Był wielkim talentem, kosztował miliony, zdobywał trofea z PSG. Teraz zagra w Ekstraklasie! CV imponuje

Był wielkim talentem, kosztował miliony, zdobywał trofea z PSG. Teraz zagra w Ekstraklasie! CV imponuje
SPP / pressfocus
Kacper - Klasiński
Kacper KlasińskiWczoraj · 12:00
Motor Lublin właśnie zakontraktował piłkarza, za którego łącznie zapłacono ponad 40 milionów euro. Był wielkim talentem, grał w Lidze Mistrzów, najmocniejszych europejskich ligach, strzelał w nich gole. Znalazł się też w centrum szalonego transferowego sporu. Jean-Kevin Augustin wymaga odbudowania, bo ostatnie lata to dla niego pasmo dużych problemów, ale na polskie warunki to naprawdę ciekawa postać.
Grał u boku Zlatana Ibrahimovicia, Angela Di Marii czy Thiago Silvy. Zasmakował Ligi Mistrzów i nawet strzelił w niej gola. Na koncie ma dziewięć trofeów zdobytych we Francji, a niecałe pięć lat temu Leeds United płaciło za niego ponad 20 milionów euro. Wciąż ma 27 lat, więc nie jest piłkarskim emerytem. I od teraz będzie grał w Ekstraklasie. Jean-Kevin Augustin został zawodnikiem Motoru Lublin. To jedno z najgorętszych nazwisk, jakie w ostatnim czasie wylądowały na polskich boiskach.
Dalsza część tekstu pod wideo

Zaczynał wśród gwiazd

Bramkarz AC Milan, Mike Maignan. Wielokrotny mistrz Włoch z Juventusem, dziś zawodnik Olympique’u Marsylia, Adrien Rabiot. Napastnik Chelsea, Christopher Nkunku. Środkowy obrońca Paris Saint-Germain, Presnel Kimpembe - mistrz świata z 2018 roku. No i… Jean-Kevin Augustin, nowy nabytek Motoru Lublin. Co ich łączy? Ich ścieżki przecięły się w młodzieżówce paryżan. I Augustin wcale nie był wśród nich żadnym “popychlem”.
Strzelał jak na zawołanie. W 2015, jeszcze w wieku 17 lat, zadebiutował w pierwszym zespole PSG. W 2016 z reprezentacją Francji do lat 19 wygrywał EURO, zgarniając Złotego Buta i nagrodę dla MVP turnieju. Zapowiadało się na to, że zrobi wielką karierę. Jako napastnik miał jednak trudno o przebicie się w Paryżu. O miejsce w składzie walczył m.in. ze Zlatanem Ibrahimoviciem czy Edinsonem Cavanim. Mógł też wskoczyć na skrzydło, ale tam czekał przykładowo Angel Di Maria. Miał się od kogo uczyć, natomiast o minuty było ciężko. Niemniej, będąc jeszcze nastolatkiem, potrafił łapać po kilkanaście meczów w sezonie - to świadczyło o tym, że wiązano z nim spore nadzieje.
Latem 2017 roku po młodego Francuza zgłosił się RB Lipsk, klub szukający talentów do rozwinięcia i wypromowania. Niemcy zainwestowali w Augustina 16 milionów euro i zaoferowali mu - jak się mówiło - 90 tysięcy euro tygodniówki. W nowych barwach napastnik zaczął nieźle. Dziewięć goli i pięć asyst w 25 ligowych występach w debiutanckim sezonie to naprawdę solidny wynik. Pierwszy raz trafił też do siatki w Lidze Mistrzów i ogólnie stanowił istotne ogniwo mocnego zespołu Bundesligi.

“Udawał, że cokolwiek robi”

Drugie rozgrywki w Lipsku nie były tak udane - zaciął się we wrześniu i nie strzelał już w ogóle, coraz częściej siadając na ławce. W sezonie 2019/20 powędrował więc na wypożyczenie do Monaco, ale do końcówki stycznia trafił do siatki tylko raz. Pojawiały się coraz większe wątpliwości co do jego osoby i wtedy nadeszła oferta z drugoligowego wówczas Leeds United. Francuz zgodził się przedwcześnie zakończyć pobyt w Księstwie i przystał na przeprowadzkę na Wyspy. Ruch ten miał też sens dla RB - “Pawie” nie tylko zgodziły się pokryć jego wysoką tygodniówkę, ale i miały wykupić go za około 21 milionów euro w razie - dość mocno prawdopodobnego - awansu do Premier League. Zresztą Augustin miał pomóc w “dopchnięciu” tego awansu w drugiej części sezonu.
Przenosiny na Elland Road okazały się jednak kompletnym niewypałem. Napastnik zagrał w ekipie Marcelo Bielsy trzy razy - tylko z ławki, zbierając łącznie 48 minut. Jeszcze zanim rozgrywki w marcu przerwała pandemia, wypadł z kadry meczowej, a po niej ani razu nie zameldował się nawet wśród rezerwowych. Choć zakończenie ligi opóźniło się z powodu nieplanowanej pauzy, odesłano go z powrotem do Niemiec w pierwotnie ustalonym terminie - 30 czerwca, na sześć kolejek przed finiszem sezonu.
- Słyszałem z wielu źródeł, że nie dawał z siebie wszystkiego na treningach. Nie starał się. Nie przyswajał nowych informacji, nie słuchał, nad czym ma pracować i co powinien zrobić. Tak jakby tylko udawał, że cokolwiek robi - mówił o nim eks-zawodnik “Pawi”, Jermaine Beckford, w podcaście Doing a Leeds.

Najdroższy “kartofel” w historii

Leeds w lipcu, już bez Augustina, przypieczętowało awans do elity. I tu zrobił się problem, bo stał się on… “gorącym kartoflem”. Lipsk uważał, że spełniono warunki obowiązku wykupu. Tymczasem Anglicy mieli pełną świadomość tego, że Francuz nie jest wart ustalonej sumy. I stwierdzili, że nie zamierzają płacić. Po pierwsze - kiedy dopięli awans, nie grał już dla nich. Po drugie - w umowie między klubami zapisano, że miał przejść na stałe, jeżeli uda się to zrobić do pierwotnej daty zakończenia sezonu: wspomnianego 30 czerwca. A tak nie było. No i zaczęło się przeciąganie liny.
Podczas gdy zawodnik przebywał w stanie “zawieszenia”, sprawa trafiła do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu w Lozannie. Trwała ponad dwa lata, a ostatecznie przyznano rację Niemcom. Lipsk miał otrzymać wspomniane 21 milionów euro. Leeds złożyło odwołanie, ale ostatecznie wycofało wniosek. A jakby tego było mało, w 2023 roku FIFA zadecydowała, że Anglicy są winni nie tylko opłatę za transfer, ale wartość kontraktu podpisanego awansem z Augustinem przy okazji ustalania warunków wykupu. Kontraktu na pięć lat z pensją podobną do tej z Lipska - około 90 tysięcy euro tygodniowo z dodatkowym bonusem za parafowanie go. Kosztowało to łącznie kolejnych 20 baniek z hakiem.
“Pawie” musiały więc sumarycznie przeznaczyć na Francuza ponad 45 milionów euro! To oznacza, że zapłaciły prawie milion euro za każdą minutę jego gry. Ponad 15 tysięcy euro za każdą sekundę spędzoną na murawie w ich barwach! Jak zwracały uwagę angielskie media, oznaczało to, że pod względem kosztów w stosunku do czasu na boisku, został najdroższym piłkarzem w historii futbolu.

Bez gry od ponad roku

Podczas gdy trwał spór prawny, Augustin wylądował na lodzie. Nie chciał go Lipsk, nie chciało Leeds, więc po kilku miesiącach, w październiku 2020, po wyrażeniu zgody przez oba te kluby, z wolnego transferu trafił do Nantes.
Zagrał tam trzy razy i… zniknął. Dopiero po niemal pół roku klub poinformował, że jego absencja spowodowana jest poważnymi powikłaniami pocovidowymi. Później wyjaśniono, że rozwinął się u niego zespół Guillaina-Barrego. Układ immunologiczny atakował układ nerwowy, co doprowadzało do bólów, osłabienia, przemęczenia czy niewydolności oddechowej i uniemożliwiało treningi. Augustin pauzował ponad rok. Pracował z indywidualnym trenerem, miał własnego kucharza, przepracował problemy mentalne, które się pojawiły.
- Miałem moment, gdy byłem pewien, że nie chcę już więcej grać w piłkę. Psychicznie byłem na dnie - cytował jego słowa portal blue News.
Ostatecznie dopiął swego i wrócił na boisko, ale zaliczył tylko pojedyncze występy z ławki, przez prawie dwa lata pobytu w klubie zbierając łącznie zaledwie 127 minut. Nantes pomogło mu wrócić do formy i nie przedłużyło kontraktu. Dlatego też latem 2022 roku ponownie zmienił barwy, trafiając do szwajcarskiego FC Basel. Tam, choć miał kilka urazów, grał w miarę regularnie. Nie kręcił niesamowitych liczb, ale to jego gol dał miejsce w półfinale Ligi Konferencji Europy, a potem zagrał tam w obu meczach przeciwko Fiorentinie.
Wszystko układało się dobrze do kwietnia 2024. Wtedy przestał nawet znajdować się w składzie meczowym. Gdy latem do klubu trafił Xherdan Shaqiri, przejął koszulkę Francuza z numerem 10. Trener Fabio Celestini otwarcie mówił, że nie widzi w swoich planach miejsca dla Augustina i odsunął go od treningów z zespołem. Dlatego też nowy nabytek Motoru pod koniec sierpnia przystał na rozwiązanie umowy. Od tamtej pory nie grał w piłkę.

“Z każdym dniem widać poprawę”

W Lublinie mają więc piłkarza z ciekawym CV. Z trofeami, mocnymi klubami, występami i bramkami w czołowych ligach czy Lidze Mistrzów na koncie. Zawodnika, za którego, jeśli zsumujemy wszystkie jego transfery, płacono łącznie ponad 40 milionów euro. Tak drogiego gracza jeszcze nigdy w Ekstraklasie nie było.
To jednak też piłkarz po przejściach, do odbudowania. Nie grał od prawie roku. Już wcześniej miewał poważne kłopoty zdrowotne. Można powiedzieć, że to zmarnowany talent, bo przecież uważany był za naprawdę perspektywicznego gracza. W Lublinie postanowili spróbować go odbudować, ale pozostawili sobie furtkę, bo Augustin podpisał umowę tylko do końca obecnych rozgrywek.
- Kevin to zawodnik o dużym potencjale i doświadczeniu, które zdobywał w czołowych ligach europejskich. Zdajemy sobie sprawę, że przez kilka miesięcy pozostawał bez klubu, ale trenował z nami od kilku tygodni i z każdym dniem widać było poprawę w jego dynamice oraz poruszaniu się po murawie - możemy przeczytać słowa dyrektora sportowego Motoru, Pawła Golańskiego, w komunikacie o zakontraktowaniu Augustina. - Wierzymy, że jego doświadczenie i sportowy głód sprawią, że jego kontrakt zostanie przedłużony po sezonie.
Do uniwersum Ekstraklasy trafiło kolejne bardzo ciekawe nazwisko, ale i duży znak zapytania. Niektórzy mogą stwierdzić, że Motor bierze kota w worku. Z drugiej strony - chyba warto zaryzykować, zwłaszcza przy krótkoterminowej umowie. Jeśli złapie formę, to umiejętności powinny mu pozwolić przynajmniej się wyróżniać.

Przeczytaj również