Trener Magdeburga chciał oddać zwycięstwo Kielcom. Kulisy tragicznego finału Ligi Mistrzów piłkarzy ręcznych
Trener SC Magdeburg chciał przedwczesnego zakończenia finału Ligi Mistrzów w piłce ręcznej. Był w stanie oddać zwycięstwo zespołowi Barlinek Industrii Kielce.
Polska drużyna przegrała w finale Ligi Mistrzów z SC Magdeburg 29:30. Rozstrzygnięcie spotkania zepchnęły na dalsze plan tragiczne wydarzenia z trybun. Na sektorze prasowym zasłabł Paweł Kotwica. Reanimacja nie przyniosła skutku. Polski dziennikarz zmarł.
Z powodu akcji ratunkowej mecz został przerwany na kilkanaście minut. Kielczanie prowadzili wówczas 22:20. Okazuje się, że rywale byli w stanie zgodzić się na przedwczesne zakończenie gry.
- Podszedłem do Tałanta Dujszebajewa i powiedziałem, żeby skończyć mecz. W sporcie są ważniejsze rzeczy. Akceptujemy wynik i jesteście zwycięzcami Ligi Mistrzów - relacjonował Bennet Wiegert, trener Magdeburga.
Do takiej sytuacji jednak nie doszło, a Niemcy wygrali emocjonujący mecz po dogrywce. Wiegert dawał do zrozumienia, że z powodu tragedii trudno mu cieszyć się ze zwycięstwa.
- To, co się tutaj wydarzyło, pokazuje, jak bliskie są sobie szczęście i smutek - stwierdził Niemiec.
- Jestem całkowicie pokorny wobec wszystkiego, co się tu wydarzyło. Strasznie mi przykro. Mój smutek i kondolencje kieruję w stronę zmarłego dziennikarza z Kielc. Tak mi przykro. Nie mogę powiedzieć więcej na ten temat - zakończył Wiegert.