Chcą być jak Manchester City. Hiszpański zaciąg buduje fortecę. "Nikt nie wie, gdzie jest sufit"
Unai Emery nigdy nie brał na poważnie propozycji Bayernu Monachium, a wszystkie plotki wypychające go z Aston Villi od początku nie miały żadnego związku z prawdą. Fakt, że przedłuża umowę do 2027 roku, jest doskonałą informacją dla kibiców Premier League. Kiedyś w PSG stawiano mu dziwaczne wymogi jak obecność na urodzinach Neymara. Dzisiaj to on sam kształtuje reguły gry, a klub tworzy mu warunki na wzór Pepa Guardioli w Manchesterze City.
Niewielu trenerów może powiedzieć, że w tym sezonie wyszło im absolutnie wszystko. Każdy co jakiś czas musi zanotować wywrotkę. Nawet Guardiola i Arteta nie pędzą już wymarzoną trajektorią, bo odpadli z Ligi Mistrzów i aktualnie skupiają się głównie na lidze. Gorsze sezony notują Eddie Howe w Newcastle, Roberto De Zerbi w Brighton albo Thomas Frank w Brentford. Chelsea trzeba przemilczeć, a Aston Villę wręcz przeciwnie, bo to aktualnie jedyny angielski klub w europejskich pucharach i drużyna, która w Premier League skrupulatnie realizuje plan. Unai Emery od początku mówił, że interesują go tylko te dwie rzeczy i na ten moment twardo idzie po swoje.
Ferguson wiedział
Nie byłoby tej dobrej atmosfery, gdyby nie relacje Baska z Nassefem Sawirisem i Wesem Edensem, czyli właścicielami klubu. Gdy ci przejmowali w 2018 roku Aston Villę, ta była jeszcze w Championship. Planem było stopniowe poruszanie się w górę i to nieustannie się dzieje, z wyjątkiem sezonu 2021/22, gdy okazało się, że Steven Gerrard piłkarz, a Steven Gerrard trener to dwa zupełnie inne byty. Emery sprzątał w biegu, w środku sezonu, a mimo to wyciągnął drużynę z dołu tabeli prosto do Ligi Konferencji. Aston Villa jest w tym sezonie jedyną drużyną, która dwukrotnie ograła Arsenal. Przegrał z nią też Manchester City w grudniu. I przegra pewnie jeszcze niejeden gigant, bo ta ekipa budowana jest klocek po klocku, czasem uczy się na spektakularnych błędach jak 1:5 z Newcastle, ale za każdym razem odpowiada czymś większym.
Alex Ferguson wyczuł to już w sierpniu. Stał na murawie w trakcie wywiadu, gdy na pytanie “która drużyna wywarła na nim największe wrażenie” odparł, że właśnie Aston Villa. Imponowało mu to, że nawet, gdy ekipa Emery’ego traciła kolejne gole z Newcastle, dalej trzymała się planu. Wychodziła linią obrony aż na połowę boiska. Zawiodły ją pułapki ofsajdowe, ale ten sam styl grania w następnych meczach przyniósł imponujące rezultaty. Osiem miesięcy później ta ekipa niemal do perfekcji wypracowała pewne automatyzmy. Emery sprawił, że Ezri Konsa, czyli środkowy obrońca, w końcu dostał powołanie do reprezentacji Anglii. Douglas Luiz jest jednym z najbardziej rozchwytywanych pomocników w lidze. Leon Bailey wygląda jeszcze lepiej niż wyglądał lata temu w Bayerze Leverkusen, a Ollie Watkins strzelił 19 goli w lidze i zanotował 12 asyst.
Siatka Hiszpanów
W tej chwili tylko Erling Haaland i Cole Palmer mają więcej bramek, ale niewykluczone, że to Watkins na ostatniej prostej sprzątnie im koronę króla strzelców. Bywały momenty, gdy wydawało się, że ten talent zacznie spadać w dół. Momentem lekkiej zapaści był brak powołania 28-latka na mundial w Katarze. Watkins ze względu na ogromną konkurencję obecnie też nie będzie miał łatwo, by przekonać do siebie Southgate’a. Ale fakty są takie, że jest dziś gwiazdą ligi i piłkarzem, którego Emery tak ustawił na boisku, by nie marnował energii na nic innego niż strzelanie goli. Aston Villa ma dziś w kadrze dwucyfrową liczbę reprezentantów kraju, z mistrzem świata Emiliano Martinezem na czele.
Argentyńczyk był pierwszym, który już rok temu, zaraz po mundialu mówił, że chce grać z “The Villans” w Lidze Mistrzów. Nie bał się takich deklaracji, bo widział potencjał tego zespołu i trenera, który doskonale wie, co robi. Emery jesienią 2022 roku słyszał głosy, że podejmuje ryzyko, zamieniając niedawnego półfinalistę Ligi Mistrzów na 15. drużynę w Anglii. Z dzisiejszej perspektywy można powiedzieć, że ryzyko było żadne, bo to w Anglii jest centrum futbolu i jeśli ktoś zaprasza cię do tego pociągu, to nie czekasz na kolejny. Emery nigdy w karierze nie miał tak cieplarnianych warunków, bo Aston Villa zgodziła się na każdego członka sztabu, którego im wskazał. Dzisiaj w klubie jest ponad 20 Hiszpanów. Dział medyków i analityków stale się rozrasta, a wszystkie nitki spina Monchi, autor dawnych sukcesów Sevilli, który pracuje dopiero od lata, więc jego efekty też prędzej czy później wybrzmią.
Monchi pracuje
Zaczyna to trochę przypominać budowę Manchesteru City, gdy też cała struktura została oparta na Hiszpanach. Guardiola od lat chwali sobie współpracę z Txiki Begiristainem i Ferranem Soriano. Jest trenerem, który nie musi przebijać szklanych sufitów i odbijać się od korporacyjnych ścian. Aston Villa poza Monchim zatrudniła też Damiana Vidagany’ego, byłego dziennikarza, dyrektora ds. mediów Valencii, z czasem też asystenta Emery’ego, który dziś ma stołek dyrektorski. Jest prawą ręką trenera, co pokazuje jak dużą siatkę wsparcia ma Bask. Bayern, gdzie rządzi “rodzina i przyjaciele”, nigdy by mu na taką swobodę nie pozwolił.
Trener Aston Villi często powtarza, że gdy wjeżdża na stadion, widnieje tam napis “Mistrz Europy 1982”. Wokół obiektu mnóstwo jest starych zdjęć, przypominających dawną chwałę tego klubu. Podobne napisy są też w ośrodku treningowym, w którym Emery ostatni gasi światło, a legendy mówią, że wiele klipów, które potem rozsyła do piłkarzy, lubi montować sam. Nie zawsze robi to tylko grupa analityków. Aston Villa ostatnie trofeum wygrała w 1996 roku, gdy pokonała Leeds United w finale Pucharu Ligi. Kibice na europejskie wojaże w pucharach czekali 13 lat, a teraz latają co kilka tygodni i tylko jeden krok dzieli ich przed finałem Ligi Konferencji w Atenach.
Przyszłość Casha
Wyzwaniem dla Emery’ego będzie utrzymanie koncentracji na ostatniej prostej, bo choćby przykład Liverpoolu pokazuje, że czasem jeden tydzień wystarcza, by tak wiele rzeczy wymsknęło się z dłoni. Aston Villa w lidze ma sześć punktów przewagi nad Tottenhamem, choć ten musi rozegrać jeszcze dwa mecze. Idą więc łeb w łeb, walcząc o czwarte miejsce, dające awans do Ligi Mistrzów. Ange Postecoglou często powtarza, że w warunkach Premier League taki awans może być przekleństwem, jeśli nie masz na to gotowej kadry.
Emery pewnie też ma tego świadomość. Monchi szykuje już letnie niespodzianki: Aston Villa na pewno potrzebuje napastnika i środkowego pomocnika. Priorytetem będzie też prawy obrońca, bo aktualnie to jedyna pozycja w zespole, gdzie Matty Cash nie ma nominalnej alternatywy. Ostatnio ciszej jest o możliwym odejściu reprezentanta Polski, bo choćby niedawny mecz z Lille pokazał Emery’emu, jak duży siedzi w nim potencjał. Sam Cash też wie, że ten klub rośnie w bardzo szybkim tempie. Nikt nie wie, gdzie jest sufit, a patrząc jak wysoko mierzy Emery, można się po nich spodziewać absolutnie wszystkiego, łącznie z mistrzostwem w Anglii w ciągu najbliższych lat.
Autor jest dziennikarzem Viaplay.