Brzydka twarz reprezentacji Polski. Statystyki nie pozostawiają wątpliwości. Jak poprawić styl kadry?
W piątek odbędzie się pierwsze w tym roku spotkanie reprezentacji Polski. Biało-czerwoni zmierzą się z Holandią w ramach Ligi Narodów. Przed konfrontacją w Amsterdamie odświeżamy stan kadry sprzed pandemii. Zajrzeliśmy głęboko w liczby, które niestety pokazują, w jakim stylu przebrnęliśmy przez eliminacje. Polska piłka była bardzo brzydka, ale skuteczna. Gdyby przyznawano noty za styl, na tle pozostałych dziewiętnastu finalistów prezentujemy się naprawdę blado. Oto obraz naszego zespołu i wnioski, jakie nakreśliliśmy.
Jerzy Brzęczek po dziesięciu miesiącach wreszcie spotkał się z zawodnikami, ale czasu na pracę miał niewiele. Zaledwie trzy treningi i kilka odpraw taktycznych. Przygotowanie do przyszłorocznych mistrzostw Europy będzie procesem trudnym. Wymagającym od sztabu głębokiej analizy problemów, które z perspektywy tak długiej rozłąki wydają się odległe, ale nie rozwiązały się same. Wręcz przeciwnie. Wielomiesięczne rozstanie mogło je wręcz pogłębić.
Brzydko, ale skutecznie
Styl, w jakim reprezentacja wywalczyła awans do mistrzostw Europy nie był porywający. Jeśli mielibyśmy określić jednym słowem kwalifikacje do EURO, byłaby to EFEKTYWNOŚĆ. Polacy grali brzydko, ale skutecznie. Pierwsze miejsce w grupie i 25 punktów oznaczało wyrównanie rekordu Adama Nawałki.
Brzęczek nie miał łatwo, bo przejmował kadrę rozbitą po nieudanym mundialu. Drużynę, która wymagała pokrzepienie i liftingu. Czas na eksperymenty był wyjątkowo trudny, bo nowy selekcjoner nie zaczynał od meczów towarzyskich, w których wybacza się potknięcia, a Ligi Narodów z prestiżowymi przeciwnikami - Włochami i Portugalią.
Szło jak po grudzie, ale gdy przyszedł najważniejszy sprawdzian, reprezentacja stanęła na wysokości zadania. Wygrała w Wiedniu z Austrią. Niemiłosiernie męczyła się w Warszawie z Łotwą. Zęby bolały od patrzenia na spotkanie z Macedonią. Ale punkty znów się zgadzały. Oprócz dwumeczu z Izraelem (4:0 i 2:1), kadra nas nie rozpieszczała. Wykonała zadanie, ale daleko komukolwiek było do rozpływania się nad jej grą.
W dokumencie przygotowanym przez kanał „Łączy nas piłka” pokazano, jak Brzęczek wykorzystał krytykę - czasami za mocną, ale również wiele razy zasłużoną - jako paliwo do budowania relacji z zawodnikami. My przeciwko wszystkim. Oblężona twierdza, której nie damy zdobyć. Osiągniemy cel na przekór hejterom.
Udało się. Polska wygrała grupę G z sześcioma punktami przewagi nad Austrią. Co dalej? Jesienne mecze w Lidze Narodów to reset po niespotykanej od czasów II wojny światowej przerwie w międzynarodowych rozgrywkach. Czas, który pokaże, w jakim punkcie jesteśmy przed czerwcowym turniejem finałowym.
Zajrzeliśmy do liczb, które mocniej odkrywają reprezentacyjną kołdrę. Wyciągają na światło styl, w jakim Biało-czerwoni osiągnęli awans. Na mniej niż rok przed EURO mamy wiele słabych punktów w konstruowaniu gry. Atakowaliśmy wolno i bez elementu zaskoczenia. Bardzo ciężko było nam znaleźć się w bezpośrednim obrębie pola karnego i zakończyć akcję strzałem. Coś co niestety trudno poprawić w krótkim czasie.
KREATYWNOŚĆ I SKUTECZNOŚĆ
Reprezentacja Polski zdobyła najmniej bramek na mecz ze wszystkich czołowych zespołów Starego Kontynentu. Strzeliliśmy tylko osiemnaście goli. Ukraina i Chorwacja siedemnaście, ale rozegrały w swoich grupach dwa spotkania mniej. Średnia 1,68 bramki na mecz jest jedną z najgorszych wśród dwudziestu zespołów, które zapewniły sobie bezpośredni awans. Tylko Czechy i Finlandia mają minimalnie mniejszy współczynnik - 1,53 i 1,52.
Czołowe drużyny Europy miażdżyły przeciwników. Anglia zdobywała 4,4 bramki na mecz. Belgia trafiała 3,83 razy w jednym spotkaniu. Nasi najbliżsi rywale Holendrzy uzbierali 24 gole - 2,88 na spotkanie.
Warto zwrócić także uwagę na współczynnik xG, czyli tzw. goli oczekiwanych. I tutaj znów jesteśmy w ogonie z wynikiem 14,99. Ze zwycięzców grup niższy współczynnik mają jedynie Ukraińcy, którzy przy wspomnianych siedemnastu trafieniach mają xG na poziomie 10,69. A to dlatego, że aż pięć goli strzelili spoza pola karnego. My dwa, w czym gorsi w gronie liderów okazali się jedynie Anglicy (jeden) i Francuzi (zero). Wśród liderów oddawaliśmy średnio najmniej strzałów na mecz (12,26). Generalnie rzadziej na bramkę przeciwnika uderzali Anglicy i Ukraińcy - po 105 razy.
Można więc podsumować, że mamy niezłą skuteczność, ale to kreatywność i umiejętność doprowadzania do sytuacji podbramkowych lub stworzenia sobie możliwości do oddania strzału są tymi elementami, nad którymi zdecydowanie musimy popracować.
Miejsca w rankingu na dwudziestu finalistów:
- Gole - 18. miejsce
- Średnia goli na mecz – 18. miejsce
- xG - 19. miejsce
- Strzały - 14. miejsce
- Śr. strzałów – 17. miejsce
BUDOWANIE AKCJI
Kreatywność bezpośrednio łączy się z zachowaniem i sposobem budowania akcji w ataku, ale warto przyjrzeć się temu elementowi osobno. Zdecydowanie nie lubimy trzymać piłki przy nodze. Jest też opcja nr 2 - to piłka nie lubi nas. Wśród zwycięzców grup mamy najniższe posiadanie futbolówki - 53,7 procent. W dwudziestce finalistów pole rywalowi lubią oddawać bardziej tylko Czesi (50,8) i nasi grupowi przeciwnicy podczas EURO - Szwedzi (51,1). Zapowiadają się niezłe szachy...
Z kolei Hiszpanie, z którymi także zmierzymy się w czerwcu 2021 r., mają w tym aspekcie nieprawdopodobną statystykę. Znajdują się przy piłce przez średnio 74,6 procent czasu. Holendrzy uplasowali się na czwartym miejscu z także imponującym wynikiem - 65,2. Podobnie jak Niemcy.
Jak często doprowadzaliśmy piłkę w miejsca bezpośredniego zagrożenia bramki rywali? Nie za często. Ze zwycięzców grup, Polacy mieli w polu karnym średnio najmniej kontaktów z piłką na mecz - szesnaście. Wśród finalistów tylko Turcy (15,39) i Walijczycy (14,9) dotykali jej rzadziej.
Ze względu na liczbę rozegranych meczów nieco lepiej wygląda ogólna suma kontaktów (171), ale i tak jesteśmy w ogonie, co oznacza, że bardzo ciężko przedostaje nam się pod pole karne i stwarza zagrożenie. Rywale szybko nas neutralizują, choćby faulami. Wśród finalistów byliśmy jedną z najczęściej nieprzepisowo zatrzymywanych drużyn - 117 razy przy 156 najczęściej faulowanych Turkach.
Teraz jednak przechodzimy do prawdziwie wstydliwego rozdziału, czyli co robimy z piłką, kiedy mamy ją już przy nodze. W el. EURO wykonaliśmy najmniej - to słowo powtarzające się niemal w każdym rankingu - podań ze wszystkich zwycięzców grup - 429,23. Wśród finalistów gorsi są tylko Czesi i Walijczycy - to także zauważalna prawidłowość.
Wśród dziesięciu liderów grup byliśmy najmniej dokładni notując 83,9 procenta celnych zagrań, a z zakwalifikowanych drużyn gorzej do kolegów zagrywali tylko nasi południowi sąsiedzi (82,4).
Podobnie sprawa ma się z piłkami prostopadłymi, których staraliśmy się zagrać ok. siedem na mecz, z czego co trzecia docierała do partnera.
Podobnie sprawa ma się z piłkami prostopadłymi, których staraliśmy się zagrać ok. siedem na mecz, z czego co trzecia docierała do partnera.
Przy osiemdziesięciu kluczowych podaniach genialnych Belgów, którzy zaliczyli perfekcyjne eliminacje, my takich zagrań wykonaliśmy o połowę mniej (43). W tym elemencie i tak wychodziła nasza całkiem niezła efektywność, bo przy minimalnym zarządzaniu piłką, robiliśmy to lepiej od Chorwatów czy Ukraińców wykonując cztery kluczowe podania na mecz.
Ważniejszym wskaźnikiem pokazującym umiejętność konstruowania groźnej akcji mają jednak poniższe parametry:
- Podania do ostatniej tercji boiska, czyli co najmniej w okolice pola karnego.
- Podania progresywne, które umożliwia znaczące zdobycie terenu (co najmniej 30 metrów na własnej połowie, 15 metrów gdy piłka przekracza własną połowę, 10 metrów na połowie rywala)
- Tzw. głębokie podania, czyli zagrania, które nie są dośrodkowaniami, w punkt oddalony nie więcej niż 20 metrów od bramki.
I tu niestety też wyglądamy słabo. Ze wszystkich finalistów znów znaleźliśmy się w końcówce stawki pod względem stworzenia sobie tego typu zagrożenia. Zarówno w liczbie (49,68) jak i dokładności podań (71,6 proc.) w meczu wykonanych w strefę 30-40 metrów przed bramkę przeciwnika ustępujemy wszystkim drużynom grającym w grupach sześciozespołowych, a generalnie kręcimy się między szesnastym a dziewiętnastym miejscem na dwadzieścia badanych.
W zdobywaniu terenu dłuższym podaniem gorsi są tylko Walijczycy (co do liczby) i Finowie (co do dokładności). Jeśli dołożymy do tego bardzo niski poziom udanych zagrań w pole karne (głębokich podań), rysuje nam się obraz zespołu, który wolno konstruuje akcje. Nie potrafi zaskoczyć przeciwnika szybkim podaniem pod jego bramkę, zanim ten nie odbuduje formacji i nie odbierze nam piłki w kontrolowany sposób - przejęciem lub faulem.
Polska przebrnęła przez eliminacje w sposób nieprawdopodobny. Kompletując punkty prostymi środkami. Raczej siermiężną grą. Bez polotu i kreatywności. Dzięki żelaznej defensywie, w której zdecydowanie trzeba upatrywać klucza do sukcesu w spotkaniach rozegranych na styku.
Miejsca w rankingu na dwudziestu finalistów:
Miejsca w rankingu na dwudziestu finalistów:
- Posiadanie piłki - 17. miejsce
- Kontakty z piłką w polu karnym - 16. miejsce
- Śr. kontaktów w polu karnym na mecz - 18. miejsce
- Liczba podań - 15. miejsce
- Dokładność podań - 19. miejsce
- Śr. podań na mecz - 18. miejsce
- Liczba prostopadłych zagrań - 15. miejsce
- Śr. prostopadłych zagrań na mecz - 18. miejsce
- Dokładność prostopadłych zagrań - 12. miejsce
- Liczba kluczowych podań - 12. miejsce
- Śr. kluczowych podań na mecz - 12. miejsce
- Podania w ostatnią tercję - 19. miejsce
- Liczba podań w ostatnią tercję - 16. miejsce
- Śr. podań w ostatnią tercję na mecz - 19. miejsce
- Dokładność podań w ostatnią tercję - 17. miejsce
- Liczba podań progresywnych - 12. miejsce
- Śr. podań progresywnych na mecz - 19. miejsce
- Dokładność podań progresywnych – 19.miejsce
- Liczba głębokich podań - 16. miejsce
- Śr. głębokich podań na mecz - 17. miejsce
- Liczba fauli przez rywali - 2. miejsce
- Śr. liczba fauli przez rywali na mecz - 6. miejsce
STAŁE FRAGMENTY
W tym elemencie gry byliśmy i nadal jesteśmy mocni. Polska zdobyła w eliminacjach aż sześć goli po rzutach rożnych. Tylko Hiszpania i Cypr równa się z nami pod względem tej statystyki.
Z jednej strony pokazuje ona, że praca na treningach włożona w rozegranie stałego fragmentu popłaca. Z drugiej jest tym elementem, który świadomy przeciwnik może łatwo zneutralizować. Gole z kornerów to 1/3 dorobku Biało-czerwonych. Wysoki współczynnik odzwierciedlający z kolei niską skuteczność z otwartej gry.
Z jednej strony pokazuje ona, że praca na treningach włożona w rozegranie stałego fragmentu popłaca. Z drugiej jest tym elementem, który świadomy przeciwnik może łatwo zneutralizować. Gole z kornerów to 1/3 dorobku Biało-czerwonych. Wysoki współczynnik odzwierciedlający z kolei niską skuteczność z otwartej gry.
GRA W DEFENSYWIE
Jednym z kluczy do sukcesu podczas EURO 2016 była świetna gra w defensywie. Kadra Nawałki też wielokrotnie oddawała pole rywalowi. Cofała się całym zespołem i czekała na okazję – przejęcie piłki i szybki transfer do przodu. Przejście do kontrataku, który nie funkcjonuje obecnie tak dobrze. To niby nasze popisowe zagranie, choć po kontrze zdobyliśmy w eliminacjach tylko jedną bramkę.
Gdy turniej we Francji wszedł w fazę pucharową, mogliśmy pochwalić się, razem z Niemcami, najszczelniejszą defensywą. W turnieju straciliśmy tylko dwa gole.
Cztery lata później ten element także wygląda bardzo solidnie. Tylko Belgowie i Turcy (trzy) oraz Włosi (cztery) pozwolili rywalom wbić mniej goli w grupach, w których rozegrano dziesięć spotkań.
To o tyle ciekawe, że Polacy znacznie częściej pozwalali rywalom na oddawanie strzałów - 114. Belgowie dopuszczali do takich sytuacji 60 razy, Włosi 83, a Turcy 77. Różnica jest więc znacząca.
Ze zwycięzców grup nasi piłkarze zablokowali też zdecydowanie najwięcej strzałów - 27. Stoczyliśmy też najwięcej pojedynków (598), choć procent ich wygranych nie jest już nie jest tak imponujący - 61,7.
Nasz styl gry pokazują też przechwyty wykonywane w meczu. Zdecydowanie największa liczba wśród zwycięzców grup, gdzie przy naszych 411 zagraniach, Włosi mieli tylko 312. Najmniej na mecz Hiszpanie i Belgowie. Co oznacza, że znacznie częściej atakują i są w posiadaniu piłki niż Biało-czerwoni, którzy muszą walczyć o jej przechwycenie.
Z zakwalifikowanych do turnieju drużyn ciężej w odbiorze pracowali od nas tylko Finowie. Tak imponująca statystyka wynika też z tego, że równie często piłki po prostu tracimy. I koło się zamyka. Strata-przechwyt, strata-przechwyt.
Scenariusz polskich meczów to ciągła walka. Jesteśmy bardzo często faulowani, ale uciekamy się do tego samego. Wśród finalistów w liczbie fauli nie mamy sobie równych (149). Przy dwóch rozegranych meczach mniej częściej grę przerywali tylko Czesi (15,2 do 13,94).
Miejsca w rankingu na dwudziestu finalistów:
- Najmniej straconych goli - 3. miejsce
- Liczba zablokowanych strzałów - 2. miejsce
- Liczba pojedynków w defensywie - 2. miejsce
- Liczba wygranych pojedynków - 10. miejsce
- Śr. liczba pojedynków na mecz - 6. miejsce
- Liczba strat - 3. miejsce
- Śr. liczba strat na mecz - 5. miejsce
- Liczba przechwytów - 2. miejsce
- Śr. przechwytów na mecz - 2. miejsce
- Liczba popełnionych fauli - 1. miejsce
- Śr. popełnionych fauli na mecz – 2. miejsce
WNIOSKI
Byliśmy zdecydowanie najmniej efektownym zwycięzcą z dziesięciu grup el. EURO 2020. Pytanie, czy do czerwca uda się przepoczwarzyć z brzydkiego kaczątka w łabędzia? Nie jest wielką tajemnicą, że brakuje nam artystów. Nie będziemy grać jak Belgowie czy Hiszpanie. Nasz styl opiera się na kolektywnej pracy. Sile fizycznej, szczelnej obronie i nadziei, że uda się wbić jednego gola więcej niż rywal.
Pamiętajmy jednak, że statystyki, które porównujemy kłują w oczy mimo że rywalizowaliśmy w mało wymagającej grupie, w której naprawdę ciężko było gubić punkty. Turniej finałowy może jeszcze bardziej uwypuklić nasze kłopoty w posługiwaniu się piłką i kruszeniu defensywy przeciwnika. Naprawdę potrzebujemy więcej jakości z futbolówką przy nodze.
Musimy wypracować skuteczny sposób na szybsze i dokładniejsze transportowanie jej do przodu. Nie zatracić tego, co już mamy - stałych fragmentów gry oraz mocnej defensywy - ale zdecydowanie poprawić atak. Zaliczamy duże przestoje. Zwłaszcza w pierwszych połowach, w których zdobyliśmy najmniej goli ze wszystkich finalistów - pięć. Między 16 a 45 minutą trafiliśmy tylko raz.
Z przodu mamy nazwiska, które pozwalają nam na ładniejszą grę. Najlepszego napastnika świata - Roberta Lewandowskiego. Brzęczek musi wykazać się pomysłem. Wypracować z zawodnikami automatyzmy. W przeciwnym razie będzie nam bardzo ciężko. Zarówno z pięknie grającymi Hiszpanami, którzy obrabują nas z posiadania piłki i zamkną na własnej połowie, ale też ze Szwedami lubiącymi grać w podobnym stylu co my. Przygotowanymi na solidną bitkę.
*ANALIZA OPRACOWANA NA PODSTAWIE STATYSTYK "WYSCOUT"*