Artur Boruc bez pożegnania z Legią? "On to już chyba po prostu nie chce grać w piłkę. Wygląda jakby miał dość"

Artur Boruc bez pożegnania z Legią? "On to już chyba po prostu nie chce grać w piłkę. Wygląda jakby miał dość"
Mikolaj Barbanell / Shutterstock.com
Ostatni mecz, problemy z pożegnaniem Artura Boruca, dawna gwiazda w odstawce, do tego protest kibiców - Legia żegna się z tym sezonem Ekstraklasy w takim chaosie, w jakim znajduje się od dłuższego czasu.
Dobiega końca najgorszy sezon Legii Warszawa w Ekstraklasie od 30 lat. Wiadomo już, że "Wojskowi" po raz pierwszy od 2010 r. nie zagrają w europejskich pucharach, a także zajmą najgorsze miejsce w historii. W tabeli są na 10. pozycji, a do tej pory nigdy bowiem nie wylądowali na koniec rozgrywek niżej. Teraz istnieje taka możliwość. Ale mecz przeciwko Cracovii, niepokonanej od pięciu kolejek, może być przede wszystkim okazją do pożegnań.
Dalsza część tekstu pod wideo

Gramy do końca

Trener Aleksandar Vuković w naszym programie "Pogadajmy o piłce" zapowiedział, że Legia do końca będzie grała o jak najlepsze wyniki. Szczególnie, że po udanym okresie i ośmiu ligowych spotkaniach bez porażki gracze z Łazienkowskiej przegrali trzy mecze z rzędu.
- Wciąż mamy wiele do udowodnienia. Z drużyny szorującej po dnie tabeli przekształciliśmy się wiosną w ekipę punktującą gorzej tylko od ścisłej czołówki. Bardzo nam zależy, by zwycięstwem podkreślić ten progres i pozytywnym akcentem zakończyć sezon - słyszymy w klubie.
Nastroje są już jednak wakacyjne. Wszyscy odetchnęli z ulgą po zwycięstwie z Górnikiem Zabrze 5:3, które dało utrzymanie. Zawodnicy trenują mało i niezbyt intensywnie. W sztabie uważają, że i tak już wiele nie można zmienić, zespół jest skonsolidowany i w pełni gotowy do gry. Ważniejszy jest jednak inny aspekt.
- Przed meczem w Białymstoku na ostatnim treningu straciliśmy "Jędzę" i Johanssona, którzy nabawili się urazów. Teraz uważamy, by nikomu nic się nie stało, tak byśmy mogli wystąpić w możliwie najmocniejszym składzie - mówią nam w Legii.
Nie należy się więc spodziewać zmian względem ostatnich spotkań. Zagrają ci, którzy zdaniem trenerów zasłużyli swoją postawą, pracowitością i formą. Mówi się też, że Vukoviciowi bardzo zależy na poprawieniu niechlubnej statystyki straconych bramek. W 2022 r. rywale wbili Legii 19 goli. Z tego aż 11 razy po stałych fragmentach gry (58%). Co istotne, aż 10 strzałów wpadło do warszawskiej bramki w ostatnich czterech meczach. Czy to wynikowa dekoncentracji piłkarzy?
- Niewątpliwie, gdy zawodnicy doszli do wniosku, że nic złego nas już w tym sezonie nie spotka, pojawiło się pewnego rodzaju rozprężenie. Stąd może te problemy z koncentracją. Ale przede wszystkim mieliśmy spore problemy kadrowe. Właściwie ani razu nie udało się optymalnie zestawić linii defensywnej. Teraz chcemy, by w sobotę zagrali najlepsi - dowiadujemy się w Legii.

Młodzież - temat bumerang

- W tej rundzie mieliśmy trzech młodych zawodników w pierwszym składzie: Maik Nawrocki - najlepszy młodzieżowiec ligi, niestety wypadł na dwa miesiące, Czarek Miszta i Maciej Rosołek. Trudno znaleźć inny klub w Ekstraklasie, który miałby trzech młodzieżowców w pierwszym składzie. Tymczasem wokół Legii trwa doszukiwanie się kolejnych nazwisk. Legia nie jest poligonem doświadczalnym dla młodych, gramy o wynik. Nie można przesadzać w żadną stronę - oświadczył Vuković w "Pogadajmy o piłce".
Nie sposób nie zgodzić się ze szkoleniowcem "Wojskowych". Tym bardziej, że Legia w cuglach wygrała klasyfikację "Pro Junior System". Niemniej, kibice nieustannie patrzą w przyszłość i wypatrują kolejnych talentów, domagają się dla nich miejsca w składzie. Sam Vuković nie odżegnywał się od promowania młodzieży. Już dwa lata temu, gdy miał zapewnione mistrzostwo, w ostatnich kolejkach dał minuty kilku uzdolnionym juniorom. Z tamtej grupy w klubie pozostał jedynie Szymon Włodarczyk. Od tamtej pory 19-latek zagrał w 17 spotkaniach pierwszej drużyny i zdobył jedną bramkę, za kadencji trenera Marka Gołębiewskiego. Napastnik nie cieszył się zaufaniem Czesława Michniewicza, nie przekonał do siebie też Vukovicia. Co zrozumiałe, był niezadowolony ze swojej sytuacji, a to nie pomagało w negocjacjach z Legią ws. przedłużenia umowy. Rozmowy trwały długo, bo od lata, ale nie przyniosły konsensusu. Wygląda więc na to, że Legia straci swego najbardziej utalentowanego napastnika młodego pokolenia.

Co z Borucem?

Pożegnanie Artura Boruca stało się jednym z głównych zagadnień w legijnym dyskursie. Kibice zarzucali trenerowi, że uwziął się na Boruca i nie chce dać mu szansy na uroczyste zakończenie kariery podcza meczu z Cracovią. Vuković delikatnie dawał do zrozumienia, że zawodnik nie jest w najlepszej dyspozycji, a na treningach nie prezentuje się w sposób, który predestynowałby go do występu. Nie dodał, że Boruca po prostu często nie było, a jak już się pojawiał, to nie grzeszył zaangażowaniem. Zdarzało się, że podczas zajęć zastępował go trener bramkarzy Jan Mucha.
Okazało się przy tym, że zawodnik nie zapłacił kary finansowej (25 tys. zł), którą nałożyła na niego Komisja Ligi po czerwonej kartce w meczu przeciwko Warcie. Kary nie chciał też zapłacić klub, formalnie więc 65-krotny reprezentant Polski nie może zagrać w Ekstraklasie. Wygląda więc na to, że do pożegnania zawodnika nie dojdzie. Jak jednak doniósł Sebastian Staszewski z “Interii”, władze Legii mają plan B. Rozważają bowiem organizację towarzyskiego spotkania pożegnalnego z "silnym, zachodnim klubem". Przy czym nie wiadomo kiedy do meczu miałoby dojść, a ponadto, zgodnie z naszymi informacjami, Boruc nie przejawia szczególnego zainteresowania nim.
- On to już chyba po prostu nie chce grać w piłkę. Wygląda jakby miał dość i nie może się doczekać końca sezonu - usłyszeliśmy w klubie.

Mladenović w odstawce

TUTAJ opisywaliśmy ostatnio sytuację, w jakiej znalazł się Ernest Muci. W Legii jeszcze większy kłopot mieli z Filipem Mladenoviciem. Jeśli o kimś można powiedzieć, że Vuković nie zaliczył go do tych 90% piłkarzy, którzy poszliby w ogień za trenerem, to w tej grupie znalazłby się Serb. Lewonożny zawodnik słabo grał już w końcówce ubiegłego sezonu, nie poprawił się latem i z najlepszego piłkarza Ekstraklasy przeistoczył się w jedno z największych rozczarowań. Zaczęła przy tym dochodzić do głosu jego natura. Grymasił, głośno wyrażał niezadowolenie. Mocno zaszedł za skórę tak kolegom, jak i trenerom.
Ostatni raz zagrał 15 marca przeciwko Termalice. Od tamtej pory trenerzy woleli zmieniać obrońcom ich nominalne pozycje niż stawiać na Serba. Niedawno przestał też pojawiać się na treningach. Okazało się jednak, że to efekt urazu.
- "Mladen" od dłuższego czasu zmagał się z kontuzją kolana. Grał z bólem i gdy w końcu zapewniliśmy sobie utrzymanie uznaliśmy, że nie będzie nam już potrzebny w tym sezonie. Dostał zgodę na wylot do Belgradu, gdzie ma dojść do pełnej sprawności - dowiedzieliśmy się w klubie.

Protest kibiców

Fatalne wyniki Legii w kończącym sezonie nie pozostały bez reakcji kibiców. Na przestrzeni ostatniego roku kilkakrotnie protestowali już przeciwko rządom Dariusza Mioduskiego. Podczas meczu przeciwko Cracovii planują podsumować nieudany sezon.
W 10. minucie chcielibyśmy Was namówić do opuszczenia trybun. Wyjdziemy na 17 minut. Dokładnie tyle, ile Legia zanotowała jak dotąd porażek. Niech Dariusz Mioduski się wstydzi. Niech każda z tych minut będzie dla niego powodem do hańby, wstydu i refleksji, o ile ten człowiek jest skłonny do jakichkolwiek refleksji - informują odpowiadający za organizację dopingu na Legii “Nieznani Sprawcy”.

Przeczytaj również