"Perła Realu Madryt w Manchesterze City". Grał dla gigantów, teraz trafił do Polski
Piłkarzy z takim CV nie mieliśmy na boiskach polskiej Ekstraklasy zbyt wielu. Jose Pozo jako nastolatek przechodził z Realu Madryt do Manchesteru City za trzy miliony euro. I choć Anglii nie podbił, zaliczył kilka występów w pierwszym zespole “Obywateli”. Potem wiodło mu się różnie. Dziś ma 28 lat i będzie ratował Śląsk Wrocław przed spadkiem z PKO BP Ekstraklasy.
Urodził się w Maladze, pierwsze piłkarskie kroki stawiał w niewielkim UD Fuengirola Los Boliches, ale już jako 11-latek został wypatrzony przez wielki Real Madryt. “Królewscy” zaprosili go do swojej akademii, a potem szlifowali jego umiejętności przez kolejne pięć lat. Wtedy do gry wszedł Manchester City. Bardzo zdeterminowany, by zakontraktować ofensywnego pomocnika z Półwyspu Iberyjskiego.
Nadzieja szkółki Realu w City
- Rok temu był jedną z największych nadziei szkółki Realu Madryt. Dzisiaj ta perła należy do Manchesteru City. Oba kluby usiadły do negocjacji, a wyjściowa oferta The Citizens wynosiła 123 tysiące euro. Ostatecznie cena za młodego napastnika wyniosła trzy miliony euro, kwota niesamowita, jak na gracza w tym wieku. Zawodnik, jego agenci i kluby podpisały klauzulę tajności – żadna ze stron nie może mówić o tej transakcji. W sprawę sprzedaży Pozo zaangażował się nawet Florentino Peréz - pisał w 2012 roku portal realmadryt.pl.
- Nastolatek dołączył do madryckiej szkółki trzy lata temu, a obecnie występuje w zespole Cadete, którego jest kapitanem i ostoją. José Ángel Pozo świetnie prezentował się w wielu międzynarodowych turniejach (m.in. Nike Cup, Marveld), gdzie zdobywał tytuły najskuteczniejszego zawodnika i MVP, wyrabiając sobie coraz lepszą markę poza granicami Hiszpanii - można było przeczytać także na realmadryt.pl.
Pozo był chwilę przed 16. urodzinami, gdy przenosił się z Realu do City. Nie zaliczył więc seniorskiego debiutu w klubie z Santiago Bernabeu, ale już w Manchesterze szybko zyskał możliwość trenowania z pierwszą drużyną. Błyskawicznie został też przesunięty do zespołu rezerw, by łapać cenne doświadczenie wśród starszych od siebie, a ponadto jako zawodnik ekipy U19 występował, z niezłym skutkiem, w młodzieżowej Lidze Mistrzów.
Co ciekawe, Hiszpan grał wówczas także w roli napastnika czy skrzydłowego. W 10 meczach UEFA Youth League strzelił cztery gole i zaliczył dwie asysty. O jego sile przekonał się m.in. młodzieżowy zespół Bayernu.
U boku gwiazd
Dobre występy w rezerwach i zespołach juniorskich sprawiły, że Pozo doczekał się w końcu swojej szansy w pierwszym zespole “Obywateli”. W momencie debiutu miał 18 lat. Podczas meczu Pucharu Ligi z Sheffield Wednesday, wygranego aż 7:0, zmienił w 64. minucie Yayę Toure, a niedługo przed końcem spotkania strzelił nawet gola po asyście Jesusa Navasa. W drużynie prowadzonej wtedy przez Manuela Pellegriniego aż roiło się od gwiazd. To nie tylko wymieni wyżej piłkarze, ale też choćby Frank Lampard, Fernandinho, Edin Dżeko czy James Milner.
Pozo wykorzystał więc pierwszą okazję, by podbić swoje notowania w niebieskiej części Manchesteru. Kolejne szanse przyszły już w Premier League, choć dopiero kilka miesięcy później. Hiszpański pomocnik wystąpił wówczas w trzech meczach z rzędu. Z Sunderlandem zagrał jeszcze tylko kilka minut, ale potem skorzystał na kontuzji Sergio Aguero. Zastąpił go już w siódmej minucie starcia z Evertonem, a potem wyszedł w pierwszym składzie na spotkanie przeciwko Leicester. Znów jako napastnik. Gola nie strzelił, choć do pomocy miał m.in. Davida Silvę czy Samira Nasriego.
Gdy jednak w kolejnych tygodniach i miesiącach Pozo nie pojawiał się już na murawie, zdał sobie sprawę, że wśród gwiazd z błękitnej części Manchesteru City nie ma najmocniejszej pozycji. Wybrał więc regularność. Zszedł szczebel, może nawet dwa niżej, do hiszpańskiej Almerii, a tam na zapleczu La Liga zaczął w końcu występować bardzo regularnie.
Gol z Barceloną, długie lata w Hiszpanii
Przez trzy sezony rozegrał łącznie 107 spotkań. Nie okazał się golaedorem, bo trafiał do siatki tylko siedem razy, ale rozkręcał się z roku na rok. W ostatniej kampanii zaliczył siedem asyst, a parol zagięło na niego występujące poziom wyżej Rayo Vallecano, które wyłożyło na stół 1,3 mln euro. Wychowanek Realu Madryt dotarł wówczas w końcu do La Liga.
Jak przystało na byłego zawodnika “Królewskich”, Pozo szczególnie zmobilizował się na pierwsze w karierze starcie z FC Barceloną. Odpowiedział na gola Luisa Suareza i wyrównał stan rywalizacji. Ostatecznie jednak to “Blaugrana” wygrała wówczas 3:2. Był to jeden z 11 goli, jakie przez niespełna sześć lat strzelił dla Rayo. Solidnie zasiedział się bowiem w klubie, przeżył spadek, grę na zapleczu elity, potem także awans do niej. Rozegrał łącznie 111 meczów, ale z sezonu na sezon dostawał coraz mniej szans.
Na moment odżył w katarskim Al-Ahli, do którego przeniósł się na kilkumiesięczne wypożyczenie w 2022 roku. W 10 meczach zdobył pięć bramek, ale po powrocie do Rayo wcale nie mógł liczyć na większy kredyt zaufania. W sezonach 2021/22, 2022/23 i 2023/24 rozegrał łącznie tylko 32 mecze. Zdecydowanie zbyt mało. W ostatnim roku reprezentowania ekipy z Vallecano spędził na murawie zaledwie 131 minut. Stało się wówczas jasne, że trzeba uciekać. Zmienić otoczenie.
Odbudowa na Cyprze i transfer do Polski
24 sierpnia 2024 roku Pozo zamienił więc słoneczną Hiszpanię na równie słoneczny Cypr. Związał się Karmiotissą, 11. klubem poprzedniego sezonu tamtejszej ekstraklasy. I trzeba przyznać, że przez pół roku trochę się odbudował. Przede wszystkim, co najważniejsze, w końcu grał praktycznie od deski do deski. Głównie jako ofensywny środkowy pomocnik, od czasu do czasu na skrzydle. W 18 meczach strzelił dwa gole i zaliczył pięć asyst.
Dobre występy na Cyprze notował jeszcze trzy tygodnie temu, ale dorobku w Karmiotissie już nie powiększy. Właśnie podpisał bowiem kontrakt ze Śląskiem Wrocław do 30 czerwca 2026 roku. Miał kosztować około 80 tysięcy euro. Stanie przed odpowiedzialnym zadaniem, bo “Wojskowi” okupują strefą spadkową i grają o utrzymanie w PKO BP Ekstraklasie. Czy w osiągnięciu celu pomoże im 28-letni pomocnik z przeszłością w Realu Madryt i Manchesterze City, a także młodzieżowych reprezentacjach Hiszpanii? Czas pokaże. Z jednej strony, nie tacy na polskiej ziemi już przepadali. Z drugiej natomiast akurat piłkarze z Półwyspu Iberyjskiego często czują się nad Wisłą znakomicie.