Żyro o koszmarnej kontuzji: Nie bolało, bo rywal pozrywał mi wszystkie nerwy w kolanie

Michał Żyro na początku kwietnia doznał potwornej kontuzji, która wykluczyła go z gry na kilka miesięcy. W wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego" wracał pamięcią do tamtego wydarzenia.
Michał Żyro do Wolverhampton przeszedł z Legii Warszawa na początku tego roku. Polak miał fantastyczny początek w angielskiej drużynie - w pierwszych dwóch meczach zdobył trzy bramki. Potem przyplątał się uraz łydki, który wyłączył go z gry na dwa miesiące. Kiedy wrócił na boisko, przytrafiła mu się niebezpiecznie wyglądająca kontuzja po brutalnym wejściu rywala w meczu 40 kolejki Championship Wolverhampton z MK Dons. 23-letni zawodnik wyjawił, że na początku nie zdawał sobie sprawy, jak groźny to uraz.
- Kiedy mnie trafił, poczułem, że coś się łamie i pomyślałem: „Złamał mi nogę”. Na szczęście noga wytrzymała, ale zostały zerwane niemal wszystkie więzadła. W pierwszej chwili mnie nie bolało. Wstałem, a lekarz powiedział, żebym spróbował postawić stopę na ziemi – noga od razu uciekła do zewnątrz - opowiadał Michał Żyro.
Na pytanie o to, czy poczuł ból chwilę po starciu, odpowiedział - Nie, bo pozrywał mi wszystkie nerwy w kolanie.
Późniejsze badania wykazały, że Polak pozrywał więzadła w lewym kolanie i jego przerwa w grze potrwa co najmniej kilka miesięcy. 23-letni piłkarz nie załamuje się jednak i wierzy, że jego zespół wkrótce awansuje do Premier League, a on sam zagra w niej za dwa lata - To jest liga przeznaczona dla mnie! - zapewnia.