Warto do niej dołączyć, o czym przekonuje coraz więcej inicjatyw ze strony polskich klubów. Świetny gest wykonał Raków Częstochowa, który uruchomił czterogodzinną bezpłatną infolinię, z której mógł skorzystać każdy, kto potrzebuje pomocy.
Należy takie ruchy nagłaśniać i chwalić. To chyba najlepszy i najprostszy sposób na to, by w kolejnych latach inicjowano ich coraz więcej. Tylko za pomocą masowych działań jesteśmy w stanie wygrać te trudne mecze. Dla niektórych najważniejsze w życiu.