11 goli w 4 ostatnich meczach. “Lewemu” rośnie rywal do korony króla strzelców albo... miejsca w składzie
Robert Lewandowski latem stracił najpoważniejszego rywala do korony króla strzelców w Bundeslidze. Timo Werner zamienił RB Lipsk na Chelsea i wydawało się, że teraz Polak musi spoglądać już tylko w stronę Erlinga Haalanda. Tymczasem gdzieś z tylnego szeregu wyłania się postać, która w ostatnim czasie wychodzi z założenia: jeden strzelony gol na mecz to za mało. Andrej Kramarić z Hoffenheim nie zwalnia tempa, a Bayern poważnie myśli o jego sprowadzeniu.
Nie warto oczywiście po dwóch kolejkach uważać Chorwata za kandydata do podbicia Bundesligi, ale z drugiej strony nie można też przejść obok jego dyspozycji obojętnie. Co ciekawe, Kramariciowi nie przeszkodziła nawet przerwa między sezonami. Tak rozpoczął bieżącą kampanię:
- 2. kolejka Bundesligi 2020/21 - dwa gole w meczu z Bayernem
- 1. kolejka Bundesligi 2020/21 - trzy gole w meczu z FC Koeln
- 1/32 finału Pucharu Niemiec - dwa gole z Chemnitzer
A tak kończył poprzednią:
- 34. kolejka Bundesligi 2019/2020 - cztery (!) gole w meczu z Borussią Dortmund
- 33. kolejka Bundesligi 2019/2020 - gol w meczu z Unionem Berlin
12 bramek w pięciu ostatnich meczach. Oczywiście w koszulce “Wieśniaków”, bo w międzyczasie Kramarić zagrał też dla chorwackiej kadry, gdzie akurat nie strzelał.
Co ciekawe, tuż przed swoją kosmiczną serią nie był nawet podstawowym napastnikiem Hoffenheim. Czasami grał 45 minut, czasami 20, jeszcze wcześniej leczył uraz. Wystarczyło, że wrócił do podstawowej jedenastki i bum, gole zaczęły się sypać jak z rogu obfitości.
Postrach BVB
Co ważne, Kramarić nie ma problemów ze strzelaniem wielkim rywalom. Dwa ostatnie mecze przeciwko Bayernowi i Borussii - sześć trafień. Wielu napastników przez lata nie uzbiera takiej liczby w starciach z dwoma największymi firmami za naszą zachodnią granicą. A to nie jakieś nieliczne wyskoki. Przeciwko monachijczykom zdarzyło się już strzelić w przeszłości, choć tylko raz. Ale już z BVB - do czwórki z poprzedniego meczu Kramarić może doliczyć sobie jeszcze trzy kolejne gole. Na rozkładzie też oczywiście RB Lipsk czy Bayer Leverkusen.
Czas na sezon życia
Czy Chorwat utrzyma tak znakomitą dyspozycję? Może być trudno co mecz ładować rywalom po dwa, trzy, czasami cztery gole. Ale na pewno stać go na to, by przekroczyć pierwszy raz podczas pobytu w Niemczech dwudziestkę. Do tej pory wyglądało to tak:
2016/17 - 15 goli
2017/18 - 13 goli
2018/19 - 17 goli
2019/20 - 12 goli
Gwarant kilkunastu trafień w sezonie. Teraz po dwóch kolejkach ma już pół dychy, zatem jest na dobrym kursie do pobicia swojego rekordu. Chyba że… niedługo usiądzie na ławce. Ale nie Hoffenheim, tylko Bayernu. “Die Roten” poważnie myślą, by sprowadzić Kramaricia i zrobić z niego zastępce Lewandowskiego. By to zrobić, muszą jednak wyłożyć aż 40 mln euro. Sporo jak na 29-latka, ale widocznie wart jest swojej ceny.
Gdzieś już to widzieliśmy
Chorwat to napastnik, którego ogląda się z dużą przyjemnością. Nie typ dostawiacza nogi. Świetna technika, rewelacyjny strzał z dystansu, gole z rzutów wolnych, pewnie wykonane jedenastki, no i jak przystało na snajpera - duży nos pod bramką przeciwnika. Czasami ewidentnie wzoruje się na Lewandowskim. Wystarczy spojrzeć, w jaki sposób wykonał rzut karny w starciu z FC Koeln.
No jakby miał na sobie czerwoną koszulkę, można by pomyśleć, że nazywa się trochę inaczej.
Z ciekawością będziemy przyglądać się dalszym losom 29-latka z Zagrzebia. Może to kolejny przykład piłkarza, który swój szczyt - podobnie jak Lewandowski - osiągnie już po trzydziestce?