Argentyńczyk, który przyjechał do Kataru... rowerem. "Polska zajmuje ważne miejsce w moim sercu" [NASZ WYWIAD]
![Argentyńczyk, który przyjechał do Kataru... rowerem. "Polska zajmuje ważne miejsce w moim sercu" [NASZ WYWIAD] Argentyńczyk, który przyjechał do Kataru... rowerem. "Polska zajmuje ważne miejsce w moim sercu" [NASZ WYWIAD]](https://pliki.meczyki.pl/big700/426/6380bf395c10c.jpg)
Nie wszyscy kibice przylecieli na mundial samolotami. Jeden z nich, Juan Miguel Silio z Argentyny, doleciał z rodzinnych stron tylko do Hiszpanii, a potem wsiadł na rower i przejechał 10 tysięcy kilometrów, by na miejscu dopingować Leo Messiego i spółkę. Po drodze spędził kilka dni w Polsce - kraju, który jest mu szczególnie bliski.
W piątkowe popołudnie, przechadzając się jedną z głównych ulic Dauhy, moją uwagę zwrócił opalony facet koło "sześćdziesiątki" w koszulce Argentyny. Stał obok obładowanego bagażami roweru i udziela wywiadu. Gdy jako następny poprosiłem go o krótką rozmowę, pierwsze pytanie, które usłyszałem - i które wszyscy tu sobie zadają na przywitanie - brzmiało: "Skąd jesteś?".
RADOSŁAW PRZYBYSZ: Z Polski.
JUAN MIGUEL SILIO: Ach, Polska! Przez wasz kraj przejeżdżałem trzy razy. W 2011, 2018 i teraz, w 2022 roku, w podróży do Kataru. Wjechałem na granicy z Czechami. Z Ostrawy przejechałem do Krakowa. Potem do Rzeszowa i do Przemyśla. Tam spędziłem trzy dni pracując jako wolontariusz w centrum pomocy uchodźcom z Ukrainy. Polska zajmuje w mym sercu bardzo ważne miejsce.
Dlaczego?
Nie wiem, trudno mi to wytłumaczyć, od zawsze interesował mnie ten kraj. W dzieciństwie czytałem książki o Polsce wydawane w Argentynie. Kibicowałem też waszej znakomitej reprezentacji na mistrzostwach świata w latach 70. i 80.
Przyznam szczerze, że na razie nic o panu nie wiem oprócz tego, co zdążyłem zauważyć - że przyjechał pan na mundial rowerem.
Od 20 lat jeżdżę rowerem w daleki podróże i po prostu to kocham. W ten sposób poznaję świat. Na tym samym rowerze byłem też na mundialu w Rosji. Moja wyprawa do Kataru rozpoczęła się 21 maja w Madrycie. Jechałem przez Francję, Belgię, Luksemburg, Niemcy, Czechy, Polskę, Słowację, Węgry, Rumunię, Bułgarię, Turcję, Cypr, Syrię, Liban, Izrael, Palestynę, Jordanię i Arabię Saudyjską aż dotarłem do Kataru.
Ale nie jest pan Hiszpanem?
Nie, mieszkam w Argentynie, w miasteczku 200 km na północ od Buenos Aires. Przyleciałem do Madrytu, złożyłem rower i stamtąd zacząłem podróż po Europie. Tak samo było cztery lata temu.
Ile kilometrów liczyła podróż do Dauhy?
Blisko 10 tysięcy.
Kiedy pan wraca?
Kiedy Argentyna odpadnie z mundialu. Wtedy rozkręcam rower i wsiadam do samolotu do domu.
Czyli już po środowym meczu z Polską...
Haha, mam nadzieję, że nie. Planuję posiedzieć tu do połowy grudnia. Taką mam nadzieję, choć zaczęliśmy źle.
Co się stało?
To jest futbol. Na tym polega piękno tego sportu. Że każdy może wygrać z każdym. W innych sportach, jak na przykład w tenisie, prawie zawsze wygrywają faworyci, inni nie mają szans. A w piłce cudowne jest to, że malutki może pokonać wielkiego.
Widział pan mecz Polski z Meksykiem?
Tak, widzę po minie, do czego pan zmierza. Mnie też nie zachwycił, był bardzo fizyczny, wyrównany, intensywny, ale mało w nim było piłki. Byliście trochę wycofani, ale nadal macie wielkiego napastnika, który może odmienić losy każdego meczu. Każdy zespół chciałby mieć u siebie kogoś takiego jak on, Argentyna również.
Po tym, co pokazała Arabia Saudyjska, jakie daje nam pan szansę w sobotnim meczu?
Saudyjczycy pokazali, że są świetnie przygotowani fizycznie i taktycznie. Na logikę Polska powinna wygrać, jeśli tylko zagra na trochę większej intensywności niż z Meksykiem. Ale powtórzę - to jest futbol, tu logika często nie gra roli.
Na koniec muszę zapytać o organizację tego mundialu. Jaka jest pana opinia o turnieju w Katarze?
Na pewno bardzo się starają, by wszystko było zgodnie z planem. Ale mnie osobiście brakuje jednej drobnej rzeczy, która rozjaśnia życie i która przydaje się po długiej podróży rowerem - piwa. Małe, zimne piwko do meczu, na koniec dnia, sprawiłoby, że ten mundial przeżywałoby się jeszcze przyjemniej.
Z relacją z podróży Juana można zapoznać się na jego Instagramie.