Pijany spowodował wypadek, w którym zginęło dziecko. Mimo to jest na wolności i zagra w Polsce
Raków Częstochowa w pierwszym meczu drugiej rundy eliminacji Ligi Konferencji już jutro zmierzy się u siebie z FK Astana. Jednym z liderów kazachskiego klubu jest piłkarz, który jeszcze kilka miesięcy temu będąc pod wpływem alkoholu spowodował wypadek, w wyniku którego zginęło czteroletnie dziecko. Nie sprawiło to jednak, że Rai Vloet zniknął z piłkarskiego świata. Po zawieszeniu przez Heracles Almelo bez problemu znalazł sobie nowego pracodawcę.
Sytuacja miała miejsce w listopadzie 2021 roku. Vloet pędził autostradą ponad 200 kilometrów na godzinę i zderzył się z samochodem, którym podróżowała czteroosobowa rodzina. W wyniku wypadku śmierć poniosło czteroletnie dziecko. Żeby tego było mało - badania wykazały, że Holender prowadził pod wpływem alkoholu. Miał 1,18 promila.
Mogłoby się wydawać, że taki czyn zakończy karierę Vloeta. Nic bardziej mylnego. Holender wciąż gra w piłkę i czeka na sądowy wyrok. W kwietniu odbyła się pierwsza rozprawa.
- Zachowanie Rai Vloeta podczas jazdy było lekkomyślne i bardzo nieostrożne, kiedy spowodował śmiertelny wypadek na A4 w pobliżu Hoofddorp w listopadzie ubiegłego roku. Jechał z nieodpowiedzialnie dużą prędkością i pod wpływem alkoholu - podkreślała wówczas prokuratura.
Póki co sąd zdecydował jedynie, że 27-latek na razie nie odzyska prawa jazdy. Kolejna rozprawa ma odbyć się jesienią.
Powrót do gry i presja kibiców
Po wypadku Vloet i jego kolega, który również znajdował się w aucie, trafili do aresztu. Opuścili go jednak całkiem szybko, a niedługo później piłkarz, który początkowo przekonywał, że wcale nie jechał za szybko i nie pił alkoholu, zagrał nawet w jednym ze spotkań Heraclesu Almelo.
To bardzo nie spodobało się kibicom holenderskiego klubu. Sprzeciwili się oni temu, by Vloet występował jeszcze w ich barwach. Wtedy Holender faktycznie został przez klub zawieszony i nie pojawiał się już na boisku.
Przygarnęła go Astana
Banicja nie potrwała jednak długo. Niecałe trzy miesiące po ostatnim rozegranym meczu pojawił się klub, który nie widział przeciwwskazań, by zakontraktować Vloeta. To FK Astana, jutrzejszy rywal Rakowa Częstochowa w eliminacjach Ligi Konferencji UEFA.
W Kazachstanie ofensywny pomocnik szybko pokazał, że wiele można o nim mówić, ale w piłkę grać potrafi bardzo dobrze. Stał się jednym z liderów ofensywy. Od kwietnia rozegrał w barwach Astany 12 spotkań, w których strzelił siedem goli i zanotował jedną asystę. Kilka dni temu zdobył dwie bramki w meczu Pucharu Kazachstanu.
Holender podpisał kontrakt do 30 czerwca 2023 roku. Czy go wypełni? Wszystko zależy pewnie od tego, kiedy (i w jakiej skali) poniesie konsekwencje swojego haniebnego czynu.
Raków musi uważać
Jutro Vloet zamelduje się na murawie w Częstochowie i będzie chciał napsuć dużo krwi wicemistrzom Polski. Trzeba na niego uważać. Holender jeszcze w sezonie 2020/21 potrafił strzelić w barwach Heraclesu 16 goli w Eredivisie, dokładając do tego siedem asyst. Wcześniej reprezentował takie kluby jak PSV, Cambuur, NAC Breda, Frosinone, St. Truiden czy Excelsior. Ma też za sobą liczne występy w młodzieżowych reprezentacjach Holandii.
Astana to po 15 kolejkach wicelider ligi kazachskiej. Oprócz Vloeta zespół ma też kilku innych piłkarzy, na których szczególnie trzeba uważać. Najlepszym strzelcem tamtejszych rozgrywek jest 34-letni napastnik rodem z Chorwacji - Marin Tomasov. Tylko jedno trafienie mniej uzbierał Portugalczyk Pedro Augenio, a najwyżej wycenianym graczem zespołu jest Maks Ebong, 22-letni pomocnik reprezentacji Białorusi, który podchodzi z Kamerunu.
Astana nie jest już jednak tym samym zespołem, który jeszcze kilka lat temu ze znakomitej strony pokazywał się w Europie, potrafił awansować do Ligi Mistrzów, pokonać w drodze do niej Legię Warszawa, a także dotrzeć do fazy grupowej i 1/16 finału Ligi Europy. W latach 2014-2020 klub za każdym razem zdobywał mistrzostwo Kazachstanu. W ostatnich dwóch sezonach ta sztuka już mu się nie udała.
Dużą wpadką zakończyła się też poprzednia przygoda Astany z Europą. W kwalifikacjach do Ligi Konferencji zespół przegrał w dwumeczu z fińskim KuPS. W decydującym meczu poległ u siebie 3:4
- W ostatnich latach Astana miała pecha. Wpłynęło na to kilka czynników. Na przykład kwestia finansowania profesjonalnych klubów w Kazachstanie. Zaszło także wiele zmian w strukturze klubu. Kadra szkoleniowa została całkowicie przebudowana, znacząco zmienił się również skład. Teraz walka o mistrzostwo kraju trwa w najlepsze, a Astana wcale nie stoi na wymarzonej pozycji - tłumaczył ostatnio w rozmowie z portal “igol.pl” kazachski ekspert - Askar Hamedinov.
Trzymamy więc kciuki, by Raków poradził sobie z Astaną. Klubem, który nie miał problemu, by zakontraktować piłkarza o tak szemranej reputacji jak Rai Vloet. Co ciekawe, ekipa z Kazachstanu dotrze do Polski dopiero jutro. Na kilka godzin przed rozpoczęciem meczu.