Angielski gigant szokuje transferami i popada w nowe kłopoty. "Krok po kroku wyprzedają duszę klubu"

Angielski gigant szokuje transferami i popada w nowe kłopoty. "Krok po kroku wyprzedają duszę klubu"
Andy Sumner / pressfocus
Radosław  - Przybysz
Radosław Przybysz30 Jul · 09:00
Wiosną 2024 roku wydawało się, że Chelsea w końcu wychodzi na prostą, ale latem wszystko zaczęło się od nowa. Rozstanie z Mauricio Pochettino, wypychanie z klubu wychowanków, by mieć miejsce na kolejne dziwne transfery, a do tego skandal z Enzo Fernandezem w roli głównej. Projekt Todda Boehly'ego wchodzi w nową fazę. Rozkładu?
Kim jest Caleb Wiley? Kibice Chelsea dowiedzieli się 22 lipca, gdy ich klub ogłosił transfer lewego obrońcy Atlanta United za 8,5 mln funtów. Mocnym i słabym stronom 19-latka przyjrzał się The Athletic w klasycznym artykule-sylwetce nowego nabytku, który i tak najbliższy sezon spędzi na wypożyczeniu we francuskim Strasbourgu. Co zwraca uwagę, to najpopularniejsze komentarze pod tekstem...
Dalsza część tekstu pod wideo
"Kolejny idiotyczny transfer dwóch głupich dyrektorów, którzy nagrali się za dużo w Football Managera. Zamiast wzmacniać obecny zespół, budują coś na nieokreśloną przyszłość". "Kupowanie piłkarzy jako inwestycje na kiedyś dalej będzie odbijać nam się czkawką". "Kolejny bezużyteczny zakup. Mam nadzieję, że wlepią nam zakaz transferowy, bo zaczynamy się ośmieszać". To komentarze kibiców Chelsea, nie ich rywali.
Młody Amerykanin był siódmym transferem Chelsea tego lata. Wcześniej kontrakty podpisali Tosin Adarabioyo (za darmo z Fulham), Omari Kellyman (za 19 mln funtów z Aston Villi), Marc Guiu (za 5 mln funtów z Barcelony), Kiernan Dewsbury-Hall (za 30 mln funtów z Leicester) i Renato Veiga (za 11,8 mln funtów z Basel). "The Blues" kupili też, ale wypożyczyli od razu z powrotem do Palmeiras 17-letniego Estevao Williana o wiele mówiącym przydomku "Messinho".
Lada dzień dołączą do nich kolejni. Bramkarz Filip Jorgensen (za 20,7 mln funtów z Villarreal) i środkowy obrońca Aaron Anselmino (za 15,6 z Boca Juniors). Obaj podpisali kontrakty aż do 2031 roku. 19-letni Anselmino pozostanie w Buenos Aires co najmniej na najbliższe pół roku, za to 22-letni Jorgensen został ściągnięty na prośbę nowego trenera, Enzo Mareski, do rywalizacji z Robertem Sanchezem. Jest jednak... czwartym bramkarzem w pierwszej drużynie.

Trudno nie wznosić brwi

- Wśród kibiców panuje duży sceptycyzm i trudno się im dziwić. Od przejęcia klubu wyniki sportowe nie są zadowalające, a biorąc pod uwagę zainwestowane środki kadra nie robi wrażenia nie tylko na boisku, ale nawet na papierze. Wątpliwości budzi uparte stawianie na młodych zawodników i brak doświadczenia w składzie. Szczególnie tego lata można argumentować, że praktycznie żaden z przychodzących zawodników realnie nie wzmacnia wyjściowej jedenastki - mówi nam Kuba Karpiński, redaktor naczelny ChelseaPoland.com.
- Trudno nie wznosić brwi patrząc choćby właśnie na bramkarzy. Po przyjściu Jorgensena Chelsea ma czterech golkiperów na seniorskich kontraktach, a Djordje Petrović i Kepa Arrizabalaga nie są piłkarzami, na których łatwo będzie zarobić. Serb kosztował 16 mln funtów, uzyskanie za niego podobnej kwoty będzie trudne. Kepa z kolei ma lukratywny kontrakt i znalezienie na niego chętnych to będzie dopiero połowa sukcesu, bo on sam będzie musiał się zgodzić na dużo niższe zarobki w nowym klubie - podkreśla.
Według Transfermarkt, w kadrze Chelsea jest obecnie 42 zawodników. 18 więcej niż w Arsenalu i 19 więcej niż w Fulham, skąd przyszedł Tosin Adarabioyo. To solidny stoper, o którego starał się też Manchester United, ale można się zastanawiać, czy Chelsea potrzebowała kolejnego zawodnika na pozycję, na którą w ostatnich oknach wydała ok. 150 mln funtów ściągając Axela Disasiego, Benoit Badiashille'a i Wesleya Fofanę, który wreszcie wyleczył się z długotrwałej kontuzji i poleciał z drużyną na przedsezonowe tournée do USA.

Zasypywanie dziur

Nie poleciał na nie za to Trevoh Chalobah. W kadrze na tournée zabrakło miejsca dla wychowanka, który - odkąd dostał szansę u Thomasa Tuchela - zawsze gwarantował solidny poziom, był wartościowym uzupełnieniem składu, rzadziej niż rywale łapał kontuzje i nie narzekał. Odrzucił w przeszłości kilka ofert, by dalej grać w swoim klubie, a w listopadzie 2022 roku przedłużono z nim kontrakt do... 2028 roku, chociaż poprzedni obowiązywał do 2026.
Potraktowanie Chalobaha rozwścieczyło fanów i jest dla nich symbolem chaosu, który panuje w klubie pod rządami wspomnianego wyżej duetu dyrektorów sportowych, Paula Winstanleya i Laurence'a Stewarta.
- Chalobah, podobnie jak Conor Gallagher, jest ceną, jaką płaci klub za swoją ekspansywną politykę transferową. Kwoty zakupów można amortyzować wieloletnimi kontraktami, ale na zawodnikach trzeba zarabiać, by spełniać ligowe reguły PSR, a także uefowskie FFP. Sprzedaże wychowanków za których klub nigdy nie zapłacił, to czysty zysk w księgach, więc wypychanie zawodników, którzy na boisku spisują się dobrze i de facto nie dają argumentów, by ich sprzedawać, to zwyczajne zasypywanie dziury wytworzonej tak wieloma zakupami - tłumaczy Karpiński.
Chelsea próbuje więc pozbyć się kolejnych wychowanków swojej, skądinąd bardzo dobrej, akademii, z którymi identyfikują się kibice, by w ich miejsce ściągać niemalże hurtowo anonimowych nastolatków z całego świata albo zawodników pokroju Adarabioyo, Jorgensena czy Dewsbury-Halla, a więc dobrych, ale nie wybitnych i niezbyt doświadczonych na najwyższym poziomie. "Krok po kroku wyprzedają duszę naszego klubu" - to jeszcze jeden z najwyżej ocenianych komentarzy na stronie The Athletic.

Podkręcają śrubę

W serii Q&A na stronie BBC, jeden z fanów zapytał dziennikarza zajmującego się Chelsea, Nizaara Kinsellę, o brak realnych wzmocnień i o to, "co do cholery dzieje się z ich klubem". Kinsella stwierdził, że szefostwo jeszcze mocniej stawia na dotychczasową politykę, akceptuje krytykę, ale ma poczucie, że to podejście z czasem da im przewagę nad rywalami.
- Młody skład zyskał rok, dwa lata doświadczenia gry w Anglii, a kolejne młode nabytki mają zapewnić dalszy wysoki dopływ talentu do drużyny. Czy działania w stylu Brighton zapewnią trofea? Przekonamy się, na razie ostatnie sezony to rozczarowanie - ocenił.
Za prowadzenie zespołu "budowanego w stylu Brighton" miał nawet odpowiadać trener z Brighton, ale Graham Potter został zwolniony po siedmiu miesiącach, chociaż podpisano z nim pięcioletni kontrakt i za cały jego sztab zapłacono klubowi z południa ponad 20 milionów funtów.
W zeszłym sezonie zadanie uporządkowania tej stajni Augiasza, gdzie drużyna musiała być rozdzielona w ośrodku treningowym, bo nie mieściła się w jednej szatni, dostał Mauricio Pochettino. I to mu się udało. W bólach, ale na wiosnę "The Blues" złapali wiatr w żagle. Prowadzeni na boisku przez Cole'a Palmera, przezwyciężyli nieskuteczność napastników, liczne błędy indywidualne, przegrali tylko jeden z ostatnich 15 meczów w sezonie i skończyli go na szóstym miejscu. W europejskich pucharach, przed Manchesterem United i Newcastle, ze stratą tylko trzech punktów do Tottenhamu.

Potrzeba czasu

Argentyńczyk musiał jednak odejść, bo nie zgadzał się z polityką klubu. Nie chciał się zgodzić na sprzedaż Gallaghera, który był u niego kapitanem wobec kontuzji Reece'a Jamesa i Bena Chilwella. Głośno mówił o potrzebie sprowadzenia bardziej doświadczonych zawodników. Piłkarze chcieli, by został, ale Todd Boehly i jego ludzie znowu postawili na swoim. I znowu zaryzykowali podpisując pięcioletni kontrakt z Enzo Marescą, który właśnie zaliczył awans z Leicester.
- Jego wynik w Championship się broni, a proponowany styl gry jest oparty na posiadaniu piłki, w założeniu pasujący do charakterystyki kadry. Myślę, ze czeka nas podobny sezon jak ten z Maurizio Sarrim - potrzebna będzie cierpliwość i czas, by drużyna w pełni nauczyła się nowego stylu gry i by ten styl zaczął należycie funkcjonować - zwiastuje Karpiński.
Na razie drużyna pod jego wodzą ma za sobą dwa mecze sparingowe, w których zremisowała 2:2 z trzecioligowym Wrexham i przegrała 1:4 z Celtikiem po szkolnych błędach w wyprowadzaniu piłki. Maresca i zawodnicy jednym głosem mówią, że potrzeba czasu, by nowa taktyka "zatrybiła". Problem w tym, że do startu nowego sezonu i meczu z Manchesterem City zostały nieco ponad dwa tygodnie.

Co Enzo zrobi z Enzo?

Dużym wyzwaniem będzie też wygaszenie pożaru, który swoim filmikiem z autokaru reprezentacji Argentyny rozniecił Enzo Fernandez. Zwycięzca Copa America, za którego Chelsea półtora roku temu zapłaciła 120 milionów euro, śpiewał razem z kolegami z kadry rasistowskie piosenki o reprezentacji Francji, co nie spodobało się jego francuskim kolegom.
- To na pewno trudna sytuacja. Enzo szybko zdał sobie sprawę z błędu i przeprosił. Mam nadzieję, że gdy do nas dołączy, wszyscy podamy sobie ręce i ruszymy dalej - powiedział kapitan Reece James.
Karpiński dodaje natomiast:
- Wygląda na to, że sprawa w klubie rozejdzie się po kościach, bo ani z oficjalnych komunikatów, ani z wypowiedzi Mareski czy zawodników nie wygląda na to, żeby Fernandeza miały czekać szczególne konsekwencje. Wyobrażam sobie jednak interwencję ligi, która w przeszłości za zdecydowanie mniejszy występek karała Edinsona Cavaniego. Nie zdziwi mnie kilka meczów zawieszenia, kara finansowa i przymusowy kurs Diversity & Inclusion dla zawodnika. Myślę, że nikt nie powinien takiej kary kwestionować, a największym zmartwieniem obecnie powinno być "rozmasowanie" sytuacji w szatni i zapewnienie dobrych relacji pomiędzy Enzo a zawodnikami, których jego zachowanie obraziło.
Z dobrych wiadomości, do zdrowia wrócili Fofana, James, ale też Romeo Lavia czy Christopher Nkunku, na których w zeszłym sezonie nie można było liczyć wcale albo prawie wcale. Klub przebudował również pion medyczny z nadzieją, że nie powtórzy się "szpital" z ostatnich sezonów. Doszukując się plusów można ponadto docenić rozsądną politykę płacową i ograniczanie "kominów". Przez to Chelsea zrezygnowała choćby ze starań o Nico Williamsa.

Ryzykanci

Można odnieść wrażenie, że odkąd Roman Abramowicz był zmuszony sprzedać Chelsea funduszowi Clearlake Capital, w Londynie co sezon zaczynają od początku. Przez klubowe komunikaty przewijają się kolejne nazwiska anonimowych wcześniej zawodników ściąganych w imię długofalowej wizji, a równolegle na boisku zespół wpada w jeden dołek po drugim.
Todd Boehly, Behdad Eghbali, Winstanley, Steward i odpowiadający za skauting Joe Shields nie boją się ryzyka. Wypychając z klubu Chalobaha i Gallaghera ryzykują resztki dobrego wizerunku w oczach kibiców. Rozstając się z Pochettino i zatrudniając Marescę zaryzykowali jeszcze bardziej, ale pod względem sportowym. Tym bardziej, że mimo przerośniętej kadry, brak w niej nadal bramkarza, obrońców i "dziewiątki" najwyższej klasy. Wydając kolejne miliony i dokonując kreatywnych operacji finansowych ryzykują też naruszenie finansowego PSR i karę odjęcia punktów. Ten sezon może być decydujący. Albo ryzyko się opłaci i ten "projekt" ruszy w dobrą stronę, albo przelicytują na dobre i historia zapamięta ich jako tych, którzy zepsuli w Chelsea wszystko, co się dało.

Przeczytaj również