Był w ogniu krytyki, teraz imponuje w Wiśle Kraków. Co za przemiana

Był w ogniu krytyki, teraz imponuje w Wiśle Kraków. Co za przemiana
Krzysztof Porebski / pressfocus
Dominik - Budziński
Dominik Budziński21 Oct · 18:30
Chociaż pogoda w ostatnim czasie raczej nie sprzyja, nad stadionem Wisły Kraków coraz mocniej zaczyna świecić słońce. “Biała Gwiazda” rozegrała w miniony weekend swój najlepszy ligowy mecz w tym sezonie i nie ma zamiaru na tym poprzestać. Piłkarze wracają do formy, imponuje trener, a sytuacja w ligowej tabeli, do niedawna wręcz krytyczna, wygląda coraz lepiej.
Kibice krakowskiej Wisły mogą mieć małe deja vu. Podobnie jak przed rokiem, choć tym razem na nieco wcześniejszym etapie sezonu, drużynę pogrążoną w kryzysie przejął Mariusz Jop. I znów, tak jak i wtedy, niemal z miejsca “Biała Gwiazda” odżyła. Trudno więc mówić tu o przypadku. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że to po prostu odpowiedni człowiek na odpowiednim miejscu.
Dalsza część tekstu pod wideo
Pod koniec 2023 roku Jop poprowadził Wisłę w trzech meczach jako szkoleniowiec tymczasowy po odejściu Radosława Sobolewskiego. Efekt? Trzy zwycięstwa. Pech chciał, że po tym trzecim nadeszła zimowa przerwa, było trochę więcej czasu na przemyślenia, a prezes Wisły - Jarosław Królewski - odpalił swój komputer i wynalazł tam Alberta Rudego. Zatrudnienie Hiszpana okazało się mimo wszystko chybionym pomysłem, bo zespół całkowicie zawalił wiosnę w lidze. Tej plamy nie zmazał nawet sensacyjny triumf w Pucharze Polski.
Można tylko gdybać, jak potoczyłyby się losy Wisły, gdyby Jop został wtedy na stanowisku. Wówczas były piłkarz “Białej Gwiazdy” takiej szansy nie dostał, ale dziś sumiennie pracuje na to, by w końcu przestać być tylko opcją tymczasową. Po tym, jak 46-latek mimo wszystko dość awaryjnie przejął zespół kilka tygodni temu, Wisła znów wskoczyła na zdecydowanie wyższe obroty, gra wyraźnie lepiej i co najważniejsze - punktuje.

100% skuteczności

Pod wodza Jopa, i wspierającego go Michała Siwierskiego, “Biała Gwiazda” wygrywa mecz za meczem. Zaczęło się od wysokiego triumfu nad Odrą Opole (5:0), potem w Siedlcach przyszło pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w tym sezonie ligowym (3:1), a następnie, choć nie bez problemów, ekipa z Reymonta awansowała do kolejnej rundy Pucharu Polski, eliminując Siarkę Tarnobrzeg (3:2).
To jednak odniesione w ostatni weekend czwarte zwycięstwo z rzędu zaimponowało najbardziej. Na stadion Wisły przyjechał lider z Niecieczy i był całkowicie bezradny. “Biała Gwiazda” dominowała od pierwszej do ostatniej minuty, miała całkowitą kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami, trochę poczekała na gole, ale ostatecznie wygrała 2:0.
Siódmy mecz z Jopem w roli pierwszego trenera i siódme zwycięstwo. Licząc oczywiście obie kadencje. A warto dodać, że pracujący w międzyczasie Rude czy Moskal byli w stanie poprowadzić zespół do maksymalnie dwóch wygranych spotkań z rzędu. To też znamienne.

Kluczowy manewr

Już wspomniany Moskal, a więc poprzednik Jopa, chciał ponoć postawić w bramce na młodzieżowca, Patryka Letkiewicza, aby w ten sposób zwiększyć pole manewru w innych formacjach. Były już szkoleniowiec Wisły nie zdążył wprowadzić tego pomysłu w życie, ale zrobił to jego do niedawna asystent i jak się okazało - następca. Można już chyba stwierdzić, że był to strzał w dziesiątkę.
18-latek nie miał może w ostatnich meczach dużo pracy, bo Wisła tak zdominowała ligowych rywali, że nie stwarzali oni praktycznie żadnych sytuacji, ale golkiper kilka razy i tak pokazał się z niezłej strony. Przede wszystkim - bardzo dobrze operuje nogami. W spotkaniu z Pogonią Siedlce obronił zaś rzut karny i piłka wpadła do siatki dopiero po późniejszej dobitce.
Letkiewicz w jedenastce daje też zdecydowanie większe możliwości na innych pozycjach, bo nie trzeba, co często miało miejsce, na siłę umieszczać tam któregoś z młodzieżowców. Przypomnijmy, że przynajmniej jeden zawodnik o takim statusie musi być na murawie. Wobec ciągnącej się jak flaki z olejem kontuzji Kacpra Dudy, był to do niedawna dla “Białej Gwiazdy” spory ból głowy. Piotr Starzyński, Karol Dziedzic czy Mariusz Kutwa zazwyczaj nie gwarantowali odpowiedniego poziomu.

Ważny powrót

Można zastanawiać się, który powrót do Wisły jest w tym momencie bardziej kluczowy. Ten Jopa na stanowisko trenera? A może Jamesa Igbekeme, który po ponad roku rozłąki ponownie przywdział barwy drużyny z Reymonta? Nigeryjczyk był zawodnikiem “Białej Gwiazdy” wiosną 2023 roku i już wtedy pokazywał, że ma spore możliwości. Potem pograł trochę w Hiszpanii i dopiero od mniej więcej dwóch miesięcy ponownie gra dla Wisły. Z dobrym skutkiem.
29-letni środkowy pomocnik rozkręca się z tygodnia na tydzień, a prawdziwy wiatr w żagle złapał po przyjściu Jopa. Już przeciwko Odrze Opole wyglądał świetnie, zaliczając m.in. dwie asysty, ale samego siebie przeszedł w meczu z Bruk-Betem. Był prawdziwym królem środka pola. Napędzał, rozgrywał, odbierał. A jego podanie, które rozpoczęło akcję bramkową, to już prawdziwe ciasteczko:

Był w ogniu krytyki, dziś rządzi

Niesamowitą przemianę pod okiem nowego-starego trenera Wisły pokazuje też ten, który przeżywał po przeprowadzce do Krakowa naprawdę trudny czas. Łukasz Zwoliński przychodził jako gwiazda w skali całej ligi, bo przecież jeszcze sezon wcześniej strzelał gole w eliminacjach Ligi Mistrzów dla ówczesnego mistrza Polski, ale początki w barwach Wisły wyglądały kiepsko, by nie powiedzieć fatalnie.
31-latek marnował świetne sytuacje, często był ciałem obcym w grze drużyny, nie mógł się przełamać. Gola strzelił dopiero w swoim ósmym występie, ale potem znów zaciął się na kilka dobrych tygodni. Aż do ponownego debiutu Jopa. Wtedy Zwoliński zanotował dublet w starciu z Odrą Opole i chyba rozwiązał worek, bo na przestrzeni kolejnych kilkunastu dni strzelał jeszcze Siarce Tarnobrzeg i dwukrotnie Bruk-Betowi. Ponadto zaliczył pierwszą po transferze asystę.

Dobre widoki na przyszłość

Wisła wygrała trzy ligowe mecze z rzędu i znacząco poprawiła swoją sytuację w tabeli. W niej nadal jest dość daleko, na 11. miejscu, ale rozegrała dwa lub trzy mecze mniej od zespołów ulokowanych wyżej. Jeśli odpowiednio zapunktuje w zaległych spotkaniach, choćby we wtorek w Łęcznej, może doskoczyć nawet do ścisłej czołówki.
Fanów Wisły bez wątpienia cieszy fakt, że zespół nie wygląda już na tak uzależniony od Angela Rodado. Hiszpan dalej jest oczywiście arcyważnym punktem drużyny, ale nawet kiedy ma nieco gorszy dzień, koledzy biorą na siebie odpowiedzialność. Coraz pewniej wygląda defensywa, imponuje środek pola, gole strzelają napastnicy, a skrzydłowi, nawet jeśli czasami mocno irytują, też dają konkrety. To przecież Angel Baena wszedł ostatnio z ławki i zaliczył dwie świetne asysty.

Dajcie mu pracować

Na koniec mały apel do ludzi w klubie decyzyjnych, a więc przede wszystkim Jarosława Królewskiego. Nie popełniajcie błędu sprzed roku. Nie szukajcie kolejnego trenera, gdy ten znakomicie wykonujący swoją pracę jest pod nosem. Mariusz Jop zasłużył na poważną szansę. Nie tylko do końca roku.

Przeczytaj również