Koszmar Wisły Kraków. Prawdziwy szpital. Oto kadra na dwumecz el. Ligi Europy
Wisła Kraków rozpoczyna sezon 2024/25 i jednocześnie po kilkunastu latach powraca do gry w europejskich pucharach. Co słychać w ekipie “Białej Gwiazdy”? Jak można oceniać dotychczasowe ruchy klubu? Czy zespół z Reymonta, w obecnym kształcie, stać na udaną przygodę z Ligą Europy czy Ligą Konferencji? Sprawdzamy.
Wisła Kraków ma za sobą bardzo słodko-gorzki rok. Z jednej strony udało się bowiem odnieść historyczny sukces, jakim bez wątpienia jest zdobycie Pucharu Polski. Z drugiej natomiast najważniejszy cel - awans do Ekstraklasy - nie został zrealizowany. Nie było nawet blisko.
Kolejny raz lato na Reymonta jest więc pełne wątpliwości i pytań. Odpowiedzi na kilka z nich otrzymaliśmy. Niektóre pewnie dostaniemy z czasem. Jak silna jest dziś kadra Wisły? Jakie decyzje podjęte przez klub w ostatnim czasie mogą napawać optymizmem? Co wciąż niepokoi?
Tym razem mniej hiszpańscy
Jeszcze w poprzednim sezonie Wisła miała hiszpańskiego dyrektora sportowego, w środku sezonu przejął ją hiszpański trener, a w kadrze był cały tabun piłkarzy z tego kraju. To ostatecznie nie zdało egzaminu i teraz “Biała Gwiazda” chce trochę odwrócić proporcje. Iść bardziej w polskim kierunku.
Dlatego właśnie nowym szkoleniowcem zespołu został Kazimierz Moskal. Człowiek, który w przeszłości był piłkarzem i trenerem Wisły, jest z nią emocjonalnie związany, ale też, a raczej przede wszystkim, znakomicie zna realia pierwszej ligi. Prowadził w niej wiele zespołów, zazwyczaj z dobrym skutkiem. Dwa razy wywalczył awans do Ekstraklasy z ŁKS-em. Wie zatem, jak osiągnąć cel, który teraz przyświeca Wiśle.
Na Reymonta dłużej nie będzie pracował też dotychczasowy dyrektor sportowy, Kiko Ramirez. Zastąpi go Vullnet Basha, jeszcze w poprzednim sezonie zawodnik Wisły. Dziś trudno prognozować, jak Albańczyk, który ma też szwajcarski paszport, a dużą część kariery spędził w Hiszpanii, poradzi sobie na nowym stanowisku. Ma jednak sporo atutów. W Polsce jest od 2017 roku (z roczną przerwą na przygodę w Grecji), nie brakuje mu kontaktów na różnych rynkach, zna wiele języków. Na papierze nie wygląda to na ruch pozbawiony sensu.
Przewietrzenie szatni
Zmiany nie ominęły też oczywiście kadry pierwszego zespołu. Czy można mówić o rewolucji? Raczej nie. Pożegnano co prawda wielu piłkarzy, ale były to głównie postacie z drugiego szeregu. Trzon drużyny, przynajmniej w tym momencie, bo okienko jeszcze trochę potrwa, jest właściwie taki sam.
Nikt nie będzie raczej tęsknił za takimi piłkarzami jak Alvaro Raton, Billel Omrani czy Dejvi Bregu. Ich pożegnanie to bardziej wpuszczenie niezbędnego powietrza do szatni. Odejścia wspomnianego Bashy i Michała Żyry też były nieuniknione, bo jeden i drugi, głównie przez problemy zdrowotne, grali niewiele. Eneko Satrustegui może i był bohaterem finału Pucharu Polski, ale patrząc szerzej - dawał Wiśle niewiele. Podobnie jak David Junca i Miki Villar, którzy co prawda mieli na początku 2023 roku mocne wejście do zespołu, ale potem bardzo wyraźnie spuścili z tonu.
Jedynie pożegnanie z Szymonem Sobczakiem mogło budzić pewne wątpliwości. 31-letni napastnik w minionym sezonie radził sobie nieźle. Chociaż wielokrotnie był tylko jokerem, w 35 meczach strzelił 10 goli i zanotował sześć asyst, co można uznać za bilans naprawdę solidny.
Póki co ruchy wychodzące z klubu wyglądają całkiem logicznie. Do wspomnianego wyżej grona dodać będzie trzeba najprawdopodobniej Jakuba Krzyżanowskiego, który jest blisko włoskiej Bolonii. To jednak całkowicie inny temat, bo “Biała Gwiazda” na sprzedaży swojego wychowanka zarobi. A nie jest wielką tajemnicą, że klub potrzebuje pieniędzy. Sam 18-latek też nie był zresztą w minionej kampanii szczególnie mocnym punktem zespołu. Sportowo Wisła nie powinna więc wyraźnie stracić, a finansowo może zyskać.
Nowy pomysł na transfery do klubu
Widoczną zmianę obserwujemy natomiast w podejściu do kontraktowania nowych zawodników. Wisła nie szarżuje na rynku, nie stawia na ilość, nie sprowadza też wiekowych Hiszpanów czy piłkarzy do odbudowania. Umowy z klubem podpisali 21-letni Olivier Sukiennicki (defensywny pomocnik) i pięć lat starszy Rafał Mikulec (lewy obrońca). Pierwszy z wymienionych zbierał dobre recenzje za swoje występy dla Stali Stalowa Wola w drugiej lidze, drugi zaś ma duże doświadczenie w grze na poziomie pierwszej ligi, gdzie reprezentował Resovię i Puszczę Niepołomice.
Trzeci tego lata zakontraktowany przez Wisłę piłkarz to zaś Giannis Giakos, 26-letni lewy obrońca z Grecji, który ma też niemieckie obywatelstwo. To właśnie w tych dwóch krajach występował dotychczas. Ostatnio reprezentował PAS Giannina. W drugiej części sezonu 2023/24 dość regularnie grał na poziomie greckiej Superligi. Na ten moment to znak zapytania. Po owocach go poznamy.
To, co rzuca się w oczy, to spora dysproporcja w ruchach wychodzących i przychodzących. Można zaryzykować stwierdzenie, że w najbliższym sezonie kadra Wisły będzie mniej liczna. A przy urazach, które lubią trzymać się “Białej Gwiazdy”, może to być problematyczne. Trzeba natomiast wspomnieć, że kilku zawodników powraca do klubu z wypożyczeń. To choćby Mateusz Młyński czy Piotr Starzyński.
Na Llapi mocno osłabieni, ale z Rodado
Pod znakiem zapytania wciąż pozostaje zaś przyszłość najlepszego piłkarza ostatniego sezonu. Angel Rodado budzi zainteresowanie większych i bogatszych klubów, również z Polski, a szanse na jego pozostanie w Wiśle, które do niedawna wydawały się niewielkie, rosną. Hiszpan wciąż może oczywiście zmienić barwy, bo okienko transferowe jeszcze trochę potrwa, ale sezon 27-latek rozpocznie w koszulce “Białej Gwiazdy”. A to już bardzo dobra wiadomość.
Król strzelców ostatniego sezonu pierwszej ligi pomoże zatem Wiśle w rywalizacji eliminacji Ligi Europy z Llapi. Kto wie, może tam wypromuje się jeszcze bardziej. Dziś kibice Wisły muszą mocno trzymać kciuki, by Rodado pozostał w klubie, bo w kadrze… nie ma innego napastnika.
Kadra na dwumecz z Llapi, co tu ukrywać, wygląda bardzo przeciętnie, na co wpływ mają, jak to często w Wiśle bywa, liczne urazy. Przeciwko ekipie z Kosowa, jak poinformował krakowski klub, na pewno nie zagrają kontuzjowani Enis Fazlagić i Kacper Duda. Martwić może zwłaszcza kontuzja pierwszego z wymienionych. 20-letni pomocnik ma pauzować nawet 6-8 tygodni, a mówimy tu o piłkarzu dla Wisły naprawdę ważnym. W rywalizacji z Llapi zastąpić powinien go Patryk Gogół. To jeden ze zdobywców bramek w ostatnim sparingu, w którym “Biała Gwiazda” pokonała Hutnik Kraków 3:0. Co ciekawe, skład podopiecznych Kazimierza Moskala został ukryty. Wiemy jedynie, że do siatki, poza wspomnianym Gogółem, trafiali jeszcze Rodado i Bartosz Jaroch.
Kontuzje Dudy i Fazlagicia to natomiast nie koniec złych informacji. Jak przekazuje sam klub, wciąż jedynie w procesie rehabilitacji są Dawid Szot i Bartosz Talar, z urazem zmaga się Igor Łasicki, a poza kadrą na dwumecz przeciwko Llapi wylądowali także Jesus Alfaro i Goku Roman, którzy - co ciekawe - nie znaleźli się w najnowszym raporcie medycznym klubu. Wiadomo jednak, że niedawno mieli swoje problemy zdrowotne. To wszystko sprawia, że kadra “Białej Gwiazdy” wygląda naprawdę… biednie. Tak to określmy.
Wisła dwumecz z Llapi rozpocznie od meczu u siebie. Tydzień później rywalizacja przeniesie się do Kosowa. Przygoda z Europą może być oczywiście ciekawa, ale nie jest celem samym w sobie, co potwierdza Kazimierz Moskal. Najważniejsza pozostaje walka o awans do Ekstraklasy, którą “Biała Gwiazda” zainauguruje 28 lipca. Zmierzy się wówczas na własnym stadionie z Polonią Warszawa. Nie zmienia to faktu, że awans w rywalizacji z wicemistrzem Kosowa powinien być obowiązkiem,