Arka Gdynia nadal walczy o Ekstraklasę. Ważna zmiana u nowego trenera. "Tą drogą musimy iść"
Mimo wielu słabych występów w rundzie wiosennej, Arka Gdynia nadal może myśleć o awansie do Ekstraklasy. Ostatnio przełamała się, pewnie rozbijając na wyjeździe Chrobrego Głogów. - Bardzo bym sobie życzył, by ten sposób gry był kontynuowany - mówi nowy, trzeci już w tym sezonie trener gdynian, Ryszard Wieczorek.
Wieczorek, znany przede wszystkim z pracy lata temu w Odrze Wodzisław, wrócił na trenerską “karuzelę” po wielu sezonach spędzonych w niższych klasach rozgrywkowych. Został “odkurzony” przez właścicieli Arki, współpracujących z nim wcześniej w KKS-ie Kalisz. Dostał w Gdyni jasne zadanie: ma odmienić styl gry zespołu, zmienić jego mentalność i dowolnym sposobem wprowadzić do Ekstraklasy. Choć czasu jest mało, pojawiły się pierwsze światełka w tunelu.
Wreszcie jak trzeba
Były nimi trzy punkty zdobyte w Głogowie. Arka wygrała z Chrobrym 3:0 i wróciła do strefy barażowej, wokół której kręcą się też Podbeskidzie Bielsko-Biała i Stal Rzeszów. Kibiców “Żółto-niebieskich” ucieszyło nie tylko zwycięstwo po serii rozczarowujących wyników, ale też sposób gry drużyny. Arkowcy wreszcie wyglądali na ekipę zdeterminowaną, wiedzącą, co chce grać. Zdecydowaną w pressingu na połowie rywala, gotową do jego punktowania i dominowania (a nie jałowego posiadania piłki). Zatrybiły wszystkie “klocki”, znów świetnie wyglądał środek pola, tworzony z piłkarzy jak na pierwszą ligę naprawdę mocnych, czyli Sebastiana Milewskiego i Janusza Gola.
- Środek pola jest sercem i mózgiem drużyny. Gdy on funkcjonuje, jesteśmy w stanie grać tak, jak grają najlepsi na tym poziomie rozgrywkowym. Janusz Gol był w Głogowie takim “dyspozytorem mocy” gry zespołu - chwalił kapitana zespołu trener Wieczorek. Swoją drogą, doświadczony pomocnik został wybrany zawodnikiem kolejki.
Mecz z Chrobrym wlał optymizm w serca gdynian, którzy w debiucie Ryszarda Wieczorka zupełnie zawiedli, przegrywając u siebie ze Skrą Częstochowa. Szkoleniowiec przyznał, że przeciwko Skrze jego podopieczni pokazali grę “szarpaną”, chaotyczną i ulegli warunkom narzuconym przez gości. Drużyna zdołała się jednak podnieść i wydaje się, że ma szansę wejść na odpowiednie tory.
- Cieszy mnie, że widziałem złość sportową po meczu ze Skrą - podkreślił szkoleniowiec. - Najważniejsze, by zawodnicy przekonali się i zaakceptowali to, co im się proponuje. Bardzo bym sobie życzył, by ten sposób gry [z Głogowa] był kontynuowany. Zagraliśmy dość dobry mecz, kontrolowaliśmy go - dodał.
Słuszna droga
Ostatnie zwycięstwo będzie jednak odpowiednio warte, jeśli arkowcy pójdą za ciosem. A teraz czeka ich niełatwy mecz z Puszczą Niepołomice. Puszczą, która wyprzedza ich w tabeli o cztery punkty, więc bezpośrednie starcie to prawdopodobnie ostatnia okazja, by ją skutecznie gonić. Puszczą, która jesienią bezlitośnie wypunktowała Arkę na własnym boisku. I wreszcie Puszczę, która przyjedzie do Gdyni, gdzie “Żółto-niebiescy” spisują się na ogół fatalnie. Myśląc o awansie nie można jednak myśleć o tym, co było, a o niedalekiej przyszłości. Szczególnie, że drużynie Wieczorka zostało sześć spotkań do końca sezonu zasadniczego.
- Mecz z Puszczą będzie trudniejszy. Ale nie skupiajmy się na presji, jesteśmy profesjonalistami, zawodowcami. Nie mówmy o presji, mówmy o realizacji założeń taktycznych - apelował trener na piątkowej konferencji prasowej.
Ryszard Wieczorek dał jednocześnie do zrozumienia, że chce, tak jak w Głogowie, oglądać zespół dominujący, grający wysoką obroną, operujący piłką jak najbliżej pola karnego przeciwnika.
- Są rzeczy do poprawy. Ten mecz dał bardzo dużo materiału [do analizy] i mi, i piłkarzom. Ale jestem święcie przekonany, że piłkarze sami się przekonali, że jest to słuszna droga, którą musimy iść do końca sezonu - tłumaczył. - Arka musi być powtarzalnym zespołem, grającym “na tak”. Gra na połowie przeciwnika to jest klucz. Wtedy prawdopodobieństwo kreowania i kończenia akcji strzałem jest znacznie większe - uzupełnił.
As w talii?
Względem ostatniego spotkania prawdopodobnie zmieni się wyjściowy skład gdynian. Do kadry wraca zawieszony w Głogowie Hubert Adamczyk, co jest dobrą wiadomością, bo “Adams” nawet w słabszej niż rok temu formie daje zespołowi odpowiednią jakość. Gorsza informacja to uraz Martina Dobrotki, najlepszego obrońcy “Żółto-niebieskich”.
Szczególnie, że trener Wieczorek stawia na system z trójką defensorów i wahadłami. Arkowcy muszą zatem być nadzwyczaj uważni w tyłach, bo nieodpowiedzialną grą tej formacji narobili sobie w tym sezonie sporo problemów. Podobnie jak słabą obroną stałych fragmentów gry, z których słynie Puszcza. Łatwo nie będzie, ale być nie może. A przecież po tak rozczarowującej dyspozycji wiosną Arka i tak jest w dość komfortowej sytuacji. Baraże stoją otworem.
Kto wie, czy na ostatniej prostej asem w talii Ryszarda Wieczorka nie będzie 18-letni Marcel Szymański, jeden z największych gdyńskich talentów, mocno pukający do bram pierwszej drużyny. Nowy trener Arki dwukrotnie wpuszczał zdolnego napastnika boisko w końcówkach i bardzo na niego liczy.
- Ubolewam, że już nie dostał więcej tych minut. To świetny piłkarz, bardzo dobrze się zapowiadający. Nie mam żadnych kompleksów, by młodym zawodnikom dać sporo szans na grę. Warunek - musi robić to, co my chcemy, to do czego zespół jest przygotowywany - powiedział szkoleniowiec, dodając, że akurat przeciwko Puszczy Szymańskiego raczej zabraknie z powodu kontuzji.
O obsadę ataku w Gdyni nie muszą się jednak martwić. Jeśli ktoś ma Arkę “wciągnąć” do Ekstraklasy, to Karol Czubak, lider klasyfikacji strzelców z dorobkiem 20 goli. Bez niego gdynianie dawno mogliby zapomnieć nawet o barażach. A teraz nie pozostało nic im innego, jak położyć wszystkie ręce na pokład. Ten statek wciąż może wpłynąć do upragnionego portu.