Zmiany u reprezentanta Polski. Bezkompromisowy buddysta i weganin ma odmienić zespół. "Najwyżej mnie zwolnią"
Po jedenastu latach w Premier League Southampton z hukiem spadło do Championship. W klubie jednak zakasali rękawy, odrzucają wysokie oferty klubów z elity, a na trenera wybrali młodego i preferującego ambitny futbol szkoleniowca. Jeśli Jan Bednarek do końca okna transferowego nie opuści drużyny, to przed nim nowe, ciekawe wyzwanie.
Poprzedni sezon to była powolna, ale zarazem spektakularna degrengolada. Klub, który jeszcze kilka lat temu grał interesujący futbol, promował zdolnych zawodników, stał się miejscem, gdzie dokonywano chaotycznych roszad trenerów, ściągnięto tabuny nowych zawodników, a to wszystko przełożyło się na bardzo słabe wyniki. Drużyna, którą na koniec sezonu prowadził niedoświadczony Ruben Selles, zakończyła rozgrywki na ostatnim miejscu, już przed ostatnią kolejką nie miała szans na utrzymanie.
Droga Burnley
Kiedy klub spada, to często mamy do czynienia z dwoma scenariuszami: szybka refleksja, naprawienie błędów i powrót do wyższej ligi, albo dalszy chaos, pogłębienie problemów i dalsze pikowanie. Wygląda na to, że przynajmniej w teorii wszyscy w Southampton chcą, aby spełnił się ten bardziej pozytywny, pierwszy z wymienionych scenariuszy. Drogę, jak należy działać, poniekąd rok temu wyznaczyło Burnley. Dwanaście miesięcy temu nikt po nich w Premier League nie płakał, przez lata prezentowali toporny futbol i w końcu przestało przynosić to efekty w postaci utrzymania. Pewna formula za Seana Dyche’a po prostu się wyczerpała.
Postanowiono zaryzykować, powierzono zespół niedoświadczonemu Vincentowi Kompany’emu, który zupełnie przebudował zespół - zarówno personalnie, jak i pod kątem stylu gry. W Southampton na razie rewolucja kadrowa nie jest aż tak wielka, ale wiele wskazuje na to, że pod względem podejścia do sposobu gry, rownież zobaczymy zupełnie inną drużynę.
Ambitne założenia
"Moje zespoły nigdy nie maja wyczekiwać, szukać okazji do kontrataku, chcemy grać inaczej, posiadać piłkę". "Jeśli moje metody nie zadziałają i zostanę zwolniony, to zostanę przynajmniej zwolniony na swoich warunkach i zasadach, robiąc coś, w co wierzę” - to cytaty z Russela Martina, nowego szkoleniowca Southampton.
37-latek, który w Premier League rozegrał 125 meczów, głównie w Norwich, dwa sezony ostatnie sezony jako trener spędził w Swansea. Rozgrywki kończył na 15. i 10. miejscu, ale to tak naprawdę mówi nam niewiele. Prowadzona przez niego drużyna w poprzednich rozgrywkach miała najwiecej podań i drugie najwyższe posiadanie piłki. Środkowy pomocnik, Matt Grimes, miał najwiecej kontaktów z piłką w całej Championship. Z Kyle’a Naughtona, który przez lata grał jako typowy boczny obrońca, zrobil momentami środkowego defensora. Wszystko oczywiście ze względu na umiejętność wyprowadzenia piłki. Bazowym ustawieniem było 1-2-3-2-3, ale Martin głównie zwracał uwagę nie na konkretną rozpiskę taktyczną, a na zadania oraz dyscyplinę i strukturę. Te dwa hasła były dla niego kluczowe. - Zawodnicy muszą być cierpliwi i trzymać się swoich pozycji - charakteryzuje swoje podejście. W opinii tych, którzy z nim pracowali, jest charyzmatycznym mówcą, liderem i człowiekiem, który ze swoimi ideałami nie idzie na kompromisy. Wyznaje buddyzm, jest weganinem.
Według brytyjskich mediów nie był jednak pierwszym wyborem Southampton. Dla Rasmusa Ankersena, który odpowiadał za znalezienie nowego trenera, pierwszym wyborem miał być Enzo Maresca, ale były współpracownik Pepa Guardioli z Manchesteru City zdecydował się objąć innego spadkowicza - Leicester. Martin pion sportowy będzie tworzył jednak z innym człowiekiem do niedawna związanym z mistrzami Anglii - Jason Vilcox został dyrektorem sportowym. To już kolejny ruch personalny na linii Southampton - Manchester City. W poprzednim sezonie tą drogą podążyło kilku zawodników: Romeo Lavia, Gavin Bazunu, Juan Larios i Samuel Edozie. Na poziomie Premier League sprawdził się tylko ten pierwszy, ale w klubie znów postanowili ściągnąć młodego zawodnika z Manchesteru - tym razem to Shea Charles.
Odrzucane oferty
Najważniejsze dla kibiców Southampton jest jednak na razie to, że nie doszło do wyprzedaży. Po spadku najbardziej łakomym kaskiem wydaje się Lavia, jego odejście nadal jest bardzo prawdopodobne, ale na razie z Southampton nie negocjuje się łatwo. Najczęściej wymienianym klubem w kontekście młodego pomocnika jest Liverpool, ale spadkowicz oczekuje lepszej oferty niż dotychczasowe 40 milionów funtów. Podobnie jest w przypadku Jamesa Warda-Prowse’a, kapitana zespołu, którym interesuje się West Ham, ale 30 milionów funtów nie jest ofertą satysfakcjonującą. Nawet jeśli obaj pomocnicy ostatecznie z Southampton odejdą, to kwoty za nich uzyskane powinny dać spore możliwości na rynku transferowym. Na razie Southampton sprzedało tylko Tino Livramento za 32 miliony funtów do Newcastle. Natomiast oprócz Charlesa, do klubu trafił Ryan Manning, który zna się z Martinem ze Swansea.
Długa jest natomiast lista piłkarzy, którzy odeszli, ale nikt po nich płakać raczej nie będzie. W momencie spadku było jasne, że klub będzie musiał się pozbyć dobrze zarabiających, a nie prezentujących odpowiedniego poziomu zawodników:
- Mohamed Salisu
- Mislav Orsić
- Duje Caleta-Car
- Mohamed Elyounooussi
- Ibrahima Diallo
- Theo Walcott
Być może dla wielu zaskakujące jest to, że na razie nie ma w tej grupie Jana Bednarka. W końcu dość powszechne było przekonanie, że spadek oznacza, iż Polak pożegna się z klubem. "Jak się dowiedzieliśmy, Southampton nie zgadza się na transfer Jana Bednarka. Klub odrzucił kilka ofert za 27-latka. Po pierwsze, nie były one satysfakcjonujące finansowo. Po drugie, nowy szkoleniowiec "Świętych", Russell Martin, widzi defensora jako jedno z ważnych ogniw w walce o powrót do Premier League" - informowaliśmy w czwartkowym "Oknie Transferowym".
Na konferencji przed meczem otwierającym sezon, z Sheffield Wednesday, Martin potwierdził, że Bednarek uporał się z drobnymi problemami zdrowotnymi i znajdzie się w kadrze meczowej. W niektórych sparingach, pod nieobecność Warda-Prowse’a, pełnił nawet funkcję kapitana. Jeśli pozostanie w klubie, z którym łączy go umowa do czerwca 2025 roku, to będzie się musiał dostosować do nowych wymagań. Szkocki trener chce długo rozgrywać akcje, wymaga od obrońców pewności z piłką przy nodze. Jest też jednak świadomy, że może się to wiązać z błędami. Jeden z nich Bednarek popełnił w sparingu z Reading. Stracił piłkę w środku boiska i rywale zdobyli bramkę z kontrataku. - Za łatwo traciliśmy gole, jestem zły, ale też przekonany, że będziemy się rozwijać, że musimy tak grać. Wierzę, że tylko to pozwoli zrobić postęp - skomentował.
Zmiany u innych
Celem Southampton jest jak najszybszy powrót do Premier League. Łatwo o to jednak nie będzie, bo podobne założenia mają też w Leicester oraz Leeds. Wszyscy spadkowicze latem zmienili trenerów. W Leicester zatrudniono Marescę, a w Leeds Daniela Farke, który dwa wygrywał Championship z Norwich.
Mistrzowie Anglii z 2016 roku będą musieli zastąpić trzech ważnych zawodników: Jamesa Maddisona, Harveya Barnesa i Youriego Tielemansa. Nadal jednak mają w kadrze piłkarzy, którzy powinni przewyższać poziom Championship - Timothy Castagne, Ricardo Pereira bądź Kiernan Dewsbury-Hall. Z Leeds natomiast pożegnało się kilku zawodników, którzy nie chcieli występować na drugim poziomie rozgrywkowym w Anglii, mieli na tę okoliczność zapisane odpowiednie klauzule: Rodrigo, Robin Koch, Max Wober, Brenden Aaronson, Ramsus Kristiensen i Marc Roca.
W klubie doszło do zmian właścicielskich, z Leeds pożegnał się też dyrektor sportowy, Victor Orta, a to wszystko przełożyło się na późne rozpoczęcie działań transferowych. Trudno teraz tak naprawdę odpowiedzieć na pytanie, jak personalnie Leeds będzie gotowe na walkę o powrót do elity. Oprócz spadkowiczów wśród faworytów do awansu wymieniane jest też Middlesbrough, które prowadzi Michael Carrick. Pamiętajmy jednak, że Championship to liga momentami nieprzewidywalna i w tym też tkwi jej urok. Finału baraży Luton - Coventry wielu raczej by nie przewidziało. W piątek, meczem Sheffield Wednesday - Southampton rozpocznie się sezon, który w fazie zasadniczej potrwa aż 46 kolejek. - To będzie najtrudniejszy sezon w historii tych rozgrywek - podsumował Neil Warnock, trener Huddersfield.