Chcieli go wykopać. W sumie dalej mogą. A on zrobi legendarny wynik?

Chcieli go wykopać. W sumie dalej mogą. A on zrobi legendarny wynik?
Daniela Porcelli / pressfocus
Piotrek - Przyborowski
Piotrek Przyborowski06 Jul · 10:00
Już teraz wiemy, że dał Turkom najlepszy wynik na wielkim turnieju od 2008 roku. Vincenzo Montella nie może być jednak pewny tego, że pozostanie na stanowisku po zakończeniu EURO 2024. Cała jego kadencja, trochę niczym turecki futbol, jest bowiem jednym wielkim chaosem.
To klasyczna opowieść w stylu “od zera do bohatera”. Jeszcze kilka miesięcy temu wydawało się, że pozycja Vincenzo Montelli w reprezentacji Turcji wisi na włosku. Ba! Nawet w trakcie turnieju wydarzenia prowadziły do tego, że nawet jeśli ostatecznie prowadzonej przez niego ekipie uda się wyjść z grupy, to i tak nad Bosforem opinia na jego temat nie ulegnie zmianie. W ostatnich miesiącach kadencji włoskiego selekcjonera wydarzyło się bowiem tyle zwrotów akcji, że nie powstydziłby by się ich scenarzysta dowolnej tureckiej telenoweli.
Dalsza część tekstu pod wideo
Póki co można powiedzieć, że po meczu 1/8 finału z reprezentacją Austrii znajdujemy się gdzieś pomiędzy drugim i trzecim aktem tej opowieści. Turkom we wtorek udało się pokonać zespół prowadzony przez Ralfa Rangnicka 2:1 i awansować po raz pierwszy od 16 lat do ćwierćfinału mistrzostw Europy. Lot ku najlepszej ósemce Starego Kontynentu napotkał jednak multum turbulencji. Winny części z nich jest sam selekcjoner, którego kariera w ostatnich latach również przypomina sinusoidę.

Marcowe przesilenie

“W tym meczu zobaczyłem tureckie serce i jest to coś, co kocham w tym kraju” - powiedział po wtorkowej wygranej Montella. I trzeba mu oddać, że świeżo upieczony 50-latek jest bardzo odporny na tę dość ciężką, a przynajmniej wymagającą miłość. Na tej samej konferencji Włoch dodał bowiem jeszcze, że wreszcie udało mu się zmazać “straszną plamę” po marcowej porażce 1:6 z tym samym rywalem. Porażce, która przez wielu ekspertów uważana jest za początek kryzysu i kłopotów tego selekcjonera.
- Aż do marca atmosfera wokół kadry była bardzo pozytywna. Za Kuntza panowało przekonanie, że reprezentacja raczej nie zakwalifikuje się na EURO 2024. Tymczasem Montella wprowadził ją na zwycięski szlak. Marcowe powołania odbiły się jednak dużym echem. Semih Kilicsoy, 18-letni napastnik z Besiktasu i jedno z największych objawień ligi tureckiej, został wówczas powołany tylko po to, by zostać za chwilę odesłanym do reprezentacji U-21. Odbyło się to bez żadnej rozmowy z zawodnikiem i wywołało ogromne kontrowersje w Turcji. Marcowe mecze zakończyły się dla kadry fatalnie i od tego momentu atmosfera zaczęła się, delikatnie mówiąc, pogarszać - tłumaczy w rozmowie z nami Kaan Bayazit, dziennikarz zajmujący się turecką piłką i współpracujący z soccerdigestweb.com.
Montella przejął we wrześniu zeszłego roku po tym, jak ze stanowiskiem pożegnał się Stefan Kuntz. Włoch objął kadrę na trzy mecze przed końcem eliminacji do EURO 2024 i zrealizował cel o awansie na turniej. Turcja pod wodzą zaczęła od mocnego uderzenia, bo najpierw w Osijeku pokonała 1:0 Chorwację, co było jej pierwszym wyjazdowym triumfem nad tym rywalem w historii, a miesiąc później wygrała w bardzo prestiżowym i ważnym dla całej diaspory tureckiej meczu towarzyskim 3:2 z Niemcami. Ale niespodziewane marcowe powołania oraz porażki (oprócz wspomnianego blamażu z Austrią, przyszła też przegrana 0:1 z Węgrami) sprawiły, że wiosną wokół Montelli i kadry znów zaczęło się robić gorąco.

Układy i brak pomysłu

Włoch nie pomógł sobie najpierw marcowymi powołaniami, a potem powtórzył ten sam błąd już podczas ogłoszenia składu na EURO 2024. Zabrał zawodników, których znał ze swojego pobytu w Adanie Demirspor, którą trenował przez dwa lata, zanim objął kadrę. W domu pozostawił natomiast przynajmniej na papierze lepszych piłkarzy, a z ich odstawieniem od kadry mocno nie mogli pogodzić się kibice. W dodatku decyzji Montelli znów nie obroniły wyniki. W rozegranych przed startem turniej sparingach Turcy bezbramkowo zremisowali z Włochami i przegrali 1:2 z reprezentacją Polski.
- Kadra na EURO 2024 również jest dość zaskakująca. Znaleźli się tam zawodnicy, których raczej się nie spodziewaliśmy, jak Samet Akaydin czy Yunus Akgun. Z oboma tymi graczami Montella współpracował w Adanie. Tymczasem w drużynie zabrakło miejsca dla rewelacyjnego w ostatnim sezonie Cana Uzuna, który był gwiazdą w Norymberdze, a kilka dni temu oficjalnie ogłoszono jego transfer do Eintrachtu Frankfurt. Montella nie zabrał do Niemiec Emina Bayrama, Emirhana Topcu i Yasin Ozcana, a przez to nasza defensywa nie tylko na papierze prezentuje się dość przeciętnie. Sytuacji na pewno nie poprawiają też pojawiające się plotki, że na niektóre powołania wpływ mogły mieć układy menedżerskie - opowiada Bayazit.
I na to wszystko przyszła pora na sam turniej. A na nim wokół Turcji i Montelli wciąż działo się dużo. A to selekcjoner postanowił dość dosadnie wytłumaczyć stewardowi, że może wejść na stadion, a to po spotkaniu z Portugalią postanowił odsunąć gwiazdę zespołu Ardę Gulera od treningu z resztą zespołu. Kontrowersji narastało z każdym kolejnym dniem, ale przy tym całym chaosie Montella dał tej kadrze coś, co kibice uwielbiają - brak nudy, emocje i przede wszystkim wyniki.
- Mecze Turcji są ekscytujące, bo dużo się w nich dzieje. Zwykle obie drużyny idą na całość i mamy w tych spotkaniach sporo zwrotów akcji. Nie oznacza to jednak, że z czysto piłkarskiego punktu widzenia Turcja gra dobrze na tym EURO. W spotkaniu z Austrią to jej rywale grali dobrze, a Turcy ten mecz po prostu zdołali przetrwać. Przy czym warto podkreślić, że pierwsza połowa meczu z Austriakami była jedyną, kiedy Montella potrafił zaskoczyć rywala pod względem taktycznym. Poza tym na tym turnieju raczej oblał egzamin w tej kwestii - uważa Bayazit.

Przereklamowany turniej

Jeśli przyjrzymy się bliżej poszczególnym starciom Turcji na tym turnieju, to rzeczywiście wyjdzie, że podopieczni Montelli (a może raczej przede wszystkim sam selekcjoner) mają na niemieckich boiskach sporo szczęścia. W spotkaniu otwarcia natknęli się na debiutujących na wielkim turnieju Gruzinów i choć pokonali ich 3:1, to wcale nie było to takie jednostronne widowisko. Mecz z Portugalią (0:3) okazał się całkowitym niewypałem. Z Czechami (2:1) ich rywale już od 20. minuty musieli radzić sobie w osłabieniu, a i tak wcisnęli im gola. Wreszcie w spotkaniu z Austrią Turkom udało się strzelić bramkę już na samym początku, co potem umożliwiło im murowanie dostępu do własnej bramki.
- Montella nie dodał zbyt dużo od siebie do tej kadry. Ma w niej sporo niezłych indywidualności i po prostu pozwala im grać. Tak jest choćby z Ardą Gulerem, który stał się kluczowym zawodnikiem tej drużyny. Kiedy nie ma go na boisku lub notuje słabszy okres w meczu, gra Turcji kompletnie siada. Sam Montella pod względem taktycznym na tym EURO mnie mocno zawiódł. Gunok swoją interwencją w ostatniej akcji meczu z Austriakami uratował mu tyłek. Dla mnie wychwalanie Włocha tylko przez pryzmat tego EURO jest błędne. Owszem, osiąga niezłe wyniki, ale patrząc na jego decyzje taktyczne i plan na poszczególne mecze, nie wygląda to najlepiej - podkreśla Bayazit.
Grzeszków Montelli można naliczyć dość sporo. Zdejmowanie z boiska lub trzymanie na ławce Gulera. Brak gry klasycznym napastnikiem. Mieszanie bramkarzami. Tylko że choć może włoskiemu selekcjonerowi brakuje wyszukanych pomysłów taktycznych, a i styl jego drużyny pozostawia wiele do życzenia, to wyniki zdecydowanie za nim przemawiają. Choć Turcja to największy pod względem populacji uczestnik EURO, w całej historii tylko dwukrotnie wyszła z grupy. Montella jest pierwszym zagranicznym selekcjonerem, który tego dokonał. A przecież w XXI wieku zęby na tej kadrze zjedli sobie tak doświadczeni trenerzy jak Guus Hiddink czy Mircea Lucescu.
- Koniec końców po zakończeniu EURO 2024 Montella powinien dostać kilka ciekawych ofert. Wiemy, że takie turnieje są trochę pod tym względem przereklamowane. Jeśli spojrzymy na same wyniki Turcji, to wyglądają obiecująco, a być może dojdzie do tego jeszcze triumf nad Holandią. Jeśli spojrzymy na przykłady takich trenerów jak Fernando Santos czy Roberto Martinez, to widzimy, że dobra praca z jedną kadrą, pozwala później danemu trenerowi z łatwością znaleźć pracę gdzieś indziej. Być może zwolniony zostanie Luciano Spalletti i zaczną się rozważania na temat zatrudnienia Montelli w jego ojczyźnie? Nie można tego wykluczyć - zastanawia się nasz rozmówca.

Być albo nie być

Być może jednak Montella wcale nie będzie musiał szukać nowej pracy. W sobotę Turcja w ćwierćfinale zmierzy się z Holandią, która mimo bardzo solidnych wyników na EURO, również ma swoje mankamenty i słabsze strony. Wydaje się, że w przypadku reprezentacji Turcji będzie to kolejny mecz z cyklu “być albo nie być”. Na jej niekorzyść z pewnością przejawia fakt, że będzie musiała sobie poradzić bez zawieszonego przez UEFA Meriha Demirala, który od meczu z Czechami urósł na prawdziwego lidera defensywy. To będzie więc kolejny taktyczny test dla Montelli - i tym razem miejsca na potknięcia już nie ma.
- Jeśli jesteś już w ćwierćfinale, to chcesz wspiąć się jeszcze wyżej. Holandia nie rozgrywa jakiegoś fenomenalnego turnieju, ale to wciąż dużo lepsza drużyna niż Turcja. Oczywiście Turcy w Niemczech grają jak u siebie i to na pewno może im pomóc w spotkaniu z “Oranje”. Kadra Montelli znalazła się oczywiście w tej teoretycznie lepszej części pucharowej drabinki. Spośród drużyn, które pozostały na EURO, jest to jednak wciąż najmniejszy faworyt do końcowego triumfu - ocenia Bayazit.
Od momentu odejścia z Milanu trenerskie życie Montelli układa się w kratkę. Były przebłyski w Sevilli w postaci finału Pucharu Króla czy ostatnio w Adanie Demirspor w postaci miejsca dającego prawo gry w europejskich pucharach po raz pierwszy w historii tego klubu. Kiedy jednak jeszcze kilka lat temu Montella doprowadził “Rossonerich” do zdobycia Superpucharu Włoch, czyli pierwszego tytułu dla ekipy z San Siro od 2011 roku, wydawało się, że jego kariera na ławce szkoleniowej może potoczyć się nieco lepiej. Ale finalnie Turcja okazała się dla niego miejscem, w którym mimo krytyki i wielu zarzutów pod jego adresem, dzięki niezłym wynikom odbudowuje swoje nazwisko w świecie trenerskim. A kluczowym spotkaniem dla jego dalszej kariery będzie właśnie sobotni ćwierćfinał.
- W lipcu w Tureckim Związku Piłki Nożnej odbędą się wybory i poznamy najprawdopodobniej nowego prezydenta. Wiele osób liczy, że zostanie nim Hamit Altintop, o ile oczywiście zdecyduje się na start w wyborach. Jeśli tak się jednak stanie, czekają nas spore zmiany, być może obejmujące nawet posadę selekcjonera. Montella swoimi wynikami być może zdobył jakiś tam kredyt zaufania, ale nie wiem, czy to pozwoli mu pozostać dłużej na tym stanowisku. Sporo osób nadal krytykuje go za jego decyzje kadrowe. Wydaje mi się, że wiele zależy jednak od meczu z Holandią. Jeśli w nim Turcja będzie wyglądać dobrze, to Włoch może pozostać na dłużej w tej kadrze - podsumowuje nasz rozmówca.

Przeczytaj również