Apel do "Lewego" przed El Clasico. "Pomyśl o tym piaszczystym boisku. O brudzie, który przyklejał się do nóg"
Robert Lewandowski zagra w najważniejszym meczu na planecie Ziemia, bo na to zasłużył i - cytując Włodzimierza Szaranowicza - sam sobie to wyrwał. Transmisja El Clasico w niedzielę w Eleven Sports 1. Początek studia z Santiago Bernabéu już o godzinie 12:00.
To starcie to matka wszystkich klasyków, ale - do jasnej cholery - kto nam zabroni używać tego określenia do opisywania najważniejszych meczów dla naszego życia? Ja też miałem swoje El Clasico, gdy Sparta Jeżowe mierzyła się z Sokołem Kamień. Choć zazwyczaj dostawaliśmy w łeb i wstyd było pokazywać się na ulicach czy w szkole przez kolejny tydzień. Czułem się wtedy jak Gennaro Gattuso po finale Ligi Mistrzów w 2005 roku. Nic tylko wziąć łopatę i zakopać się głęboko pod ziemię.
Lewandowski wystąpił w wielu klasykach. Od spotkań na piaszczystym boisku Varsovii (gdzie kurz dusił dzieciaków, a piach wdzierał się do ust i nosa) po rozgrywane na idealnej murawie, przy komplecie widzów i wszechogarniającym zapachu piwa niemieckie Klassikery. Od interesujących spotkań z Polonią Warszawa w czasach Znicza Pruszków (gdy Radosław Majdan wyciągał piłkę z siatki po jego strzałach) po derby Polski, jak zaczęto nazywać mecze Lecha Poznań z Legią Warszawa. Jego kariera to slalom gigant między najważniejszymi spotkaniami: dla szkoły, lokalnej drużyny, województwa, kraju i w końcu - świata. Johan Cruyff, człowiek, który zmienił historię Barcy, zwykł mawiać: „Futbol wygląda podobnie w amatorskiej drużynie i tej, która walczy o Ligę Mistrzów. Pewne zachowania, typy osobowości, sytuacje są takie same”.
Gdybym więc był trenerem Roberta Lewandowskiego (którego nie trzeba na mecze przesadnie motywować) powiedziałbym mu tylko: „Pomyśl o tym piaszczystym boisku Varsovii. O godzinach tam spędzonych, o brudzie, który przyklejał się do twoich nóg, rąk i twarzy. O niewygodach, gdy nie mogłeś pójść pod prysznic, bo w klubie go nie było. O marzeniach, które wtedy miałeś i energii, która pozwalała ci rozegrać jednego dnia mecz w Varsovii, a później Partyzancie Leszno. Dziś wychodzisz na boisko w najważniejszym meczu na świecie. A przy murawie w roli ekspertów pojawią się idole twojego dzieciństwa. Jak Ronaldo Fenomeno”.
To piękny czas, by żyć, bo nawet jeśli człowiek nie sympatyzuje z Realem Madryt czy Barceloną to powinien włączyć El Clasico dla Roberta Lewandowskiego. Dla zwykłej ciekawości, jak Polak poradzi sobie w starciu z królami Europy, na pachnącym historią (i zaprawą murarską) stadionie, przeciwko wspaniałej drużynie. Byłem na rożnych meczach jako komentator i kibic, ale żaden klubowy nie ma prawa równać się z klasykiem. Nawet "Lewy" wychodząc na spotkania z dziennikarzami podczas dnia medialnego w Barcelonie, powiedział: „O cholera, sporo was tu!”. Na rozmowy z piłkarzami przyjechały ekipy telewizyjne z prawie wszystkich kontynentów. Od Australii po Amerykę Południową.
Jako komentator liczę na znakomity mecz. Na to, co w El Clasico lubię najbardziej, czyli tempo, jakość, waleczność. To jest wydarzenie ponadpiłkarskie, coś z pogranicza sportu i popkultury, ale wszystko stworzone przed i wokół blednie przy tym, co na murawie. Nie dałoby się ludzi czarować na dłuższą metę, gdyby nie było wielkości na boisku. Ta jest prawie zawsze. Piszę prawie, bo zdarzały się takie starcia, w których częściej człowiek ziewał niż bił brawo.
To też wielkie wyzwanie dziennikarskie. By wytrzymać ciśnienie, komentować obiektywnie, bez przesadnej egzaltacji widowiskiem i z szacunkiem dla kibiców dwóch drużyn. W Eleven Sports startujemy ze studiem w samo południe, o dwunastej. Zrobiliśmy wszystko, by umilić Wam ten czas. Od wywiadów (między innymi z Robertem Lewandowskim i jego żoną Anną, Fede Valverde czy Henrikiem Larssonem), po ściągnięcie do studia Ivana Helguery, byłego obrońcy Realu Madryt.
Zapraszamy Was do wspólnego oglądania. Nic ważniejszego tej niedzieli się nie wydarzy.