Błyszczał w Hiszpanii, był wart 50 mln euro. Teraz wraca z podkulonym ogonem. "Nie grał od października"
Kariera Lucasa Ocamposa, która jeszcze nie tak dawno zapowiadała się naprawdę znakomicie, w ostatnim czasie mocno wyhamowała. Argentyńczyk całkowicie przepadł na wypożyczeniu do Ajaksu i przedwcześnie, z podkulonym ogonem, wraca do Sevilli. To, przynajmniej na papierze, dobra decyzja dla każdej ze stron.
Ocampos zwiedził już podczas swojej przygody z piłką kilka niezłych klubów. Był w Milanie, Genoi, Monaco, Olympique’u Marsylia. Na dobrą sprawę rozkręcił się jednak dopiero w ostatnim z wymienionych zespołów, co latem 2019 roku zaowocowało transferem do Sevilli. Cena? 15 mln euro.
Sezon życia i powołanie do kadry
To właśnie w Andaluzji argentyński skrzydłowy przeżywał najlepszy czas w karierze. Już pierwszy sezon w nowych barwach kończył z imponującym bilansem 16 goli i pięciu asyst. Potrafił zanotować nawet serię pięciu spotkań z rzędu ze zdobytą bramką. Jego znakomita forma nie uszła uwadze selekcjonera “Albicelestes”, Lionela Scaloniego, który dał zadebiutować Ocamposowi w towarzyskim meczu z Niemcami. Ten odwdzięczył się trafieniem do siatki, a cztery dni później strzelił też gola w starciu z Ekwadorem.
Mogło się wówczas wydawać, że Ocampos chwycił Boga za nogi. Gdy kończył fantastyczne w swoim wykonaniu rozgrywki 2019/20, jego rynkowa wartość wynosiła 50 mln euro (według Transfermarktu). Cieszył się też zainteresowaniem wielkich klubów.
- W październiku 2020 roku ESPN informowało, że Argentyńczyk może trafić do Manchesteru United za 40 mln euro,
- W podobnym czasie media pisały o możliwym transferze Ocamposa do Wolverhampton. Klubu, który wcześniej Argentyńczyk wyrzucił za burtę Ligi Europy,
Powolny zjazd
Plotek i doniesień było oczywiście więcej, ale ostatecznie Ocampos został w Sevilli i stopniowo zaczął obniżać loty. Drugi sezon kończył już z wyraźnie mniejszym wkładem w wyniki zespołu (osiem goli i cztery asysty, licząc wszystkie rozgrywki). Pierwszą część tamtej kampanii miał jeszcze niezłą. Zaciął się po nowym roku, gdy od stycznia do maja tylko dwa razy trafiał do siatki w meczach La Liga. Drużyna grała jednak wtedy naprawdę dobrze, długo licząc się nawet w grze o mistrzostwo. W strzelaniu goli Ocamposa wyręczał wówczas przede wszystkim niezwykle skuteczny Youssef El Nesyri.
W poprzednim sezonie (2021/22) Ocampos miał jeszcze przebłyski, zwłaszcza od końcówki października do początku stycznia. W dziewięciu meczach strzelił wtedy pięć goli i zanotował dwie asysty. Potem było już jednak wyraźnie gorzej, a na początku obecnie trwających rozgrywek Argentyńczyk w poszukiwaniu wyzwań i swojej najlepszej formy odszedł do Ajaksu Amsterdam.
Wypożyczenie potwierdzono… cztery minuty przed zamknięciem okna transferowego.
Kompletna klapa
Tam miał zastąpić Antony’ego wykupionego przez Manchester United za 95 mln euro. Stawał więc przed trudnym zadaniem. Przez długi czas wszystko wskazywało na to, że Ocampos zostanie bohaterem transferu definitywnego, a Sevilla zarobi na jego sprzedaży 20 mln euro. Transakcji nie zatwierdziła jednak Rada Nadzorcza holenderskiego klubu i ostatecznie piłkarz został do Ajaksu jedynie wypożyczony, choć z opcją późniejszego wykupu.
Z perspektywy czasu można powiedzieć, że ktoś w klubie z Amsterdamu miał nosa, aby nie wiązać się z Ocamposem na dłużej. Wypożyczenie, które miało potrwać do końca sezonu, właśnie zostało skrócone i Argentyńczyk wraca do Sevilli.
Od września 28-latek rozegrał w Ajaksie… 114 minut. Bez goli i asyst. Na początku dostawał jeszcze swoje szanse, choć głównie jako rezerwowy. W podstawowym składzie wyszedł raz. Ostatni występ? 7 października i siedem minut na murawie podczas starcia Ligi Mistrzów z Napoli. Potem Ocampos nie podniósł się już z ławki. Ostatnie mecze, rozgrywane na początku tego roku, spędził poza kadrą. W tym czasie wprost dawał do zrozumienia, że chce szybko uciekać z Amsterdamu.
No i się doczekał. Wczoraj Sevilla poinformowała, że wypożyczenie zostało skrócone i piłkarz wraca do Andaluzji. To akurat dobra wiadomość dla każdej ze stron. Ajax i tak przestał stawiać na argentyńskiego skrzydłowego, on irytował się wiecznym przesiadywaniem na ławce, a Sevilla jest dziś w tak trudnej sytuacji (miejsce w strefie spadkowej La Liga), że każde wsparcie jej się przyda. Być może Argentyńczyk przypomni sobie jeszcze czas swojej świetności.