Raz zawstydził Polskę, chce zrobić to ponownie. 39 lat i kapitalna forma. "Niezniszczalny"
Powoli zbliża się do czterdziestki, ale w swoim kraju wciąż jest gwiazdą. Konstantin Vassiljev, były gracz klubów polskiej Ekstraklasy, niebawem spróbuje pokrzyżować szyki biało-czerwonym w barażach do EURO 2024 i jeśli utrzyma formę z dopiero co zakończonego w Estonii sezonu, może być groźny.
Vassiljev spędził w Polsce pięć lat. Reprezentował Piasta Gliwice i Jagiellonię Białystok, rozgrywając w ich barwach łącznie 125 spotkań. Strzelił 27 goli i zanotował 31 asyst. Kapitalnie spisywał się zwłaszcza w sezonie 2013/2014, gdy jako gracz ekipy z Podlasia wykręcił w samej lidze bilans 13 bramek oraz 14 decydujących podań.
Dał się poznać jako pomocnik obdarzony fenomenalnym wręcz strzałem z dystansu. W przypadku takich zawodników mówimy zazwyczaj o “młotku w nodze”. Trafiał z gry, ale potrafił też przymierzyć z rzutu wolnego. Poza tym dogrywał kolegom piłki na nos i chociaż nigdy nie był fanem nadmiernego biegania, nawet w miejscu potrafił zrobić coś z niczego.
Jak wino
W 2019 roku ostatecznie pożegnał się z naszym krajem i wrócił do ojczyzny. Podpisał kontrakt z Florą Tallinn, którą reprezentuje do dziś. Z bardzo dobrym skutkiem. Trzeba brać oczywiście poprawkę na fakt, że liga estońska nie należy do najsilniejszych rozgrywek na Starym Kontynencie, ale wyczyny 39-letniego obecnie Vassiljeva i tak zasługują na uznanie.
W dopiero co zakończonym sezonie tamtejszej ligi były gwiazdor Ekstraklasy trafiał do siatki 14 razy, co dało mu drugie miejsce w klasyfikacji strzelców. Nie miał natomiast konkurencji w przypadku asyst, bo tych zaliczył aż 15. Łącznie, jako pomocnik, brał więc bezpośredni udział przy 29 bramkach. Takie statystyki wykręcił w 32 meczach.
Notowanie tzw. double-double to zresztą u niego norma. Robił to już w Jagiellonii, a po powrocie z Polski do Estonii w czterech z pięciu sezonów udało mu się wykręcić na liczniku minimum 10 goli i 10 asyst w ligowym sezonie.
- 2019 - 12 goli, 17 asyst,
- 2020 - 10 goli, 10 asyst,
- 2021 - 7 goli, 10 asyst,
- 2022 - 13 goli, 11 asyst,
- 2023 - 14 goli, 15 asyst.
Nie spuszcza z tonu, a przecież ma już 39 lat! Na początku tego sezonu mieliśmy zresztą okazję oglądać go w meczach eliminacji Ligi Mistrzów, gdy Flora grała z Rakowem Częstochowa. Ostatecznie to mistrz Polski bez większych problemów wywalczył awans, ale Vassiljev momentami, zwłaszcza w pierwszym meczu, wyglądał solidnie.
- Na razie to niezniszczalny Kosta Vassiljev wygląda jak mistrz Polski. Przydałaby się pobudka Rakowa - pisał na Twitterze/X dziennikarz Meczyki.pl, Mateusz Hawrot, po niemrawym początku meczu w wykonaniu ekipy z Częstochowy.
Przeszkodzi (znowu) reprezentacji Polski?
Dziś nie wracamy jednak pamięcią do osoby Vassiljeva przypadkowo. W marcu reprezentacja Polski zmierzy się bowiem w barażach do EURO 2024 z Estonią, której liderem nadal jest właśnie 39-letni pomocnik. Lata lecą, a były zawodnik Piasta i Jagiellonii nie rozstaje się z kadrą. Obecnie ma na swoim koncie 156 występów w narodowych barwach. Jeśli zagra z Polską, wyrówna historyczny rekord. 157 razy dla reprezentacji Estonii zagrał bowiem Martin Reim.
- Wiem, że przykłady zawodników reprezentacji narodowych w moim wieku są w Europie i na świecie niezwykle rzadkie. Ale jeśli nadal będę jednym z najbardziej produktywnych zawodników ligi estońskiej, dlaczego nie miałbym występować w reprezentacji? Ile i w jakiej roli, to już inna kwestia. To wyłącznie decyzja trenera. Tak długo, jak będę potrzebny, przyjadę - mówił Vassiljew w rozmowie z “Ohtuleht”.
W teorii Estonia nie powinna mieć z Polską najmniejszych szans. Mówimy przecież o drużynie, która w dopiero co zakończonych eliminacjach wywalczyła jeden punkt przy bilansie bramkowym 2:22. Nawet San Marino częściej trafiało do siatki.
Po ostatnich wyczynach reprezentacji Polski musimy być jednak bardziej ostrożni i po prostu podejść do tego przeciwnika z szacunkiem. Nigdy nie wiadomo przecież, czy nagle Kostia Vassiljev nie odpali bomby z 30. metra, która zaskoczy Wojciecha Szczęsnego. Jeśli na kogoś trzeba uważać, to właśnie na nieprzewidywalnego 39-latka.
- Vassiljev będzie kierował tym zespołem. Widzę ogień w ich oczach. Polska jest faworytem, ale Estonia jest niedoceniana. Ja bym uważał - mówił ostatnio na “Kanale Sportowym” były zawodnik Wisły Kraków, Sergei Pareiko.
Co ciekawe, Vassiljev już kiedyś dał się reprezentacji Polski we znaki. W 2012 roku biało-czerwoni przegrali towarzyski mecz z Estonią 0:1, a jedynego gola w doliczonym czasie gry strzelił z rzutu wolnego właśnie były gracz “Jagi” czy Piasta W szeregach biało-czerwonych byli wtedy m.in. Robert Lewandowski, Wojciech Szczęsny, Łukasz Piszczek czy Jakub Błaszczykowski. Nie graliśmy więc rezerwami.
Nie ma co oczywiście drżeć przed Vassiljevem, ale trzeba mieć na niego baczenie. To nadal piłkarz, który potrafi korzystać ze swoich atutów. A te niewątpliwie posiada. Wie o nich zresztą selekcjoner reprezentacji Polski, Michał Probierz, który pracował z Estończykiem w Jagiellonii Białystok.