40-letni napastnik nie ma dość! Kiedyś gra dla giganta, teraz nowy klub. Błysnął już w debiucie
Wyjechał z Europy ponad dekadę temu, ale nadal gra w piłkę, choć niedawno stuknęło mu okrągłe 40 lat. Paolo Guerrero, niegdyś uznany snajper z niemieckiej Bundesligi, wciąż nie ma dość. Niedawno zmienił klub i zaliczył w nim bardzo udany debiut. Na pierwszego gola w nowych barwach czekał… trzy minuty.
Lima. Stolica Peru. To tam w klubie o nazwie Alianza swoje pierwsze piłkarskie kroki stawiał młodziutki Paolo Guerrero. Rozwijał się na tyle dobrze, że już w wieku 18 lat trafił na radar wielkiego Bayernu Monachium. Albo żeby być bardziej precyzyjnym - rezerw ekipy z Bawarii. “Die Roten” za sprowadzenie Peruwiańczyka zapłacili 250 tysięcy euro. Jak się potem okazało, była to iście promocyjna cena.
W Bayernie ciasno
Guerrero początkowo grał głównie w drugim zespole, w którym robił prawdziwą furorę. Gole strzelał wręcz hurtowo. W 69 spotkaniach zdobył aż 49 bramek, co w międzyczasie musiało zaowocować szansą od szkoleniowca pierwszej drużyny, Ottmara Hitzfelda. Peruwiańczyk debiutu doczekał się podczas pucharowego meczu z HSV. Zmienił wówczas Roque Santa Cruza i na murawie przez kilka minut grał obok swojego rodaka - Claudio Pizarro.
Dopiero w kolejnym sezonie Guerrero zaczął jednak odgrywać w zespole “Die Roten” nieco większą rolę. Nadal nie był pierwszym wyborem w ataku, bo tam królowali wspomniany już Pizarro i niezawodny Roy Makaay, ale młody Peruwiańczyk i tak robił swoje. W 13 meczach Bundesligi, w większości rozegranych jako zmiennik, strzelił sześć goli i zaliczył trzy asysty. Bezpośredni udział przy golu brał zatem średnio co 76 minut. Jedno trafienie dorzucił też w Lidze Mistrzów.
Podobnie wyglądało to w kampanii 2005/06, jak się potem okazało - dla Guerrero ostatniej w Monachium. Peruwiańczyk znów nie mógł liczyć na miejsce w podstawowej jedenastce i częste występy, natomiast kiedy już dostawał szanse - nie zawodził. Jak w meczu z Eintrachtem Frankfurt, gdy strzelił dwa gole i zanotował dwie asysty.
Pełen gwiazd Bayern nie mógł zagwarantować mu odpowiedniego statusu w drużynie, a Guerrero nie chciał dłużej przesiadywać na ławce. Za naszą zachodnią granicą wyrobił sobie jednak wówczas na tyle dobrą markę, że zgłosiło się po niego mające spore aspiracje HSV. To był strzał w dziesiątkę dla obu stron. Przez kolejne lata napastnik z Limy zapracował bowiem na miano klubowej legendy, a warto wspomnieć, że przychodził za jedynie 2,5 mln euro. Promocja.
Legenda klubu
Guerrero początki w nowym klubie miał jeszcze dość średnie. Potem solidnie się jednak rozkręcił. Strzelał sporo ważnych goli, notował asysty, prowadził HSV do cennych zwycięstw. Najlepiej wyglądał w sezonach 2007/08 i 2008/09, gdy ustrzelił łącznie 28 goli i zaliczył 16 ostatnich podań. Z drużyną dotarł m.in. do półfinału ówczesnego Pucharu UEFA, wcześniej mocno przyczyniając się do wyrzucenia za burtę rozgrywek choćby Manchesteru City.
Kilka miesięcy później Guerrero doznał natomiast jednej z najgorszych kontuzji, jakie mogą spotkać piłkarzy. Zerwał więzadła krzyżowe w kolanie, stracił kilka długich miesięcy, potem miał już problem z powrotem do wysokiej dyspozycji. Latem 2012 roku ostatecznie pożegnał się nie tylko z HSV, ale w ogóle Europą. Miał wówczas tylko 28 lat. Nigdy potem nie zagrał już dla żadnego klubu ze Starego Kontynentu. W historii Hamburga zapisał się jednak jako niezwykle ceniony gracz po rozegraniu 183 meczów. Strzelił w nich 51 goli i zanotował 29 asyst.
Czasami Guerrero trafiał zaś na okładki gazet nie przez piłkarskie wyczyny, a nieco mniej przyjemne sytuacje. Zdarzyło mu się m.in. rzucić bidonem w twarz kibica czy brutalnie sfaulować z premedytacją bramkarza drużyny przeciwnej, Svena Ulreicha.
Głośno o Peruwiańczyku zrobiło się też wówczas, gdy dopadł go lęk przed podróżą samolotem. Napastnik przez kilka dni próbował wrócić z Peru do Niemiec, ale za każdym razem przerażony uciekał z pokładu maszyny. Problem udało rozwiązać się dopiero po kilku tygodniach.
Król Copa America, walka o mundial
Gdy ostatecznie Guerrero zamienil HSV na brazylijskie Corinthians, trochę straciliśmy go z radarów. Już nigdy później nie zagrał w żadnym europejskim klubie, a jego popisy mogliśmy śledzić głównie podczas wielkich reprezentacyjnych turniejów. W narodowych barwach potrafił zresztą radzić sobie doprawdy kapitalnie. Do dziś, z dorobkiem 39 strzelonych goli, pozostaje najlepszym strzelcem w historii kadry Peru. Dokonał też niewątpliwie wielkiej rzeczy i aż trzy razy zostawał królem strzelców Copa America (2011, 2015, 2019). Peruwiańczycy zdobywali podczas tych turniejów medale - dwa razy brązowe, raz srebrne.
Gdy w 2011 roku Peru walczyło o trzecie miejsce z Wenezuelą, Guerrero ustrzelił hat-tricka i zanotował asystę. Cztery lata później znów trafił w meczu o brąz, tym razem przeciwko Paragwajowi. A kiedy w 2019 roku “Los Incos” musieli pogodzić się z porażką w wielkim finale (1:3 z Brazylią), jedyną bramkę dla Peruwiańczyków zdobył - któżby inny - właśnie były snajper HSV.
Mało brakowało, a Guerrero tylko z pozycji kibica oglądałby natomiast jedyny dla jego narodu mundial w XXI wieku. Reprezentacja Peru po 36 latach przerwy w końcu wywalczyła przepustkę na mistrzostwa świata i latem 2018 roku zjawiła się w Rosji. 34-letni wówczas napastnik ostatecznie pojechał na turniej, a w meczu z Australią strzelił gola i zanotował asystę. Niestety dla niego i jego kolegów - nie udało się wyjść z grupy.
Zanim jednak Peru przystąpiło do walki na rosyjskich boiskach, miesiącami trwała ogromna afera z udziałem Guerrero. Wszystko przez sytuację, która miała miejsce w październiku 2017 roku. Po meczu Peru z Argentyną w eliminacjach mistrzostw świata doświadczony napastnik został wytypowany do kontroli antydopingowej, podczas której wykryto w jego organizmie niedozwolone środki. Niedługo później skazano go z tego powodu na rok zawieszenia.
Wtedy sytuacja zaczęła zmieniać się jak w kalejdoskopie. Najpierw banicję skrócono do pół roku, co oznaczało, że Guerrero pojedzie na mundial. Peruwiańczyk zdążył nawet wrócić na murawę i zagrał w kilku meczach reprezentowanego wówczas przez siebie Flamengo. Nagle jednak, dokładnie miesiąc przed startem mistrzostw świata, WADA (Międzynarodowa Agencja Antydopingowa) zdecydowała się na przedłużenie kary dla napastnika.
Guerrero powoli godził się z losem. Był wściekły. Mówił o zabraniu marzeń i żenującym wyroku. Tłumaczył, że śladowe ilości kokainy mogły znaleźć się w jego organizmie, ponieważ pił herbatę z liśćmi koki, która akurat w Peru nie jest zakazana. 31 maja, dwa tygodnie przed startem mundialu, nastąpił ostateczny zwrot akcji. Federalny Sąd Najwyższy w Szwajcarii zawiesił decyzję Trybunału ds. Sportu w Lozannie. Efekt? Peruwiański napastnik został uwolniony i mógł lecieć do Rosji.
Dekada w Brazylii i tournee
Co ciekawe, dziś, jako 40-latek, Guerrero nadal dostaje powołania i gra w reprezentacji. Ostatnie występy zaliczył w listopadzie 2023 roku. Obecnie także przebywa na zgrupowaniu. Jak potoczyły się natomiast jego klubowe losy po bardzo odległym już w czasie wyjeździe z Europy? Przez ponad 10 lat napastnik urodzony w Limie reprezentował brazylijskie zespoły - Corinthians, Flamengo, Internacional i Avai. Sukcesy drużynowe odnosił z tym pierwszym klubem. Został nie tylko mistrzem kraju, ale też triumfował w Klubowych Mistrzostwach Świata czy Recopa Sudamericana.
Indywidualnie też dawał radę, może z wyłączeniem krótkiej przygody ze wspomnianym Avai. Pozostałym drużynom z Kraju Kawy pomagał dość wyraźnie. Łącznie zdobył dla nich 94 bramki Ostatnie miesiące to już natomiast tournee po kolejnych krajach Ameryki Południowej. Pół roku w argentyńskim Racing Club (trzy gole w 22 meczach), kolejne pół w Ekwadorze i tamtejszym LDU Quito (osiem trafień w 20 spotkaniach). Aż w końcu wyczekiwany powrót do ligi peruwiańskiej.
Od mniej więcej miesiąca Guerrero reprezentuje barwy Cesar Vallejo, klubu z najwyższej klasy rozgrywkowej w kraju. Do rodzimych rozgrywek weteran wrócił po… 22 latach. Nadal, mimo słusznego już wieku, ma jednak w sobie energię i smykałkę do strzelania goli. Wystarczyły mu trzy minuty premierowego spotkania, by wpisać się na listę strzelców.
Gol od 0:24:
Potem Guerrero zdążył rozegrać jeszcze dwa kolejne mecze, tym razem bez zdobyczy bramkowej. Można być jednak pewnym, że nie powiedział ostatniego słowa. Jego obecny kontrakt wygasa dopiero 31 grudnia 2025 roku.