Świętował urodziny kolegi, został brutalnie zamordowany. Jego śmierć opłakiwał cały kraj. Dziś ma swój pomnik

Świętował urodziny kolegi, został brutalnie zamordowany. Jego śmierć opłakiwał cały kraj. Dziś ma swój pomnik
YouTube screen
Przed Marianem Cozmą była dobrze zapowiadająca się kariera i możliwość transferu do jednego z europejskich gigantów. Wszystko przerwał jednak brutalny atak, w wyniku którego Rumun zginął na miejscu, a jego dwóch klubowych kolegów zostało ciężko rannych.
Marian Cozma pochodził z handballowej rodziny. Jego ojciec, Petre, również był szczypiornistą i zaraził pasją do piłki ręcznej syna, który już w wieku kilku lat został zawodnikiem młodzieżowych drużyn Dinama Bukareszt, a później z sukcesem przebił się do pierwszego zespołu.
Dalsza część tekstu pod wideo
Rosły, mierzący przeszło dwa metry obrotowy, zadebiutował w pierwszym składzie w 2002 roku i przez następne kilka lat nie oddał już miejsca. Stał się jednym ze świadczących o sile Dinama zawodników, co zaowocowało zdobyciem przez klub mistrzostwa Rumunii w sezonie 2004/2005.
W trakcie gry dla ekipy ze stolicy Cozma został zaatakowany przez kibiców derbowych rywali przed własnym domem. Jeden z nich dźgnął go w plecy. Ośmiocentymetrowa rana nie zagrażała jednak życiu szczypiornisty, a on sam wkrótce powrócił na boisko. Choć w wywiadach przyznawał, że było to dla niego traumatyczne przeżycie, nie miało ono wpływu na jego dalszą grę.
Wkrótce jasne okazało się, że niewystępujące regularnie w europejskich pucharach Dinamo to dla Cozmy zbyt mały klub. W 2006 roku Rumun został bohaterem hitowych przenosin do uczestnika Ligi Mistrzów, węgierskiego Veszprem. Już w pierwszym sezonie gry w elicie zespół z nowym kołowym w składzie dotarł do ćwierćfinału elitarnych rozgrywek.
Kolejna kampania zakończyła się następnymi trofeami w gablocie reprezentanta Rumunii. Jego zespół zajął trzecie miejsce w grupie Ligi Mistrzów, spadając do o rangę niższego Pucharu Zdobywców Pucharów. Ostatecznie jednak wygrał te rozgrywki, a także triumfował w krajowej lidze.
Marian Cozma
YouTube screen
Następna kampania przyniosła Cozmie problemy, ale i wielką szansę. Rumun nie znalazł się w składzie reprezentacji na mistrzostwa Europy w 2009 roku. Z tego względu zakończył karierę w kadrze i rozpoczął procedurę uzyskiwania węgierskiego obywatelstwa. Z drugiej strony swoją grą wzbudził natomiast zainteresowanie wielkiej FC Barcelony.
Ani jednej, ani drugiej sprawy finalnie nie udało mu się dopiąć. Wszystko przez sytuację, do której doszło 8 lutego 2009 roku. W nocy z soboty na niedzielę Cozma w towarzystwie innych szczypiornistów Veszprem świętował urodziny jednego z kolegów, Nikoli Eklemovicia. Nic nie zapowiadało, że dojdzie tam do tragicznego zdarzenia.
W tym samym klubie znajdowali się jednak członkowie jednego z rumuńskich gangów. W pewnym momencie doszło do sprzeczki pomiędzy grupami. Zamieszana w nią była również obsługa lokalu. Słowna utarczka natychmiast przerodziła się w szamotaninę. Wszystko działo się błyskawicznie.
Bijatyka przeniosła się poza klub. Gdy wyszło na jaw, że bandyci są uzbrojeni, zarówno szczypiorniści, jak i pozostali przebywający w lokalu ludzie, zaczęli uciekać. Do wyjścia dobiegł też Cozma, którego po chwili dopadł jeden z napastników. Zadał mu cios w plecy, a następnie dwukrotnie pchnął go prosto w serce.
Pomocy 60-krotnemu reprezentantowi Rumunii próbowali udzielić koledzy, Serb Żarko Sesum i Chorwat Ivan Pesić. Ci również zostali jednak zaatakowani. Kryminaliści kopnęli Sesuma w głowę i dźgnęli Pesicia w nerkę. Świadkowie zdarzenia natychmiast wezwali pomoc.
Po kilku minutach na miejscu pojawili się policjanci. Napastnicy zdołali uciec, zatem wysiłki służb skupiały się na zabezpieczeniu poszkodowanych. Cozma był reanimowany na miejscu do czasu przybycia ratowników. Po chwili cała trójka zawodników została przewieziona do szpitala.
Jak zdiagnozowali lekarze, Sesum doznał poważnego urazu wewnątrzczaszkowego, zaś nerka Pesicia została trwale uszkodzona i musiała zostać usunięta. Obaj szczypiorniści przeszli pilne operacje. W najgorszej sytuacji znalazł się Cozma, który był w stanie krytycznym.
Niestety, po dwóch godzinach walki spełnił się najgorszy scenariusz. 26-letni Rumun zmarł, nie odzyskawszy przytomności. Gdy wiadomość dotarła do opinii publicznej, rozpoczęła się obława za napastnikami, w której uczestniczyli zarówno policjanci, jak i funkcjonariusze służb specjalnych.
Marian Cozma
Twitter
Już następnego dnia przestępcy zostali zatrzymani. Jak się okazało, kryminaliści natychmiast wyjechali z Węgier i kierowali się bocznymi drogami do Włoch. Zostali jednak złapani przez funkcjonariuszy austriackiej policji, którzy osadzili ich w areszcie, a następnie przekazali Węgrom.
W dniu śmierci Cozmy przed areną Dinama Bukareszt odbyło się zbiorowe czuwanie kibiców, w którym uczestniczyło około tysiąc fanów. Dwa dni później ciało sportowca zostało przewiezione do Segedynu, skąd uroczystym konwojem przetransportowano je do Bukaresztu. Na trasie hołd szczypiorniście oddało kilkanaście tysięcy osób.
13 lutego 2009 roku odbył się pogrzeb Mariana Cozmy. Oprócz rodziny, przyjaciół i klubowych kolegów, uczestniczyli w nim zarówno przedstawiciele władz państwowych, jak i sympatycy Dinama oraz Veszprem. Niedługo później jego numery, 8 i 82, zostały zastrzeżone przez odpowiednio kluby oraz reprezentację.
Po kilkunastu dniach rozpoczął się wielomiesięczny proces, który zaowocował srogimi karami dla przestępców. W 2011 roku mężczyźni, którzy zabili Cozmę, Sandor Raffael i Gyozo Nemeth, zostali skazani na dożywocie, a trzeci oskarżony, Ivan Sztojka, na 20 lat więzienia. Po ich odwołaniu wyroki skrócono do 18 i 13 lat więzienia.
Cozma został upamiętniony przez wiele klubów, również tych, z którymi nie był związany. Jego imię nosi jedna z hal w Bukareszcie, a także trybuna na starym stadionie piłkarskiego Dinama. Ponadto Rumun został pośmiertnie mianowany honorowym obywatelem Bukaresztu i Veszprem.
W 2010 roku, dokładnie rok po śmierci Mariana Cozmy, przed Veszprem Areną ustawiono ufundowany ze środków stowarzyszeń kibicowskich pomnik zawodnika. Do dziś przypomina on fanom o tragicznych losach uznanego szczypiornisty za każdym razem, gdy zmierzają na obiekt.
Marian Cozma
Google Street View
Redakcja meczyki.pl
Michał Boncler19 Feb · 13:00
Źródło: własne / Handball Planet

Przeczytaj również