Były gwiazdor City nie zagra z Legią Warszawa. W ataku postraszy Polak. "Jest w dużym gazie"
Trudne zadanie czeka na warszawską Legię, która w czwartej kolejce fazy ligowej Ligi Konferencji zmierzy się na wyjeździe z Omonią Nikozja. Zespół rywali ma kim straszyć, a smaczku do czwartkowej rywalizacji dodają też polskie akcenty po stronie ekipy z Cypru.
Legia idzie przez Ligę Konferencji jak burza. Wygrała póki co komplet spotkań w fazie ligowej, co po trzech kolejkach daje jej drugie miejsce w tabeli, jedynie za… Chelsea. Taki wyczyn podopiecznych Goncalo Feio robi oczywiście wrażenie, ale nikt w stolicy nie chce się tym zadowalać. Walczyć warto wciąż miejsce w TOP8, bo ono pozwoli “Wojskowym” zacząć wiosenną rywalizację nie od 1/16, a od razu 1/8 finału. Jest zatem o co grać.
Pomóc w realizacji wyżej wspomnianego celu może osiągnięcie dobrego wyniku na Cyprze, gdzie Legia udała się na mecz z Omonią Nikozja. Faworytem bukmacherów, choć nieznacznym, są gospodarze, a to potwierdza jedynie, że najbliższy rywal “Wojskowych” to zespół jakościowy, mający swoje argumenty.
Jak im idzie?
Dla Omonii mecz z Legią będzie szczególnie istotny, bo w trzech pierwszych kolejkach fazy ligowej drużyna z Nikozji ugrała tylko trzy punkty, co daje jej obecnie 21. miejsce. Cały dorobek to póki co wysokie zwycięstwo u siebie z Vikingurem Reykjavik (4:0). Potem przyszły już dwie porażki na wyjazdach, najpierw ze szkockim Hearts (0:2), potem belgijskim Gent (0:1).
Słodko-gorzkie odczucia fani Omonii mogą mieć też po dotychczasowej rywalizacji w lidze cypryjskiej, gdzie ich zespół zajmuje trzecią lokatę po 11 kolejkach. Wyraźnie odjechało liderujące Pafos, mające na tym etapie rozgrywek już dziewięć punktów więcej. Nie jest to co prawda strata nie do odrobienia, ale jak na razie niewiele wskazuje na to, że “Koniczyna” pierwszy raz od 2021 roku sięgnie po mistrzowski tytuł w swoim kraju.
Warto natomiast zwrócić uwagę na fakt, jak Omonia radzi sobie u siebie, bo to właśnie w Nikozji podejmie Legię. GSP Stadium, gdzie najbliższy rywal “Wojskowych” rozgrywa swoje mecze, to na szczęście żadna twierdza. Niedawno punkty urywali tam nawet ligowi słabeusze - Paralimni i Omonia 29th May.
Na oddzielny akapit, bardziej w ramach ciekawostki, zasługuje tu mecz z tym ostatnim rywalem, który nie bez powodu nosi bardzo podobną nazwę. W 2018 roku Omonia została sprzedana prywatnemu właścicielowi, co bardzo nie spodobało się kibicom, którzy założyli wówczas nowy klub - PAC Omonia 1948 (dziś już PAC Omonia 29th May). Rozpoczął on zmagania od piątej ligi, ale błyskawicznie przeskakiwał kolejne szczeble i w obecnym sezonie jest w cypryjskiej elicie beniaminkiem. Kilka tygodni temu pierwszy raz doszło do “derbów Omonii”. Niespodziewanie padł remis 1:1.
Polskie akcenty i była gwiazda
Legia zmierzy się w Nikozji z drużyną, w której nie brakuje polskich akcentów. W przeszłości grało tam wielu piłkarzy z naszego kraju, i podobnie jest dziś. Najlepszy strzelec zespołu w obecnym sezonie to Mariusz Stępiński. Były napastnik m.in. Ruchu Chorzów czy Wisły Kraków dołączył do “Koniczyny” w styczniu tego roku, rozkręcał się dość powoli, ale w obecnej kampanii jest w świetnej formie. W 17 meczach strzelił już 10 goli, a cztery z nich dorzucił do swojego dorobku w dwóch ostatnich meczach.
Gorzej w Nikozji idzie póki co Mateuszowi Musiałowskiemu, który po latach reprezentowania młodzieżowych ekip Liverpoolu postanowił w końcu zmienić otoczenie. Mógł zawitać do naszego kochanej Ekstraklasy, ale taki kierunek nie wydawał mu się wystarczająco atrakcyjny. Podpisał więc kontrakt z Omonią, w której jak na razie jest tylko tłem. 21-latek rzadko wychodzi na murawę. Póki co w dwóch meczach rozegrał 73 minuty. Miał jeden przebłysk, gdy strzelił gola Omonii Aradippou. On nie wpłynął natomiast chyba szczególnie na pozycję polskiego pomocnika, bo już kolejne starcie Musiałowski znów w całości obejrzał z perspektywy ławki rezerwowych. Co warte podkreślenia, Polak na pewno nie zagra przeciwko Legii, bo nie jest zgłoszony do rozgrywek Ligi Konferencji.
Drugą strzelbą drużyny jest 21-letni snajper z Kamerunu, Saidou Alioum, który trafiał do siatki siedem razy, ale uwagę przeciętnego kibica bardziej przykuje pewnie nazwisko powoli rozkręcającego się Stevana Joveticia. Piłkarz, który w przeszłości strzelał gole m.in. dla Manchesteru City, Interu Mediolan, Fiorentiny czy AS Monaco, dość niespodziewanie wylądował właśnie na Cyprze i od niecałych dwóch miesięcy jest piłkarzem Omonii. Póki co rozegrał tylko cztery mecze, a zdecydowanie najlepiej poszło mu w ostatni weekend, gdy przeciwko Apollonowi Limassol strzelił gola i zaliczył dwie asysty. Jedną z nich do Stępińskiego. Czarnogórzec, podobnie jak Musiałowski, nie został natomiast zgłoszony do Ligi Konferencji. Z Legią zatem nie zagra.
Patrząc na kadrę Omonii skojarzyć można też Giannisa Masourasa, który swego czasu reprezentował Górnik Zabrze i Miedź Legnica. Dziś 28-latek to podstawowy obrońca zespołu ze stolicy Cypru.
Złe wspomnienia Legii
Dla Legii nie będzie to oczywiście pierwsza konfrontacja z Omonią, bo oba zespoły zmierzyły się całkiem niedawno, w 2021 roku. Szalejąca wówczas pandemia sprawiła, że o tym, kto awansuje do kolejnej rundy eliminacji Ligi Mistrzów, decydowało tylko jedno spotkanie, nie zaś klasyczny dwumecz. Cypryjczycy wpadli więc do Warszawy i po dogrywce wygrali 2:0. Prowadził ich wtedy dobrze znany kibicom w stolicy (i nie tylko) Henning Berg, który wytrwał na stanowisku naprawdę długo, bo dokładnie 998 dni.
Po odejściu Norwega w klubie zapanował natomiast duży chaos, a włodarze zmieniali kolejnych szkoleniowców jak rękawiczki. Wystarczy wspomnieć, że Omonia po zakończeniu ery Berga, czyli od marca 2022 roku, zatrudniła łącznie sześciu kolejnych trenerów. Był wśród nich m.in. Neil Lennon, niegdyś legendarny piłkarz Celticu Glasgow. Od początku obecnego sezonu za losy drużyny odpowiada natomiast Litwin, Valdas Dambrauskas. W 20 meczach wykręcił on solidną średnią dwóch zdobytych punktów na mecz.
Szykuje nam się więc ciekawe, na papierze bardzo wyrównane starcie, pełne smaczków i wzajemnych animozji. My na portalu Meczyki.pl przeprowadzimy z niego oczywiście tekstową relację na żywo. Pierwszy gwizdek o 21.00.