5 polskich klubów, które najmocniej się skompromitowały. "Jedni gorsi od drugich"

5 polskich klubów, które najmocniej się skompromitowały. "Jedni gorsi od drugich"
Pawel Jaskolka / pressfocus
Dominik - Budziński
Dominik Budziński04 Jun 2024 · 15:05
Sezon 2023/24 w polskiej piłce obfitował w sensacyjne roztrzygnięcia i nietypowe zwroty akcji, a kilka klubów z najwyższych szczebli skompromitowało się na całej linii, robiąc to na naprawdę różne sposoby. Postanowiliśmy zatem stworzyć specjalny ranking. Czego? Hańby, żenady, nieporadności. Jak zwał tak zwał.
Rywalizacja o miano “przegrywów” sezonu była naprawdę wyrównana. Raz na prowadzenie wysuwali się jedni, potem drudzy, by na końcu ustąpić miejsca jeszcze kolejnym. Niektóre “wyczyny” były doprawdy spektakularne.
Dalsza część tekstu pod wideo
Wybraliśmy pięć polskich klubów z pierwszego i drugiego szczebla rozgrywkowego, ostatecznie nie umieszczając w rankingu Rakowa Częstochowa, który owszem, mocno zawiódł w PKO BP Ekstraklasie, zajmując w niej siódme miejsce, ale nieźle radził sobie w eliminacjach Ligi Mistrzów i ostatecznie wylądował w fazie grupowej Ligi Europy. Konkurencja “popisała się” znacznie bardziej.

5. Warta Poznań

Czy sam spadek Warty z Ekstraklasy jest jakąś sensacją i kompromitacją? No nie. Ekipę z Poznania umieszczamy jednak w tym zestawieniu ze względu na sposób, w jaki udało jej się wymiksować z elity. Przez cały sezon, aż do ostatniej kolejki, Warta choćby raz nie znalazła się w strefie spadkowej. Ba, jeszcze 12 maja, gdy do końca pozostawały dwie serie gier, zajmowała 13. miejsce w tabeli i według Pawła Mogielnickiego z portalu 90minut.pl miała… 98,6% szans na utrzymanie. Swojej sytuacji drużyna ze stolicy Wielkopolski nie skomplikowała jednak oczywiście tylko w dwóch ostatnich meczach, a już wcześniej. Ostatnie pięć spotkań? Cztery porażki. Wcześniej też m.in. wpadka u siebie ze zdegradowanym już ŁKS-em. Poznaniacy mieli wszystko, by się utrzymać. Zmarnowali to koncertowo. Skutki mogą być opłakane.

4. Wisła Kraków

Wisła dokonała w dopiero co zakończonym sezonie rzeczy wielkiej, wygrywając - jako pierwszoligowiec - Fortuna Puchar Polski. Za to wielkie brawa. Problem w tym, że cel główny był zupełnie inny. “Biała Gwiazda” celowała w awans do PKO BP Ekstraklasy, a na samym starcie rozgrywek była przez bukmacherów stawiana w roli faworyta do wygrania ligi. Rzeczywistość brutalnie te przewidywania zweryfikowała. Ekipa z Krakowa najpierw fatalnie punktując pogrzebała swoje szanse na bezpośredni awans z pierwszej czy drugiej lokaty, a potem nie załapała się nawet do strefy barażowej. Żeby tego było mało, kampanię 2023/24 zakończyła na… 10. miejscu. Tragiczny wynik, który stawia w fatalnym świetle i piłkarzy, i trenerów, i ludzi rządzących klubem, na czele z prezesem, Jarosławem Królewskim.

3. Lech Poznań

Lech Poznań zaczął sezon od kompromitacji, a potem serią kompromitacji go zakończył. Najpierw “Kolejorz” w eliminacjach Ligi Konferencji nie poradził sobie ze znacznie mniejszym, biedniejszym, w teorii słabszym kadrowo Spartakiem Trnawa. Zrobił to zaledwie cztery miesiące po tym, jak dzielnie walczył z Fiorentiną w ćwierćfinale tych samych rozgrywek. Rozczarowanie po dwumeczu ze Słowakami było więc niewyobrażalne. Potem Lech miał lepsze okresy w Ekstraklasie i długo wydawało się, że powalczy nawet o mistrzostwo.
Gdy jednak niemal wszyscy główni rywale notowali wpadki, “Kolejorz”... uzbierał ich jeszcze więcej. W ostatnich pięciu kolejkach zdobył zaledwie dwa punkty. To najgorszy wynik w całej lidze. Podsumowaniem poznańskiej degrengolady było wieńczące rozgrywki domowe starcie z Koroną. Piłkarze znów dali plamę, pomogli ekipie z Kielc się utrzymać, jednocześnie wyrzucając za burtę zaprzyjaźnioną Wartę. Sfrustrowani kibice w trakcie meczu postawili nie na doping, a na stadionową imprezę w rytmie muzycznych hitów. Lech sezon zakończył ostatecznie na piątym miejscu i w kolejnej kampanii nie zagra nawet w eliminacjach europejskich pucharów.

2. Pogoń Szczecin

Pogoń jeszcze nigdy nie zdobyła żadnego trofeum, ale od kilku lat kręci się w krajowej czołówce i ma naprawdę spore aspiracje. Ogromna szansa, by w końcu włożyć coś do gabloty, pojawiła się kilka tygodni temu, bo “Portowcy” awansowali do finału Fortuna Pucharu Polski, gdzie stanęli w szranki z pierwszoligową Wisłą Kraków. Tą samą, która na zapleczu Ekstraklasy zajęła ostatecznie dopiero 10. miejsce.
I chociaż ekipa ze Szczecina prowadziła na Stadionie Narodowym aż do 99. minuty, w ostatniej akcji meczu najpierw straciła gola na 1:1, a potem, całkowicie podłamana, dała się pokonać w dogrywce. Wielka szansa na pierwsze trofeum w historii klubu przeszła zatem koło nosa, a porażka w takich okolicznościach bolała potem długimi tygodniami i boli pewnie do dziś. Być może humory byłyby lepsze, gdyby Pogoń wskoczyła na podium w lidze, ale ta sztuka też się nie udała. Czwarte miejsce tym razem właściwie nic nie dało. Grosicki i spółka nie zagrają w kolejnej edycji europejskich pucharów.

1. Arka Gdynia

Rzutem na taśmę całe wymienione wyżej grono przebiła jednak Arka, która jeszcze 29 kwietnia miała, według analityka Piotra Klimka, 98,8% szans na awans do Ekstraklasy. Jak się natomiast okazało, nawet taką sytuację można było spartaczyć. Arkowcy najpierw stracili punkty na terenie kiepskiego w tym sezonie Podbeskidzia, potem grając w przewadze jednego zawodnika przegrali derby z Lechią, a następnie w meczu decydującym o bezpośrednim awansie zostali pokonani przez GKS Katowice. Efekt? Trzeba było zagrać w barażach, choć od kilku tygodni przyklepanie awansu wydawało się jedynie formalnością.
Arka dała więc plamę jeszcze w sezonie zasadniczym, ale nie było to jej ostatnie słowo. Kropkę nad “i” w swojej kompromitacji zadała już podczas barażowego finału. Na swoim stadionie prowadziła z Motorem Lublin 1:0 aż do 87. minuty, a i tak zdążyła przegrać 1:2. Ekstraklasa odjechała. Niemożliwe stało się możliwe. Jak widać, czasami nawet niecałe 99% szans to za mało.

Przeczytaj również