Chcieli zagrozić super-klubom. Teraz są na dnie. "Czeka ich reset"
Wielką trójkę tureckiego futbolu próbowało zdetronizować już wielu. W ostatnich latach największe aspiracje zgłaszała Adana Demirspor. Dziś klub, który jeszcze niedawno chciał bić się o Ligę Mistrzów, jest outsiderem Super Lig.
To od początku miał być wielki projekt. Wydawało się, że Adana Demirspor będzie w stanie wykorzystać problemy, które w ostatnich latach co rusz przytrafiają się przedstawicielom wielkiej trójki, czyli Besiktasowi, Galatasaray i Fenerbahce. Może na Yeni Adana Stadyumu nikt nie wyobrażał sobie od razu walki o mistrzostwo, ale zapowiedzi już na wstępie były bardzo ambitne. Klub chciał zdobyć ligowe podium, a potem snuł marzenia o awansie nawet do Ligi Mistrzów. I choć przez pewien czas kibice w istocie mogli uwierzyć w te plany, ostatecznie rzeczywistość mocno je zweryfikowała.
Jakiś czas temu klub z południa Turcji zaczął popadać w coraz większe tarapaty finansowe. Zbiegło się to też z kryzysem sportowej części całego projektu. Aktualnie to czerwona latarnia ligi tureckiej, która na półmetku sezonu zdobyła zaledwie pięć punktów. W dodatku nic nie wskazuje na to, by w najbliższych miesiącach miało się coś zmienić. W Adanie trwa rozkład, którego zwieńczeniem w najlepszym wypadku będzie “tylko” spadek. Tym samym to koniec planów o podboju tureckiego futbolu nie pierwszego, i zapewne nie ostatniego śmiałka, który zapragnął zachwiać tamtejszą zabetonowaną hierarchią.
Trener ponad stan
Jego początki sięgają lat 40. ubiegłego wieku, kiedy tureckie koleje postanowiły mocniej wejść w sport. W całym kraju jak grzyby po deszczu powstawały kolejne “Demirspory”, na wzór wschodnioeuropejskich “Lokomotiwów” czy naszych “Kolejarzy”. Na przestrzeni kolejnych dekad wśród tej grupy to ekipa z Adany osiągnęła najwięcej, ale jej sukcesy też nigdy nie powalały na kolana. Największym przez lata pozostawał finał Pucharu Turcji z 1978 roku. Dużo większymi osiągnięciami mogły się pochwalić sekcja piłki wodnej, która w sumie zdobyła 21 mistrzostw oraz drużyna koszykarska, która wywalczyła w sumie dwa tytuły.
Sekcja piłkarska w XXI wieku długo czekała na lepsze czasy. W okolicach 2010 roku była nawet blisko upadku, ale uratował ją wtedy Bekir Cinar. Ówczesny prezydent przejął jej długi, dzięki czemu Adana przetrwała. Sam Cinar zapłacił jednak za to najwyższą cenę. Rok później popełnił samobójstwo, wieszając się na linie w klubowych barwach. Klub w 2018 roku został przejęty przez Murata Sanacka i po latach gry w niższych ligach w sezonie 2021/22 powrócił na piłkarskie salony. To właśnie po awansie do Super Lig wśród działaczy “Niebieskich Błyskawic” pojawiło się pragnienie podboju tureckiego futbolu.
- Adana była średniakiem, który niedawno awansował do Super Lig. Wnieśli pewien powiew świeżości, ale w kontekście ciekawych koszulek i po prostu świeżej ekipy, bo warto przypomnieć, że w najwyższej klasie rozgrywkowej są dopiero od czterech lat. Można zażartować, że prezydent klubu obudził się rano, powiedział, że ma dość średniactwa i zaczął sondować rynek w poszukiwaniu trenera - ale nie byle jakiego. Zagranicznego, z uznaniem. Z dużym nazwiskiem. Wybór Vincenzo Montelli był wtedy sporym zaskoczeniem, bo ten ledwie chwilę wcześniej prowadził rozmowy z samym Fenerbahce. Był to więc oczywiście trener ponad stan. I to pokazał - mówi w rozmowie z nami Krzysztof Gerlak, specjalista od tureckiej piłki.
Było mu za ciasno
Montella do Turcji trafił jako trener o bogatym CV, który na przestrzeni lat pracował w takich drużynach jak Sevilla czy Milan. Choć jego okres przed podjęciem pracy w Adanie był średni, wszyscy zdawali sobie sprawę, że fachowca z takim doświadczeniem jeszcze w klubie nie mieli. Włoch szybko udowodnił zresztą swoją wartość. W premierowym sezonie w Super Lig zajął z drużyną dziewiąte miejsce, ale apetyty rosły w miarę jedzenia. W kolejnym była już więc czwarta lokata, co zaowocowało historycznym awansem do europejskich pucharów, a dokładniej eliminacji Ligi Konferencji.
- Montella szybko zrobił z Adany Demirspor ekipę, która była ułożona w obronie, grała interesująca piłę i szturmowała podium. Być może to wszystko nastąpiło właśnie za szybko. Po osiągnięciu historycznego miejsca i uplasowaniu się tuż za stambulską trójką, Włoch musiał poczuć, że Adana zrobiła się dla niego zbyt mała i istnieje ryzyko, iż nie powtórzy tego wyniku. Gdzieś z tyłu głowy zdawał sobie też sprawę z przestojów i braków paliwa. Istotną rolę odegrała też na pewno struktura ligi, w której po sezonie największe ekipy skupują ciekawych graczy z mniejszych drużyn. To był jeden z kilku powodów, dla których Włoch postanowił odejść - opowiada Gerlak.
Montella rozstał się w klubem latem 2023 roku i wypromował się na tyle, że chwilę później został selekcjonerem reprezentacji Turcji. W Demirsporze zastąpił go z kolei Patrick Kluivert. Piłkarz wielki, ale z dużo skromniejszym trenerskim CV, na które składała się asystentura u Louisa van Gaala w reprezentacji Holandii czy praca w roli selekcjonera kadry Curacao.
Kluivert został rzucony na głęboka wodę, ale do pewnego momentu pod względem wyników nie wyglądało to tak źle. Brak awansu do fazy grupowej Ligi Konferencji zabolał, aczkolwiek w lidze zespół przez dłuższy czas plasował się w czołowej czwórce. Listopadowo-grudniowa zadyszka i tylko jedno zwycięstwo w sześciu spotkaniach zadecydowały jednak o losie Holendra.
- Plan był ambitny, zrobić coś dobrego, ale według nieco innego schematu. W tym przypadku mieliśmy do czynienia ze znanym trenerem, ale który dopiero raczkował w zawodzie. I to nie wypaliło. Adana pod wodzą Kluiverta spisywała się fatalnie i był to początek końca wielkich planów. Sezon ratować musieli lokalni trenerzy. Ostatecznie drużyna zakończyła poprzedni sezon na dopiero 12. miejscu w tabeli, co oznaczało ogromny regres. To pokazuje, że największą gwiazdą w zespole był jednak Montella, który w tym czasie z reprezentacją Turcji zrobił świetny wynik na EURO 2024 - zauważa nasz rozmówca.
Czekają na cud
Jeśli poprzedni sezon na Yeni Adana Stadyumu uznano za porażkę, to ten obecny jest po prostu katastrofą. Adanę prowadziło już trzech trenerów, którzy dotąd łącznie uzbierali tylko pięć punktów, bo trzy zostały odjęte w grudniu. Turecka federacja podjęła taką decyzję wskutek wykrycia nieprawidłowości w procesie licencyjnym. I co z tego, że w grudniu udało się odnieść dwa zwycięstwa, w tym w prestiżowym meczu z Besiktasem, skoro sytuacja w ligowej tabeli dalej jest dramatyczna. Na domiar złego niewiele wskazuje na to, by po styczniowym oknie transferowym miałaby ona ulec zmianie. Jedynym optymistycznym akcentem pozostaje więc tylko młodziutki bramkarz Deniz Donmezer, który w lidze zadebiutował jeszcze w poprzednim sezonie jako zaledwie 15-latek.
- Aktualny sezon to pokłosie poprzednich złych decyzji. Kiepski trener, słaba kadra. Okręt opuszczają najlepsi - w tym wybitny skrzydłowy Yusuf Sari, który u Montelli był gwiazdą ligi, a gdyby nie kontuzje, dziś grałby we Francji. Taktyka z trójką stoperów okazała się klapą. Nie ma pieniędzy na transfery, o sile zespołu stanowią średniej jakości Turcy. Adana to zdecydowanie najgorsza drużyna w lidze, a konkurencja jest spora. Przed spadkiem może ich uratować już chyba tylko cud, ale bardziej realny jest spory reset na zapleczu. Tam muszą zbudować się na nowo. Ich historia w Super Lig raczej nie będzie więc za długa, ale na pewno zostaną zapamiętani przez pryzmat Montelli jako taki “one season wonder” - uważa Gerlak.
Adana Demirspor przynajmniej w najbliższym czasie nie ruszy więc statusu quo w tureckiej piłce. Nie oznacza to, że kolejni nie próbują zachwiać tamtejszym układem sił. W obecnym sezonie dwiema rewelacjami wydają się Samsunspor oraz Eyupspor, które zajmują obecnie odpowiednio piąte i szóste miejsce w tabeli. Biorąc pod uwagę ich wcześniejsze losy, to zaskakujący stan rzeczy, ale pytanie, jak długo on potrwa. Dominatorzy Super Lig są bowiem czujni i dysponują zasobami, które skutecznie pozwalają ukrócić podobne zrywy.
- Na dłuższą metę trudno im będzie zagrozić “wielkiej trójce”, ale te dwie ekipy rzeczywiście mogą rozdzielić stambulskich gigantów. Samsunspor rok temu był beniaminkiem i ledwo wiązał koniec z końcem, a Eyupspor to obecny beniaminek prowadzony przez legendarnego furiata, Ardę Turana. Teraz to ekipy grające bardzo ciekawy i ofensywny futbol, które wykorzystały słabszy okres Trabzonu i Basakshikaru. Dobrze prezentuje się też Goztepe. Ale historia i przykład Adany pokazały, że takie rewelacje nie potrafiły zwykle utrzymać animuszu i winne są temu pieniądze. Zbliża się okienko transferowe, Fener i Galata ostrzą pazurki na najlepszych z tych zespołów - podsumowuje nasz rozmówca.