13 lat i prawie 500 goli w trzy sezony. "Mimo młodego wieku, na boisku wygląda jak stary wyga"
Choć ma zaledwie 13 lat, zdobył już blisko pół tysiąca goli. Wielu widzi w nim przyszłą gwiazdę włoskiego i światowego futbolu. Francesco Camarda - warto zapamiętać tego chłopaka.
Camarda z pewnością mocno ucieszył się z tegorocznego mistrzostwa Europy dla Włochów. Brylant akademii Milanu urodził się bowiem w 2008 roku. Pochodzi więc z pokolenia, które nie ma prawa pamiętać poprzedniego wielkiego triumfu “Squadra Azzurra” - mistrzostwa świata odniesionego przez ekipę Marcelo Lippiego na niemieckich boiskach 15 lat temu.
Niewykluczone, że za kilka lat na podobne sukcesy będzie mógł liczyć sam Camarda. Ostatnio o jego boiskowych wyczynach w młodzieżowych kategoriach zrobiło się głośniej, gdy w jednym z wpisów na Twitterze wspomniał o nim ceniony włoski skaut Francesco Pagani. Choć przed samym zawodnikiem jeszcze oczywiście długa droga do sukcesów w profesjonalnym futbolu, już teraz można stwierdzić, że Milan ma w swojej akademii prawdziwą perełkę.
Niesamowite liczby
Trudno znaleźć na świecie piłkarza, który w tej grupie wiekowej miałby takie liczby jak Camarda. Włoch tylko w latach 2017-2020 rozegrał 87 spotkania, w których strzelił 483 gole, co daje imponującą średnią 5.5 bramki na mecz! W jego najlepszych dotąd rozgrywkach 2017/2018 pokonał bramkarzy rywali aż 247 razy w zaledwie 40 spotkaniach. I choć nie zawsze rywalizował on w grze 11 na 11, takie statystyki i tak wydają się mocno kosmiczne.
- Myślę, że na tym etapie jego kariery wyniki w kadrach U-14 mogą robić olbrzymie wrażenie, ale są dość niemiarodajne. Wielu młodych zawodników, wchodząc w piłkę seniorską, po prostu przepada. U Camardy bardziej miarodajne będą występy w Primaverze Milanu, czyli drugiej drużynie “Rossonerich”. Myślę, że przy zachowaniu odpowiednich proporcji w statystykach strzeleckich, a przecież w U-14 Camarda ma imponującą średnią liczbę bramek, bo ponad pięć goli na mecz, może trafić do Primavery, mając nawet 15-16 lat. Czekam na ten moment, gdy dołączy już do tej ekipy, gdyż rok-dwa gry w niej może nam powiedzieć o nim nieco więcej - mówi nam Marcin Ziółkowski z “Calcio Merito”.
Pod względem przebiegu dotychczasowej przygody Camardy z piłką, jego historia mocno przypomina tę Youssoufy Moukoko z Borussii Dortmund. Niemiecki piłkarz o kameruńskich korzeniach również mocno wyróżniał się zarówno pod względem samej gry, jak i liczb w drużynach młodzieżowych. W 123 meczach dla juniorskich zespołów BVB strzelił w sumie 192 bramki, aż trafił do pierwszej drużyny, w barwach której został w zeszłym sezonie najmłodszym debiutantem w Bundeslidze oraz Lidze Mistrzów.
- Na pewno możemy powiedzieć, że Camarda ma ogromny potencjał, co znajduje odzwierciedlenie w liczbach. Media zapewne domagają się, aby Francesco równie szybko wszedł do pierwszego zespołu Milanu, co Youssoufa Moukoko do Borussii Dortmund. Z tego, co udało mi się usłyszeć, to klub nie tworzy na nim niepotrzebnej presji i cierpliwie obserwuje rozwój. Spore wrażenie na mnie sprawiło zdanie, że mimo młodego wieku na boisku wygląda jak stary wyga - dodaje w rozmowie z nami redakcyjny kolega Ziółkowskiego, Olek Bernard.
Klątwa “dziewiątki”
Starych wyg obecnie z pewnością nie brakuje w ataku “Rossonerich”. W obecnym sezonie trener Stefano Pioli na środku ataku może wystawić albo 40-letniego Zlatana Ibrahimovicia, albo o pięć lat młodszego Oliviera Giroud. Ante Rebić czy Rafael Leao to jednak bardziej skrzydłowi, a młody Pietro Pellegri dostał w obecnym sezonie ledwie 82 minuty i ma problemy ze zdrowiem. Choć oczywiście o Camardzie nie można myśleć w kontekście pierwszego składu jeszcze przez najbliższych kilka lat, sporo osób związanych z mediolańskim klubem zastanawia się, czy w przyszłości będzie stanowić o sile tej drużyny.
- Camarda ma dopiero 13 lat, więc jeśli mowa o przyszłości Milanu wraz z nim, myślę, że jedynie katastrofalne problemy w linii ataku bądź podtrzymanie średniej z U-14 przez wiele lat mogą spowodować, że będzie dostawać szanse bardzo często, podobnie jak to miało miejsce kilka sezonów temu z Patrickiem Cutrone. Przy utrzymaniu regularności w golach, szansę na pewno otrzyma, nie może on trafić jedynie pod złą opiekę któregoś agenta - takie wyniki mogą przykuć oko wielu takich osób, dlatego musi być pod skrzydłami kogoś, kto spowoduje, że będzie rozwijać się racjonalnie i stopniowo - przestrzega Ziółkowski.
Wspomniany Cutrone również był wyróżniającym się piłkarzem w młodzieżowych zespołach “Rossonerich, a w pierwszym pełnym sezonie w seniorach zanotował w sumie 18 trafień. Wydawało się, że być może spróbuje wziąć na siebie odpowiedzialność i zyska szansę gry z “dziewiątką” na plecach, która od czasu zakończenia kariery przez Filippo Inzaghiego jest na San Siro numerem przeklętym. Kariera Cutrone ostatecznie nie potoczyła się jednak tak, jak miała i teraz, w wieku 23 lat, jest wypożyczony z Wolverhampton do Empoli, dla którego dotąd w obecnych rozgrywkach trafił do siatki tylko raz. W Mediolanie starają się pilnować, by losy Camardy potoczyły się inaczej.
- W idealnym świecie powiedziałbym, że uda mu się przełamać klątwę “dziewiątki” w Milanie, natomiast wiemy, że niekiedy przeskok z piłki juniorskiej do seniorskiej jest bardzo brutalny w skutkach. Mam nadzieję, że świat usłyszy o Camardzie za kilka lat w kontekście gry dla pierwszego zespołu Milanu, ale przed nim jeszcze długa droga. Przykładowo w Interze na napastnika klasy światowej zapowiadał się Federico Bonazzoli, a obecnie facet jest wypożyczony do Salernitany - zauważa Bernard.
Ochrona
W tym momencie wydaje się, że dla 13-letniego zawodnika najważniejsze jest, by rozwijał się harmonijnie i nie pozwolił, by jego głowę opanował cały wytworzony wokół niego medialny szum. Historia, również ta ściśle związana z Milanem, zna bowiem wielu graczy, którzy w młodym wieku imponowali skutecznością i znajdowali się na listach tzw. “wonderkidów”, a później słuch o nich zupełnie zanikał.
- Dlatego myślę, że Milan przede wszystkim powinien go bardzo chronić od wszelkich pokus. Dobrze znane są przypadki Freddy’ego Adu i Hachima Mastoura, którzy w młodym wieku zachwycali i trafiali na czołówki gazet albo grali w reklamie z Neymarem, a teraz mało kto już o nich pamięta. Łatwo się zachłysnąć popularnością w młodym wieku, więc zadaniem klubu jest pozwolić mu się harmonijnie rozwijać i zadbać o to, żeby zbyt szybko nie odbiła mu sodówka - uważa Bernard.
W przypadku wielu takich młodych talentów kluczowe okazało się w środowisko, w którym wychowywali się pod względem piłkarskim już po tym, jak dosięgł ich tzw. “hype”. Jeżeli Camarda trafi pod skrzydła odpowiedzialnego szkoleniowca oraz dbającego o jego rozwój agenta, wydaje się, że możemy mieć niedługo do czynienia z narodzinami kolejnej potencjalnej gwiazdy. Przede wszystkim ważne jednak, by ten proces przebiegał w odpowiednim rytmie.
- Jeżeli Camarda mając 16-17 lat, nadal będzie wyborowym strzelcem, dałbym mu na miejscu trenera Milanu pierwsze minuty. Mówiło się swego czasu, że nie ma co dawać dużo szans tak młodym zawodnikom, gdyż na tak duże obciążenia nie są gotowe ich mięśnie - i są jak Dembele, który większość czasu w roku nie gra przez urazy, co jest konsekwencją bardzo dużej liczby minut w nogach jako piłkarz U-21. Camarda musi trafić w swojej karierze na właściwych ludzi - coś jak nasz Robert Lewandowski. On miał Kloppa, Heynckesa, Guardiolę, teraz ma Nagelsmanna. Włoch nie musi jednak mieć aż takich tuzów - wystarczy, że trafi na kogoś, kto będzie mądrze go wykorzystywał na boisku i eksponował jego zalety - podsumowuje Ziółkowski.