Trener zmiażdżony, skarb narodowy na świeczniku. To dalej może być jego EURO

Trener zmiażdżony, skarb narodowy na świeczniku. To dalej może być jego EURO
ANP / pressfocus
Kacper - Klasiński
Kacper Klasiński26 Jun · 12:45
Jeszcze niedawno mówiono, że to niewypał, że marnuje się w Realu Madryt. Te wątpliwości są już jednak daleko za Ardą Gulerem. Turek dobrze skończył sezon w Hiszpanii, po czym błysnął na EURO. I to z pewnością nie jest jego ostatnie słowo.
- Zapaliłem cygaro, śpiewałem, tańczyłem z Eduardo [Camavingą], a teraz chcę wam przedstawić bardzo ciekawego chłopaka - mówił Carlo Ancelotti do fanów Realu Madryt fetujących mistrzostwo kraju i zdobycie Ligi Mistrzów, wywołując przed szereg Ardę Gulera. Jeszcze kilka miesięcy wcześniej mogło wydawać się, że sezon 2023/24 okaże się dla młodego Turka rozczarowaniem. W klubie długo nie łapał regularnych minut. Znajdowali się tacy, którzy uważali, że “Królewscy” marnują jego talent. Wygląda jednak na to, że prezentowali po prostu rozsądne, cierpliwe podejście. Arda w końcu doczekał się szansy i zakończył rozgrywki dobrymi występami. Jego gwiazda rozbłysła również na starcie EURO.
Dalsza część tekstu pod wideo

98 minut

Nazwisko Ardy Gulera rozgrzewało zeszłego lata kibiców i Barcelony, i Realu Madryt. Hiszpańscy giganci rywalizowali o nastoletniego zawodnika Fenerbahce, uważanego za jeden z największych talentów w Europie. Ostatecznie podpisał on umowę z “Los Blancos”, przechodząc tam za 20 milionów euro. Oczekiwania, już od samego początku, stały na wysokim poziomie, ale początkowo sprawy nie układały się zgodnie z planem. Ofensywny pomocnik niedługo po transferze doznał kontuzji kolana, a gdy tylko się z niej wykurował, złapał uraz mięśniowy. W rezultacie na debiut w nowych barwach musiał czekać do stycznia. Wywalczenie sobie miejsca w rywalizującej o najwyższe cele drużynie “Los Blancos” stanowiło szalenie trudne zadanie. Do połowy kwietnia Turek, jeśli grywał, to głównie ogony. Przez pierwsze osiem miesięcy sezonu spędził na murawie łącznie 98 minut przy okazji siedmiu występów. I choć miał już na koncie debiutanckie trafienie, złośliwcy szydzili, że to niewypał, niektórzy mogli w niego zacząć wątpić. Spojrzenie na Gulera w ostatnich tygodniach jednak znacznie się zmieniło.
Wszystko wskazuje na to, że powolne wprowadzanie zawodnika, który zaliczył przeprowadzkę do zdecydowanie mocniejszej ligi i musiał zmagać się z urazem, stanowiło świadomy, rozsądny wybór, a nie wynikało z jego słabej dyspozycji.
- Musiałem się dostosować do tutejszego życia i nauczyć hiszpańskiego. W futbolu różnica to szybkość gry i to, jak długo piłka jest w grze. Tutaj im dłużej piłka jest na boisku, tym dłużej się biega i tempo jest większe. To jest największy aspekt - mówił Guler w rozmowie z tureckim Kafa Sports, przetłumaczonej przez RealMadryt.pl.
Efekty aklimatyzacji mogliśmy już widzieć na boisku. Utalentowany gracz zdecydowanie nie ma czego żałować.

Wyszedł przed szereg

Guler skończył sezon klubowy z przytupem. Dorzucił kolejne pięć goli w pięciu występach w końcowych kolejkach LaLiga, gdy Ancelotti rotował już składem przy praktycznie zapewnionym (a później już całkowicie pewnym) tytule mistrzowskim. Dostawał więcej minut, miał większy wkład w grę. Do tego prezentował dużą pewność siebie, umiejąc dać drużynie zastrzyk energii - co warto odnotować, nawet jeśli niekoniecznie wychodził w pierwszym garniturze. To były jego chwile. Okazje, na które długo czekał.
- Bez wątpienia będzie z nami w kolejnych rozgrywkach - mówił cytowany w kwietniu przez Forbesa Ancelotti, zapytany o ewentualnie wypożyczenie podopiecznego. - Naprawdę podoba mi się jego podejście, walka o każdą piłkę. Będzie dla nas bardzo ważny w przyszłości.
- Drużyna uwielbia Ardę Gulera, cieszymy się, że jest z nami. To dar, strzela, nawet gdy na to nie zasługuje. Myślę, że to dlatego, że piłka kocha Ardę - komplementował go ponownie po meczu z Deportivo Alaves.
Podbudowany dobrą grą w Realu Guler pojechał z reprezentacją Turcji na EURO. I tam, już w pierwszym meczu, tym razem sam, wyszedł przez szereg. Ustawiony na skrzydle w starciu przeciwko Gruzji starał się zrobić różnicę dryblingiem, kontrolą piłki, zmyślnymi podaniami. A jego błysk geniuszu przechylił szalę zwycięstwa. Strzelił cudownego gola na 2:1, trafiając w okienko z dystansu. Tym samym pobił rekord Cristiano Ronaldo sprzed dwóch dekad, w wieku 19 lat i 114 dni zostając najmłodszym graczem, który trafił do siatki w debiucie na mistrzostwach Europy.
Ostatecznie Turcy wygrali 3:1, a ich młoda gwiazda dostała nagrodę dla zawodnika meczu. Nazwisko Guler było odmieniane przez wszystkie przypadki, znalazło się w nagłówkach największych światowych mediów. Piłkarz Realu kolejny raz miał swoją piękną chwilę, prawdopodobnie na największej scenie, na jakiej miał do tej pory szansę wystąpić. Jego talent rozbłysnął, odsuwając daleko obawy i zwątpienie części kibiców ze startu tego roku.

Ważniejszy od selekcjonera?

Najlepiej o zmianie sytuacji na przestrzeni sezonu może świadczyć niezadowolenie tureckich fanów z posadzenia go na ławce w drugim grupowym spotkaniu, przeciwko Portugalii. Porażka 0:3 tylko pogłębiła przekonanie, że selekcjoner Vincenzo Montella popełnił błąd. A później na Włocha wylała się wręcz fala krytyki, spowodowana faktem, że podczas treningu odsunął Ardę od gierki zespołowej i odesłał do ćwiczeń indywidualnych.
Oburzenie nagraniem z zajścia było tak wielkie, że sprawę skomentowała nawet turecka federacja piłkarska, tłumacząc:
- Doszło do porozumienia, aby Arda Guler odbył trening indywidualny w celu jak najlepszego przygotowania się do meczu z Czechami. Zawodnikowi doskwiera ból w pachwinie.
Według doniesień hiszpańskiego AS-a wszystko wskazuje na to, że 19-latek wróci do podstawowej jedenastki na starcie z Czechami. Słynący z porywczości, emocjonalności kibice nie zamierzają zaakceptować innego wyjścia. W kraju Gulera po prostu uwielbiają, widzą w nim skarb tureckiej piłki. I już uważają za postać, której statusu nie ma podważać nawet selekcjoner. Choć reakcję wściekłych fanów można uznać za przesadzoną, widać, jak wielkie są z nim wiązane nadzieje. Zaś on pomimo tego nie obrasta w piórka.

Cierpliwość popłaca

Ostatnie tygodnie dowodzą tego, że w Madrycie dobrze wiedzieli, jak zająć się młodym chłopakiem przychodzącym z Turcji. Nie rzucali go na głęboką wodę. Dali mu dojść do pełni zdrowia po kontuzji, otoczyli ramieniem, pozwolili przystosować się do wymagań mentalnych, fizycznych i pod względem stylu gry, panujących w najlepszej drużynie La Liga, gdzie poprzeczka wisi na szalenie wysokim poziomie i łatwo zawieść ogromne oczekiwania. Potem wprowadzali go stopniowo, dając okazję do złapania większej liczby minut, gdy presja stała na niższym poziomie. Z boku wydawało się niektórym, że to marnowanie talentu, a było to po prostu rozsądne podejście, dbanie o harmonijny rozwój. Wszystko zresztą układało się zgodnie z planem nakreślonym przez Ancelottiego i spółkę.
- Wszyscy chcą rozgrywać po 90 minut, ale jest też filozofia tego klubu. Tu mocno przygotowują młodych piłkarzy do gry. Oczywiście czuję się smutny, gdy nie gram, ale staram się codziennie pracować jak najlepiej, by grać - tłumaczył jego słowa ze wspomnianej rozmowy z Kafa Sports portal RealMadryt.pl. - Rozmawiam dużo z trenerem, robiłem to już przed przyjazdem tutaj. Pytałem, czy będę grać i jak to może wyglądać. On zawsze mówił mi o swoich planach. Dlatego to był jeden z powodów, dzięki którym tu przeszedłem, bo on zawsze przedstawiał mi realistyczne plany. Mówił, że będę grać, gdy będę gotowy.
W przypadku Gulera cierpliwość się opłaciła. Pokazując wysoki poziom w reprezentacji, udowadnia, że się rozwinął, że wyciągnął z sezonu spędzonego w Madrycie bardzo wiele, nawet pomimo niewielkiej liczby minut. W międzyczasie starał się wykorzystać wszystko, co mógł, by stać się lepszym.
- Chcę pozyskiwać doświadczenie, od kogo się da. Zawsze zadaję im [Luce Modriciowi i Toniemu Kroosowi] wiele pytań. Jak to robisz? Jak tu się zachowujesz? Próbuję nauczyć się jak najwięcej - czytamy jego słowa na łamach RealMadryt.pl.
Przed Gulerem jeszcze wiele pracy i zbierania doświadczenia, ale w kolejnych rozgrywkach powinien odegrać jeszcze ważniejszą rolę w barwach Realu. Odejście Toniego Kroosa otwiera zresztą więcej szans w środku pola. Teraz, na EURO, może za to pokazać swój niezaprzeczalny talent szerokiej publice. Z Gruzją został bohaterem. I pewnie nie był to dla niego ostatni świetny mecz na wielkiej scenie.

Przeczytaj również