10 lat od historycznego meczu z Niemcami. Gdzie są dziś jego bohaterowie? Zapomniany piłkarz może was zdziwić

10 lat od historycznego meczu z Niemcami. Gdzie są dziś jego bohaterowie? Zapomniany piłkarz może was zdziwić
NORBERT BARCZYK / pressfocus
Radosław  - Przybysz
Radosław Przybysz11 Oct · 09:07
11 października 2014 roku miał miejsce "mecz założycielski" kadry Adama Nawałki, do którego nawiązać próbuje każdy kolejny selekcjoner. Gdzie dziś, 10 lat od zwycięstwa na Narodowym, są piłkarze, którzy wtedy pokonali Niemców?
Szczęsny - Piszczek, Szukała, Glik, Wawrzyniak (84. Jędrzejczyk) - Grosicki (71. Sobota), Krychowiak, Jodłowiec, Rybus - Milik (77. Mila), Lewandowski
Dalsza część tekstu pod wideo
Tak wyglądał skład na spotkanie z Niemcami sprzed równo dekady. To był dziewiąty mecz za kadencji Adama Nawałki i dopiero drugi o punkty. W pierwszym, miesiąc wcześniej, biało-czerwoni pokonali 7:0 Gibraltar. Wtedy Nawałka ostatecznie przekonał się do ustawienia z dwójką napastników.
Arkadiusz Milik był odkryciem jego kadencji. Odwdzięczył się golem w 51. minucie po dośrodkowaniu Łukasza Piszczka. To było trzecie trafienie napastnika Ajaksu w reprezentacji i pierwsze w meczu o punkty.
W 77. minucie Milika zmienił 32-letni wówczas Sebastian Mila, który 11 minut później ustalił wynik na 2:0 po zgraniu piłki od Roberta Lewandowskiego. Dla niego był to z kolei pierwszy występ w reprezentacji po bardzo długim rozbracie - nie licząc króciutkiego epizodu w sparingu z Portugalią na otwarcie Stadionu Narodowego założył wtedy koszulkę z orzełkiem pierwszy raz od 2006 roku.
Dzisiaj Mila jest członkiem sztabu reprezentacji, Milik od dawna leczy kolejną kontuzję, a jak potoczyły się losy pozostałych bohaterów tamtego spotkania? Sprawdźmy.
Wojciech Szczęsny był filarem tamtego zwycięstwa. Niemcy oddali na jego bramkę 22 strzały, z czego osiem było celnych. Dla porównania, Polska oddała cztery strzały, trzy celne i zdobyła dwa gole. Szczęsny miał wtedy 24 lata i rozgrywał ostatni sezon w Arsenalu. Latem 2015 roku Arsene Wenger ściągnął Petra Cecha, a Polaka odesłał na wypożyczenie do Romy. Z Włochami Szczęsny miał się związać na długo. Dzisiaj, po dwóch latach w Rzymie i siedmiu w Turynie, nieco ponad tydzień temu niespodziewanie został zawodnikiem Barcelony, ale to już doskonale wiecie. Z bagażem 84 występów skończył karierę w reprezentacji, a przed spotkaniem z Portugalią na Narodowym pożegna się z kibicami. Żaden bramkarz nie ma na koncie więcej meczów w narodowych barwach.
Łukasz Piszczek też długo nie czekał z zakończeniem kariery w kadrze. Ze względu na problemy z kontuzjami zdecydował się na to już po mundialu 2018 w Rosji. Potem jeszcze przez trzy lata grał w Borussii Dortmund i przez kolejne trzy w rodzinnym LKS-ie Goczałkowice. W Polsce szkolił się na trenera, a od początku tego sezonu jest jednym z asystentów Nuriego Sahina w sztabie Borussii Dortmund. Niedawno na Signal Iduna Park odbył się mecz pożegnalny jego i Kuby Błaszczykowskiego, który w tamtym meczu z Niemcami nie zagrał z powodu kontuzji. A takiego prawego obrońcy jak "Piszczu" nie doczekaliśmy się do dziś.
Łukasz Szukała to zapewne najbardziej zapomniany członek tamtej drużyny. Gdy dzisiaj wspominamy jej skład, najtrudniej przypomnieć sobie jego obecność. Ale zanim nastała "era Michała Pazdana", to właśnie piłkarz Steauy Bukareszt był partnerem Kamila Glika na środku obrony. Grał do końca eliminacji EURO 2016, ale z czasem jego pozycja słabła. Do tego stopnia, że ostatnim z jego 17 występów w kadrze był towarzyski mecz z Islandią w listopadzie 2015. Miał już wtedy 30 lat, a ze Steauy trafił do saudyjskiego Al-Ittihad (zanim to było modne). Już w 2019 roku skończył karierę. Wychowany w Niemczech nie udziela się w polskich mediach. Obecnie szkoli się na piłkarskiego działacza na kursie UEFA (zobacz TUTAJ).
Kamil Glik w dniu meczu z Niemcami był zawodnikiem Torino (którego jest legendą), a największe sukcesy - mistrzostwo Francji i półfinał Ligi Mistrzów z Monaco - były dopiero przed nim. W szczycie kariery był wyceniany na 20 mln euro. W 2020 odszedł z Monaco do Benevento, a w 2023 liczne kontuzje skłoniły go do powrotu do Polski. Dziś jest podstawowym zawodnikiem rewelacyjnej tej jesieni Cracovii i nadal oficjalnie nie skończył kariery w reprezentacji, choć ostatni ze 103 meczów dla niej zaliczył na mundialu w Katarze.
Jakub Wawrzyniak w 2014 roku zaliczał krótką, roczną przygodę w lidze rosyjskiej, w Amkarze Perm. Niedługo po meczu z Niemcami wrócił do Polski, do Lechii Gdańsk, a karierę skończył, podobnie jak rok młodszy od niego Szukała, w 2019 roku. Był w kadrze na EURO, ale nie zagrał we Francji ani minuty, dlatego jego ostatni, 49. występ dla Polski to sparing z Litwą przed turniejem. Dziś jest wziętym biznesmenem i ekspertem telewizyjnym. Spróbował też swoich sił we freak fightach.
Artur Jędrzejczyk wszedł na boisko w końcówce, jako ostatni zmiennik za kontuzjowanego Wawrzyniaka. Z czasem jednak na dobre zajął jego miejsce na lewej obronie reprezentacji. Nominalnym lewym obrońcą na EURO 2016 miał być Maciej Rybus, ale przed turniejem doznał pechowej kontuzji złamania ręki i jego miejsce z powodzeniem zajął właśnie nominalny prawonożny stoper, a więc "Jędza". W 2017 roku wrócił z Krasnodaru do Legii i choć w listopadzie skończy 37 lat, to nadal dość regularnie występuje w Legii i to z opaską kapitana. W reprezentacji od odejścia Nawałki był tylko zmiennikiem u Jerzego Brzęczka i wszedł z ławki na końcówkę meczu z Argentyną na mundialu w Katarze.
Kamil Grosicki występem na EURO 2024 zakończył karierę w reprezentacji i też niedługo czeka go oficjalne pożegnanie. Najlepszy czas w jego karierze to kadencja Nawałki, ale generalnie dorobku 17 goli i 24 asyst w 94 meczach może mu pozazdrościć niemal każdy polski skrzydłowy. Z Niemcami grał jeszcze nietypowo na prawym skrzydle, ale po powrocie do zdrowia Błaszczykowskiego przeszedł na preferowaną przez siebie lewą stronę. Grał w Turcji, Francji i Anglii, spełnił marzenie o grze w Premier League, a w 2021 dotrzymał obietnicy i wrócił do Pogoni, z którą chce jeszcze zdobyć jakieś trofeum. Ma 36 lat, ale i kontrakt do 2026 roku. Ciągle jest jednym z najlepszych zawodników Ekstraklasy na swojej pozycji.
Tomasz Jodłowiec zagrał z Niemcami u boku Grzegorza Krychowiaka, a nie kojarzony jako "żołnierz Nawałki" Krzysztof Mączyński. "Mąka" tamto spotkanie przesiedział na ławce, bo wyższy i silniejszy "Jodła" też był żołnierzem, ale od zadań specjalnych. Zwykle wchodził z ławki, by pomóc w utrzymaniu wyniku, ale dzięki temu zaliczył występ w każdym meczu EURO 2016. To był jego najlepszy, ale i ostatni czas w reprezentacji. Żaden z kolejnych selekcjonerów już nie powoływał potężnego pomocnika Legii, a potem Piasta. Latem, po dwóch latach w Podbeskidziu, góral z Żywca skończył karierę. W Ekstraklasie uzbierał aż 382 występy.
Grzegorz Krychowiak jest od Jodłowca pięć lat młodszy, więc nadal znajduje chętnych na swoje usługi. Po rosyjskiej agresji na Ukrainę opuścił Krasnodar, grał w Grecji i Arabii Saudyjskiej, a ostatnio zakotwiczył na Cyprze. Najlepszy defensywny pomocnik kadry w XXI wieku nie ma już nikomu nic do udowodnienia. Z setką meczów w reprezentacji zajmuje piąte miejsce w Klubie Wybitnego Reprezentanta ex-aequo z Grzegorzem Latą. Z Niemcami zagrał świeżo po transferze do Sevilli. To był szczyt jego kariery. W kolejnych latach zatracił największe atuty, zdarzały mu się mecze wstydliwe, ale do dziś żadna polska "szóstka" nie ma podejścia do Krychowiaka ery Nawałki.
Maciej Rybus to przypadek wyjątkowy. Tak jak Krychowiaka kariera w pewnym momencie zaprowadziła go do Rosji. Zakotwiczył tam jednak dużo mocniej, bo z roczną przerwą na nieudaną próbę podbicia Francji gra tam od 2012 roku. Najpierw Terek, potem Lokomotiw, Spartak, Rubin Kazań, a ostatnio... amatorska liga mediów. Na często kontuzjowanego, 35-letniego zawodnika chyba nie ma już chętnych, nawet w Rosji, w której ze względów osobistych zdecydował się zostać po agresji na Ukrainę. Z Niemcami grał jeszcze na skrzydle, ale niedługo później z przeciętnego skrzydłowego ewoluował w solidnego lewego obrońcę. W kadrze ostatni raz zagrał za Paulo Sousy, na wyjeździe z Andorą, i to jako stoper. I to by było na tyle.
Waldemar Sobota miał to szczęście w przeciwieństwie do wspomnianego Mączyńskiego czy też Filipa Starzyńskiego, Pawła Olkowskiego, Michała Kucharczyka i Michała Żyry, że w drugiej połowie meczu z Niemcami wzrok Nawałki padł właśnie na niego i w 71. minucie wszedł na boisko za Grosickiego. Za kadencji Waldemara Fornalika bywał nawet podstawowym skrzydłowym kadry, ale w sumie uzbierał w niej tylko 18 meczów (48 mniej niż na przykład Rybus), a ostatni... trzy dni później i to w pierwszym składzie ze Szkocją. Jego miejsce pierwszego zmiennika na skrzydle niedługo później na dobre zajął Sławomir Peszko. Sobota w 2022 roku zakończył karierę piłkarską, ale kontynuował... futsalową. Na tyle dobrze, że w wieku 37 lat też grał w reprezentacji, ale tej pod dachem. Od lipca pozostaje jednak bez klubu.
Robert Lewandowski już w tamtym meczu, dziesięć lat temu, był najlepszym napastnikiem i kapitanem reprezentacji. Pamiętacie jeszcze, jaka dyskusja towarzyszyła oddaniu mu opaski kapitana? Do tego czasu został legendą Bayernu (w październiku 2014 był trzy miesiące po transferze z Borussii), legendą Bundesligi, legendą europejskiej piłki i legendą reprezentacji. A teraz buduje swoją legendę w Hiszpanii i w Barcelonie. Dziś ma 36 lat i nadal mu się chce. Ze 154 występami i 84 golami dla Polski.
Arkadiusz Milik jest sześć lat młodszy od Lewandowskiego, ale tu historia nie jest tak kolorowa. Na dłuższą metę nie zdołali stworzyć doskonałego duetu. Uniemożliwiły to przede wszystkim ciągłe problemy Milika ze zdrowiem. Na EURO 2016 był kluczowy, ale na mundialu w Rosji zagrał tylko w jednym meczu, EURO 2020 stracił, w Katarze też tylko raz wyszedł w pierwszym składzie i na EURO 2024 znów go zabrakło. Milik w ostatnich latach strzelał co najwyżej jednego gola w kadrze na rok. Teraz jego powrót do zdrowia znów się przedłuża, a jego przyszłość i przydatność dla Juventusu stoi pod znakiem zapytania. Wierzymy jednak, że da jeszcze biało-czerwonym coś dobrego.
Sebastian Mila to postać, od której zaczęliśmy i na której skończymy. Gol z Niemcami dał mu przepustkę do piłkarskiej wieczności, ale przecież wcześniej był jednym z najbardziej utalentowanych polskich ofensywnych pomocników, kapitanem i legendą Śląska Wrocław i Lechii Gdańsk, a potem spełniał się w roli eksperta. Zaczął się w niej sprawdzać szybciej niż by chciał - już na EURO 2016 wolałby jechać jako powołany zawodnik, ale że Nawałka ostatecznie go nie zabrał, to pojechał do Francji z ekipą Przeglądu Sportowego. Dziś jest jednym z asystentów Michała Probierza i choć już w dłuższych spodniach, to nadal spotyka się na zgrupowaniach ze swoim wzorem i przyjacielem - Robertem Lewandowskim. Dziesięć lat temu jeden podawał, drugi strzelał. Dziś jako ostatni niczym klamra spinają tamtą i tę obecną reprezentację.

Przeczytaj również