0:5, ostatnie miejsce w lidze. Kłopoty polskiego talentu. A nie on jeden jest w tarapatach [POLACY ZA GRANICĄ]
Niewiele goli i asyst, więcej błędów i problemów. Mimo kilku pozytywów bijemy na alarm w Holandii czy Włoszech. Bywały lepsze tygodnie biało-czerwonych.
Zaczniemy jednak, tradycyjnie, od pozytywnych wieści. I to z poważnych rozgrywek.
WOKÓŁ GOLI
Wymarzony tydzień
Kapitalne dni ma za sobą Przemysław Frankowski. Wahadłowy Lens mógł świętować sześć punktów swojej drużyny, do których mocno przyłożył rękę. Zaczął od wykorzystania rzutu karnego w Lidze Mistrzów. “Franek” pewnie pokonał bramkarza Sevilli, a Lens zakwalifikowało się do fazy pucharowej Ligi Europy.
Ponadto reprezentant Polski zgarnął statuetkę MVP tego spotkania. Uskrzydlony poszedł za ciosem w Ligue 1. Przeciwko Reims (2:0) spisał się na tyle dobrze, że “L’Equipe” umieściło go w jedenastce tygodnia rozgrywek.
Szaleństwo Zalewskiego
Nicola Zalewski zrehabilitował się za niedawną czerwoną kartkę w Serie A doskonałym występem w Lidze Europy. Piłkarz Romy popisał się dwoma asystami w zwycięskim meczu z Sheriffem (3:0). Najpierw doskonale wyłożył piłkę “na tacy” Romelu Lukaku, a następnie sam był o włos od gola - ostatecznie futbolówkę do siatki wbił Andrea Belotti.
Grę Zalewskiego, który od kilku tygodni wreszcie prezentuje dobrą dyspozycję, doceniły włoskie media. - Poprawił formę i jest najszybszy ze wszystkich kolegów na lewym skrzydle - napisało “Corriere dello Sport”. - W pełni wykorzystał szansę. W końcu zaliczył przekonujący występ - chwalił Polaka “Eurosport”. - Doprowadzał do szaleństwa swoich przeciwników - skwitowała redakcja “TuttoMercatoWeb”.
W lidze Zalewski nie grał z uwagi na zawieszenie. Zobaczymy, czy Jose Mourinho da mu szansę w dwóch nadchodzących, hitowych starciach “Giallorossich”. 23 grudnia Roma podejmie Napoli, tydzień później zagra w Turynie z Juventusem.
Gol na wagę awansu
Co to jest za sezon Jakuba Piotrowskiego. Lider Łudogorca znów wpisał się na listę strzelców - po raz 13., wliczając w to mecz reprezentacji Polski z Czechami. Tym razem był to chyba najważniejszy gol pomocnika w barwach bułgarskiej ekipy, bo na wagę awansu do fazy pucharowej Ligi Konferencji. Piotrowski zaskoczył bramkarza Nordsjaelland przytomnym uderzeniem sprzed pola karnego, wykorzystując bierność rywali. Była to jedyna bramka w tym spotkaniu [od 0:33]:
W europejskich pucharach pokazał się też Michał Skóraś. Skrzydłowy Brugge asystował z rzutu rożnego przy jednym z trafień w starciu z Bodo/Glimt (3:1). Niestety, nie przełożyło się to na jego minuty w lidze. Przeciwko Gent nie znalazł się nawet w kadrze meczowej.
Puchacz z pół-golem
Nie ma już śladu po niedawnych problemach zdrowotnych Tymoteusza Puchacza. “Puszka” wrócił do regularnej gry w Kaiserslautern i wypracował gola w meczu z Brunszwikiem (1:2). Pierwotnie to jemu zapisano bramkę z rzutu wolnego, ale ostatecznie w protokole znalazł się samobój, a Polakowi pozostała asysta.
Niestety, zespół Puchacza ostatnio radzi sobie fatalnie. Ma sześć porażek z rzędu i zaraz wyląduje w strefie spadkowej 2. Bundesligi.
O utrzymanie walczy też Abha Club Grzegorza Krychowiaka. “Krycha” przyczynił się do przerwania serii przegranych, trafiając do siatki z Al Hazm (1:1):
W drugiej lidze saudyjskiej bryluje zaś Konrad Michalak. W minionym tygodniu strzelił szóstego gola w sezonie:
INNE WYDARZENIA
Koszmarny błąd Bułki
Nie przywykliśmy, by źle pisać o grze Marcina Bułki. Musiał mu się jednak wreszcie zdarzyć jakiś błąd, po tym jak miesiącami murował bramkę Nicei. Golkiper popełnił fatalny błąd w niespodziewanie przegranym starciu z Le Havre (1:3). Już na początku źle interweniował, właściwie oddając gola rywalom:
Media nie miały dla Bułki litości. Reprezentant Polski głównie zebrał “trójki” w skali 1-10, a dziennikarze pisali o “straszliwej bezradności” czy “pierwszym poważnym ostrzeżeniu”. Bywa i tak.
Bez zaskoczenia. “Lewy” bez gola
W tym sezonie większym zaskoczeniem jest gol Roberta Lewandowskiego, aniżeli jego mecz z tzw. pustym przelotem. Napastnik Barcelony nadal ma sporo problemów ze skutecznością, a cała “Barca” - z wygrywaniem. Ostatni tydzień to sensacyjna klęska w Lidze Mistrzów (2:3 w Antwerpii) i ligowy remis z Valencią (1:1).
Jak szło kapitanowi polskiej kadry? W Belgii, gdzie zresztą miał w ogóle nie jechać, ale doszło do zmiany na ostatnią chwilę, był zupełnie niewidoczny. Występ RL9 dość brutalnie, ale celnie podsumowały “AS” i “MARCA”.
- Jak miał tak zagrać, to Polak mógł zostać w Barcelonie. Jego gra jest na opłakanym poziomie. Nie daje z siebie praktycznie nic - napisał pierwszy z dzienników. - Na boisku Lewandowski nie pokazał, że był to właściwy wybór. Po raz kolejny był daleko od swojego poziomu. Bezradny i pechowy - dodał drugi.
Z Valencią “Lewy” dał od siebie więcej, uparcie szukał gola, próbował (pięć strzałów), ale drogi do siatki nie znalazł. W jednej z sytuacji ładnie złożył się do strzału, lecz huknął w bramkarza.
Kryzys trwa.
Kiwior objeżdżany
Jakub Kiwior wyszedł w pierwszym składzie na mecz z PSV Eindhoven, ale był to jeden z jego najsłabszych występów w koszulce Arsenalu. Ustawiony na lewej obronie non stop ścierał się z Johanem Bakayoko i miał mnóstwo problemów. Błyskotliwy skrzydłowy raz za razem ogrywał bezradnego, zagubionego Polaka.
- Kiwior non stop męczył się z groźnym przeciwnikiem. Popełniał proste błędy, wyglądał niepewnie, w pojedynkach jeden na jeden nie miał szans. Mówiąc wprost: Bakayoko notorycznie go “objeżdżał”, uciekał, wrzucał, próbował strzelać, jak wtedy, gdy w 45. minucie Arsenal musiał ratować Aaron Ramsdale. Co więcej, wydawało się, że każda kolejna przegrana stykowa sytuacja zabiera Polakowi pewność siebie - pisaliśmy w szerszym tekście poświęconym grze i kłopotach Kiwiora (TUTAJ).
- Większość wieczoru źle się ustawiał, nie radził sobie z pojedynkami jeden na jeden - napisała redakcja “Football London”. - Kolejny przykład na to, że Kiwior nie czuje się najlepiej na lewej flance - to opinia kibicowskiego portalu “Pain In The Arsenal”.
Wydaje się jednak, że jak na razie Kiwior nie może liczyć na grę na innej pozycji niż lewa obrona. To efekt kontuzji Takehiro Tomiyasu.
Grabara bohaterem
Kiwior jednocześnie mógł fetować awans do fazy pucharowej Champions League. Podobnie zresztą jak Kamil Grabara. FC Kopenhaga wygrała z Galatasaray i wyszła z grupy kosztem zarówno drużyny z Turcji, jak i Manchesteru United. Nie byłoby to możliwe bez świetnej formy polskiego bramkarza. Błyszczał on już wcześniej, a przeciwko “Galacie” postawił kropkę nad i, broniąc w końcówce groźne strzały rywali.
Będąc przy bramkarzach, plusik stawiamy także u Łukasza Fabiańskiego. Mimo że Alphonse Areola wrócił do zdrowia, to “Fabian” utrzymał póki co miejsce w jedenastce West Hamu. W lidze z Wolves zagrał od pierwszej minuty i zachował czyste konto (3:0). Przy okazji klub ogłosił aktywację klauzuli przedłużenia kontraktu weterana o rok, do czerwca 2025 rok.
Klęska Kozłowskiego
0:5 z Almere City i ostatnie miejsce w tabeli Eredivisie. W Vitesse Arnhem najchętniej wymazaliby obecny sezon z pamięci. Niestety, wśród piłkarzy “czerwonej latarni” ligi holenderskiej znajdziemy Kacpra Kozłowskiego, który z Almere grał w podstawowym składzie. Więcej o sytuacji polskiego pomocnika przeczytacie na Meczykach jeszcze przed świętami.
Kłopoty ma też Bartłomiej Drągowski. Spezia wprawdzie wreszcie wygrała, ale “Drago” spadł w hierarchii za Jeroena Zoeta i aktualnie siedzi na ławce rezerwowych jednej z najgorszych drużyn Serie B. Podobnie zresztą jak Szymon Żurkowski, tyle że ten chociaż pojawia się na boisku w roli zmiennika. Bieda z nędzą. Szerzej o kłopotach biało-czerwonej “Speziowianki” piszemy TUTAJ.
Nie polepsza się również sytuacja Arkadiusza Milika w Juventusie. Napastnik niezmiennie jest rezerwowym. “La Gazzetta dello Sport” poświęciła mu kilka słów po wejściu z Genoą (1:1, 90 minut Wojciecha Szczęsnego), diagnozując kłopot Polaka.
- W porównaniu do Vlahovicia bardziej stara się komunikować ze swoimi kolegami z drużyny, jednak jego wejście niewiele wniosło: potrafi dobrze dograć piłkę, ale nie strzela na bramkę. Cierpi z powodu rozgrywania tak małej liczby minut - stwierdzono.
Linetty wychwalany pod niebiosa
Z Włoch niesiemy także lepsze informacje. Chodzi o Karola Linettego, który rozegrał kolejny dobry mecz w barwach Torino. Pomocnik wrócił do składu po pauzie za zawieszenie i przyczynił się do zwycięstwa z Empoli (1:0, Polacy u gości nie grali), rządząc w środku pola.
- Wrócił i potwierdził, że jest bardzo ważnym punktem drużyny. Chronił obronę, ale był też doskonałym motorem napędowym gry Torino. Prawie bezbłędny - napisał portal “Toro News”. - Bardzo dobry przy zarządzaniu rytmem, przestrzenią i tempem gry - dodali dziennikarze “Eurosportu”. Obie redakcje wręczyły Linettemu notę 6,5.
Pochwał swojemu piłkarzowi nie szczędził trener Ivan Jurić.
- To zawodnik, który daje nam równowagę. Nawet trenując z nim, czujesz, że zespół jest lepszy. Załata wszystkie dziury. Staje się dla nas fundamentalny - powiedział. Wtórował mu prezes klubu z Turynu. - Jest naprawdę dobry. Mamy opcję przedłużenia kontraktu z Linettym na kolejny rok i możemy z niej skorzystać, tak jak w przypadku innych graczy - podkreślił Urbano Cairo. - To świetny facet, a Polacy są fantastyczni. Mieliśmy Glika, naszego kapitana, który dokonał wielkich rzeczy - uzupełnił.
Warto dodać, że Linetty w ostatnich dwóch miesiącach, nie licząc zawieszenia, tylko raz nie zagrał w pierwszej jedenastce. Można mówić o renesansie byłego zawodnika Lecha i Sampdorii.
Na koniec składamy gratulacje Maciejowi Skorży, który awansował wraz z Urawa Red Diamonds do półfinału Klubowych Mistrzostw Świata. Tam już we wtorek 19 grudnia o 19:00 zmierzy się z Manchesterem City.