5 polskich klubów, które najmocniej się skompromitowały. "Jedni gorsi od drugich"
Sezon 2023/24 w polskiej piłce obfitował w sensacyjne roztrzygnięcia i nietypowe zwroty akcji, a kilka klubów z najwyższych szczebli skompromitowało się na całej linii, robiąc to na naprawdę różne sposoby. Postanowiliśmy zatem stworzyć specjalny ranking. Czego? Hańby, żenady, nieporadności. Jak zwał tak zwał.
Rywalizacja o miano “przegrywów” sezonu była naprawdę wyrównana. Raz na prowadzenie wysuwali się jedni, potem drudzy, by na końcu ustąpić miejsca jeszcze kolejnym. Niektóre “wyczyny” były doprawdy spektakularne.
Wybraliśmy pięć polskich klubów z pierwszego i drugiego szczebla rozgrywkowego, ostatecznie nie umieszczając w rankingu Rakowa Częstochowa, który owszem, mocno zawiódł w PKO BP Ekstraklasie, zajmując w niej siódme miejsce, ale nieźle radził sobie w eliminacjach Ligi Mistrzów i ostatecznie wylądował w fazie grupowej Ligi Europy. Konkurencja “popisała się” znacznie bardziej.
5. Warta Poznań
Czy sam spadek Warty z Ekstraklasy jest jakąś sensacją i kompromitacją? No nie. Ekipę z Poznania umieszczamy jednak w tym zestawieniu ze względu na sposób, w jaki udało jej się wymiksować z elity. Przez cały sezon, aż do ostatniej kolejki, Warta choćby raz nie znalazła się w strefie spadkowej. Ba, jeszcze 12 maja, gdy do końca pozostawały dwie serie gier, zajmowała 13. miejsce w tabeli i według Pawła Mogielnickiego z portalu 90minut.pl miała… 98,6% szans na utrzymanie. Swojej sytuacji drużyna ze stolicy Wielkopolski nie skomplikowała jednak oczywiście tylko w dwóch ostatnich meczach, a już wcześniej. Ostatnie pięć spotkań? Cztery porażki. Wcześniej też m.in. wpadka u siebie ze zdegradowanym już ŁKS-em. Poznaniacy mieli wszystko, by się utrzymać. Zmarnowali to koncertowo. Skutki mogą być opłakane.
4. Wisła Kraków
Wisła dokonała w dopiero co zakończonym sezonie rzeczy wielkiej, wygrywając - jako pierwszoligowiec - Fortuna Puchar Polski. Za to wielkie brawa. Problem w tym, że cel główny był zupełnie inny. “Biała Gwiazda” celowała w awans do PKO BP Ekstraklasy, a na samym starcie rozgrywek była przez bukmacherów stawiana w roli faworyta do wygrania ligi. Rzeczywistość brutalnie te przewidywania zweryfikowała. Ekipa z Krakowa najpierw fatalnie punktując pogrzebała swoje szanse na bezpośredni awans z pierwszej czy drugiej lokaty, a potem nie załapała się nawet do strefy barażowej. Żeby tego było mało, kampanię 2023/24 zakończyła na… 10. miejscu. Tragiczny wynik, który stawia w fatalnym świetle i piłkarzy, i trenerów, i ludzi rządzących klubem, na czele z prezesem, Jarosławem Królewskim.
3. Lech Poznań
Lech Poznań zaczął sezon od kompromitacji, a potem serią kompromitacji go zakończył. Najpierw “Kolejorz” w eliminacjach Ligi Konferencji nie poradził sobie ze znacznie mniejszym, biedniejszym, w teorii słabszym kadrowo Spartakiem Trnawa. Zrobił to zaledwie cztery miesiące po tym, jak dzielnie walczył z Fiorentiną w ćwierćfinale tych samych rozgrywek. Rozczarowanie po dwumeczu ze Słowakami było więc niewyobrażalne. Potem Lech miał lepsze okresy w Ekstraklasie i długo wydawało się, że powalczy nawet o mistrzostwo.
Gdy jednak niemal wszyscy główni rywale notowali wpadki, “Kolejorz”... uzbierał ich jeszcze więcej. W ostatnich pięciu kolejkach zdobył zaledwie dwa punkty. To najgorszy wynik w całej lidze. Podsumowaniem poznańskiej degrengolady było wieńczące rozgrywki domowe starcie z Koroną. Piłkarze znów dali plamę, pomogli ekipie z Kielc się utrzymać, jednocześnie wyrzucając za burtę zaprzyjaźnioną Wartę. Sfrustrowani kibice w trakcie meczu postawili nie na doping, a na stadionową imprezę w rytmie muzycznych hitów. Lech sezon zakończył ostatecznie na piątym miejscu i w kolejnej kampanii nie zagra nawet w eliminacjach europejskich pucharów.
2. Pogoń Szczecin
Pogoń jeszcze nigdy nie zdobyła żadnego trofeum, ale od kilku lat kręci się w krajowej czołówce i ma naprawdę spore aspiracje. Ogromna szansa, by w końcu włożyć coś do gabloty, pojawiła się kilka tygodni temu, bo “Portowcy” awansowali do finału Fortuna Pucharu Polski, gdzie stanęli w szranki z pierwszoligową Wisłą Kraków. Tą samą, która na zapleczu Ekstraklasy zajęła ostatecznie dopiero 10. miejsce.
I chociaż ekipa ze Szczecina prowadziła na Stadionie Narodowym aż do 99. minuty, w ostatniej akcji meczu najpierw straciła gola na 1:1, a potem, całkowicie podłamana, dała się pokonać w dogrywce. Wielka szansa na pierwsze trofeum w historii klubu przeszła zatem koło nosa, a porażka w takich okolicznościach bolała potem długimi tygodniami i boli pewnie do dziś. Być może humory byłyby lepsze, gdyby Pogoń wskoczyła na podium w lidze, ale ta sztuka też się nie udała. Czwarte miejsce tym razem właściwie nic nie dało. Grosicki i spółka nie zagrają w kolejnej edycji europejskich pucharów.
1. Arka Gdynia
Rzutem na taśmę całe wymienione wyżej grono przebiła jednak Arka, która jeszcze 29 kwietnia miała, według analityka Piotra Klimka, 98,8% szans na awans do Ekstraklasy. Jak się natomiast okazało, nawet taką sytuację można było spartaczyć. Arkowcy najpierw stracili punkty na terenie kiepskiego w tym sezonie Podbeskidzia, potem grając w przewadze jednego zawodnika przegrali derby z Lechią, a następnie w meczu decydującym o bezpośrednim awansie zostali pokonani przez GKS Katowice. Efekt? Trzeba było zagrać w barażach, choć od kilku tygodni przyklepanie awansu wydawało się jedynie formalnością.
Arka dała więc plamę jeszcze w sezonie zasadniczym, ale nie było to jej ostatnie słowo. Kropkę nad “i” w swojej kompromitacji zadała już podczas barażowego finału. Na swoim stadionie prowadziła z Motorem Lublin 1:0 aż do 87. minuty, a i tak zdążyła przegrać 1:2. Ekstraklasa odjechała. Niemożliwe stało się możliwe. Jak widać, czasami nawet niecałe 99% szans to za mało.