5 rzeczy, które musi poprawić Wisła Kraków, aby tym razem awansować. "To była prawdziwa zmora"
Już jutro Wisła Kraków rozpocznie kolejny sezon na boiskach Fortuna 1. Ligi. Kibice “Białej Gwiazdy” mają wielką nadzieję, że jednocześnie ostatni. Co musi się jednak stać, aby drużyna z Reymonta dopięła swego i awansowała do Ekstraklasy? Jakie aspekty względem poprzednich rozgrywek trzeba poprawić? Wzięliśmy pod lupę dotychczasowe mankamenty zespołu.
Gdyby Wisła nie zaliczyła w poprzednim sezonie katastrofalnej jesieni, pewnie dziś szykowałaby się do zmagań w Ekstraklasie. Wiosną było już dużo lepiej, drużyna punktowała najskuteczniej w całej lidze, ale margines błędu zrobił się na tyle mały, że kilka bolesnych wpadek zaważyło na ostatecznym rezultacie. Awansu nie udało się wywalczyć.
Może więc do… dwóch razy sztuka? Wśród bukmacherów Wisła uchodzi za największego faworyta do wygrania Fortuna 1. Ligi. Nie oznacza to jednak, że ktoś rozłoży przed “Białą Gwiazdą” czerwony dywan i pozwoli jej łatwo osiągnąć cel. Rywale też znają słabe punkty ekipy z Krakowa. Jakie? Co drużyna prowadzona przez Radosława Sobolewskiego musi poprawić, aby tym razem nie obudzić się z ręką w nocniku?
Gra w obronie
Defensywa zdecydowania nie była w poprzednim sezonie mocnym punktem Wisły. Ani w trakcie fatalnej jesieni, ani już wyraźnie lepszej wiosny. Mniej bramek w fazie zasadniczej rozgrywek straciły ŁKS, Ruch Chorzów, Bruk-Bet Termalica Nieciecza i Puszcza Niepołomice. A ten ostatni zespół wyrzucił “Białą Gwiazdę” za burtę w barażach, strzelając jej w decydującym meczu… cztery gole, momentami wręcz ośmieszając obrońców ekipy z Reymonta.
Wisła w grze obronnej często była zagubiona, miała problemy przy stałych fragmentach gry, a jej zawodnicy popełniali naprawdę dziecinne błędy. Pod tym względem potrzebna jest wyraźna poprawa, a pomóc drużynie mają Alvaro Raton i Eneko Satrustegui, czyli nowi gracze na pozycjach bramkarza i środkowego obrońcy.
Skuteczność napastnika
Wisła zdecydowanie lepiej, przede wszystkim wiosną, wyglądała w grze ofensywnej, choć i do niej można mieć trochę uwag. Za zdobywanie bramek odpowiadał bowiem przede wszystkim Luis Fernandez, czyli gracz podwieszony pod napastnika. A sam napastnik - Angel Rodado - miał zdecydowanie zbyt duże problemy ze skutecznością. W 28 meczach zdobył tylko osiem bramek. Niewykorzystane przez niego “setki” śniły się kibicom krakowskiego zespołu po nocach. 26-letni Hiszpan miał przebłyski i naprawdę dobre mecze, ale wypadały one zdecydowanie zbyt rzadko.
Teraz Rodado zachwycał formą w sparingach i wydaje się, że w nowym sezonie, zwłaszcza po odejściu Luisa Fernandeza, powinien wziąć na siebie większą odpowiedzialność. Więcej o możliwym przebudzeniu “dziewiątki” Wisły pisaliśmy TUTAJ. Jeśli natomiast hiszpański snajper znów się zatnie, być może wyręczy go sprowadzony do klubu Szymon Sobczak.
Więcej pomocy od rezerwowych
Zmora Wisły w poprzednim sezonie, która wciąż może być problemem. “Biała Gwiazda” ma naprawdę mocną jedenastkę, ale kiedy do gry wchodzą rezerwowi, jakość w grze zespołu bardzo wyraźnie spada. Na palcach jednej ręki możemy policzyć przypadki z ostatnich miesięcy, gdy któryś z wprowadzonych piłkarzy pomagał drużynie. Częściej było raczej tak, że kontuzje i inne problemy kadrowe okazywały się bardzo bolesne w skutkach, bo zmiennicy nie potrafili wskoczyć na odpowiedni poziom.
Kołderka jest ciepła, ale dość krótka. Widzieliśmy to nawet ostatnio, gdy Wisła w mocno zmienionym składzie przegrała 0:2 towarzyski mecz z beniaminkiem drugiej ligi, Polonią Bytom. Pocieszeniem dla fanów “Białej Gwiazdy” może być fakt, że w trakcie trwającego okna transferowego Wisła częściej kontraktowała nowych piłkarzy niż żegnała się ze swoimi dotychczasowymi zawodnikami. Kadra jest więc na pewno szersza, i raczej silniejsza, niż w poprzednim sezonie.
Stabilizacja (i jakość) w środku pola
Wisła nadal, nie bez powodu, rozgląda się za środkowym pomocnikiem. W kuluarach mówi się o możliwym powrocie Pola Lloncha czy ponownym zakontraktowaniu Jamesa Igbekeme, który póki co pożegnał się z zespołem po okresie wypożyczenia. Trener zespołu, Radosław Sobolewski zdaje sobie sprawę, że akurat ta pozycja wymaga wzmocnień.
Bardzo podatni na kontuzje są bowiem Igora Sapała i Vullnet Basha. Wiosną obaj co rusz łapali urazy, przez co w rolę defensywnego pomocnika wcielał się zazwyczaj nominalny obrońca, Tachi, radząc sobie co najwyżej przeciętnie. Teraz pierwszy z wymienionych znów jest kontuzjowany. Trudno wiązać też nadzieje z wracającym po wypożyczeniu Enisem Fazlagiciem. Historia może się więc powtarzać i wciąż negatywnie wpływać na dyspozycję Wisły. Kacper Duda i Goku sami mogą tego ciężaru nie udźwignąć.
Wyniki z ligową czołówką
"Biała Gwiazda" w poprzednim sezonie, głównie wiosną, regularnie obijała ligowych średniaków i zespoły z dolnych rejonów tabeli, ale w meczach z bezpośrednimi rywala w walce o awans prezentowała się bardzo źle:
- dwie porażki i remis z Puszczą Niepołomice,
- porażka i remis z ŁKS-em,
- porażka i remis z Ruchem Chorzów.
Żadnego zwycięstwa w siedmiu spotkaniach z rywalami, którzy awansowali do Ekstraklasy. Problem był widoczny, a gdy pojawiała się większa presja i trzeba było walczyć w meczach o “sześć punktów”, efekt był zazwyczaj taki sam. Teraz spotkań z naprawdę silnymi rywalami powinno być nawet więcej, bo pierwsza liga, przynajmniej na papierze, jest najmocniejsza od lat. Wisła musi więc wyciągnąć wnioski i pokazać, że jest w stanie regularnie wygrywać także te w teorii najtrudniejsze mecze.