5 największych piłkarskich odpałów Silvio Berlusconiego. Niepodrabialny, ekstrawagancki, szokujący
12 czerwca zmarł Silvio Berlusconi. “Il Cavalliere” przez 33 lata pełnił funkcję właściciela Milanu. Jest to postać kojarzona z anegdotami, po których jedni spadają z krzesła, a drudzy zastanawiają się nad przekroczeniem granicy dobrego smaku. Oto najlepsze z nich.
AC Milan w trakcie 33 lat panowania Silvio Berlusconiego pięciokrotnie wygrywał Puchar Europy i ośmiokrotnie zostawał mistrzem Włoch. “Il Cavalliere” uczynił z Milanu najbardziej innowacyjny klub na świecie. Współczesne rozwiązania stosowane przez kluby piłkarskie, odkrył ponad 30 lat temu. “Rossoneri” m.in. jako pierwsi w historii ruszyli na tournee po świecie, zbudowali swoje laboratorium - krótko mówiąc, wyprzedzali swoją epokę. Ale zostawmy biografię czy osiągnięcia Berlusconiego. Skupmy się na tym, co potrafił wyczyniać były szef Milanu, a był to człowiek wyjątkowy. Ważna kwestia: wzięliśmy pod uwagę wyłącznie kwestie sportowe.
1. Urodzinowy tort
Będąc na urodzinach, na pewno słyszeliście żart, który skradł show i został zapamiętany na długo. Taka sytuacja miała miejsce na zgrupowaniu poprzedzającym sezon 1998/1999, w którym AC Milan świętował stulecie działalności. Opowiedział o tym Andrij Szewczenko w swojej autobiografii, gdyż sytuacja miała miejsce w chwili jego pierwszego spotkania z legendarnym właścicielem “Rossonerich”.
Zdobycie tytułu w setną rocznicę powstania klubu jest jednym z najbardziej pożądanych doświadczeń w świecie piłki. Napojony sukcesami Berlusconi nie zapomniał o tym, mistrzostwo stało się jego obsesją. Zakomunikował to podczas krojenia jubileuszowego tortu, sugerując piłkarzom, że jeśli niczego nie wygrają, to po zakończeniu rozgrywek tym samym narzędziem zostanie im odcięte “coś innego”. “Rossoneri” nie sięgnęli po Scudetto, kończąc sezon na trzecim miejscu. Tytuł zgarnęło Lazio, a drugie miejsce zajął Juventus. Ale mimo budzącej postrach obietnicy, tort pozostał jedyną rzeczą, którą pokroił Berlusconi.
2. Wizytacja
Nieodłączną częścią historii Silvio w Milanie było przylatywanie helikopterem do ośrodka treningowego klubu w celu odpowiedniego zmotywowania piłkarzy. Podobnie robił w Juventusie Gianni Agnelli. Tego typu sposób przemieszczania się miał stanowić symbol potęgi ówczesnych magnatów calcio. Lata upływały, a sposób myślenia Berlusconiego się nie zmieniał. “Il Cavalliere” w 1986 roku przywitał się z Milanem, lądując przy siedzibie klubu trzema helikopterami wraz ze swoją świtą. Tego samego środku transportu używał także 29 lat później, kiedy na ławce trenerskiej “Rossonerich” zasiadał Filippo Inzaghi. “Super Pippo” poległ wtedy w teście na doniosłość okrzyku: “atakujcie!”. Berlusconi, mimo tego, że miał skończone ponad 70 lat, przewyższał go ekspresją.
Filmik z tamtej wizyty w szatni bardzo szybko stał się viralem w mediach społecznościowych. Podczas wspomnianych wizytacji nie zabrakło pytań dotyczących m.in. relacji damsko-męskich piłkarzy “Rossonerich”. Dotyczyły one tego, ile razy zawodnicy zaspokajają swoje kobiety w ciągu jednej nocy. Zerkając w stronę Alexandre Pato Berlusconi stwierdził, że ten może darować sobie odpowiedź. Brazylijczyk spotykał się bowiem z córką Silvio, Barbarą.
3. Władza i zaskoczenie
Zlatan Ibrahimović wielokrotnie podkreślał, jak wielkie poczucie władzy bije od Berlusconiego. Kiedy w 2011 roku Szwed po raz pierwszy dołączył do Milanu, to przyznał, że podczas legendarnych przylotów właściciela helikopterem do Milanello, przed budynkiem było obecnych 200 ochroniarzy, a ze śmigłowca wysiadało kolejnych 20. Dopiero na samym końcu pojawiał się “Il Cavalliere”. Sam Zlatan również mógł usprawniać swoje podróże i korzystać z tego typu środków transportu, w końcu szczodrość Berlusconiego nie znała granic. Podczas prezentacji na San Siro, “Ibra” nie zagrał meczu, tylko zasiadł na trybunie honorowej, obok klubowej wierchuszki. W przerwie spotkania Berlusconi poprosił go jednak o zmianę miejsca, informując o tym, że obok niego wkrótce zasiądzie bardzo ważna osoba. Przesiąść musiał się także prezes Adriano Galliani. Obaj myśleli, że na miejscu pojawi się znany polityk lub prezydent innego klubu piłkarskiego. Tymczasem Berlusconi wrócił na swoje miejsce z obłędnie piękną kobietą, puszczając oczko do Zlatana… Silvio w pełnej krasie!
4. Strażnik zabawy
W 2009 roku szeregi “Rossonerich” zasilił Thiago Silva. Milan, mimo starzejących się gwiazd, takich jak m.in. Clarence Seedorf, Massimo Oddo, Kachaber Kaładze, czy Gennaro Gattuso, ciągle miał być konkurencyjną drużyną, która powinna aspirować przynajmniej do wygrania mistrzostwa Włoch. Rok później “Rossoneri” sięgnęli po Scudetto. Brazylijski obrońca opowiedział pewną anegdotę związaną ze swoim pobytem na San Siro. W tygodniu poprzedzającym derby Mediolanu, grupa piłkarzy zdecydowała się na zorganizowanie przyjęcia z okazji urodzin jednego z nich. Milan wówczas walczył o tytuł z Interem, a mecz z lokalnym rywalem mógł mieć duże znaczenie dla końcowego układu tabeli.
Silvio Berlusconi dowiedział się o imprezie i natychmiast pojawił się w ośrodku treningowym. Zawodników ogarnęło przerażenie, spodziewali się kar finansowych i wściekłości właściciela. Ku ich zdziwieniu “Il Cavalliere” pokazał, że jest niepodrabialny i jedyny w swoim rodzaju. Przekazał solenizantowi komunikat, w którym dał do zrozumienia, że jeśli następnym razem nie zaprosi go na tego typu przyjęcie, to zostanie wyrzucony z Mediolanu. Wszystkim piłkarzom życzył dobrej zabawy, a Ci w weekend odwdzięczyli się pokonaniem Interu 3:0, torując sobie drogę do Scudetto.
5. Szalona motywacja
Jest to najnowsza i ostatnia popularna anegdota związana z Berlusconim, sprzed kilku miesięcy, gdy był już właścicielem Monzy. W drużynie beniaminka Serie A bardzo duże wrażenie zrobił młody trener Raffaele Palladino. Sprawił, że klub z Lombardii zaczął nie tylko notować imponujące wyniki, ale robić to w stylu, który kochał Silvio - szampańskim i cieszącym oko. Przed meczami z największymi rywalami właściciel stwierdził, że motywacja samego trenera nie wystarczy. Wraz z wiekiem Berlusconi nie utracił głodu zwycięstw i robienia show. Pewnego dnia stwierdził, że jeśli Monza pokona Juventus, to sprowadzi piłkarzom do szatni autokar z prostytutkami. Podopieczni Raffaele Palladino wywiązali się z zadania, 29 stycznia tego roku pokonali 2:0 “Bianconerich”, wyprzedzając ich w tabeli Serie A. Po meczu kibice bardzo mocno zainteresowali się tematem, sam Berlusconi przyznał, że dzwoniły do niego setki osób, które pytały go o to, czy spełnił obietnicę. Mimo tak wielu próśb i śledztwa dziennikarzy, nie opublikowano żadnych dowodów. No cóż, może najbardziej szalone historie lubią ciszę.