"Bardzo tradycyjny trener. Niekoniecznie będzie to rozrywka dla oczu". Portugalski dziennikarz o Santosie
Jego drużyny grają pragmatycznie, ale skutecznie. Choć ostatnio iskrzyło między nim i Cristiano Ronaldo, zwykle ma dobre relacje z zawodnikami. Fernando Santos będzie chciał sięgnąć po historyczny sukces z reprezentacją Polski. O nowym selekcjonerze więcej opowiada nam Vitor Maia, portugalski dziennikarz “Maisfutebol”.
Selekcjonerem jest w sumie od 13 lat. Najpierw doprowadził Grecję do największego sukcesu na mistrzostwach świata, później rodzimą Portugalię do mistrzostwa Europy. Fernando Santos rozpoczynał karierę szkoleniową pod koniec lat 80. Poprowadził wszystkie kluby portugalskiej “Wielkiej Trójki”, pracował też w najsłynniejszych zespołach greckich. Teraz, w wieku 68 lat, obejmie reprezentację Polski.
PIOTREK PRZYBOROWSKI: Zaledwie kilka dni temu rozmawialiśmy o Paulo Bento, który rzekomo był wtedy o krok od objęcia reprezentacji Polski. Teraz okazuje się, że to jednak Fernando Santos będzie następcą Czesława Michniewicza. Czy to dobry wybór? Santos jest lepszym kandydatem od Bento?
VITOR MAIA: To zupełnie inni szkoleniowcy. Przede wszystkim Fernando Santos jest trenerem, który odniósł największe sukcesy z reprezentacją Portugalii i nie możemy też zapominać, że objął ją tuż po tym, jak rozstał się z nią właśnie Bento. Jako nasz selekcjoner Santos okazał się lepszy, jednak to nie oznacza, że ogólnie jest lepszym szkoleniowcem od młodszego kolegi po fachu. Ale na pewno podczas swojej kariery więcej wygrał i jest dużo bardziej doświadczony.
Santos zaledwie siedem lat temu sięgnął z Portugalią po mistrzostwo Europy. Teraz zaakceptował ofertę PZPN. Co mogło skłonić go do takiej decyzji?
Nie znam powodów, dla których zdecydował się on właśnie na wasz projekt. Mogę natomiast stwierdzić, że zatrudnienie Santosa jest dość mocną deklaracją ze strony Polski, skoro sięga ona po człowieka, który był mistrzem Europy.
68-latek jest znany ze swojego defensywnego stylu, dzięki któremu odnosił sukcesy z Grecją, a Portugalię doprowadził do triumfu na EURO 2016. Czasem jednak taki sposób gry ściągał na niego sporą krytykę. Jak myślisz, czy podobny system będzie próbował wprowadzić w reprezentacji Polski?
Zdobycie mistrzostwa Europy było jednym z najlepszych dni w życiu większości Portugalczyków i za to będą oni już zawsze wdzięczni Santosowi. Nie ulega jednak wątpliwości, że nasza kadra nie grała wtedy najlepiej. Podobnie wyglądało to na mistrzostwach świata w 2018 roku, tyle że tam dysponowaliśmy już dużo ciekawszym zespołem. O ile na turnieju we Francji można było grać defensywnie, o tyle dwa lata później na mundialu było to już marnowanie potencjału. Przecież mieliśmy już wtedy w kadrze takich zawodników jak Bernardo Silva czy Bruno Fernandes. Przy takim zespole trzeba odejść od stricte defensywnej gry.
Dużo lepiej wyglądaliśmy w 2019 roku, kiedy wygraliśmy Ligę Narodów. Myśleliśmy, że być może Santos też zmieni swój styl, będzie grać bardziej ofensywnie i po prostu ładniej, ale tak się ostatecznie nie stało. Myślę, że powinniście spodziewać się dobrze zorganizowanego zespołu, z bardzo solidną defensywą, mocnymi stałymi fragmentami gry i innymi pragmatycznymi cechami. Celem drużyny będą zwycięstwa, ale niekoniecznie będzie to rozrywka dla oczu.
Santos doprowadził jednak Portugalię do największego sukcesu w jej dziejach. Jaka jest ogólna opinia na temat tego trenera w ojczyźnie? Jak Portugalczycy zapamiętają jego długą, bo aż ośmioletnią kadencję?
Fernando z zawodu jest inżynierem, więc jego przydomek brzmi “Engenheiro do Penta”, który odnosi się do piątego z rzędu mistrzostwa kraju dla FC Porto, które było jego udziałem w 1999 roku. Kiedy obejmował reprezentację, nie wszyscy byli pewni jego nominacji. Pamiętajmy, że po tym, jak został wyrzucony w trakcie serii rzutów karnych jeszcze jako selekcjoner Grecji na mundialu w 2014 roku, FIFA zawiesiła go na osiem, a po odwołaniu sześć spotkań. W pierwszych meczach nie mógł więc nawet osobiście poprowadzić naszej reprezentacji.
Z czasem zaczął jednak przekonywać do siebie ludzi. Przed wyjazdem na EURO do Francji wypowiedział słowa, które pozostaną w głowach większości Portugalczyków: “Ostrzegłem moją rodzinę, że wrócę do Portugalii 11 lipca i zostanę powitany w atmosferze wielkiego święta”. To poczucie było zaraźliwe i niedługo później naprawdę wszyscy uwierzyli, że możemy sięgnąć po mistrzostwo Europy. Uważam, że moi rodacy zapamiętają go jako trenera o bardzo mocnych pomysłach, którego zdanie jest jednak naprawdę trudno zmienić. Wspomniany cytat i sukces we Francji sprawiły, że nikt o nim nie zapomni.
Najpierw mieliśmy Sousę, później były pogłoski o Bento, a teraz ostatecznie reprezentację Polski obejmie Santos. Portugalscy trenerzy są ostatnio naprawdę popularni w naszym kraju. Jak na to zapatruje się opinia publiczna w Portugalii?
Ten trend nie jest tak naprawdę niczym wyjątkowym, bo z podobnymi sytuacjami spotykamy się też w innych krajach. Zauważ, jak dużo portugalskich trenerów podjęło się ostatnio pracy w Brazylii. Aktualnie w tamtejszej Serie A w roli szkoleniowców pracuje aż sześciu z nich.
Jeśli chodzi o popularność portugalskich trenerów, wszystko zaczęło się chyba tak naprawdę od momentu przejścia Jose Mourinho do Chelsea w 2005 roku. Po sukcesach z Porto, przyszły kolejne w Anglii i we Włoszech. Później nasi trenerzy zaczęli pracować dosłownie wszędzie. Niektóre kluby myślą, że aby osiągnąć sukces, muszą zatrudnić portugalskiego trenera. A nasi szkoleniowcy mają pewną rzadką cechę - potrafią zaadaptować się w dowolnym miejscu na świecie. Potrafią stworzyć coś z niczego lepiej niż inni.
Wspomniałeś już, że Santos jest bardzo doświadczonym szkoleniowcem. W październiku skończy 69 lat. Czy myślisz, że w takim wieku wciąż jest w stanie wprowadzić do naszej kadry trochę świeżości?
Rzeczywiście można powiedzieć, że Santos jest bardzo tradycyjnym trenerem. Myślę, że pod względem tego, co ma do zaoferowania, reprezentacja Polski nie powinna odbiegać dużo od jego Grecji czy Portugalii.
Pamiętamy ujęcia z finału EURO 2016, kiedy Cristiano Ronaldo stał tuż za selekcjonerem i zachowywał się, jakby był co najmniej jego asystentem. Wiemy, że relacja obu panów była dość burzliwa, a Santos w szatni reprezentacji Portugalii musiał dowodzić jeszcze kilkoma innymi mocnymi charakterami. Jak może to wyglądać w przypadku jego kontaktu z Robertem Lewandowskim?
Santos z Ronaldo znają się już od wielu lat. Pracowali przecież razem w Sportingu, zanim CR7 odszedł do Manchesteru United. Mają wobec siebie wzajemny szacunek. Selekcjoner zawsze chronił swojego podopiecznego, próbował zrzucić z niego odpowiedzialność za zespół i trzeba przyznać, że to było bardzo mądre posunięcie z jego strony. Ronaldo miał zaufanie ze strony trenera i spełnił swoje wielkie marzenie - sięgnął z Portugalią najpierw po mistrzostwo Europy, a potem triumf w Lidze Narodów.
Obaj byli sobie bliscy aż do ostatniego mundialu. Ronaldo w meczu z Koreą Południową został ściągnięty z boiska, a zanim zszedł z placu gry, powiedział kilka brzydkich słów. Wszyscy doskonale zrozumieli, co dokładnie padło ze strony doświadczonego napastnika. Santos przed kolejnym meczem ze Szwajcarią przyznał, że nie spodobało mu się zachowanie Ronaldo. Posadził go w tym meczu na ławce, a wiele osób twierdziło, że panowie popadli ze sobą w konflikt.
Ronaldo mecz z Marokiem również zaczął na ławce. Portugalia odpadła, a Santos został zwolniony 15 dni po tym spotkaniu. CR7 oraz kilku innych zawodników nie opublikowało w związku z tym żadnych pożegnalnych postów w Internecie. Jest to o tyle dziwne, że w tym słynnym już wywiadzie z Piersem Morganem, który został opublikowany jeszcze przed MŚ, Ronaldo przyznał, że nigdy nie miał problemów z tymi największymi trenerami i wymienił tu Zidane’a, Ancelottiego i właśnie Santosa. Być może wpływ na zmianę jego zdania o tym ostatnim miały właśnie te dwa mecze, które zaczął na ławce.
Jeśli chodzi o Roberta Lewandowskiego, to na pewno Santos okaże mu ogromny szacunek. Będzie starał się sprawić, że wasz kapitan poczuje się w kadrze jak najbardziej komfortowo. Z pewnością jego celem będzie wydobyć z “Lewego” jak najwięcej dobrego. Tak samo, jak zrobił to w reprezentacji Portugalii z Ronaldo.
Jerzy Brzęczek, Paulo Sousa i Czesław Michniewicz. Ostatni trzej selekcjonerzy reprezentacji Polski opuszczali ją w bardzo niemiłych okolicznościach. Czy podobnie może być w przypadku Santosa? Czy jednak jego osoba może nieco poprawić atmosferę wokół kadry?
Na pewno nie odejdzie w takich złej atmosferze jak jego poprzednicy. Santos to bardzo cicha, dyskretna osoba. Polacy powinni spodziewać się bardzo spokojnego szkoleniowca i ta cecha również będzie się odwoływać do prowadzonej przez niego kadry. Santos jest bardzo poważnym trenerem, zazwyczaj ma świetne relacje z zawodnikami. Jedyny skandal, który dotyczył go w ostatnich latach, związany był z kwestiami podatkowymi w Portugalii.
Wywołałeś wilka z lasu. Wspomniane problemy Santosa z podatkami obiły się dość sporym echem nie tylko w jego ojczyźnie. Czy mógłbyś nieco przybliżyć nam tę aferę?
Trudno to wytłumaczyć. W dużym skrócie chodziło o to, że Portugalski Związek Piłki Nożnej zgodził się zapłacić Santosowi poprzez prowadzoną przez niego firmę, Famacosę. Sąd uznał, że w ten sposób trener chciał uniknąć wyższych podatków i powinien zapłacić jeszcze dodatkowe 4,5 mln euro. Ten odwołał się jednak od wyroku, ale dotąd nie poznaliśmy ostatecznej decyzji w tej sprawie. Przed mundialem Santos dowodził, że racja jest po jego stronie, ja jednak nie będę tego oceniał, bo nie jestem ekspertem finansowym. Na pewno jednak nie można uznać nikogo za winnego, jeśli się tego nie dowiedzie.
Marzenie o triumfie na EURO 2024 to chyba za daleko idące plany. O co może powalczyć jednak reprezentacja Polski pod wodzą Santosa?
Uważam, że jego cel będzie dość prosty. Wasz nowy selekcjoner będzie chciał doprowadzić reprezentację Polski do największego sukcesu w jej historii na jednym z największych i najważniejszych turniejów piłkarskich na świecie, czyli właśnie mistrzostwach Europy.