Amerykański sen Warty Poznań. "To pasjonaci. W nocy oglądają I ligę" [NASZ WYWIAD]
![Amerykański sen Warty Poznań. "To pasjonaci. W nocy oglądają I ligę" [NASZ WYWIAD] Amerykański sen Warty Poznań. "To pasjonaci. W nocy oglądają I ligę" [NASZ WYWIAD]](https://pliki.meczyki.pl/big700/560/67ca9933d3420.jpg)
Nowym mniejszościowym udziałowcem Warty Poznań został amerykański fundusz Escalada, na którego czele stoi Jeremy Bird, w przeszłości doradca Baracka Obamy. O tym, co Amerykanie chcą wnieść do “Zielonych”, porozmawialiśmy z prezesem klubu, Arturem Meissnerem.
O tym, że Escalada wejdzie do Warty jako pierwsi informowaliśmy TUTAJ. Kilka dni później te informacje się potwierdziły.
PIOTREK PRZYBOROWSKI: Jak wygląda aktualna sytuacja Warty Poznań? Czy powiedziałby Pan, że jest ona stabilna?
ARTUR MEISSNER, PREZES WARTY POZNAŃ: Przed tym sezonem mieliśmy trzy zasadnicze cele: praca nad infrastrukturą, utrzymanie w 1 lidze oraz ustabilizowanie sytuacji finansowej klubu na tyle, byśmy mogli patrzeć pozytywnie w przyszłość. Przyjście nowego inwestora na pewno nam w tym pomoże, ale nie rozwiąże od razu wszystkich naszych problemów. To nie jest tak, że pojawił się “bogaty wujek ze Stanów”, który wszystko załatwi.
Pytam, bo w ostatnim czasie dochodziło do nas sporo doniesień na temat braków w sztabie szkoleniowym czy problemach z wypłatami. W jaki sposób przyjście nowego inwestora może pozwolić Warcie wrócić na właściwe tory?
Wierzę, że bardzo pomoże. Dużo da nam już sama wiedza i kontakty ludzi z Escalady. Widzimy też, jak już zaczęli angażować się w życie klubu. Trzeba przyznać, że dość surrealistycznie brzmiało na początku, kiedy słyszeliśmy od osób, które w życiu zawodowym naprawdę sporo osiągnęły, że zaczęły wstawać całymi rodzinami o czwartej w nocy, aby obejrzeć nasz mecz w I lidze. Zresztą oni naprawdę są chłonni informacji na temat naszego zespołu.
Podczas konferencji prasowej wspomniał pan, że te pierwsze rozmowy prowadzone były tuż po spadku z Ekstraklasy. A czy byli inni potencjalni kandydaci na nowego inwestora?
Bartosz Farjaszewski, właściciel Warty, nigdy nie ukrywał, że szuka partnerów, którzy będą gotowi wspólnie z nim rozwijać ten projekt, więc to poszukiwanie trwało już od dłuższego czasu. Z inwestorami z zagranicy temat jest jednak złożony, bo zawsze istnieje obawa, czy te osoby rzeczywiście realnie zaangażują się w funkcjonowanie klubu, czy będziemy mieli do czynienia z podobną historią jak Vanna Ly w Wiśle Kraków, czy tą dotyczącą niedawnego przejęcia Pogoni Szczecin. Dlatego taki proces wymaga od nas dodatkowej weryfikacji, czy dany podmiot rzeczywiście będzie właściwym partnerem do współpracy.
W naszym przypadku dużą rolę odegrał Michał Flejsierowicz, który jako młody chłopak grał w akademii Warty, a potem wyemigrował do Stanów Zjednoczonych, gdzie aktualnie pracuje w jednym z banków inwestycyjnych. W trakcie naszych rozmów Michał przedstawił nam trzy fundusze, które byłyby zainteresowane inwestycją w nasz klub. Ostatecznie doszliśmy do wniosku, że to koledzy z Escalady zapewnią nam największe możliwości do rozwoju.
A czy nowy inwestor wiedział o problemach infrastrukturalnych Warty? I w jaki sposób może pomóc w ich rozwiązaniu?
Po raz pierwszy spotkaliśmy się tydzień czy dwa po spadku. Oczywiście Escalada wiedziała, kim jesteśmy, czego chcemy, ale również jakie są największe wyzwania, które przed nami stoją. My też otwarcie zresztą o tym mówimy, że mierzymy się z problemami finansowymi, infrastrukturalnymi oraz po spadku także sportowymi. Inwestorzy stwierdzili, że podzielają naszą pasję do sportu i tego projektu, i chcą razem z nami go dalej rozwijać.
Wiemy, że Jeremy Bird, stojący na czele Escalady, spotkał się już z prezydentem miasta, Jackiem Jaśkowiakiem. A jak w ogóle wyglądają obecnie relacje klubu z władzami miejskimi? Mam tu na myśli zarówno miasto Poznań, jak i Grodzisk Wielkopolski, gdzie na co dzień rozgrywacie swoje mecze.
Z władzami miasta Poznania relacje wyraźnie się poprawiły, co napawa optymizmem w kontekście powrotu na Drogę Dębińską. Co do Grodziska: tutaj też relacje z władzami gminy są dobre. Wiem, że do mediów dochodzą informacje na temat niezadowolenia jednego z klubów dotyczących jego udziału w korzystaniu z infrastruktury sportowej w Grodzisku [chodzi tutaj o Dyskobolię Grodzisk Wielkopolski - przyp. red.], ale trzeba pamiętać o realiach, w jakich funkcjonujemy: ilości boisk, drużyn, które chcą z nich korzystać i ustaleń umownych, w jakim zakresie boiska będą udostępniane. My w ramach umowy z gminą zobowiązaliśmy się zagwarantować pewien udział w użytkowaniu stadionu dla pozostałych klubów z regionu, i te zapisy staramy się realizować. Wiemy, że apetyt rośnie w miarę jedzenia i rozumiemy, że struktury innych zespołów także się rozwijają, a ich potrzeby rosną. ale wierzymy jednak, że jesteśmy w stanie pogodzić interesy wszystkich stron.
Bird przyjechał do Poznania w środę, ale do Stanów wróci tuż po konferencji. Miał okazję spotkać się już z zawodnikami i sztabem. Jak przyjął go zespół? Czy któryś z przedstawicieli Escalady w najbliższym czasie zawita także do Grodziska na któryś z waszych meczów?
Wydaje mi się, że widziałem dużo uśmiechów na twarzach chłopaków i przyjęli go ze sporym entuzjazmem. Co do wizyt przedstawicieli funduszu, musimy mieć na uwadze, że to osoby bardzo zajęte i zapracowane, dlatego nie mogę na razie złożyć żadnych deklaracji dotyczących ich przyjazdu. Tak jak już wspomniałem, mocno angażują się w życie klubu, dlatego zakładam, że będą pojawiać się na meczach Warty. W tym momencie nie jestem w stanie powiedzieć, kiedy i jak często. Naszym wspólnym celem jest jednak przede wszystkim jak najszybszy powrót do Poznania.
Niedługo minie półtora roku, odkąd jest pan prezesem Warty. Jak można podsumować ten okres?
Z pewnością był to burzliwy czas. Na pewno w znacznym stopniu na jego ocenę wpływa kwestia spadku. Mam jednak nadzieję, że takie wydarzenia jak to dzisiejsze doprowadzą do tego, że na końcu cały ten okres będzie można ocenić pozytywnie.
Początkowo deklarował Pan bezkompromisową postawę oraz otwartość względem kibiców. Dlaczego w ostatnim czasie ograniczył Pan swoją aktywność w mediach? I czy miało to jakiś związek właśnie z negocjacjami z nowym inwestorem?
Tak i nie. Po prostu to był i jest dla nas szalenie trudny i pracowity okres. Z jednej strony jesteśmy w krytycznym momencie związanym z remontem klubowej infrastruktury. Do tego doszło zimowe okno transferowe, w które musiałem być znacznie bardziej zaangażowany. Bezpośrednie rozmowy z Escaladą też miały wpływ na moją mniejszą aktywność medialną. Czekaliśmy, aż będziemy mogli wyjść do kibiców z jakimiś konkretami i przekazać im coś pozytywnego. Mam nadzieję, że informacja o nowym partnerze, będzie tak właśnie przez nich odebrana i wierzymy, że wkrótce nadejdą kolejne dobre wieści związane z infrastrukturą i z tym, że cały proces inwestycyjny rozpocznie się już na dobre.
To już kolejne wejście inwestora z zewnątrz do klubu w ostatnich latach. W sierpniu 2022 roku Wartę przejęła spółka DD12 Lab, ale po kilku miesiącach transakcję unieważniono. Nie ma Pan obawy, że teraz może być podobnie?
Nie, ponieważ te rozmowy poprowadziliśmy zupełnie inaczej. Dla nas warunkiem wejścia i oficjalnego upublicznienia tego do mediów i kibiców był faktycznie inicjujący przelew. To dało nam poczucie, że druga strona jest rzeczywiście zainteresowana wejściem w ten projekt. Tak też się stało, więc nie mam obaw, że będziemy mieli tutaj do czynienia z podobną historią.
Bez urazy, ale po zeszłorocznym spadku przynajmniej z zewnątrz wyglądało to trochę tak, jakby w Warcie panowało spore zamieszanie. Rozumiem, że przyjście inwestora ma to zmienić i "Zieloni" znów będą chcieli realizować obraną przez siebie strategię?
O celach już wspominałem. Temat infrastruktury jest dla nas krytyczny. Do tego dochodzi kwestia utrzymania się w I lidze. Wczoraj widziałem na portalu X kolejne wyliczenia, z których wynika, że mamy tylko 9,6 procenta szans na spadek. Podchodzę jednak do tego z ostrożnością. Nie możemy tej naszej czujności uśpić, bo pamiętamy, że rok temu mieliśmy około jeden procent szans na spadek, a wiemy jak to się skończyło. Trzeci aspekt to kwestia złapania stabilności finansowej i w tym temacie jesteśmy na dobrej drodze. 4 kwietnia będzie najprawdopodobniej rozstrzygnięcie przed Sądem Najwyższym sprawy dotyczącej pieniędzy za transfer Jakuba Modera. Wierzymy, że będzie ono dla nas pozytywne. Te karty powoli zaczynają się odwracać na naszą stronę i mamy nadzieję, że w kolejny sezon będziemy mogli już wejść ze świeżą głową i pozytywnym nastawieniem.
Wiemy, że na piłce zarobić jest ciężko, a już tym bardziej w Polsce. Po co więc Escaladzie ta współpraca z Wartą?
Nasi partnerzy wierzą, że dzięki swojej wiedzy i doświadczeniu będą w stanie sprawić, by ten projekt był rentowny. Ale poza aspektem finansowym ważne są też dla nich nasze działania społeczne. Dla nich zaangażowanie się w Wartę jest czymś więcej niż tylko zaangażowaniem w zwykły klub piłkarski. Wiedzą o naszych aktywnościach poza boiskiem. Właściciel “Zielonych” mocno zaangażował się w działania na rzecz lokalnej społeczności i Escalada chce być tego częścią. Nie zapominajmy też o tym, że to są naprawdę pasjonaci piłki. Wstają z rodzinami w środku nocy, by oglądać naszą I ligę, aspekt sportowy też jest dla nich ważny.
Warta rzeczywiście dała się poznać jako klub stawiający na ekologię oraz działania społeczne. Teraz coraz więcej polskich klubów również stawia jednak nacisk na te gałęzie swojej działalności. Czy nie obawia się Pan, że klub utraci tę mocną pozycję lidera ESG? I jak nowy inwestor może pomóc w utrzymaniu tej ważnej roli?
Nie boimy się konkurencji, bo ta dla każdego jest zawsze dobra. Sam fakt, że jesteśmy pierwszym klubem w kraju, który pozyskał tego typu partnera, już o czymś świadczy. Wiemy, że dzięki podejmowanym przez nas inicjatywom jesteśmy w stanie znaleźć dla siebie niszę. Można powiedzieć, że osoby z Escalady zjadły zęby na tym, czym my się chcemy zajmować, czyli społecznej odpowiedzialności biznesu. Dlatego jestem przekonany, że są nam w stanie w tym zakresie teraz bardzo mocno pomóc.
W ostatnich miesiącach z różnych stron słyszeliśmy wiele zapewnień, obietnic i deklaracji. Dlaczego akurat teraz kibice Warty powinni uwierzyć, że nadchodzą lepsze czasy?
Z naszej strony padła deklaracja, że chcemy zagrać ten ostatni mecz w sezonie w Poznaniu. Proces inwestycyjny się jednak przeciąga, to jest teren miejski, więc pojawiło się więcej problemów. Gdybyśmy przekazali to całkowicie w ręce miasta, trwałoby to pewnie jeszcze dłużej. Wykazujemy dużą determinację, by ten powrót na Drogę Dębińską w przyszłym sezonie nastąpił jak najszybciej, ale niektóre procesy toczą się poza naszą kontrolą.
Dla Amerykanów piłka nożna to nie tylko sport, ale także rozrywka. Wiemy, że aktualny projekt nowego “Ogródka” jest mocno okrojony i ekonomiczny, ale czy Escalada zamierza w jakiś sposób pomóc wam przy jego budowie, aby nie był to zwykły stadion piłkarski?
Sport wszędzie jest rozrywką, bo w sporcie sprzedajemy emocje i my jako klub piłkarski też w tym uczestniczymy. Wierzę, że to, co teraz robimy w zakresie infrastruktury, jest jedynie stacją pośrednią i rozwiązaniem tymczasowym, które pozwoli nam wrócić do Poznania, bo to jest obecnie największy problem naszego klubu. Ale mamy nadzieję, że to nie jest stacja końcowa. Po prostu na razie musimy działać na szybko, ale w przyszłości chcemy jeszcze bardziej rozbudować tę naszą bazę. Nad tym stadionem, w który wciąż wierzymy, będziemy pracować już wspólnie z naszym nowym partnerem.
Dajecie sobie jakiś czas, aż któraś ze stron powie “sprawdzam”?
Wychodzę z założenia, że to będzie wychodzić na bieżąco. Pierwsze “sprawdzam” było w momencie wpłaty i Escalada to zrobiła. Teraz zobaczymy, jak to wszystko będzie się rozwijać.
To na sam koniec: kwota, z którą wszedł nowy inwestor jest znacząca dla budżetu Warty?
Nie chciałbym mówić o liczbach, ale oczywiście dla nas każda wpłata jest znacząca. Pieniądze, które wniosła Escalada są dla nas bardzo istotne, ale na pewno nie jest to kwota, która rozwiązuje wszystkie nasze problemy.