Zwoliński pudłował na potęgę. Tak ocenił go trener Wisły
Kazimierz Moskal ocenił występ Wisły Kraków z Rapidem Wiedeń. Odniósł się też do gry Łukasza Zwolińskiego, który zmarnował świetne okazje podbramkowe.
Wisła mimo ambitnej gry przegrała z Rapidem 1:2. O remis walczyła do końca - nawet w doliczonym czasie miała szansę na wyrównanie. Nie wykorzystał jej Angel Baena.
"Biała Gwiazda" całą drugą połowę grała w przewadze jednego zawodnika. Długo miała jednak problem, by przejąć kontrolę nad grą. Po meczu zauważył to Kazimierz Moskal.
- Nie mamy się czego wstydzić, ale na pewno jest czego żałować. Patrząc na to, z kim graliśmy, to jest delikatny optymizm, natomiast nawet po dobrych meczach jest co poprawiać. Dziś też jest kilka spraw, które mogliśmy zrobić lepiej, chociażby wykończenie czy utrzymanie się przy piłce. Brakowało, by mieć trochę większą kontrolę nad meczem - przyznał Moskal.
W pierwszym składzie zagrał Łukasz Zwoliński, który niedawno dołączył do Wisły. Mógł zostać bohaterem, ale zmarnował dwie świetne okazje do strzelenia gola. W obu przypadkach "Biala Gwiazda" chwilę później traciła bramki.
Moskal nie krytykował jednak swojego napastnika. Starał się znaleźć dla niego okoliczności łagodzące.
- Nie ma jakiegoś ogromnego zachwytu, ale wykonał robotę, którą miał wykonać. Miał sytuacje, gdy mógł zdobyć bramkę, ale musimy pamiętać, że Łukasz dołączył do nas niedawno. W Rakowie trenował indywidualnie, nie miał zajęć z zespołem. Potrzebuje czucia boiska i partnerów, z którymi występuje. Jego występ oceniam poprawnie - podsumował Moskal.
Rewanż we Wiedniu odbędzie się w przyszłym tygodniu. Jeśli Wisła odpadnie z rozgrywek Ligi Europy, to zagra jeszcze w III rundzie eliminacji Ligi Konferencji.