400 dni smuty i koniec. Oto zimowy "transfer" Realu. Wyrwa w skale wreszcie zostanie wypełniona
Przełom w kadrze Realu Madryt. Kluczowy element zwycięskiej układanki wraca na właściwe tory. David Alaba po ponad rocznej pauzie spowodowanej zerwanymi więzadłami krzyżowymi dołączył do zespołu Carlo Ancelottiego.
Wszystko wyglądało niemal dokładnie tak samo, jak w momencie, gdy na dłużej opuszczał piłkarskie areny. Przeciwnicy mieli żółte koszulki, brakowało im tylko żółtych spodenek i getrów. Po tym, jak David Alaba zerwał więzadło krzyżowe przednie w lewym kolanie podczas rozgrywanego 17 grudnia 2023 roku meczu z Villarrealem, w poprzednią niedzielę świętował długo oczekiwany powrót w starciu przeciwko Las Palmas. Piłkarze z Wysp Kanaryjskich również grają przecież w żółtych trykotach.
Dla Austriaka 19 stycznia 2025 roku to dzień, w którym celebruje powtórne urodziny. Fakt, że proces powrotu trwał 13 miesięcy, czyli nawet jak na taką kontuzję wyjątkowo długo, wynikał z drogi naznaczonej wieloma komplikacjami. Gdy w asyście dwóch lekarzy schodził w absolutnej ciszy na Santiago Bernabeu, wszyscy zgromadzeni na stadionie wiedzieli, z czym się będzie to wiązało. Kilka miesięcy wcześniej widzieli podobny obrazek z udziałem Edera Militao, a piłkarze mieli ponadto świeżo w pamięci uraz Thibaut Courtois na treningu tuż przed inauguracją sezonu 2023/24. Spodziewano się, że stoper będzie miał z głowy tamtejszą kampanię, natomiast rehabilitacja przeciągnęła się jeszcze na połowę kolejnej.
EURO i Liga Mistrzów z trybun
Alaba przeszedł dwie operacje, pierwszą po 10 dniach od zerwania więzadeł, ostatnią - artroskopię - pół roku później. Militao po pierwszym ACL pauzował zaledwie siedem miesięcy, natomiast Courtois osiem. Belgijski bramkarz był jeszcze w stanie pomóc “Królewskim” w wygraniu Ligi Mistrzów. 400 dni Davida Alaby w zestawieniu z przerwami kolegów dłużyło się niemiłosiernie.
Kontuzja sprawiła, że austriacki obrońca opuścił całkiem udane dla swojej reprezentacji EURO 2024, gdzie gracze Ralfa Rangnicka dotarli do 1/8 finału i oczywiście musiał z boku oglądać, jak Real zdobywał mistrzostwo Hiszpanii i superpuchar, notując też świetną serię w Champions League.
Również ze względu na wyjątkowo długą przerwę Alaba narzuca na siebie większą presję.
- Oczywiście, że comeback był dla mnie miłym momentem, ale nie ma czasu na świętowanie. Wciąż muszę pracować, aby odnaleźć rytm, być pełnoprawnym zawodnikiem Realu i pomagać drużynie - mówił po przekonującym zwycięstwie 4:1 nad Las Palmas.
Bez tego stwierdzenia i tak byłoby to oczywiste dla każdego: Alaba będzie ostrożnie wprowadzany do składu. Ancelotti dawał mu minuty w drugich połowach starć z Red Bullem Salzburg i Realem Valladolid. Na start w podstawowym składzie trzeba jeszcze poczekać.
Wydłużony czas oczekiwania
Sportowy dołek związany z urazem wystawił 32-letniego piłkarza na ciężką próbę. Znacząco zmienił on swoją dietę, skupiając uwagę na produktach, które pomogą bliznom szybciej się zagoić oraz wzmocnić nadwyrężone wieloletnią karierą kolano. Dopiero po 11 miesiącach od fatalnej kontuzji stan zapalny i obrzęk zaczęły ustępować, a on mógł przyspieszyć rekonwalescencję. Wtedy właśnie sztab medyczny bardziej optymistycznie spojrzał na sprawę powrotu zawodnika. W pierwszych miesiącach lekarze mieli poważne wątpliwości, czy Alaba będzie w stanie nawiązać do swojego wysokiego poziomu sprzed kontuzji.
Pierwsze informacje po przebytej operacji wskazywały, że Austriak ponownie wybiegnie na boiska La Liga w październiku, potem termin ten przesunięto na grudzień, a następnie na styczeń. Pojawiały się nawet spekulacje, że piłkarz zrezygnował z dalszej walki i myśli o przejściu na wcześniejszą sportową emeryturę. Nic z tego. Filar defensywy “Królewskich” był bardziej zdeterminowany niż kiedykolwiek.
Od grudnia zeszłego roku Alaba coraz częściej brał udział w treningach u boku Ancelottiego i jego podopiecznych. Podczas gdy klub starał się zachować cierpliwość i studzić emocje związane z comebackiem, 32-latek został wciągnięty do zajęć w grupie po dwóch miesiącach pracy nad siłą fizyczną i kondycją w izolacji. 19 stycznia był gotowy. Przeciwko Las Palmas zaliczył kwadrans, a po ciężkiej kontuzji nie widać śladu.
Kibice, jak trzeba było przypuszczać, odpowiedzieli na jego powrót pozytywnie. Fani ustawiali się w długich kolejkach, aby zdobyć autograf defensora w Valladolid przed ostatnim sobotnim meczem. Niektórzy w rozmowach przy kamerach mówili, że bardzo brakowało im charyzmatycznego Austriaka, a jego ponowne pojawienie się w kadrze tchnie ducha w potrzebującą dodatkowej stymulacji drużynę.
Powiew świeżości
Wraz ze wzrostem liczby minut Alaba staje się pewniejszą opcją dla trenera Carlo Ancelottiego, którego możliwości ustawienia linii defensywnej są mocno ograniczone. Kolejne “krzyżówki” Daniego Carvajala i Edera Militao, odejście Nacho Fernandeza i kompletny brak zaufania do Jesusa Vallejo doprowadzały do tego, że Aurelien Tchouameni został przesunięty na środek obrony, a młody Raul Asencio awansował do pierwszej drużyny.
Powrót Alaby zapewnia mile widzianą głębię i doświadczenie w bloku obronnym “Los Blancos”, który zachowuje się chwiejnie praktycznie od początku tego sezonu. Dziennikarze Relevo twierdzą, że Austriaka postrzega się jako nowy transfer i klub jest zachwycony mocną postawą piłkarza od początku wejścia w dynamikę zespołu. Podobno wraca on po urazie w lepszej formie niż wchodzący do zespołu w maju 2024 roku, wówczas również po poważnej kontuzji, Militao.
Przed kontuzjami Carlo Ancelotti miał jasną wizją w kwestii wystawiania dwóch środkowych obrońców. Pierwszym wyborem zawsze był Alaba do spółki z Militao. Antonio Ruedigera włoski szkoleniowiec widział jako pierwszego zmiennika. Teraz, przynajmniej do czasu, aż Brazylijczyk wyleczy uraz, Carletto będzie zgrywał parę David - Toni, by w kluczowych wiosennych spotkania była ona już nie do przejścia.
- To, czy Alaba zagra, ma w dużej mierze zależeć od tego, jak się czuje. Na razie wygląda komfortowo i nie sądzę, żeby nabierał jakichkolwiek wątpliwości. Dobrze trenuje. Jeśli wspólnie uznamy, że jest gotowy, zacznie mecz w pierwszym składzie - mówił włoski szkoleniowiec po Valladolid.
Obecność Alaby w kadrze to absolutnie kapitalna informacja dla sympatyków Realu. Nie było lepszej daty na powrót. Właśnie teraz, gdy kalendarz “Królewskich” pęcznieje od meczów i gdy każdy wygrany mecz w La Liga i Lidze Mistrzów jest na wagę złota. Forma Alaby może dać mistrzom Hiszpanii impuls w ich nadziejach na trofeach we wszystkich trzech rozgrywkach, w których pozostali w grze. Austriak tęsknił za piłką, ale jeszcze bardziej za smakowaniem kolejnych sukcesów.