Absurdalny "grill" Oyedele. Taka decyzja selekcjonera byłaby niesprawiedliwa

Absurdalny "grill" Oyedele. Taka decyzja selekcjonera byłaby niesprawiedliwa
Pawel Andrachiewicz / pressfocus
Mateusz - Hawrot
Mateusz HawrotDzisiaj · 15:55
Absurdem jest grillowanie po meczu z Portugalią Maxiego Oyedele. Zamiast nadmiernie krytykować debiutanta, skupmy się na tych, od których należy wymagać więcej, a zawiedli. Nie “palmy” 19-latka, nawet jeśli wypadł słabo.
W polskiej piłce jak zawsze - od ściany do ściany. Maxi Oyedele dostał życiową szansę i wyszedł na Portugalię w podstawowym składzie. Czy ją wykorzystał? Nie wykorzystał. Ale w żadnym stopniu nie przekreśla to jego najbliższej i tej dalszej przyszłości w reprezentacji. Wręcz przeciwnie: dajmy mu kolejną szansę, bo inaczej nic nie zbudujemy. Każdy jakoś zaczynał.
Dalsza część tekstu pod wideo

Przestraszony

Zaryzykuję stwierdzenie, że to właśnie debiut Oyedele grzał przed sobotnim meczem najbardziej. Na zgrupowaniu niewiele się działo, kontrowersje ograniczono do minimum, a wejście do kadry nastolatka, który de facto dopiero wchodzi też do seniorskiej piłki, było czymś świeżym. Michał Probierz nie miał wielu okazji, by obejrzeć go w akcji w barwach Legii, jednak bez wahania wysłał powołanie, po czym poszedł za ciosem - od razu sprawdził 19-latka w warunkach bojowych. Był to plan szalony, ale jednocześnie zrozumiały. Cierpiąc na brak “szóstki”, postanowił spróbować ją wykreować. Maxi dopiero co zanotował świetny występ w Lidze Konferencji z Betisem. Jasne, że został wrzucony przez selekcjonera na bardzo głęboką wodę. Ale dał argumenty sportowe, by tam wylądować.
Wyszło, nie oszukujmy się, słabo. Z drobnymi wyjątkami, Oyedele wyglądał na murawie PGE Narodowego niepewnie, nerwowo, bojaźliwie. Gdy dostawał piłkę, zwykle oddawał ją do najbliższego partnera. Grał maksymalnie bezpiecznie, asekuracyjnie, na hamulcu ręcznym, bez potrzebnego ryzyka.
maxi oyedele podania polska portugalia 12.10.24
Michał Zachodny Twitter
Nie dziwi, że na 24 podania zanotował tylko trzy straty. Wybierał głównie najłatwiejsze rozwiązania. Nie pokazał twarzy znanej ze wspomnianego meczu z Betisem, gdy potrafił zaimponować napędzeniem akcji ofensywnej. Z Portugalią zrobił to raz, może dwa razy, jak wtedy, gdy w 39. minucie po jego odbiorze i podaniu biało-czerwoni ruszyli z niesfinalizowaną ostatecznie strzałem kontrą.
W defensywie też nie było kolorowo. Maxi biegał “bez mapy”, gubił się, wyszły jego mankamenty. Za łatwo przepuścił Rafaela Leao przy golu na 0:2, dawał się ogrywać, źle ustawiał. Portugalczycy pokazali mu miejsce w szeregu, ale…

Nie róbmy krzywdy!

… pokazali je całej drużynie, w której na pozytywne słowa zasłużyło z trzech zawodników. Różnica poziomów między oboma zespołami była bowiem gigantyczna. Zostawmy w spokoju debiutującego nastolatka - dlaczego w ogóle tyle o nim mówimy, jeśli przede wszystkim nie dowieźli inni piłkarze? Docelowi liderzy tej kadry, jak Przemysław Frankowski, który znów w barwach narodowych wyglądał bardzo słabo. Jak Sebastian Szymański. Jak inny z doświadczonych zawodników, Paweł Dawidowicz. Można by tak wymieniać i wymieniać. Tymczasem pod adresem Oyedele płynie głównie banalna krytyka. Wytykać mu błędy, analizować grę, dążyć do poprawy - jasne. Ale nie grillujmy 19-latka dla zasady, bo tak jest najłatwiej.
Robienie kozła ofiarnego z Maxiego to kuriozum. Dobrze, że w obronę wzięli go Michał Probierz i Piotr Zieliński. Dobrze, że sam zainteresowany wrzucił pozytywny wpis do sieci. Dobrze, że dostał kopa motywacyjnego od kumpla z United, Bruno Fernandesa. Na szczęście idzie też za tym wsparcie wielu kibiców.
Maxi Oyedele, Instagram, 13.10.2024
screen
Nie róbmy chłopakowi krzywdy, bo on jeszcze się tej kadrze przyda. Nie zbawił jej, ale nie miał zbawić. Pierwszy egzamin zaliczy na minus, ale zaraz mogą być kolejne. A nawet powinny być kolejne, bo chowanie go do szafy po godzinie gry z Portugalią byłoby irracjonalne.

Niech gra dalej

Wypada bowiem oczekiwać konsekwencji. Jeśli selekcjoner wymyślił, że Oyedele może być jego “szóstką”, niech idzie za ciosem. Broń Boże nie skreślajmy pomocnika Legii. Niech nie idzie drogą Mateusza Bogusza, sprawdzonego ostatnio z Chorwacją i błyskawicznie odstawionego od zespołu. Za dobrą monetę można wziąć fakt, że Maxi to autorski pomysł Probierza. Nikt go do drużyny narodowej nie “pchał”, jak było to - zresztą zupełnie słusznie - z Boguszem. Daje to nadzieję na następny test dla wychowanka akademii Manchesteru United. I bardzo dobrze. Wycofanie się z tego planu po jednym meczu, na tle absolutnych gigantów futbolu, byłoby pozbawione sensu. Wrzućmy Oyedele we wtorek na Chorwację. Szczególnie, że Jakub Moder nie przekonał, by wskoczyć do jedenastki, a więcej “szóstek” dziś nie ma. Jakub Błaszczykowski czy Łukasz Piszczek też nie od razu zostali gwiazdami reprezentacji.
Debiut nie wypadł najlepiej? Trudno. Rywal był z najwyższej półki, przetarcie wyjątkowo trudne i bolesne. Natomiast nie rezygnujmy z określonego planu. Nie po jednym meczu. Taka decyzja selekcjonera byłaby niesprawiedliwa. Spróbujmy zbudować jakiekolwiek fundamenty tej kadry. Nie będzie na to lepszej okazji niż obecna Liga Narodów. A, umówmy się, konkurencja na pozycji Oyedele jest znikoma, leży. Gdyby wcześniej testowani przez selekcjonera piłkarze zapewnili oczekiwany poziom, Maxi pewnie nie wylądowałby w jedenastce na Portugalię. Ale jak już wylądował, niech nie idzie w odstawkę po słabszej godzinie na boisku.
Bo gdyby iść tym tropem, to reprezentacja Polski liczyłaby może z pięć nazwisk.
Z PGE Narodowego, Mateusz Hawrot

Przeczytaj również