Al Khelaifi w specjalnym wywiadzie dla Meczyki.pl! "Każdy klub chciał Lewandowskiego"
- Robert to fenomenalny napastnik. Każdy klub na świecie patrzył w jego stronę i na jakimś etapie myślał o jego sprowadzeniu - mówi nam w obszernym wywiadzie właściciel PSG, Nasser Al Khelaifi. Z Katarczykiem rozmawiamy o przyszłości Kyliana Mbappe, europejskiego futbolu, Superlidze i... Grzegorzu Krychowiaku.
Nasser Al Khelaifi, właściciel PSG i jedna z najbardziej wpływowych osób w świecie piłki, przebywał w ostatnich dniach w Warszawie. W środę i czwartek, w jednym z najbardziej ekskluzywnych hoteli w stolicy, obradował zarząd ECA, czyli Europejskiego Stowarzyszenia Klubów i to tam w czwartkowe popołudnie spotkaliśmy się z nim na rozmowę.
ECA to instytucja, która reprezentuje kluby w rozmowach z UEFA i FIFA, starając się o maksymalne zabezpieczenie ich interesów. Katarczyk stoi na czele tej organizacji, a ważną rolę w jej władzach odgrywa też Dariusz Mioduski. I to z inicjatywy właściciela Legii do Polski zjechali najważniejsi ludzie klubowej piłki. Oprócz Al Khelaifiego, w stolicy obradowali również szefowie Arsenalu, Bayernu Monachium, Interu czy AS Roma.
- Warszawa to naprawdę piękne miasto. Nie mówię tego dlatego, że jesteś stąd. Przyjechałem tu tylko na chwilę, ale wyczułem, że jest w tym miejscu coś wyjątkowego - wspaniała historia, architektura i ludzie. Jako gospodarz spotkania zarządu European Club Association Dariusz Mioduski zorganizował fantastyczną kolację (kolacja odbyła się w Pałacu na Wodzie w Łazienkach Królewskich - przyp. red.), podczas której czułem się jak u siebie - mówi nam Al Khelaifi.
TOMASZ WŁODARCZYK: A po kolacji ruszył pan na partię padla. Najwyraźniej gra pan wszędzie, bo Zbigniew Boniek poprosił, aby zapytać o wasz ostatni, poniedziałkowy pojedynek przed Komitetem Wykonawczym UEFA w Limassol.
NASSER AL KHELAIFI: Padel rośnie w siłę. Zobaczyłem to nawet w Warszawie. Była niemal północ, a korty pełne. Z Zibim gramy od czasu do czasu. Obaj lubimy ten sport. Tym razem dałem mu wyjątkowo wygrać (śmiech).
Z Dariuszem Mioduskim współpracujecie razem na najwyższym szczeblu w European Club Association. Pan jako prezes, on jako wiceprezes.
To człowiek, któremu ufam i na którym mogę polegać. Od 2017 roku wykonuje dla nas fantastyczną robotę. Nie mówię tego dla kurtuazji czy że Dariusz siedzi z nami. Wręcz przeciwnie. Nie prawię komplementów dla poklasku. Polska powinna być z niego dumna za to co robi dla klubów i futbolu w Europie. Wystarczy spojrzeć na to, co stworzył z własną drużyną, która osiąga znakomite wyniki i ma niesamowitych kibiców. Chapeau bas. Piłka nie jest prostą rzeczą. Łatwo jest krytykować: “Nasser zrobił to źle, Dariusz popełnił taki błąd” i tak dalej. To nie działa jak w matematyce, że 1 + 1 = 2. Kiedy drużyna przegrywa, prezes przegrywa. Kiedy drużyna wygrywa, niewiele osób docenia pracę jaką wkładają ludzie w organizacji. Dlatego podkreślam zasługi takich ludzi jak Dariusz. Warto o nich pamiętać.
Widział pan jakiś mecz Legii?
Oczywiście. Oglądałem spotkanie z Aston Villą. Fantastyczny wynik i atmosfera na trybunach! Szczerze, Legia była lepszą drużyną. Takie mecze są świetną wiadomością dla całej piłkarskiej społeczności. Możesz walczyć z każdym.
Nad czym pracowaliście podczas pierwszego spotkania zarządu w Warszawie?
Chcemy być jeszcze bardziej otwarci. Dzielić naszą wizję z federacjami i klubami. Futbol nie jest dla wąskiego, elitarnego grona. Reprezentujemy wszystkich w Europie. Od nowej kadencji poszerzamy nasze działania. Chcemy wciągnąć na pokład mniejsze kluby, aby było słychać ich głos i rozwiązywać także ich problemy. Zaczynaliśmy naszą działalność od 74 klubów. Teraz zrzeszamy pięćset. Teraz czeka nas kolejny krok. Zamierzamy zejść jeszcze niżej w hierarchii.
Jak zamierzacie to zrobić?
ECA otworzy specjalny departament ds. rozwoju i regionalne biura, aby jeszcze lepiej poznać potrzeby i problemy klubów w całej Europie. Codziennie będzie można się skontaktować i przekazać, z czym mierzą się prezesi drużyn - od szczytu piłkarskiej piramidy, przez Polskę po inne kraje na Starym Kontynencie. Będziemy także pracować nad rozwojem sportu samego w sobie - poprzez analizę danych, rozwiązań taktycznych itd. Mamy ogromne ambicje.
ECA szybko zyskuje na znaczeniu.
Kiedyś za najważniejsze organizacje w futbolu uważało się FIFA, UEFA, federacje i to wszystko. Nikt nie myślał o klubach, a to de facto one są najważniejsze. Bez klubów nic nie powinno się odbywać. Nic nie powinno być regulowane. Jeśli kluby radzą sobie dobrze, futbol radzi sobie dobrze. ECA działa dopiero od piętnastu lat. Wcześniej nikt nie dopuszczał nas do stołu. Robiliśmy, co nam kazano. W jakich rozgrywkach gramy i jak przepływają pieniądze, które generujemy. Kluby nie miały nic do gadania. To się zmieniło. Zaczęliśmy od elitarnych drużyn, ale dziś swój głos mają też mniejsi. Wiele spraw przyspieszyła Superliga.
Czy ten kontrowersyjny pomysł dał Wam większą władzę i głos w rozmowach z UEFA? Takie kluby jak PSG odrzuciły nowy format rozgrywek i de facto rozwiązały ich problem.
Superliga? Nazywam ten pomysł nie-Superligą. To fakt. Zjednoczyliśmy się jak nigdy wcześniej. Chcieli nas podzielić, a stało się na odwrót. Dzięki temu możemy dokonać przełomowych rzeczy. Podczas środowej kolacji powiedziałem moim partnerom z zarządu: “Czuję się jak na rodzinnej kolacji”. Pracujemy dla kolektywnego dobra, a wielu z nas mogło wybrać inaczej. UEFA sama dokonała wielkiej rzeczy, że zatrzymała Superligę. Tutaj należy też docenić wkład Aleksandara Ceferina (prezydent UEFA - przyp. red.).
Mówi się, że Nasser Al Khelaifi jest na wojnie z Barceloną i Realem Madryt.
Te kluby same wiedzą, że nigdy nie wymieniam ich nazw - nawet na zarządzie w bardziej prywatnym gronie. Zawsze powtarzam i radzę im, że w każdej chwili mogą wrócić do ECA. Dołączyć do rodziny. Są mile widziani. Juventus już wycofał się z projektu Superligi. Powinni zrobić to samo. Nie mają innego wyboru. Nie jestem przeciwko Barcelonie czy Realowi. Nikogo nie zamierzam wykluczać. Jestem przeciwnikiem konfliktów i walki. Spotkałem się z Joanem Laportą (prezydent Barcelony - przyp. red.) i powiedziałem mu to samo. Jeśli oni chcą walczyć, to walczą sami ze sobą. Nie będziemy tracić na ten temat więcej czasu. Mamy swoje rzeczy do zrobienia. Chcemy się rozwijać, a Superliga to dziś żart. Była martwa zanim tak naprawdę ją ogłoszono.
Nie ma Superligi, ale za to jest wielka reforma Ligi Mistrzów. Od 2024 w nowym formacie wystąpi 36 zespołów, każdy klub zagra osiem spotkań przeciwko różnym rywalom, będzie jedna tabela. To rewolucja.
Pracowaliśmy nad tym od lat. Futbol potrzebuje zmian. To jeden z projektów którym chcemy rozwijać i zmieniać piłkę na nowoczesną. Jeszcze więcej uczestników i jeszcze więcej meczów. To będzie coś ekscytującego. Przekonacie się.
Powiedział pan kiedyś, że nie rozumie dlaczego Super Bowl jest większym wydarzeniem niż finał Ligi Mistrzów. Co miał pan na myśli?
Piłka nożna to największy sport na świecie. Finał Ligi Mistrzów to największe wydarzenie piłki klubowej na świecie. Mam duży szacunek do Super Bowl, to coś fantastycznego. Jednak jest to amerykański sport, a piłka nożna jest najpopularniejszą dyscypliną na świecie. Jest bardziej rozpoznawalna. Dlatego trzeba zrobić coś, co pozwoliłoby nam przyciągnąć podobne zainteresowanie do samego finału jako konkretnego show. Dlatego tak ważne jest, aby doprowadzić do istotnych zmian w piłce.
Myśli pan, że mecze Ligi Mistrzów mogą być kiedyś rozgrywane w USA, Azji czy gdzieś indziej?
Jest to coś, na co UEFA powinna zwrócić uwagę. Na dziś rozporządzenia i statut nie pozwalają nam na to. UEFA jest otwarta na rozmowy. Musimy się nad tym zastanowić. Dlaczego nie? Uważam, że pod tym względem Europa jest asekuracyjna.
Superpuchar Europy, który za rok odbędzie się w Warszawie, może być takim polem doświadczalnym? Myślicie o jego rozbudowie o półfinały i rozgrywaniu go poza Europą?
To UEFA musi zdecydować. Pyta nas, co możemy zmienić. Ale to dobrze. Myślę, że możemy przetestować w ten sposób pewne rzeczy na Superpucharze. Zrobić z tego większe show. Więcej rozrywki, coś jak festiwal - z muzyką i koncertami. To jest coś, czego UEFA poszukuje.
Czy Robert Lewandowski był kiedykolwiek blisko transferu do PSG?
Mam taką politykę, że nie rozmawiam o zawodnikach, którzy nie są w PSG i transferach, które się wydarzą lub miały się wydarzyć. Ale to żadna tajemnica, że Robert to fenomenalny napastnik. Każdy klub na świecie patrzył w jego stronę i na jakimś etapie myślał o jego sprowadzeniu. Ale Robert jest dziś w Barcelonie i ja to szanuję. Powinniście być z niego dumni. Nie było wielu takich snajperów, którzy zdobywali bramki w niemal każdym meczu. Maszyna do strzelania goli. A do tego świetny gość. Poznaliśmy się i mogę się o nim wypowiadać tylko w samych superlatywach.
Ostatecznie miał pan u siebie jednego polskiego piłkarza, Grzegorz Krychowiaka, który właśnie zakończył reprezentacyjną karierę.
Pamiętam go jako wielkiego profesjonalistę zarówno na boisku, jak i poza nim. Twardy zawodnik, prawdziwy walczak. Rodzinny gość, świetna postać, mocna osobowość. Mam do niego duży szacunek mimo że nie grał w PSG tyle, ile pewnie chciał. Sto meczów w reprezentacji to wielki wynik. Grzegorz był fantastyczny dla kadry i dla klubów, w których grał. Życzę mu wszystkiego dobrego na nowej drodze.
To na koniec sprawa paląca kibiców na całym świecie - Kylian Mbappe. Kończy mu się kontrakt. Czy są jakieś szanse, że zostanie w PSG na kolejny sezon?
Kylian Mbappe jest piłkarzem PSG. On kocha ten klub. To fantastyczny zawodnik. Jest najlepszy na świecie. Jesteśmy szczęśliwi, że go mamy i będziemy go mieć!