"Zrobili to specjalnie, żeby złamać Jagiellonię". Romanczuk wrócił do głośnej sprawy
Taras Romanczuk swego czasu miał głośne pretensje do Dominika Marczuka po meczu z Pogonią Szczecin. Pomocnik Jagiellonii wrócił do całej sytuacji w rozmowie z Weszło.
Marczuk w końcówce wspomnianego meczu miał stuprocentową okazję na gola. Trafienie dałoby Jagiellonii cenne zwycięstwo, lecz piłkarz późniejszych mistrzów Polski spudłował. Ostrych słów nie szczędził mu Taras Romanczuk.
- Do pustaka masz, co chcesz k***a robisz! Ile można go głaskać, k***a! Co spokojnie, co spokojnie, k***a! Cały czas spokojnie! Tam nie poda, tam nie strzeli! Co to k***a jest, przedszkole?! - krzyczał Romanczuk.
Teraz doświadczony pomocnik wrócił do całej sytuacji w rozmowie z Weszło. Uważa, że specjalnie pokazano jego wybuch w telewizji, aby utrudnić "Jadze" walkę o tytuł.
- Uważam, że pokazano to ludziom specjalnie. Zostało to zrobione medialnie, żeby złamać Jagiellonię. Ludzie widzieli, że nam idzie i jesteśmy na ostatniej prostej do mistrzostwa kraju - stwierdził Romanczuk.
- Wiesz, co działo się po tamtym meczu z Pogonią? Byłem z Dominikiem w ciągłym kontakcie, podobnie jak wielu chłopaków z zespołu, którzy zasypywali go wiadomościami w stylu: "Jak się czujesz? Głowa do góry, nie załamuj się” - wspominał.
- Ja chyba o drugiej w nocy, gdy nie mógł spać, napisałem Dominikowi, że jeżeli ktoś będzie mówił coś krytycznego, to ja go zawsze obronię - zakończył.