Alert, nowa gwiazda City. Rywale na karuzeli, Guardiola w ekstazie
Bierze piłkę i mija każdego rywala. W ostatnich tygodniach był najjaśniejszą postacią Manchesteru City. To powinien być przełomowy sezon Oscara Bobba.
Manchester City zainaugurował rozgrywki zdobyciem kolejnego pucharu, już 18. za kadencji Pepa Guardioli. Tarcza Wspólnoty nie jest oczywiście najbardziej prestiżowym skalpem w gablotach na Etihad. Warto jednak docenić kolejny sukces zapewniony przez nieoczywistego bohatera. Tym razem architektem zwycięstwa nie mógł zostać Rodri, który dopiero wraca z urlopu po wygraniu EURO. W ostatnim meczu z Manchesterem United zawiódł Erling Haaland, który został schowany do kieszeni. Z kolei Kevin De Bruyne pojawił się na murawie dopiero w 90. minucie. W rolę piłkarskiego zbawcy musiał wcielić się inny zawodnik.
Oscar Bobb potwierdził galaktyczną formę, którą prezentował w okresie przygotowawczym. Tym razem w rywalizacji o stawkę błysnął kilkoma fantastycznymi zagraniami. Kiedy piłka trafiała pod nogi 20-letniego Norwega, w defensywie rywali zapalała się czerwona lampka. Lisandro Martinez czy Jonny Evans już wiedzieli, że zaraz będą mieć ręce pełne roboty. Najlepszym podsumowaniem znakomitego występu skrzydłowego była asysta do Bernardo Silvy. Idealna centra w 89. minucie uratowała “Obywateli” przed bolesną derbową porażką.
- Kluczowa była wiara. Cały czas ją mieliśmy, nawet po utracie gola graliśmy swoje. Zwycięstwo smakuje wspaniale. Jeśli chodzi o moją asystę, to myślałem, że w polu karnym będzie Erling, ale odnalazł się Bernardo, on też świetnie gra głową i wszystko skończyło się dobrze. To kolejne trofeum i świetny początek sezonu - mówił Bobb po niedawnym starciu na Wembley.
Krok po kroku
W ubiegłym sezonie Bobb wkroczył do dynamiki pierwszej drużyny Manchesteru City. Swój oficjalny debiut na poziomie Premier League zanotował 2 września w meczu z Fulham. W doliczonym czasie wszedł wówczas na boisko, kiedy wszystko było rozstrzygnięte. “Obywatele” prowadzili 5:1, więc Pep Guardiola mógł spokojnie postawić na żółtodzioba. Dla skrzydłowego jakiekolwiek minuty rozegrane na Etihad były jednak wyjątkowe.
- Debiut w Premier League był spełnieniem marzeń. Pamiętam, że w 2017 roku oglądałem na Etihad mecz z Tottenhamem. Teraz mogłem wejść na to samo boisko, aby zagrać w ukochanych barwach. Nigdy nie zapomnę tego dnia - mówił wzruszony zawodnik.
W kolejnych miesiącach Guardiola sporadycznie stawiał na Bobba. Jeśli ten pojawiał się na murawie, to raczej, zbierając tzw. ogony. Szeroka i przede wszystkim jakościowa kadra sprawiła, że trener nie musiał ryzykować z odważniejszym wprowadzeniem niedoświadczonego zawodnika. Ten mimo wszystko zdołał wykorzystać pojedyncze szanse. Na początku roku zdobył arcyważną bramkę w końcówce meczu z Newcastle. Przy remisie 2:2 nie zadrżała mu noga, nie przestraszył się Martina Dubravki, ale z gracją godną baletmistrza ominął go, po czym wpakował piłkę do siatki. W ostatecznym rozrachunku “The Citizens” wygrali mistrzostwo z Arsenalem o dwa punkty. Dokładnie tyle zapewnił rewelacyjny Norweg.
- Kiedy siedziałem na ławce, widziałem, że mecz toczy się w bardzo szybkim tempie. Przed wejściem na boisko trener powiedział mi tylko: “Idź i strzel gola”. Na szczęście się udało - wyznał po tamtym meczu na antenie TNT.
- Bobb może grać na pięciu różnych pozycjach, jako fałszywy napastnik czy na obu skrzydłach. Jest bardzo dynamiczny, jego etyka pracy jest niesamowita. Nie wiem, co się dzieje z chłopcami z akademii, ale wyglądają tak, jakby nie czuli presji. Spójrz na Rico Lewisa, na Phila Fodena, Cole Palmer świetnie radzi sobie w Chelsea. Teraz Oscar bardzo nam pomaga - chwalił Guardiola na jednej z konferencji.
Bobb budowniczy
Śledząc angielskie media, można było znaleźć sporo pozytywnych sygnałów dotyczących rozwoju Bobba. Szybko miał zyskać uznanie w oczach Guardioli, który docenił jego wszechstronność, technikę i nieco uliczny styl gry. Norweg jest bowiem zupełnie innym zawodnikiem niż np. Jack Grealish i Bernardo Silva. Oni wiedzą, kiedy zwolnić, przytrzymać piłkę, poszukać lepszego rozwiązania. Z kolei u 21-latka wciąż widać młodzieńczy entuzjazm, który objawia się chęcią ciągłego parcia naprzód. Chociaż stał się częścią jednego z najlepszych klubów świata, nie zmienił swoich nawyków. Gra tak samo na Etihad, jak na orlikach za czasów dzieciństwa.
Dodatkowym atutem skrzydłowego jest zdolność do aklimatyzacji. Jako junior spędził dwa lata w Portugalii, gdzie przyswoił język. W szatni City szybko złapał zatem kontakt z liderami, czyli Rubenem Diasem, Bernardo Silvą czy Edersonem. Poszczególni trenerzy również dostrzegli w nim pierwiastek magii. Kiedy nazwisko wychowanka Valerengi zaczęło się odbijać szerszym echem, zgłosiło się po niego kilka uznanych marek, w tym np. Lazio. Manchester zamknął jednak drzwi do ewentualnego odejścia. Mistrzowie Anglii wiedzą, że mają diament, który potrzebuje jedynie oszlifowania. W lutym tego roku przedłużono zatem jego kontrakt do końca sezonu 2028/29. Bobb to teraźniejszość i przyszłość drużyny.
- Oscar jest obdarzony naturalnym talentem i techniką. Już udowodnił, że może być ważnym elementem drużyny. Z przyjemnością obserwujemy jego postępy, widzimy, że dysponuje fantastycznymi umiejętnościami, które nadal rozwija. Jesteśmy bardzo zadowoleni, że zostanie z nami - podkreślił dyrektor Txiki Begiristain, kiedy Bobb parafował nową umowę. - Manchester City jest bardzo zadowolony z rozwoju Oscara. Cole Palmer został sprzedany do Chelsea, a on został w klubie, więc to pozytywny znak - to słowa Stale Solbakkena, selekcjonera Norwegii. - Bobb ma w sobie to coś. Potrafi doskonale radzić sobie z piłką przy nodze. Czuję, że mamy dobre połączenie na boisku. Nasza współpraca układa się bez zarzutów i zamierzamy to kontynuować - dodał w marcu Martin Odegaard na antenie TV2.
Przełomowy okres
Tego lata Bobb wykorzystał najważniejszą szansę w karierze. Mistrzostwa Europy i Copa America sprawiły, że większość podopiecznych Guardioli nie mogła od razu rozpocząć okresu przygotowawczego. Kiedy Manchester wznowił treningi, zawodnicy pokroju Fodena, Bernardo Silvy czy Savinho cieszyli się zasłużonymi urlopami. Mistrzowie Anglii potrzebowali nowego lidera w sparingach. W tę rolę wcielił się nasz dzisiejszy bohater.
Bobb udowodnił, że topowi norwescy piłkarze w City nie kończą się na Haalandzie. W pierwszym lipcowym sparingu z Celtikiem zanotował gola i dwie asysty. Niedługo potem posłał otwierające podanie z Milanem, po czym wpisał się na listę strzelców przeciwko Chelsea. Z Barceloną dołożył cztery kluczowe podania, trzy udane dryblingi i pięć wygranych pojedynków. Na naszych oczach narodziła się prawdziwa gwiazda.
- Jestem pewny, że przy rozegraniu odpowiedniej liczby minut, Oscar może zrobić wiele dobrych rzeczy. Poprawia się w każdym meczu, jest agresywniejszy bez piłki. Znakomicie radzi sobie z piłką na małej przestrzeni. Czasami musi być bardziej opanowany, musi wyhamować, kiedy ma szansę oddać strzał lub poszukać podania. Ale to kwestia czasu, jest bardzo młody. Znam go od dłuższego czasu i wiem, że ma wszystko, żeby zostać w tym zespole - podkreślił Guardiola cytowany przez Manchester Evening News.
Już nie rezerwowy
W minioną sobotę Bobb został wybrany najlepszym zawodnikiem meczu o Tarczę Wspólnoty. Pokazał tym samym, że nie zamierza poprzestać na popisach w meczach towarzyskich. Manchester City rozpocznie ligowe zmagania od spotkania z Chelsea i naprawdę wiele wskazuje na to, że Norweg znajdzie się w pierwszym składzie. Na tę chwilę może on być najlepszym wyborem na prawą stronę ataku. Klub planuje bowiem nieco przemeblować ustawienie dotychczasowych filarów.
- Plan Manchesteru City zakłada, że Foden i Bernardo Silva nie będą już grać bliżej prawej strony i przesuną się do środka. Grealish i Doku mają rywalizować na lewym skrzydle. Na prawej flance walka o miejsce w składzie będzie toczyła się między Bobbem i Savinho. Brazylijczyk pokazał kilka przebłysków, ale Norweg ma szansę grać regularnie w ekipie mistrzów Anglii - opisał Sam Lee na łamach The Athletic.
Rok temu Manchester City sprzedał obiecującego prawoskrzydłowego, dla którego nie było miejsca w składzie. Oddany zawodnik stał się jednym z najlepszych graczy w Premier League, w minionym sezonie rozbił bank, notując 25 goli i 15 asyst. Historia Cole’a Palmera, bo o nim oczywiście mowa, sprawiła, że “Obywatele” wyciągnęli pewne wnioski. Kolejny młody zawodnik z akademii już nie będzie musiał szukać szczęścia w innym miejscu. Oscar Bobb nie zostanie sprzedany, ani nie pójdzie na żadne wypożyczenie. Wprost przeciwnie. Jeśli jego rozwój będzie przebiegał w optymalnym tempie, stanie się on podstawową opcją w linii ataku mistrzów Anglii. Manchester City zwykle kupuje, wydaje miliony, szaleje na rynku. Ale kiedy istnieje konkretna potrzeba, potrafi wychować piłkarza z topowym potencjałem. 21-latek jest tego najlepszym przykładem.