5 zadań Czesława Michniewicza na Walię. "Jeśli tak będzie, to nie ma dla nas nadziei"
Chyba jeszcze nigdy w trenerskiej karierze Czesław Michniewicz nie musiał tak bardzo odmienić gry swojej drużyny w tak krótkim czasie. Po złym ze wszech miar meczu z Holandią stoi przed nim wiele wyzwań. My wskazujemy pięć, naszym zdaniem, kluczowych.
Co się stało, to się nie odstanie. Jak powiedział po meczu z Holandią sam selekcjoner, zmienić możemy tylko przyszłość. A ta przyszłość, czyli mecz z Walią, ma ogromne znaczenie. Bo to nie tylko bój o utrzymanie w najwyższej dywizji Ligi Narodów, ale przede wszystkim przedostatni mecz przed mundialem w Katarze i ostatnie spotkanie piłkarzy przed powołaniami na mistrzostwa. Oni też mają coś udowodnienia, ale zanim na Cardiff City Stadium wybrzmi pierwszy gwizdek, piłka jest po stronie Michniewicza. Przed nim, zapewne, nieprzespana noc i do podjęcia decyzje o ogromnym ciężarze. Naszym zdaniem, jego najważniejsze zadania na ten mecz to...
1. Zebrać się na odwagę
Pierwsza dywizja Ligi Narodów znów pokazała nam miejsce w szeregu. Tak jak Włochy i Holandia w poprzedniej edycji, tak teraz Belgia i znowu Holandia boleśnie unaoczniły nam, jakie miejsce zajmujemy w hierarchii europejskiej piłki. Jeden punkt w czterech meczach z tymi rywalami chluby nie przynoszą, ale jeszcze gorzej było z grą. Po 1:6 w Brukseli selekcjoner uznał, że nie ma co iść z nimi na wymianę ciosów. Trzeba się głęboko cofnąć i próbować kontrataków, najlepiej nie za dużą liczbą zawodników. Wróciło "Czesławismo". Punktów to jednak nie przyniosło. Mamy więc sytuację lose-lose: gramy na wynik, a i tak przegrywamy. Trudno, czasu nie cofniemy. Ale z Walią musimy pokazać, że umiemy grać w piłkę. Nie "huzia na Józia", ale mądrze, jak w marcu ze Szwecją. Kiedy już otworzy się szansa ataku, to zaatakujmy. Nie zrzucajmy wszystkiego na dwóch-trzech najwyżej ustawionych piłkarzy. Walia to nie Belgia ani Holandia. To zespół, który POWINIEN być w naszym zasięgu. Jeśli chcemy zostać w Dywizji A, to pokażmy, że na to zasługujemy.
2. Sklonować Zielińskiego
A na poważnie: naprawić naszą pomoc. Szymon Żurkowski - bo zakładam, że on zagra od początku - niech zrobi wszystko, by udowodnić, że selekcjoner może dalej na niego stawiać. Samego "Krychy" po takim występie jak z Holandią nie trzeba będzie dodatkowo motywować. Gdyby tylko motywacją i wolą walki w piłce wygrywało się mecze... Dlatego tak bardzo brakuje nam więcej piłkarzy o umiejętnościach Piotra Zielińskiego. W czwartek był jedynym zawodnikiem, który mógłby założyć koszulkę Holendrów i nikt by nie zauważył, że tam nie pasuje. Tylko, gdzie jest nam bardziej potrzebny? Znowu jako jedna z dwóch "dziesiątek" (czyli bliżej bramki) czy nieco niżej, obok Żurkowskiego, skąd mógłby rozprowadzać takie kontry jak ta, po której okazję miał Milik? Odpowiednie wykorzystanie piłkarza Napoli to również klucz do tego, by...
3. Zadowolić Lewandowskiego
Mając tak dobrze dysponowaną gwiazdę Napoli i najlepszego (albo jednego z dwóch najlepszych) napastnika na świecie selekcjoner musi skupić się na tym, by wykorzystać ich klasę i formę do maksimum. Nie możemy ponownie dopuścić do sytuacji, w której Lewandowski ma jeden kontakt z piłką w polu karnym i nie oddaje ani jednego strzału na bramkę rywali. To nie tylko niewybaczalne marnotrawstwo, ale i ogromne ryzyko konfliktu. Selekcjoner, tak jak jego poprzednicy, jest rozdarty między krótkofalowymi celami przeciętnej drużyny, a ambicjami wybitnej jednostki, ale nie może zaniedbywać tej drugiej. Nie może dopuścić do sytuacji, w której "Lewy" opuszcza ostatnie zgrupowanie przed mundialem sfrustrowany i wściekły ze współczynnikiem xG 0,00 po dwóch meczach. Jeśli tak będzie, to nie ma dla nas nadziei w Katarze...
4. Dać szansę Świderskiemu
Jeśli nie od początku, to przynajmniej na pół godziny drugiej połowy. "Lewy" powiedział wprost: woli mieć obok siebie drugiego napastnika. Widać, że selekcjoner jest innego zdania, że będzie raczej konsekwentnie stawiał na system 3-4-2-1 (wtedy wyjaśnia nam się rola Zielińskiego). I ok, jego wybór, jego odpowiedzialność. Ale to, że gra dwójką napastników nie zadziałała z Arkadiuszem Milikiem, nie znaczy, że nie zadziała ze Świderskim. Bo "Świder" na tę szansę zwyczajnie zasłużył. Formą w klubie i tym, co od miesięcy pokazuje w reprezentacji. W eliminacjach strzelił cztery gole, jednego dołożył w czerwcu z Walią. To tyle, ile Milik od... 2017 roku. Widział to Paulo Sousa, widzą to kibice. A na razie od początku kadencji Michniewicza dostał tylko 50 minut. Za mało.
5. Przede wszystkim nie przegrać
Niezależnie od ustawienia i personaliów porażka w Cardiff byłaby bardzo złą wiadomością. O ile sam spadek z Dywizji A paradoksalnie mógłby nam zrobić dobrze - uniknęlibyśmy za dwa lata kolejnych bolesnych lekcji futbolu od dużo lepszych piłkarsko krajów - o tyle w krótkiej perspektywie mógłby mieć destrukcyjny wpływ na naszą drużynę. Jak ruszać z nadziejami na mundial, gdy dopiero zebrałeś zero punktów w dwóch meczach? Za to utrzymanie, najlepiej po ładnej walce, może mieć zbawienny wpływ. Może wlać ponownie wiarę w serca nasze i naszych piłkarzy. Tu już nie chodzi o mniejsze (przy spadku) lub większe (przy utrzymaniu) wpływy do kasy PZPN. Ani o pierwszy czy drugi koszyk w losowaniu eliminacji EURO 2024. Chodzi o podtrzymanie wiary, że nie lecimy do Kataru na ścięcie.