100 milionów za duet ze średniaków. Bayern z mega strzałem?

100 milionów za duet ze średniaków. Bayern z mega strzałem?
SPP/Pressfocus
Radosław  - Przybysz
Radosław Przybysz08 Jul · 19:46
Po najgorszym sezonie od lat w Bayernie ściągnęli trenera z Burnley, a piłkarzy z Crystal Palace i Fulham. Czy to aby na pewno dobry kierunek?
Najkrótsza odpowiedź brzmi: tak. Ale czytajcie dalej. W przypadku trenera nowi szefowie Bayernu mocno zaryzykowali. Vincent Kompany dotychczas pracował tylko dwa lata w Anderlechcie i dwa w Burnley, z którym najpierw w świetnym stylu awansował do Premier League, ale potem dość łatwo z niej spadł. Gigant z Monachium to zupełnie inna półka. Możliwości, ale też presji i oczekiwań.
Dalsza część tekstu pod wideo
Jeśli jednak były, znakomity obrońca dobrze poukłada swoją nową drużynę, to nie mam wątpliwości, że nowe nabytki Michael Olise i Joao Palhinha mogą odkrywać w niej wiodące role i na swoich pozycjach być najlepszymi zawodnikami w Bundeslidze.

Konkrety

Zacznijmy od Francuza (czy też Anglika?), który jako pierwszy został oficjalnie nowym nabytkiem "Die Roten". Dołączy jednak do klubu później, bo dostał zgodę na udział w igrzyskach olimpijskich w Paryżu w barwach reprezentacji Francji do lat 23, którą poprowadzi Thierry Henry. Na poziomie seniorskim urodzony w Londynie zawodnik jeszcze nie reprezentował żadnego kraju, a ze względu na pochodzenie może wybierać pomiędzy Francją, Anglią, Algierią i Nigerią.
Chciał wiedzieć, na czym stoi, przed igrzyskami, dlatego cieszyć go musi szybkość działania Bayernu. W sierpniu zeszłego roku Olise podpisał nowy, czteroletni kontrakt z Crystal Palace, ale po bardzo udanym indywidualnie sezonie było jasne, że bardzo trudno go będzie zatrzymać. Zainteresowanie przejawiał Manchester City, jednak nie przełożyło się to na konkrety. Zapytania składały też Chelsea i Newcastle, ale 22-latek chciał grać w Lidze Mistrzów. Stanęło na 45 milionach funtów i pięciu milionach ew. bonusów. Wydaje się, że to bardzo rozsądna cena jak na jednego z najbardziej utalentowanych młodych piłkarzy w Premier League.
To nie przesada. Mało którego ofensywnego gracza ogląda się tak dobrze jak Olise. Cechuje go niezwykła elegancja z piłką przy nodze, ma świetnie ułożoną stopę i po prostu bardzo ładnie się porusza. Gdy się rozpędzi, długimi nogami "połyka" odległości, a szybkimi zwodami sadza na czterech literach pogubionych rywali.
Jego najlepszym indywidualnym występem był chyba ten z Manchesterem United 6 maja, gdy wręcz upokarzał grającego w obronie Casemiro, strzelił dwa gole, a "Orły" wygrały 4:0. W sumie w 19 występach w tym sezonie uzbierał 10 bramek i sześć asyst. Bo Olise do wrażeń estetycznych dokłada też konkrety pod bramką.
Te 19 występów, a więc połowa możliwych, to główny powód do niepokoju dla Bayernu. Młodzieżowy reprezentant Francji nie grał od początku sezonu aż do listopada przez kontuzję mięśnia dwugłowego uda, która potem odnowiła mu się w lutym i stracił kolejne dwa miesiące. W obu przypadkach wracał jednak w doskonałej formie. Wyraźna poprawa gry wyników Palace pod koniec sezonu zbiegła się w czasie z objęciem zespołu przez Olivera Glasnera, ale też z powrotem do gry Olise. Wcześniej w karierze nie zdarzały mu się długotrwałe urazy. Chyba nie będzie więc drugim Kingsleyem Comanem…
Tak się porusza Michael Olise
Statsbomb / The Athletic

Jak Robben, Sane i Saka

No właśnie, kibice Bayernu oczekiwali odświeżenia rywalizacji na skrzydłach i najwyraźniej tego samego chciał Kompany. Co oznacza przyjście Olise dla obecnych graczy FCB? Coman ma ciągłe problemy zdrowotne i bardzo wysoką pensję, a według niemieckich mediów jest na celowniku swojego dawnego klubu, PSG. Gnabry też stracił większość poprzedniego sezonu przez kontuzje, ale raczej zostanie i pod wodzą nowego trenera będzie liczył na nowe otwarcie.
Natomiast Sane czekają rozmowy nad przedłużeniem kontraktu, który wygasa za rok. Olise stylem gry, albo raczej miejscami poruszania się najbardziej przypomina właśnie reprezentanta Niemiec (albo Arjena Robbena sprzed lat) i to z nim będzie zapewne głównie konkurował o miejsce w składzie.
- To przypadek zawodnika, którego oglądasz i zastanawiasz się, czemu jeszcze nie gra w lepszym klubie niż Crystal Palace. I jak wyglądałyby jego liczby, gdyby grał w zespole, który częściej utrzymuje się przy piłce i ma ją bliżej bramki rywala. Ma ogromną łatwość w prowadzeniu piłki i drybling, który łączy luz ze skutecznością - charakteryzuje go Michał Zachodny, dziennikarz Viaplay.
- Największe różnice między nim i Sane wynikają właśnie z tego, że jeden gra w drużynie dominującej, a drugi jeszcze nie. Mógłby nawet poprawić liczby, gdyby cały sezon spędził w ataku pozycyjnym. Może w nim pełnić różne role, bo w minionym sezonie, po przyjściu Glasnera częściej grał jako wąsko ustawiona "dziesiątka", a nie stricte skrzydłowy. Najbardziej podobny do niego zawodnik? Bukayo Saka - zauważa.

Mistrz odbioru

Za kilka dni do piłkarza z dziesiątej drużyny ostatniego sezonu Premier League powinien dołączyć zawodnik z 13. zespołu ostatniego sezonu. Joao Palhinha jest jednak zdecydowanie najlepszym graczem Fulham i tak jak w przypadku Olise na jego odejście zanosiło się od dłuższego czasu. 1 września 2023 roku poleciał nawet do Monachium, by w Deadline Day podpisać kontrakt z Bayernem, ale kluby nie zdążyły dopiąć wszelkich formalności i Portugalczyk musiał ze spuszczoną głową wracać do Londynu.
Po niecałych dwóch tygodniach podpisał nowy kontrakt, aż do 2028 roku, ale podobnie jak w przypadku Olise była to tylko premia za lojalność i odroczenie sprawy na kolejne lato. Dziś w Monachium nie ma już Thomasa Tuchela, który tak mocno o Palhinhę zabiegał. Będzie za to zawodnik. Wszyscy niemieccy insajderzy przekonują, że to kwestia dni, a porozumienie zostało osiągnięte. Fulham zgarnie za niego 50 milionów euro (plus potencjalne bonusy).
Mówią o nim "tackle monster". Wychowanek Sportingu kocha odbierać piłkę. W tym fachu jest mistrzem. Odkąd przyszedł do Anglii, nikt w lidze nie zaliczył więcej skutecznych prób odbioru. Świetnie się odnajduje w tłoku. Jest też kultywatorem umierającej sztuki wślizgu. Choć jest klasyczną "szóstką" operującą przed linią obrony, to potrafi też ładnym podaniem rozpocząć akcję. Drugim Rodrim jednak nigdy nie będzie, a we wtorek skończył 29 lat.
- Jest bardzo agresywny. Zawsze idzie do zawodnika z piłką. Wchodzi w pojedynki. Często popełnia faule i łapie kartki. Wydaje się, że dotychczas nie odszedł do większego klubu przez wiek i to, ile daje w ofensywie. To bardziej rozgrywający do boku, zmieniający strony niż wnoszący coś do gry do przodu - charakteryzuje go Michał Zachodny.
Bayern w zeszłym sezonie stracił najwięcej goli od 1996 roku i wydaje się, że Kompany dopatrzył się w drużynie tych samych potrzeb co jego poprzednik. Ciekawe jednak, że kupują za takie pieniądze defensywnego pomocnika o tak konkretnym profilu mając w składzie podobnego Aleksandara Pavlovicia i ściągniętego przed rokiem Konrada Laimera. Jedno jest pewne: Palhinha już dawno wyrósł ponad Fulham, a teraz dał im jeszcze godnie zarobić.

Przeczytaj również