Brazylia wpuści do Europy kolejnego kozaka? Jest inny niż ostatnie gwiazdy. Możecie być zaskoczeni

Brazylia wpuści do Europy kolejnego kozaka? Jest inny niż ostatnie gwiazdy. Możecie być zaskoczeni
screen youtube
Piotrek - Przyborowski
Piotrek Przyborowski30 Dec 2024 · 16:52
Młode latynoskie talenty od lat zasilają europejskich potentatów. Co jakiś czas słyszymy o reprodukcjach uznanych piłkarzy. Zdaniem mediów tym razem w Brazylii odnaleziono nowego Marcelo. I choć Joao Victor de Souza ma za sobą dopiero pierwsze miesiące w dorosłym futbolu, Santos już niedługo powinien zrobić na nim złoty interes.
Perełki z Kraju Kawy to w Europie nic nowego. Na Stary Kontynent regularnie trafiają największe brylanty brazylijskiego futbolu i taki stan rzeczy obserwujemy również teraz. Endrick stawia pierwsze kroki w Realu Madryt. Savinho jeszcze do niedawna błyszczał w Gironie, a aktualnie próbuje zrobić karierę w Manchesterze City. Z kolei za kilka miesięcy Estevao, o którego talencie pisaliśmy TUTAJ, zamieni Palmeiras na Chelsea. W Brazylii produkcja talentów jednak nie zwalnia. W ostatnim czasie w mediach coraz głośniej przewija się temat Souzy, który powoli zaczyna przebijać się do pierwszego zespołu Santosu.
Dalsza część tekstu pod wideo
Klub ze stanu Sao Paulo spędził co prawda zakończony właśnie sezon na zapleczu brazylijskiej elity, ale nie zmienia to faktu, że jest znany ze świetnego szkolenia młodzieży. Jego kasę co roku zasilają miliony z tytułu transferów kolejnych perspektywicznych zawodników. Souza, który w pełnoletność wkroczył zaledwie kilka miesięcy temu, uważa się za kolejnego lokalnego “wonderkida”. A jako lewy obrońca na brak zainteresowania już teraz nie powinien raczej narzekać. 18-latek przykuł uwagę kilku europejskich gigantów, przed którymi brazylijski czy, szerzej mówiąc, południowoamerykański rynek zdaje się mieć coraz mniej tajemnic.

Z porównaniami różnie bywa

Ktoś mógłby powiedzieć, że to historia, jakich Brazylia zna wiele. Zaczynał w futsalu, skąd przeniósł się na trawę, ma niesamowite umiejętności techniczne, a pierwsze szlify w dorosłej piłce zebrał podczas mistrzostw stanowych. I owszem, w tych kwestiach dotychczasowa przygoda Souzy z futbolem nie różni się zbytnio od tych przytaczanych przy okazji transferów kolejnych młodych Brazylijczyków. Tyle tylko, że w zdecydowanej większości przypadków mówimy zwykle o piłkarzach stricte ofensywnych, kolejnych skrzydłowych czy kreatywnych pomocnikach, którzy po kilku udanych spotkaniach w brazylijskiej Serie A trafiają na radary europejskich klubów. Tutaj natomiast mamy do czynienia z lewym obrońcą, którzy przez wzgląd na swoją pozycję już został ochrzczony przez media mianem “nowego Marcelo”.
- Z porównaniami w Brazylii już tak jest, że jak ktoś zagra kilka dobrych meczów, to zawsze jest “nowym Neymarem” albo “nowym Ronaldo”, a piłkarze z formacji defensywnych są nowymi Roberto Carlosem, Cafu albo, tak jak tutaj, Marcelo. Ale w tym przypadku faktycznie da się zauważyć pewne podobieństwa. Souza ma spore inklinacje ofensywne, po zaledwie dwóch meczach w podstawowym składzie już miał dwie asysty. Gra na boku nie jest mu obca, bo w młodzieżowych czasach grał na skrzydle, jest bardzo szybki, ale przy tym nie zaniedbuje zadań defensywnych, co często jest sporą wadą bocznych obrońców, zwłaszcza w Brazylii - mówi w rozmowie z nami Wojtek Peciakowski, prowadzący twitterowe konto “Brazylijski futbol”.
I ta ostatnia cecha wyróżnia Souzę nie tylko na tle rodaków, ale również na arenie międzynarodowej. W ostatnim czasie w futbolu coraz częściej stawia się na bocznych obrońców, dla których priorytetem jest atakowanie. Przez to zaniechano nieco trenowania ich pod stricte defensywnym kątem. Dlatego obserwujemy wielu zawodników, którzy potrafią zapewnić swoim drużynom dużo wiatru na boku boiska, ale kiedy przychodzi bronić, to tak różowo już nie jest. Tymczasem Souza potrafi połączyć przyjemne z pożytecznym. Nie jest surowy technicznie - wręcz przeciwnie - jego futsalowa przeszłość działa tu na jego korzyść. Dokłada do tego sumienność w grze z tyłu, co może okazać się bezcenną umiejętnością.

Talentów jest więcej

Na razie 18-latek stawia kolejne kroki w świecie dorosłego futbolu. W Santosie zadebiutował w bardzo trudnym czasie dla tego niezwykle zasłużonego klubu, który pod koniec ubiegłego roku po 111 latach spadł z najwyższej klasy rozgrywkowej i był pogrążony w totalnym chaosie (więcej TUTAJ). Wydawało się, że marazm popularnych “Ryb” może potrwać znacznie dłużej, ale dobre decyzje kadrowe podjęte przez nowego CEO Pedro Martinsa pozwoliły wyprowadzić je na prostą. Santos na zapleczu Serie A okazał się najlepszy i w ekspresowym tempie wyrwał się z drugoligowej rzeczywistości. A mimo że sam Souza zanotował w lidze zaledwie 300 minut, tyle wystarczyło, by zaliczył premierowe dwie asysty, a trener Pedro Caixinha zaczął go rozważać w kontekście przyszłego sezonu jako potencjalnie istotny element w swojej układance.
- Myślę, że na początku będzie dostawał szansę w Paulistao, czyli lidze stanu Sao Paulo. Jeśli tam będzie wyglądał dobrze, to w nowym sezonie Serie A może być blisko wyjściowego składu. Santos w Serie B tak naprawdę zdominował rozgrywki, a mimo to Souza nie grał jakoś bardzo dużo, więc kluczowe będzie to, jak sobie będą radzić po powrocie do najwyższej klasy rozgrywkowej. Wiele też będzie zależeć od ewentualnych wzmocnień, które klub poczyni przed nowym sezonem - zauważa nasz rozmówca.
Historia zna przykłady młodych Brazylijczyków, którzy jako nastolatkowie zachwycali, ale potem po transferach do Europy zupełnie przepadli. Co by jednak nie mówić o Santosie w kontekście ostatnich lat, akurat wypromować młodych piłkarzy zawsze potrafił. To tam wychowali się choćby Neymar czy Rodrygo, którzy potem za wielkie pieniądze trafili do kolejno Barcelony i Realu Madryt. Również w minionych okienkach klub wypuścił w świat kilku ciekawych piłkarzy, takich jak Marcos Leonardo, Deivid Washington czy Angelo, natomiast akurat ich kariery nie potoczyły się już tak udanie. Santos, podobnie jak cała Brazylia, to dla europejskich klubów wciąż wielkie targowisko, na którym co jakiś czas można znaleźć niesamowicie cenny okaz.
- Jest kilku piłkarzy, na których warto zwrócić uwagę. Z takich bardzo młodych na pewno trzeba wspomnieć Esquedrinhę z Fluminense. To 18-latek z dużym potencjałem, który latem nawet sporo pograł. Choć potem stracił miejsce w składzie, to pamiętajmy, że w tym zespole na jego pozycji występował wtedy właśnie Marcelo. Innym takim graczem jest Leandrinho z Vasco Da Gama, który też uzbierał trochę występów w minionym sezonie, ale póki co nie były one jakieś wybitne. Jednak to wciąż młody i dobrze się zapowiadający piłkarz. A jak już o samym Santosie mówimy, to tutaj zanim zrobiło się głośno o Souzie, dobrze zapowiadał się Kevyson. Ostatnio jednak trochę obniżył loty i zmagał się z kontuzjami - wymienia Peciakowski.

Mają plan, będą pieniądze

Co do samego Souzy, niedawno Diario AS zasugerował, że już niedługo nastolatka spróbuje sprowadzić do siebie Chelsea. Anglicy znani są z ubijania interesów z Santosem - to z tego klubu na Stamford Bridge trafili wspomniani już Deivid Washington i Angelo, a dużo wcześniej Alex. Teraz ich plan miałby polegać na sprowadzeniu utalentowanego defensora i natychmiastowym wypożyczeniu go do Strasbourga. Francuski zespół, podobnie jak “The Blues”, od pewnego czasu należy do BlueCo i londyńczycy co jakiś czas podsyłają mu swoich piłkarzy do ogrania. W obecnym sezonie na tej zasadzie przebywają tam Djordje Petrović, Caleb Wiley oraz… brazylijski talent - Andrey Santos. 20-latek w aktualnych rozgrywkach w samej Ligue 1 zanotował już w 14 meczach sześć goli i asystę. W Chelsea nikomu by nie przeszkadzało, gdyby niedługo tę drogę obrał również Souza.
- Zainteresowanie tym zawodnikiem wzięło trochę z zaskoczenia, ale to pokazuje, że skauci coraz lepiej działają w Brazylii i wyłapują piłkarzy o dużym potencjale znacznie wcześniej niż kiedyś. Aktualnie młodych Brazylijczyków najlepiej rozwija Real Madryt. Ostatnio sporo słyszę o tym, że podejście do młodzieży poprawiła również Chelsea, która zaczął mądrze ich rozwijać i stopniowo wprowadzać do zespołu. Ale myślę, że tak jak w przypadku innych piłkarzy z “Kraju Kawy”, niezależnie od tego, czy Souza trafi do “Barcy” czy Chelsea, to najlepsze byłoby wypożyczenie do mniej topowej ligi. Tam mógłby się ograć i zaznajomić z europejską kulturą pracy oraz taktyką. Dla Brazylijczyków dobrym kierunkiem na początku kariery wydaje się oczywiście Portugalia - uważa z kolei Peciakowski.
Bez względu na to, czy droga Souzy do gry w europejskim topie będzie wiodła przez Ligue 1, czy Primeira Ligę, w Santosie za to wreszcie mogą być pewni czegoś innego. Do pewnego momentu w klubie obawiali się, że mogą nie zarobić na transferze swojego młodego talentu choćby reala. Kontrakt 18-latka miał wygasnąć wraz z końcem czerwca. Obie strony długo negocjowały nowe warunki, ale ostatecznie pod koniec listopada klub dumnie ogłosił przedłużenie umowy. Souza związał się z Santosem do końca 2028 roku. A to oznacza, że jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, Brazylijczycy już wkrótce powinni zarobić na nim spore pieniądze - które potem przeznaczą zapewne na produkcję kolejnych wielkich talentów.

Przeczytaj również