Grali o honor i go nie stracili - Polacy po świetnej grze minimalnie przegrali z Francją
Polacy przegrali z Francją w swoim kolejnym meczu mistrzostw świata piłkarzy ręcznych.
Obie ekipy grały "o pietruszkę" - Polacy wcześniej stracili już szanse na awans i było pewne, że zajmą przedostatnie miejsce w grupie. Z kolei Francuzi z kompletem zwycięstw również mogli być pewni, tyle że pierwszego miejsca.
Pierwsza połowa okazała się zaskakująco wyrównana. Od początku graliśmy punkt za punkt, aż do stanu 3:3, kiedy to Francuzi zdobyli dwie bramki z rzędu. Potem jednak w dziesiątej minucie trafił Daćko, a na kolejnego gola poczekaliśmy aż do 15 minuty - wówczas skutecznością popisał się Krajewski i był remis 5:5.
W 22 minucie Francja ponownie nam odskoczyła na dwa punkty, jednak Gębala i Moryto doprowadzili do stanu 10:10. W 28 minucie Gębala dał nam pierwsze w tym meczu prowadzenie - 11:10. Również do niego należała ostatnia bramka tej połowy, dzięki której do przerwy na tablicy świetlnej widniał dość zaskakujący remis po 13.
Niestety w drugiej połowie obraz gry znacząco się zmienił - na naszą niekorzyść. Pierwszego gola biało-czerwoni zdobyli dopiero w 38 minucie, doprowadzając do wyniku 18:14 dla rywali. Po chwili bramkę z kontry zdobył jednak Krajewski, a Malcher obronił rzut karny. Minutę później to my wykonywaliśmy karnego, ale tym razem to Omeyer wybronił swój zespół.
W 51 minucie Moryto trafił kozłem i było już tylko 23:21 dla Francji. Kilka minut później rywale w najmniej korzystnym dla nas momencie zdobyli dwa gole z rzędu i powiększyli przewagę do czterech bramek. Stało się jasne, że o korzystny wynik będzie szalenie trudno.
Ale w 56 minucie trafiliśmy dwukrotnie - najpierw Przybylski, potem Daszek i strata znów wynosiła tylko dwa gole. W samej końcówce N'guessan powędrował na ławkę kar- finisz zapowiadał się niezwykle emocjonująco!
Niestety po chwili Gerard obronił rzut Przybylskiego. W odpowiedzi z akcją wyszli gospodarze, ale Remili nie trafił w światło bramki. Akcja w drugą stronę: Accambray na ławkę kar, zaś dla naszych rzut karny. Próbuje Moryto i... trafia! Bramka różnicy na kilkadziesiąt sekund przed końcem!
Gdy do finiszu pozostały 22 sekundy, trener Francuzów poprosił o czas. To się opłaciło - Polakom zabrakło już czasu na odrobienie straty, ale i tak zasłużyli na pochwały swoją postawą w tym meczu.
Francja - Polska 26:25