160 milionów w błoto? PSG znowu przeszarżowało. I błyskawicznie reaguje
PSG i nietrafione transfery. Ten związek zbyt często chodzi ze sobą w parze. Teraz na miano niewypałów pracują Goncalo Ramos oraz Randal Kolo Muani.
160 milionów euro. To astronomiczna kwota, nawet dla klubu pokroju PSG, w którym budżet jest pewnie ostatnim zmartwieniem włodarzy. Ubiegłego lata właśnie tyle paryżanie zainwestowali w nowych napastników. “Dziewiątki” sprowadzone za ośmiocyfrowe kwoty miały przygotować fundamenty pod pożegnanie Kyliana Mbappe i rozpoczęcie nowej ery. Huczne plany duetu Nasser Al-Khelaifi - Luis Campos na razie palą na panewce. Największa gwiazda już oficjalnie ogłosiła odejście, co zmusza klub do kolejnych inwestycji. Obecnie mistrzowie Francji nie mają żadnego zawodnika, który wynagrodziłby utratę kilkudziesięciu goli rocznie. To zadanie przerosło i Randala Kolo Muaniego, i Goncalo Ramosa.
Od szantażu do blamażu
Transfer Kolo Muaniego był prawdziwą sagą pełną zwrotów akcji. Jego losy ważyły się właściwie do ostatnich minut letniego okienka w ubiegłym roku. Eintracht Frankfurt nie chciał pozbywać się swojej największej gwiazdy, co raczej nie powinno nikogo dziwić. W poprzednim sezonie Francuz podbił niemieckie boiska, notując aż 26 bramek i 17 asyst w 50 meczach. Nie zamierzał jednak dłużej występować w Bundeslidze. Aby spełnić marzenie o powrocie do ojczyzny, zdecydował się na strajk. W ostatnich dniach sierpnia odmówił treningów, po czym bez zgody pracodawcy poleciał do Paryża. Czekał tam na porozumienie między obiema klubami, które nastąpiło dopiero 1 września. PSG rzutem na taśmę zgodziło się zapłacić aż 95 mn euro.
- Myślę, że to normalne, że po tak wspaniałym sezonie, piłkarz myśli o kolejnym kroku, patrząc na względy sportowe, ale też pensję. To normalne, że ulegasz pokusie, gdy jesteś Francuzem i Paryż cię wzywa. Jednak sposób, w jaki Kolo Muani opuścił Frankfurt, był haniebny. On i jego agent nie okazali wdzięczności klubowi, który dał mu możliwość pokazania się w jednej z najlepszych lig świata. Kibice we Frankfurcie byli wściekli, patrząc na sposób, w jaki potraktowano ich zespół. Nie powiedziałbym, że znienawidzili Kolo Muaniego, ale na pewno nie jest mile widziany - opisał Kerry Hau na portalu Sport1.
Początkowo wydawało się, że PSG wykonało słuszny ruch. W pierwszych czterech występach w Ligue 1 RKM zanotował dwa gole i dwie asysty. Grał na miarę poziomu, do którego przyzwyczaił w Eintrachcie. Do nowej drużyny wniósł wigor, energię i dynamikę.
Z biegiem czasu zachwyty nad nowym nabytkiem ustąpiły wątpliwościom. Z meczu na mecz jego gra wyglądała coraz gorzej. Przede wszystkim napastnik często przypominał ciało obce, był praktycznie odłączony od reszty zespołu. Nie pomagały próby przesuwania bliżej bocznych stref, gdzie mógłby wykorzystać szybkość. Taktyczne manewry nie wpłynęły na wymaganą poprawę. Liczby na razie obnażają przydatność Kolo Muaniego. W 2024 roku strzelił tylko cztery gole w 21 występach. Połowę tego skromnego dorobku nabił w pucharowym starciu z szóstoligowym US Revel.
Trudno jednak kolekcjonować gole, kiedy nie próbuje się dochodzić do sytuacji. W tym sezonie Muani oddaje tylko 1,60 strzału na 90 rozegranych minut, z czego 0,87 leci w światło bramki. Biorąc pod uwagę wszystkich piłkarzy z Ligue 1, jest to odpowiednio 42. i 82. wynik. Apatii pod bramką nie wynagradza aktywnością w rozegraniu. Średnio notuje 0,11 oczekiwanej asysty na mecz, przez co zajmuje dopiero 12. miejsce w klubowej klasyfikacji. Więcej kreują kolejno Dembele, Barcola, Lee, Asensio, Mbappe, Hakimi, Mendes, Vitinha, Mayulu, Soler i Zaire-Emery. Czyli prawie wszyscy.
- Luis Enrique nie był zachwycony profilem Kolo Muaniego, ponieważ nie uważał, że pasuje on do jego systemu taktycznego. Mimo wszystko, podobnie jak w przypadku Ramosa, trener wydał zgodę na transfer. Francuski napastnik próbował spełnić stawiane mu wymagania, ale jak dotąd nie grał zgodnie z instrukcjami - opisało w styczniu L'Equipe.
Orzeł wylądował
Mniej kontrowersyjne były okoliczności transferu Goncalo Ramosa. Benfica nie robiła problemów w przeprowadzeniu transakcji, która pomogła spiąć księgi na Parc des Princes. PSG wydało już na innych graczy 350 mln euro, więc kolejny wielki zakup mógł spowodować naruszenie zasad Finansowego Fair Play. Napastnik lizbońskich “Orłów” najpierw został zatem wypożyczony, a dopiero w styczniu wykupiony za 65 mln euro. Znów duże pieniądze przy małej wartości zwrotu na boisku.
- Grudzień był bardzo trudnym miesiącem. Zaczęło się od wirusa, który przekształcił się w infekcję jelita grubego. Przez 20 dni krwawiłem i wymiotowałem, nie mogłem jeść, miałem bardzo wysoką gorączkę. Cztery czy pięć razy byłem w szpitalu, podłączano mnie do kroplówki. Straciłem osiem kilogramów i to stało się w trakcie okresu adaptacyjnego we Francji, więc nie było łatwo. Potem w styczniu, w środku sezonu musiałem mocno przybrać na wadze. Początkowo trudno było jednak wrócić do rytmu - wyznał Ramos w wywiadzie dla Record.
Niewykluczone, że już wcześniej problemy zdrowotne trapiły napastnika. Trudno zatem krytykować go za pierwszą połowę sezonu, kiedy strzelił raptem trzy gole w 17 występach. Na pewno na uwagę fakt widocznej poprawy, która nastąpiła w rundzie wiosennej. W 11 ostatnich kolejkach Portugalczyk strzelił osiem goli, w tym jednego na wagę tytułu mistrzowskiego.
Przekleństwem wychowanka Benfiki okazały się występy w Lidze Mistrzów, czyli najważniejszych rozgrywkach, które wciąż znajdują się poza zasięgiem PSG. W tej edycji oddał on dziewięć strzałów, z czego tylko jeden był celny. Jego poziom oczekiwanych goli wyniósł 1,9, ale nie padła z tego ani jedna bramka. O ile Kolo Muani zbierał tylko ogony w fazie pucharowej, o tyle Luis Enrique zaufał Ramosowi w rewanżowym starciu z Borussią Dortmund. Napastnik zmarnował wtedy kilka dogodnych sytuacji, które mogły odwrócić losy awansu do finału.
- Wielu paryskich fanów prosiło o Goncalo Ramosa, ale on nie do końca spełnił oczekiwania. Nie trafiał w bramkę, kiedy powinien. Nie wiedział, jak wykorzystać swoje szanse - opisał portal Footmercato.net, oceniając Portugalczyka na "czwórkę" w 10-stopniowej skali. - Na początku meczu był widoczny, aby pokazać, dlaczego znalazł się w wyjściowym składzie. Próby uderzeń, powroty do defensywy. Ale później wszystko wymarło. Nie wykorzystał dwóch znakomitych okazji - wtórowali redaktorzy 90min.fr.
Nowe poszukiwania
- Widziałem krytykę od momentu dołączenia do PSG. Krytyka sprawia, że się rozwijamy, dobrze to słyszeć. To logiczne, patrząc na cenę za ten transfer. Ale powiem wam coś, z czasem ludzie powiedzą, że to była bardzo dobra cena. W tej chwili ludzie mówią: "90 milionów za Kolo Muaniego? Co to ma być?". Ale mówię ci, oni jeszcze zobaczą - rzucił francuski napastnik na łamach magazynu Onze.
Kolo Muani może się odgrażać, ale na razie wraz z partnerem z ofensywy nie robią wiele, aby uciszyć głosy krytyki. Nic dziwnego, że w fazie pucharowej Ligi Mistrzów “Lucho” częściej decydował się na ustawienie z Mbappe, Dembele i Barcolą. Bez klasycznej “dziewiątki” paryżanie zdołali wyeliminować Real Sociedad i Barcelonę. W tych dwumeczach RKM i Ramos rozegrali łącznie 38 minut, notując jeden drybling, jeden niecelny strzał, siedem podań, z czego zero kluczowych, plus pięć strat. Tak nie grają zawodnicy, za których płaci się grube miliony.
- Goncalo Ramos i Randal Kolo Muani to napastnicy najwyższej klasy. Jestem z nich bardzo zadowolony. Są teraźniejszością i mam nadzieję, że przyszłością klubu. Jestem bardzo szczęśliwy, że udało się sprowadzić tę dwójkę - mówił Enrique kilka tygodni temu.
Trener nie zamierza publicznie krytykować podopiecznych, ale widać, że nie darzy ich szczególnym zaufaniem. Francuz rozegrał w Ligue 1 tylko 49% możliwych minut, Portugalczyk 46%. Razem w tym sezonie zanotowali 23 gole i osiem asyst. Prawda wygląda tak, że topowy napastnik w drużynie pokroju PSG powinien w pojedynkę osiągać podobne liczby. Nie może zatem dziwić, że klub już rozgląda się za wzmocnieniem linii ataku. Według medialnych doniesień plany wykraczają poza samą próbę zastąpienia Kyliana Mbappe. Na celowniku znaleźli się Rafael Leao, Chwicza Kwaracchelia, Bernardo Silva i Victor Osimhen. Zwłaszcza zainteresowanie snajperem Napoli musi być sygnałem alarmowym dla obecnych napastników. Nigeryjczyk ma bowiem potencjał, aby samemu zagwarantować tyle, co Kolo Muani i Ramos razem wzięci. Jeśli obaj nie zanotują nagłego progresu, po letnich wzmocnieniach mogą spaść w hierarchii jeszcze niżej.
Krytyka po czasie jest bardzo łatwym zadaniem. W tym przypadku od początku można było jednak mieć pewne wątpliwości. PSG rozbiło bank, aby sprowadzić dwóch napastników, którzy odstają profilem od wymagań Luisa Enrique. Kolo Muani teoretycznie może grać na każdej pozycji w ataku, ale nigdzie nie pokazuje pełni potencjału. Ramos miał być typowym lisem pola karnego, który zawiódł w najważniejszym momencie. Na dziś żaden z nich nie udowadnia, że warto było sięgnąć do kieszeni po, bagatela, 160 mln euro. Waciki.